Skocz do zawartości

Co teraz męczysz na PSX`ie


genetyk@

Rekomendowane odpowiedzi

Wręcz przeciwnie, mam naje.bane broni, ammo i czego się tam jeszcze da, mam nawyk chomikowania, ale jak dochodziło do starcia z Nemesisem, to na nic mi się to zdało, skoro nie zdążyłem ich wykorzystać xd. Archaizmy jednak dają popalić, bo o ile sterowanie, celowanie itd. sprawdza się przy standardowej, ślamazarnej rozrywce, tak dynamiczne walki z bossami to inna bajka. A najbardziej mnie wku.rwiały akcje, w których mnie złapał, rzucił, i zanim zdążyłem wstać, to złapał znowu. No i sytuacja, w której po zgonie muszę oglądać intro, ładować save'a, przebiec kilka ekranów (i to przy założeniu, że zapisałem stan od razu przed walką), przeskipować parę filmików, a potem obejrzeć nieskipowalną scenkę, żeby w końcu powtórzyć walkę, to też dramat i w takich momentach cieszę się, że w niektórych aspektach branża się zrobiła "casualowa". 

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Tak myslalem ze chodzi o nemesisa ;)

Nie no wiesz to gra sprzed 20 lat. Zagraj sobie w gta 2 zobaczysz ile tam loadingi trwaja , sojowe latte mozna sobie strzelic w miedzyczasie. 

Czlowiek sie jednak przyzwyczail do autosave i blyskawicznego restartu rozgrywki, teraz te archaizmy irytuja kiedys to byla norma.

Ja niedawno re2 przechodzilem, re3 tez czeka na odswiezenie :) ale najpierw chce te alone in the dark przejsc bo nigdy nie ogralem

Odnośnik do komentarza

Niestety ale ja mam takie growe zaległości ze szkoda gadać. Pamietam, że zawsze chciałem ograć kilka tytułów z psxa już na emulatorze i chyba nigdy tego nie zrobiłem:/ Ale np w 2001 ogrywalem Final fantasy IV na emu SNESa (jakieś 8 lat po premierze), tak dzisiaj chciałbym ograć np Kensei Sacred Fist, czy Dino Crisis 2, tyle że jednak 20 lat po premierze już nie jest do przyjęcia. Bo tu nostalgia nie „poprawi” mechaniki i grafy. Ale ten czas zapierdala, po sobie tego nie widzę, tylko po grach:/

Odnośnik do komentarza

kanabis: Alone in the Dark czwórka jak mniemam ? Podobno niezły i bardzo w stylu RE. Ja właśnie Dino Crisisy mam na liście do ogrania, jedynka w czasach PSXa jakoś mnie nie przekonywała, za to w dwójeczkę grałem tylko chwilę i bardzo mi siadło to arcade'owe podejście. Dobrze, że to tytułu na parę godzin, bo łatwo wcisnąć gdzieś między aktualne gierki. Co do archaizmów, to wiadomo, nie oczekuję cudów od starych gier ale w przypadku serii RE te save'y, skrzynie itd. to zawsze były fanaberie devów (i miały oczywiście swój cel: zwiększenie napięcia, utrudnienie itd.). Takie Tomb Ridery bodajże od dwójki miały save w dowolnym momencie, MGS-codec i save w dowolnym pomieszczeniu etc. No ale nie ma co narzekać, gra na 5h, to jakoś musieli wydłużyć zabawę. Generalnie co by nie mówić o sterowaniu, kamerze, celowaniu z miejsca, to jednak dla mnie stara trylogia na zawsze w sercu. 


A loadingi z GTA2 pamiętam aż za dobrze, szczególnie, że moja "wersja" sprawiała lekkie problemy z odczytem xd.  Niestety, w 99 nie znałem triku ze stawianiem konsoli na boku. 

 

grzybiarz: no faktem jest, że jak gierka nie ma jakiejś wartości sentymentalnej, to ciężko teraz całkiem na świeżo wsiąknąć, choć w przypadku FFVII mi się udało w zasadzie bezboleśnie, także próbować nie zaszkodzi. Ja nigdy na poważnie nie traktowałem backloga z PSXa, ot było, minęło, ale gdzieś tam kiedyś jak mnie weźmie, to może zaliczę jeszcze Fear Effecty czy Soul Reavera. Swoją drogą, w erze PSXa gry na SNESa (nie mówiąc o NESie) to mi się wydawał gruby oldschool, a niektóre z nich miały ledwo 5-6 lat (taki Chrono Trigger chociażby, premiera w 95', konwersja na szaraka w 01').

Odnośnik do komentarza

Wszystko zalezy na jakim tv gracie. Ja mam phillipsa 14 cali to absolutnie grafa nie boli. A juz napewno nie w dino crisis czy residentach. Moze ma na to wplyw tez te bitmapowe tlo , pelne 3d pewnie by bylo bardziej bolesne. Ale jak panowie gracie na 50 calach to napewno nie jest to wesoly widok xD 

 

Co do emu, nie wiem tez zaczynalem duzo gier wlasnie dc albo chrono i nigdy nie konczylem nawet majac pada. Nie wiem jakos nie umiem, mam tak ze musze przechodzic na konsoli. 

 

A dino crisis 2 polecam z samego wzgledu ze w jakas strzelanke z dinusiami nie pogramy teraz. Fakt tez sa schematy typu wyskakiwanie dino w tych miejscach ale strzelanie jest zrobione naprawde tak przyjemnie ze az mnie to zdziwilo jaka gra ma grywalnosc nawet w obecnych czasach.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
W dniu 8.01.2019 o 10:19, kanabis napisał:

Ja skonczylem wlasnie dino crisis 2 , ale sztosik, te bronie, combosy. 

 

Teraz pewnie bede gral w alone in the dark tnn

Włączyłem wczoraj dino  crisis 2 by  sprawdzić jak to chodzi, skończyłem po  2 godzinach. Ale fajnie się w to gra po latach, zabawne ze człowiek pamięta jeszcze niektóre scenki, które są tragiczne tak miedzy nami xD Te kupowanie broni i ustawienie totalnie na strzelaninkę mega odswieżają i  odważna, niesamowite ze im  sie udało. Z jednej  strony poszli  w malowane tła co powinno uspokoić rozgrywkę, a z drugiej strony wrzucili  setki dinozaurów.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dokladnie to samo wrazenie mialem. Grywalnosc jest mega, fakt ze to zupelnie inna gra niz jedynka ale ten arkejd im wyszedl. Jest wszystko tak jak powinno byc na psx, szybki obrot, semiautocelowanie, czuc moc pukawek. 

Ten moment kiedy raptor juz na ciebie skacze a ty go wypier,dalasz w powietrze ze strzelby :banderas:

No scenki sa zje,bane niczym fryzura z backstreet boys glownego bohatera ale jeszcze lepsza jest fabula :obama:

Odnośnik do komentarza

Pamiętam, że byłem strasznie rozczarowany po premierze Dino Crisis 2. Z jednej strony śliczna grafika (jak na tamte czasy) z bardzo dynamicznym gameplayem, ale jakoś wolałem mroczny klimat i Residentową formułę z części pierwszej. I nie wiem po co ładowali tu tego pedałka Dylana :reggie:  w trójkę nie grałem, ale tam chyba jeszcze bardziej popłynęli (kosmiczne dinusie i latanie jetpackiem?), dlatego mam nadzieję, że jeżeli Capcom zrobi remake to tylko pierwszego DC. 

Odnośnik do komentarza

Dylan jeszcze spoko, najgorszy jest ten pe.dał w kapeluszu, który miał pełnić rolę rdzennego Amerykanina? Macho amerykanina? Myśliwego? Obrońcy sawanny? Ch.uj wie. Wiadomo za to, że wtedy i jak i teraz jest mega wieśniacki.

 

Pamiętam jak jarałem się FMV z tej części. Technicznie to majstersztyk i czołówka czegokolwiek co powstało na PSX. Pamiętam jak mówiłem do brata, że szkoda, że gra tak nie wygląda XD No i ostatnia giwera Dylana rządzi. Ten shotgun tak kopał, że kawałki mięcha latały.

Odnośnik do komentarza

Według mnie czysto technicznie DC2 ma lepsze FMV, artystycznie to wiadomo Vagrant rządzi. O ile dobrze pamiętam to scenkę filmową Vagrant ma tylko w intro, bo reszta w grze jest na silniku gry. 

 

Wiadomo, że Regina jest najlepiej zrobiona, widać nawet ruszające się mięsnie pod kombinezonem jak się podciąga na platformie w ostatnim etapie. Zwróć tez uwagę na paprocie pod koniec intra jak się zachowują i jak wyglądają na FMV.

Edytowane przez Plugawy
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

0uxGnIc.jpg

 

Może i jakimś wielkim fanem Tomb Raidera nie jestem, ale i tak bardzo lubię tę serię, dlatego postanowiłem sobie, że wcześniej czy później ukończę wszystkie części. 1,2,3, TAoD, Legend, Anniversary, Underworld, reboot, RotTR i SotTR skończone już dawno temu, a więc zostały mi już tylko Chronicles oraz Revelations... odwlekałem ten dzień jak tylko mogłem, ale wiedziałem, że przeznaczenie i tak mnie w końcu dopadnie. W paszczy konsoli zakręciła się płytka z piątą częścią serii.

 

I nie ma co ukrywać, to prawdopodobnie najgorszy Tomb Raider w jakiego grałem, chyba nawet gorszy od Angel of Darkness, który też był totalnym średniakiem, ale nawet on miał parę lepszych momentów. A tu? Ciężko mi wymienić choćby jedną dobrze zrobioną rzecz. Sterowanie oraz praca kamery to dramat. Że niby to stara część wykonana w klasycznym stylu i można to usprawiedliwić? Biorąc pod uwagę, że to już piąta odsłona to nie można. Walka ssie, roi się tu od bugów, a zagadki czy elementy platformowe pozostawiają wiele do życzenia. Niemal na każdym levelu można się zaciąć na maxa, albo przez fatalny game design (bo półka na którą trzeba właśnie wskoczyć jest totalnie niewidoczna przez dziwne ustawienie kamery), albo przez to, że twórcy wymyślili sobie jakiś totalnie z dupy mechanizm rozgrywki, który nie został ani razu wcześniej przedstawiony (tutorial to żart), a gracz nawet nie wie, że można coś takiego zrobić. Ewentualnie dostajesz w łapy kilka przypadkowych przedmiotów (widły i gumkę recepturkę) i kombinuj gdzie je wykorzystać. Nie będę już nawet wspominał ile razy z martwego przeciwnika wyskoczył key-item, którego nie zauważyłem, bo... po prostu wtopił się w teksturę podłoża (wszystko jest rozpikselowane, o podobnej kolorystyce i zwyczajnie się ze sobą zlewa). Sprawia to, że gra, która normalnie powinna zająć 8 godzin w rzeczywistości zajmuje ich 2 razy tyle, bo gracz zmuszony jest do biegania jak debil w kółko i szukania rozwiązania, które ma cały czas pod nosem... ale o tym nie wie, bo gra ma na niego wy(pipi)ane.

 

Teraz jak na to patrzę to widzę, że Eidos robił z Tomb Raiderem dokładnie to samo co teraz Ubisoft z Assassin's Creed - co roku kolejna gra z serii, niekoniecznie lepsza od poprzedniej. Nic dziwnego, że przy okazji Chronicles gracze byli już po prostu przejedzeni przygodami Lary, a developer zwyczajnie się wypalił. Wyraźnie widać to też po lokacjach, które są ch*jowe na maxa. Rzym jest brzydki, nudny i totalnie nielogiczny. Wydawać by się mogło, że takie koloseum zostało przewałkowane przez badaczy wzdłuż i wszerz, ale jednak nie, okazuje się, że pominęli kilka cennych artefaktów oraz strzelających laserami z oczu posągów :olo: Kolejne etapy mające miejsce na rosyjskim okręcie podwodnym są jeszcze gorsze: ciemne, klaustrofobiczne i liniowe na maxa. Ostatnia lokacja umiejscowiona w budynku jakiejś korporacji (Electronic Arts?), w którym Lara śmiga w lateksowym wdzianku, omija lasery i zdejmuje przeciwników za pomocą celowniczka snajperskiego bardzo dobitnie pokazuje, że sami twórcy zapomnieli o co w ogóle chodzi w tej serii? Jakieś kozackie starożytne grobowce? Zaawansowane łamigłówki? Uczucie totalnego osamotnienia i odizolowania? Zdarza się, ale rzadko, BARDZO rzadko. W zasadzie jedyną udaną lokacją jest nawiedzona wyspa, chociaż przez chwilę można poczuć, że faktycznie gra się w Tomb Raidera.

 

Koniec końców cieszę się, że mam tę przygodę za sobą. Grywalności tu nie stwierdziłem i całe szczęście, że Core Design poszło do piachu, a marka przeszła w ręce chłopaków z Crystal Dynamics (chociaż po SotTR mam wrażenie, że i oni już się wypalili). Teraz jeszcze rozwalę czwóreczkę i na jakiś czas mam dosyć cycatej Lary. 

 

  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Chciałbym tak kiedyś odpalić w tych czasach jakąś grę z PSXa i ukończyć ją (z opisem, czy bez). Jakiś czas temu odpaliłem swoją pierwszą grę z PSXa - Porsche Challenge. 
Cała gra to tylko 4 trasy (w trzech wariantach), kilka aut (różnią się chyba tylko kolorem. Ale i tak szok był w tym 1998 roku, że w końcu "ludziki mówią". Dziś grało się łatwo i przyjemnie, nostalgia pewnie dodaje kilka punktów w odbiorze. Ale czwartej planszy nie mogłem przejść, nawet za czwartym razem. Zrobiłem się czerwony jak nigdy i wyłączyłem pleja. Zapomniałem, że dziś checkpointy nie pozwalają nam się frustrować przy tytule :/

Odnośnik do komentarza

Cóż, potrzeba sporo samozaparcia, żeby bawić się w przechodzenie takich staroci. Powiedzmy, że gry z szóstej generacji (ps2, xbox, gcn) jeszcze całkiem nieźle się trzymają: nie są aż takie "sztywne", więcej wybaczają, a niektóre do dzisiaj prezentują niezły poziom graficzny. Natomiast tytuły z PSX postarzały się potężnie i większość jest już zwyczajnie ciężka do przełknięcia bez wspomnianej przez Ciebie dawki nostalgii. A wyzwanie?  Osobiście nie mam nic przeciwko wysokiemu poziomowi trudności, o ile gra "zachowuje się" fair, a niepowodzenia wynikają faktycznie z mojej winy. Niestety w starych grach często jest tak (czyli np. we wspomnianym Tomb Raiderze), że zgony są totalnie z dupy i nie możesz na nie nic poradzić, tylko musisz przechodzić grę metodą prób i błędów, a same zagadki potrafią być logiczne wyłącznie w głowach ich projektantów - wtedy bardzo łatwo o frustracje i zniechęcenie się do dalszej zabawy. Nic na siłę, sam jeszcze tylko ogram TR: Revelations i na tym prawdopodobnie definitywnie kończę swoją przygodę z pierwszym playstation, ewentualnie czasem sobie wrócę do Residentów albo Dino Crisis, bo te gierki jako jedyne będą mnie bawić do końca życia :ohboy:

Odnośnik do komentarza

AkNLqBr.jpg

 

 

Kilka godzinek popykałem i... jaka ta gra jest dobra, niesmak po Chronicles momentalnie zmyty :banderas: zresztą porównywać Chronicles do The Last Revelation to jak porównywać Andromedę do Mass Effect 3 albo Fallouta 4 do New Vegas. Niby TLR wyszło rok wcześniej od piątki, a poziom jest tak kosmicznie wyższy, że to ciężko opisać. Wiadomo, praca kamery i sterowanie to dzisiaj dramat, ale ten klimat, uczucie totalnej izolacji podczas przeczesywania mrocznych grobowców, bardzo dobre zagadki i ciekawie poukrywane sekrety nadrabiają wszystkie wady z nawiązką. Design na tamte czasy musiał urywać dupę: miejscówki wypadają spójnie, levele są niekiedy ogromne i fajnie się ze sobą łączą (trochę jak w Soulsach), pełno tu śmiercionośnych pułapek, walczy się głównie ze zwierzakami, mumiami albo jakimiś demonami, nawet platforming potrafi sprawić frajdę. No i poziom trudności w końcu jest dobrze zbalansowany, jeżeli już się ginie to raczej z własnej winy, a nie dlatego że gra została ch*jowo zaprojektowana (tak, patrzę na was Chronicles i Angel of Darkness). Sporo się rozglądasz, odkrywasz sekrety i ryzykujesz śmiercią = jesteś obładowany apteczkami i nabojami. Obok Anniversary to będzie chyba mój ulubiony Tomb Raider. 

  • 0
 
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

W koncu spontanicznie odpalilem Chrono Cross i przysiedzialem ze 4h. Pierwsze spostrzezenia:

- system walki jest za prosty, kazdego rozwalam zwyklymi ciosami 1, 2 3 i potem element na dobicie. Szkoda czasu w ogole na ogladanie animacji wejscia w tryb walki 

- dialogi dluza sie jak cholera, kazdy npc ma po 5 boxow bezuzytecznych tekstow

- brak mozliwosci przenoszenia ekwipunku/magii miedzy ludkami (bylo w ff7, ff8)

- co chwila jakas nowa postac, ktora nic fabularnie dla mnie (jeszcze) nie znaczy 

 

No nie wiem czy dalej cisnac i 40h cennego zycia nie przeznaczyc na cos innego :( FF7 i 8 moge przechodzić po dziesięć razyi ciagle mnie rajcuje fabula i eksploracja, a tu cos niet.

Edytowane przez _Red_
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...