Skocz do zawartości

Ken Marinaris

Użytkownicy
  • Postów

    1 899
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Ken Marinaris

  1. Atelier Lulua: The Scion of Arland  Sd31f65.png

     

    Ech, czas leci przez palce, nostalgia nie odpuszcza. Pierwszą część ograłem w 2011 r., kolejne w następnych latach. Szalona Rorona, jej uczennice i całe Arlandowe towarzystwo zapadło w pamięci. 13 lat minęlo i oto ostatnia czwarta część zagościła u mnie, zwieńczenie wieloletniej przygody z serią.

    Nie musisz w ogóle grać w poprzednie 3 części, ale jak to bywa, postaci tu się pojawiające będą tylko dla ciebie tłem, bez przeszłości, nie budzące większych emocji. Nie zrozumiesz wielu odniesień i niuansów (np. dlaczego Mimi nienawidzi trufli). Jeśli jednak dalej chcesz przeżyć historię młodej córki Rorony Luluy, pisanej w postaci pamiętnika tejże, nie krępuj się, będzie kolorowo, słodko, zabawnie.

    Pomijając samą fabułę, ostatnia odsłona subserii Arland zyskała sporo po przesiadce na nową konsolę. Świat jest większy, loadingi szybkie (nawet na zwykłym HDD), a towarzysze wypraw zawsze coś gadają w tle. Pojawiają się niemalże wszystkie postaci z poprzednich części (Sterk, Rorona, Totori,Mimi, Lionela, Meruru, Cornelia i sporo więcej), ale nie wybaczę braku Astrid, choć wspomniana jest kilka razy. Wiele zagadek, niedomówien z poprzednich odsłon zostało wyjaśnionych, to dobrze. Fajnie się patrzy na zmiany jakie zaszły w ciagu kilkunastu lat.

    Co by tu jeszcze napisać? Aha, sama alchemia stała się bardziej skomplikowana niż z poprzednio. Oprócz jakości składników, doszły 4 żywioły charakteryzujące każdą substancję, jak i różnorakie suplementy wpływające na jakość i "charakterystykę żywiołow" nowotworzonych przedmiotów. Wiem, brzmi może skomplikowanie, ale w gruncie rzeczy sprawdza się  w praniu. Nie ma też dodawania w nieskończonośc traitów do alchemii. 3 max, choć chciałoby się więcej :(

    Walki z bosami nie są też już tak wymagające jak niegdyś. Odpowiednio dopakowana drużyna kładzie na łopatki każdego. Trofea wpadają szybko i jest to chyba najłatwiejsza z 4 części subserii. Nie trzeba już wachlowac sejwami, by uzyskać kolejne zakończenia. 1 sejw końcowy, prościzna.

    Polecam, choć gra tania nie jest jak na paroletnią produkcję. Ale, zawsze możesz później odsprzedać płytę nie tracąc kasy na różnicy cen. Moja kopia Luluy zostaje u mnie, w zbiorach.

    Żegnaj Arlandzie :(  [Gra 7.5/10, trofea 4/10]

     

     

     

    3faf5d02a66e8181med.jpg

     

     

     

     

     

     

     

    • Plusik 7
    • Lubię! 1
  2. Ja obejrzałem 2 odcinki i chyba dam se spokój. Wieje nudą i czuć, że budżet to raczej nie ten sam co w Grze o Tron. Takie kino klasy B. Szkoda, oczekiwania miałem wysokie po ocenach na IMDB, ale to pewnie nie pierszwy, nie ostatni raz.

  3. Smutna prawda jest taka, że ebay a allegro to dwa różne światy dla graczy/kolekcjonerów gier. eBay ma gry, których allegro nigdy nie widziało na oczy.

    Najgorsze to, że aby kupic np. z eBay GB do Polski (ale i innych krajów) trzeba korzystać z ich programu transakcji międzynarodowej, gdzie taka przesyłka za grę to lekko 10-15 funtów. Kiedyś kupiłem Front Mission 4 z US (z 15 lat temu) i koszt przesyłki był jakieś 5 dolców i gra chyba też coś koło tego. Teraz już nawet nie patrzę na Stany, bo koszt wysyłki mnie od razu nokautuje.

  4. Atelier Totori: The Adventurer of Arland  S4c0da5.png

     

                U mnie żadne nowe fajnale, Rubicony czy inne Baldury. Wracam do słodkiej Totori po 10 latach przerwy.

    Odpalam zatem leciwą już PS3-kę i znowu zanurzam się w ten cukierkowy świat.

                O samej serii "Atelier", a w szczególności o subserii Arland, pisałem jakiś rok temu, gdy komentowałem platynę w Atelier Meruru. Nie będę się więc powtarzał.

    Tutaj kierujemy poczynaniami dziewczynki o imieniu Totori (zdrobniale), króra idąc w ślady zaginionej matki, postanawia zostać poszukiwaczem przygód. Wspierana grupą starych i nowych przyjaciół, a także zasłużonej już dla alchemii nauczycielki Rorony, rusza w szeroki świat.

               Znowu będzie alchemia, to jest łaczenie różnorakich składników w celu stworzenia czegoś nowego, znowu mnóstwo potworów, dialogów i specyficznego humoru. Ostrzegam jak zwykle, to nie jest gra dla nietrawiących jap. anime. To nie jest też gra dla niecierpliwych czy tych, którzy nie chcą czytać tych wszystkich dialogów. Ponad połowa gry to czytanie właśnie.

              Trofea są czasochłonne, bo prawie na pewno będziesz musiał przejśc dość długą grę dwukrotnie, by zobaczyć wszystkie zakończenia. Poza tym trzeba rozsądnie zarządzać czasem w grze i baczyć, by nie pominąc jakiegoś wydarzenia dla naszej postaci, w gruncie czego nie zobaczymy jej zakończenia po kolejnych 10 czy 15 godzinach rozgrywki. Ba, trzeba nawet sięgnąć po trophy guide, bo niektóre zakończenia wymagają ściśle określonego postępowania.

              Polecam serię, choć zarówno nośniki fizyczne jak i wersje cyfrowe kosztują sporo i nawet po tylu latach, nie bardzo tanieją.

    Osobiście nie mogę sie doczekac kiedy zagram w Atelier Luluę, zwieńczenie serii Atelier i ostatnią jej część.

     

     

    359924f420b36238med.jpg

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Plusik 2
    • Dzięki 1
  5. Layers of Fear. Kupiłem kiedyś za jakies grosze i tak ze 3 lata na dysku leżało. Troche straszy, bo atakuje dźwiękiem góownie. Głownie leziesz przed siebie i zbierasz porozrzucane kartki i inne duperele. Może DLC bedzie bardziej sensowne...

  6. 13 hours ago, messer88 said:

    Artystycznie bomba, i nextgen only :) + switch. Ciekawe że omija ps4/xone. 

    Niebezpiecznie grają. Żeby później nie było lamentu, że "gra nie osiągnęła zakładanej sprzedaży".

    • Plusik 1
  7. Chciałem zagrać i ja, ale w swojej głupocie kupiłem wersję RE HD na PS4 nie wiedząc, że to i nowy RE Remake to zupełnie inne wydania tej samej gry Z GCa. Dobra robota Mevek!

  8. DETROIT: BECOME HUMAN  S6bb3db.png

     

                Wiem, wiem, wszyscy ograliście tę grę z 5 lat temu. Nie będę się więc za bardzo o niej rozpisywał.

    Kolejna juz gra Davida Cage'a i jego zespołu Quantic Dream. Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu od pierwszej prezentacji w2013 r. Z czasem prezentacja przerodziła się w pełnoprawną grę już na PS4.

    Interaktywna historia, w której kierujemy poczynaniami trojga bohaterów. Wszystko w obliczu największej być może rewolucji w historii ludzkości. To komu uda się przeżyć i czy w ogóle rewolucja będzie sukcesem, zależy od naszych wyborów. Ścieżek bowiem, ktore możemy obrać jest sporo.

               Gracz potwierdza tę albo inną decyzję naciskając przyciski na padzie. Są oczywiście, jak i w poprzednich produkcjach Quantic Dream, też QTE (szybkie naciskanie wyświetlanych komend na ekranie), choć wg mnie za łatwe. Od tego czasem będzie zależeć los naszego bohatera. warto sie skupić, by je poprawnie wklepać.

    Jak mówiłem, ciekawa historia, nierzadko brutalna, zaskakująca, choć przyznam mogłaby się toczyć nieco szybciej.

              Trofea za postęp w grze i ukończenie różnych ścieżek fabularnych. Tak, możemy wracać do rozdziałow, które zaliczyliśmy, aby tylko inaczej  poprowadzić naszą postać tym razem.

    Aha, bym zapomniał. Na ekranie tytułowym mamy łądną buzię Androida Chloe, który często komentuje naszą rozgrywkę. Fajna sprawa, nie powiem.

    Gra 8+/10, za ten cały trud włożony w nią (warto odblokować filmiki w dodatkach, bo bardzo dużą wnoszą do tego jak patrzymy na grę  jak i odtwórców głównych ról), trofea 4/10 3.5/10. Nic trudnego, czasem tylko trzeba powtarzać rozdziały, które zaliczyliśmy, by odkryć inne, alternatywne zakończenia.

                 Polecam, gra była w PS Plus.

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Plusik 6
    • Dzięki 1
  9. Bloodstained: Ritual of the Night  Sc16b87.png

     

                              Starość nie radość, coraz mniej chęci do grania niestety. Dawnom tu nie gościł, więc czas na coś ode mnie.

    Bloodstained: Ritual of the Night to gra 2D, jako gatunek podaje się metroidvanię. Twoja panienka przybywa na ratunek światu. Będzie skakać, siekać, rąbać i strzelać do różnorakich maszkar. Zależy tylko od ciebie jak i czym bedziesz chcieć sie z nimi rozprawić. Broni  jest mnóstwo: miecze, halabardy, sztylety, katany itp. By zdobyć platynę będziesz musieć zdobyć je wszystkie, co jest chyba najbardziej czasochłonną rzeczą.  Bronie mają swoje specjalne techniki, które można też masterować. Walka nie jest tak wymagająca jak w innych tego typu produkcjach, choćby w Slain: Back from Hell.  Zazwyczaj mały grind, podbicie levelu i jedziemy dalej.

                              Oprócz, jak wspomniałem, 1000 broni, mamy 1000 przepisów na potrawy, 1000 specjalnych shardów (umiejętności nabywanych losowo od pokonanych stworów), a to wszystko w drodze ku platynie . Do tego dochodzą zbroje, amulety, pierścienie, szarfy...

                              I tak wędrujemy przez ten lokorowy świat, odkrywając nowe zdolności, nowe miejsca gubiąc się od czasu do czasu w tym ogromnym świecie 2D. Fabuła taka sobie, jak to w japońskich dziełach. Będą i plot twisty, rozczarowanie, smutek. 3 różne zakończenia  w zależności od tego kiedy przerwiemy tę przygodę. Ja gram wolno, więc przejście gry zajęło mi dwa razy dłużej niz powinno:( Okolo 70 godzin, bo grałem sobie jeszcze w tryby bonusowe, jak np. walka jako boss z tymi dobrymi.

    Na minus na pewno długie loadingi, szczególnie przed wczytaniem gry. Polecam jednak, jeśli lubisz takie klimaty. 7.5/10 dla gry, 4.5/10 za trofea. Spodziewałem się czegoś mroczniejszego. Ogromny plus za okładkę, klimatyczna bardzo.

     

     

     

     

     

     

    • Plusik 6
    • Dzięki 1
  10. Valkyria Chronicles   Sd11d6f.png

                             

                  Nie było mnie tu trochę, ale tak już w życiu bywa czasami zająć się czyms innym niż granie niestety.

    W każdym razie wróciłem do remastera mojej pierwszej i chyba ulubionej gry z PS3 - Valkyria Chronicles. Wszystko w tej grze mi się podoba: historia (trochę grubymi nićmi szyta), komiksowa grafika, rozgrywka (połącznie trategii turowej z RPG) a nawet same DLC. Wersja na PS4 ma 60 FPSów i zawiera wszystkie dodatki na dzień dobry. Przyjażń, miłość, poświęcenie, wszystko tu znajdziemy jak przystało na jap. produkcję.

                Cała historia jest opowiedziana w formie kroniki właśnie. Każda strona księgi jest wspomnieniem pewnego episodu z przeszłości oddziału i trzeba przyznać, że pomysł był świetny, bo świetnie oddaje ducha prawdziwej kroniki właśnie. W grze dowodzimy nowoutworzonym squadem 7, który w wyniku napaści obego mocarstwa na naszą małą ojczyznę, musi stawić czoło najeźdźcom. Nasi towarzysze żołnierze dzielą się (podobnie jak wrogowie) na różne grupy specjalistów, które inaczej radzą sobie z watahami najeżdźcy. Mamy skautów, strzelców, snajperów, inżynierów i jeszcze parę innych rodzajów. Pojawia się również czołg, którym siejemy spustoszenie wszeż i wzdłuż. Trzeba jednak uważać, bo o ile z przodu i boków czołg jest mocno opancerzony, tak z tyłu leży i kwiczy. Wystarczy jeden strzał z cięzkiego kalibru jak np. lanca i game over. Za zdobyte w walkach doświadczenie szkolimy naszych wojaków, stają się lepsi i dostają nowe umiejętności, co z kolei przekłada sie na coraz to większe pole manewrów na polu walki. Rozbudowujemy też wedle uznania nasze bronie, a nawet pojazdy opancerzone. Jest więc co robić, potyczki stają się też coraz bardziej wymagające wraz z upływem czasu.

               O samej fabule pisać nie wypada, ale nie wszystko jest przewidywalne i kilka zdarzeń mocno zaskakuje. Welkin i Alicia, nasza główna para bohaterów tutaj, da się polubić, podobnie zresztą jak reszta drużyny. Ba, mnie najbardziej w pamięci zapadła Selvaria, wcale nie będąca w tym konflikcie po stronie Galijczyków. Mimo że wróg to i ja da się lubić:)

    Trofea raczej trudniejsze, co ciekawe ściśle powiązane z odznaczeniami w samej grze, jakie dostawaliśmy jeszcze na starej PS3 (wersja ta nigdy nie doczekała się pucharów). Za rozbudowę arsenału, za ukończenie większych głównych misji, za skończenie wszystkich misji z rankingiem A (na szczęście te z DLC "EX Hard" nie wliczają się do tego) itd.

              Warto naprawdę zagrać, bo gra stworzyła nową hybrydę gatunkową. Sama fabuła i grywalność również na bardzo wysokim poziomie i jako jedna z nielicznych pozycji Segi, seria zdobyła uznanie i duże grono zwolenników.

    Polecam jak cholera, 9/10, trofiki 6/10.

     

    W kolejce czeka VC4 na PS4, a na półce dawno ograne 2 części na PSP

     

     

     

     

     

     

     

    • Plusik 2
    • Lubię! 2
    • Dzięki 1
  11. Control   Sa88bbe.png

                             

                 Pomysł na grę wcale nie był zły... był dobry, był oryginalny, był nowy. Zamiast użerać się z najeżdżcami z innych galaktyk, planet, światów zagrożenie nadciąga z innych wymiarów. Sekretne biuro od lat badające wszelakiej maści wypadki, zdarzenia, nieszczęscia samo staje w obliczu zagłady. Jest mrocznie, jest ponuro, jest tajemniczo. Dostajemy w ręce średniej urody panienkę Jesse, która dzięki pewnym zdarzeniom z przeszłośći, jest w stanie robić rzeczy, których inni nie potrafią.

                I na tym kończy się dla mnie lista rzeczy, które w grze doceniam. Strona techniczna kwiczy: długie loadingi, mapa (która jest bezużyteczna) ładuje sie w nieskończoność, nawet spauzowanie gry  czy wejście do menu musi tu potrwać. Takiego czegoś dawno nie widziałem. Kolorystyka też nie poraża, czarno, ciemno, czasami czerwono. I te ciągle pojawiające  z dupy zastępy wrogów w lokacjach wcześniej odwiedzonych. Kilka rodzajów tej samej broni, bossowie, trochę wymagający tylko (Tomassini chyba najtrudniejszy z nich), którzy w ogóle nie mają jakichs wstepów, a jedynie od razu napieprzają czym mają w naszą bohatyrkę. Oczywiście milion bzdur do zebrania, ale niekoniecznie jest to potrzebne do platyny. Co prawda dodaje to klimatu grze, ale rozwleka ja niemiłosiernie. Zresztą chyba więcej czasu spędziłem na szukaniu drogi do konkretnych miejsc, czytaniu i słuchaniu tego wszystkiego niż na samej grze właściwej :( Poza tym telekineza działa na zasadzie - naciśnij przycisk na padzie a Jesse znajdzie coś od razu, nawet kawałek podłogi potrafi wyrwać. Nie umywa się do serii dead Space, gdzie nierzadko lazło się kilka lokacji z jakimś pazurem czy prętem w ręce, żeby przywalić i oszczędzić amunicję. Najpierw trzeba było jednak ten pazur sobie znaleźć.

              Dali kiedys w plusie i zagrałem, przynajmniej "za darmo" miałem :) Gra mnie zmęczyła niestety. Nie chciało mi się juz dalej brnąć w ten świat. Nie zacząlem dodawanych do gry DLC. Nie chce mi się w to grać, nie che mi się czytać o flamingu, kaczuszce i innych "przedmiotach mocy". Jak mówiłem, ciekawa historia, słaby gameplay. Gra na 6+/10, trofea 4/10. Ja do serii nie wrócę, moze tobie akurat się spodoba. Wszyscy zainteresowani juz pewnie i tak zagrali i maja swoje zdanie.

     

     

     

    • Plusik 1
    • Dzięki 2
    • WTF 2
    • Smutny 1
  12. Control. Nudzi i męczy mnie już. Te wszystkie zarządy, strefy astralne i jakies motele męczą ciałym pieprzeniem o tym. Pomieszczenia w tej samej czarno-szaro-czerwonej kolorystyce.  2 trofea do platyny brakuje i jakoś moze dam radę to zdobyć. Żadnych dlc nie tykam, bo zwymiotuję tym zaraz.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...