Skocz do zawartości

Rhythm Heaven


Rafalinda

Rekomendowane odpowiedzi

Ohayou,

 

Przebrnąłem przez wątki o DS'ie i nie zauważyłem by ktoś się podjął tego tematu.

Z poczucia obowiązku czynię to ja :D

 

"Rhythm heaven" to zestaw mini gier, które sprawdzają i oceniają twoje poczucie rytmu (timing, akcentowanie etc/itd)

Jakież było moje zdziwienie :o , gdy po odpaleniu gry ujrzałem nazwisko "Tsunku".

Nazwisko dobrze mi znane, gdyż od długiego czasu jestem fanem japońskiej grupy niewieściej, o wdzięcznej nazwie "Morning Musume"(Córki poranka).

Tsunku san jest muzykiem, który w 1998 roku powołał do życia to "Musumkowe" szaleństwo, które trwa aż do dziś.

Jak ktoś zna twórczość i zajawki owego pana ten wie czego się spodziewać po grze.

Jeśli nie, to małe wprowadzenie w świat jego muzyki.

Grupa "Morning Musume" ma na celu jedno zadanie - Zabawa

Czar tych dziewcząt polega na tym , że dostarczają widzowi sto procent czystej bezwarunkowej rozrywki oraz niczym nie skrępowanej radości i kiczu.

Tak, kiczu. Jeśli ktoś myśli, że to jest ambitne, to odpowiadam - NIE!

Czy to jest fajne? TAAAAK!!! :D

Przede wszystkim to jest kompletnie "odjechane" (dokładnie tak jak gra), a przez to tak cudownie wspaniałe. Kropka.

 

Najlepszym sposobem będzie video. Poznajcie więc jedną z najliczniejszych od 2-6 generacji dziewczyn.

Taka japońska "Oda do młodości". Aha, i to co czytacie w tekstach, to ścinki z ich prawdziwej egzystencji w grupie:

Jyosei Kashimashi Monogatari - http://www.youtube.com/watch?v=3xlFb9kMzsE...feature=related

Jakby ktoś jeszcze kręcił nosem, niech da im jeszcze jedną szansę w tej japońsko-bollywoodzkiej zajawce:

Koi no dance site -

 

(Oj, dość długa mi wyszła ta dygresja. Gomennasai)

 

A wracając do gry, która jest tematem wątku.

 

'Rhythm heaven" w niektórych mini gierkach odzwierciedla ducha zespołu MM.

Jak np ta, w której staramy się nadążać za grupą . To nie jest takie łatwe jak się wydaje, praca zespołowa to wyzwanie.

http://www.youtube.com/watch?v=mo_Y_NH9NEc...feature=related

 

Lub ta, w której małpia banda (tu alegoria na Musumkowych fanów) dopingująca swoją idolkę.

A nie daj Boże wypadnij z rytmu, reszta fan-atyków spojrzy na ciebie tak jakby cię chciało unicestwić ;)

 

A teraz uwaga! To co widzieliście w drugim linku Tsunku przeniósł w rzeczywistość. Organizując w 2008 roku kolejny już koncert z cyklu Hello!Project (do którego również należą dziewczyny z zespołu Morning Musume", jako piosenkę bonusową wkręcił tą, którą stworzył na potrzeby gry.

Idole i ich fani (ech, JAK KOCHAM JAPONIĘ!!!):

 

 

Te pozytywne zjawisko jakim jest "Rhythm Heaven" polecam każdemu, którego wszędobylski kryzys zaczyna dobijać.

W Polsce również przydała by się taka dodatnia energia. Za dużo u nas kłótni i sarkazmu.

Na koniec spójrzcie tylko jak dobrze można się bawić na prostej piosence o indyjskiej przyprawie:

(co prawda z dziewczęcych "sari" zostały już jeno strzępy, ale my tak właśnie wolimy :D)

 

Morning Musume - Odore! Morning Curry --> http://www.youtube.com/watch?v=sOJuHqHWlNc

 

Niech nam żyje Tsunku, niech nam żyje "Rhythm Heaven", który jest również dostępny w języku Szekspira.

Edytowane przez Rafalinda
Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 25
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ciekawy bekground przedstawiłeś, nic z tych rzeczy nie wiedziałem. Dzięki. Zwłaszcza, że jestem wielkim fanem Rhythm Tengoku. Maniaczyłem w tamtą grę aż wszystko zaliczyłem na perfect. Dla mnie jedna z najlepszych pozycji na GBA. W DS-owego następcę jeszcze nie grałem, ale powinienem niedługo go mieć, to zdam relację. Nie oczekuję jednak od Rhythm Heaven niczego innego jak absolutnej za(pipi)istości. Chociaż mam wrażenie, że część czaru RT opierała się na japońszczyźnie i tłumaczenie może trochę osłabić ten chory klimat.

Odnośnik do komentarza
Chociaż mam wrażenie, że część czaru RT opierała się na japońszczyźnie i tłumaczenie może trochę osłabić ten chory klimat.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ten czar zachować nabywając wersję japońską czyli Rhythm Tengoku Gold, która premierę miała już jakieś pół roku temu. :) I zdecydowanie jest warta każdej wydanej na nią złotówki.

 

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie.

 

Warto pójść za głosem Gosiek i nabyć wschodni oryginał.

Choć anglojęzyczna wersja (że tak powiem) też "daje radę", to jednak sercem jestem przy dziewczętach z "Canaria Club".

Piszę tak ponieważ wersja na zachód jest zdubbingowana przez kogoś innego.

Wynikło to z tego, że niewiasty należące do familii pana Tsunku, nie potrafiły jeszcze ładnie mówić po angielsku.

A w szczególności 12 letnia, przeurocza "Erina Hashiguchi", którą mieliście okazję poznać w pierwszym moim poście. To ona właśnie w japońskim oryginale wykonuje piosenkę "Kakedashi aidoru"

Natomiast "Thrilling! Is this love?"(wersja dla Gaijinów) po angielsku, wykonuje...szczerze? To nawet nie wiem. Możliwe, że któraś ze starszych dziewczyn, które kiedyś należały do H!P.

"But, in my opinion", dziewczę które zdubbingowało Erinę, zaśpiewało trochę jakby bez emocji (mimo że nadal całkiem fajnie to brzmi).

Dla porównania jeśli ktoś jeszcze nie grał/nie słyszał:

 

Erina Hashiguchi -

Unknow -

 

Bardzo fajnie wyszła druga piosenka śpiewana w karate dojo.

Jakby ktoś chciał sprawdzić.

Canaria Club -

Unknow - http://www.youtube.com/watch?v=IL44W2ls-Xo...feature=related

 

Dla niezdecydowanych, info takie, że nie ma co marudzić , należy posłuchać Butchera i sięgać po grę bez zastanowienia.

 

Jako spin Off do tematu podam wam kilka ciekawostek na temat Eriny i Tsunku.

Zważywszy na to, że nazwiska te są adekwatne do tematu, więc to chyba nie będzie "off-top".

 

Erina Hashiguchi zagrała w filmie "Zmierzch", ale nie tym o wampirach.

Tasogare Seibei/Twilight samurai.

Tłem filmu jest Japonia i ostatnie lata szogunatu, a tym samym ery Samurajów.

Opowiada historię Seibei'a Iguchi'ego, który po śmierci żony w tajemnicy sprzedaje swoją Katanę (dodatkowo się zadłuża) aby pokryć koszty pogrzebu. Jak wiadomo utrata Katany jest równoznaczna z utratą duszy (kodeks Bushido). Po skończonej pracy u swego pana, nie chodzi z kolegami na sake. Seibei jest samurajem najniższej kasty, którego pensja nie starcza nawet na tydzień życia. Wdowiec zamienia się powoli w rolnika i rybaka, aby jego córki miały co jeść i nie skończyły utopione w rzece, jak wiele zagłodzonych dzieci.

Jakoś sobie radzi, aż do czasu gdy jego pan umiera, a klan w którym służył rozbija się na dwa obozy. Dostaje od zwierzchników rozkaz zabicia innego Samuraja.

 

Co zrobi? Jakie będzie miał rozterki? Czy zostawi córki na pastwę losu?

Proponuję zobaczyć samemu. Film jest świetnie wyreżyserowany, i doskonale oddaje klimat szogunatu.

Nie skupia się na wielkich władcach, spiskach i walkach, ale opowiada o ludziach takich jak my, którzy oprócz kodeksu i honoru mają również serce i uczucia.

No i warto zobaczyć młodziutką (debiutującą wtedy) 8 letnią Erinę, jako jego młodszą córkę.

Dorzucam trailer:

http://www.youtube.com/watch?v=ME2d1JXt10A

 

Co do samego Tsunku to mogę powiedzieć, że jest to w Japonii człowiek legenda.

Może to zbyt dalekie porównanie ale według mnie, jest on dla Japończyków tym czym A.R Rahman dla Hindusów (dla przypomnienia:zdobywca dwóch oscarowych statuetek, za muzykę do filmu "Slumdog").

Tsunku całymi dniami siedzi i komponuje nagrania dla niezliczonej ilości zespołów (które zresztą sam powołał do życia :)).

Ale jest to człowiek, który od momentu startowego Hello!Project, konsekwentnie zmienia świadomość młodego pokolenia i buduje lepszą, świetlaną Japonię.

Poprzez swoje zespoły promuje naukę, instytucję rodziny oraz zachęca młodych ludzi do tworzenia. Jednym słowem inspiruje.

Jego dziewczyny (fajnie to brzmi), których teraz nawet nie zliczę, biorą udział we wszelkich charytatywnych koncertach i akcjach na rzecz dzieci oraz młodzieży.

Dochodziło nawet do takich "happeningów" jak wypożyczanie dziewczyn jako prezent pod choinkę dla 5-7 letnich fanów. Serio. Dziewczyny przychodziły do wybranych domów, przebrane za świętych mikołajów (a raczej mikołajki) i zabawiały rodziny klasy średniej i ubogiej.

Wszytko szło oczywiście w eter.

 

Mógłbym wam mnożyć setki przykładów i zaśmiecić cały wątek.

Podam więc jeden przykład, jak naucza za pomocą dziewcząt.

Aha, jego dziewczyny najpierw są idolkami a dopiero później piosenkarkami/wokalistkami. Co znaczy, zakaz palenia, picia i uprawiania nierządu dopóki są pod jego skrzydłami.

w 2000 roku, za namową jednej z największych gwiazd-idolów, które posiadał w swej kolekcji, niejakiej Mari "Sexy beam" Yaguchi, powołał do życia sub-grupę "od Morning Musume" o nazwie "Mini Moni".

Musumki były dla napalonych nastolatków powyżej 13 lat, a "Mini Moni" miały być w zamyśle dla dzieciaków, które dopiero zaczynają pisać i czytać. Mniej więcej przedział wiekowy 4-9 lat. (w zamyśle, bo młodzież również je pokochała, ale o tym za chwilę)

Poznajcie więc największe gwiazdy Morning Musume i Hello!Project.

 

Mari Yaguchi robiąca bekę z Ayumi Hamasaki (mega gwiazdy japońskiego POP):

http://www.youtube.com/watch?v=rQYIPXL0clA

 

Oraz największe łobuziary, papużki nierozłączki, przyjaciólki na zabój, i mega talenty aktorsko wokalne:

Ai Kago (Aibon) i Nazomi Tsuji (Nono):

http://www.youtube.com/watch?v=qlPN4i0lHSg...feature=related

 

Dziewczyny ze swoją pół-amerykańską koleżanką Miką Tood, stworzyły nieśmiertelny kwartet, który podbił serca całej Japonii połowy Chin, i moje też :D

Programy z ich udziałem to był 100% sukces i oglądalność na najwyższym poziomie.

Nigdy nie było wiadomo co się zdarzy.

Takie akcje były na porządku dziennym --> http://www.youtube.com/watch?v=wPl_RLfPGFE

Dziewczyny były wszędzie:gazety, talk showy, mangi, miały nawet swój własny Show na antenie, a nawet doczekały się pełnometrażowego filmu pt "Wielka ciasteczkowa podróż"

 

Ale skupmy się na warstwie edukacyjnej.

Otóż, Tsunku pisząc piosenki dla Mini Moni, ukrywał tam magiczne słowa, dzięki którym maluchy śpiewające wraz z dziewczynami, już w tak młodym wieku uczyły się jak radzić z największą barierą Japończyków, czyli literą "L".

Serio! W ich alfabecie jej po prostu nie ma. Nie używane, trudne do artykulacji.

Dla większości z nich to wręcz "Pięta Achillesowa".

 

Weźmy na warsztat jedną z piosenek pt" Telephon Ring Ring Ring

Dzięki pomocy swej zagranicznej przyjaciółki same nauczyły się dobrze wymawiać, a przy okazji edukowały młodsze pokolenie. Spójrzcie tylko z jaką dumą Mari i spółka śpiewają frazę "Telefou ring, ring ring" oraz "Mosi mosi mosi, Hello Hello Hello(mosi mosi to jap. halo przy podnoszeniu słuchawki) z pięknie wyartykułowanym "L".

Sama Yaguchi-san poświęciła tej grupie całe swe serce. Zmuszała się nawet do picia mleka (którego notabene nienawidzi), byle by dawać przykład młodszym.

Wszystko to do zobaczenia w tym teledysku:

 

Ale tak jak powiedziałem, dziewczyny również miały fanów wśród starszaków.

Tsunku nie miał wyjścia i dziękując za wsparcie przerobił jedną z "Mini Moniowych" piosenek pt:"Aiin!" na potrzeby starszej widowni.

Z tego co mi wiadomo, przerobiona wersja "Aiin" jest grana w niektórych dyskotekach do dzisiaj.

 

Ta świ(rni)ęta trójca zostanie w mym sercu do końca życia.

 

To tylko wierzchołek góry lodowej, którą Tsunku pcha od 11 lat.

Chwała mu za to. A największego plusa na świecie, ma u mnie Aibon za jeden wywiad.

Kiedyś zadano jej pytanie: Kogo najbardziej podziwiasz w Japonii?

Bez zastanowienia odpowiedziała, że Tsunku.

(jakby ktoś chciał zobaczyć wywiad, co na temat Japonii i życia myślała 16 letnia (wtedy) Kago, to zapraszam. Pytanie pada w 6 minucie)

http://www.youtube.com/watch?v=iyAsp0GabnM

 

Są to już dorosłe dziewczyny, które opuściły grupę. Choć Aibon I Mari nadal bawią (zwłaszcza "Sexy Beam" Yaguchi) swój naród lecz osobno i nieco inaczej.

Mari ma własny show "Hitori Yaguchi" a Aibon zagrała u boku Sammo Hung'a w chińskiej komedii Kung fu, pt "Super Cheff"

 

Nie będę więcej zanudzał. A na koniec wkleję link, którego popełnił jeden z fanów Yaguchi.

Piękny i prawdziwy cytat na koniec. Ale najważniejsze, byście zwrócili uwagę jak cudownie była żegnana Mari kiedy opuszczała Mini Moni, by powziąć dalsze plany(4min29sec).

Płakały zarówno dzieciaki, koleżanki z grupy, sama Mari i nie ukrywam, że Ja też.

Jest to niestety tylko strzępek całej imprezy, która dostępna jest za darmo na Veoh.com

(niestety trzeba znać japoński.Podążajcie więc za wskazówkami Mazzi'ego ;))

 

http://www.youtube.com/watch?v=aZFQFyet3ls

Edytowane przez Rafalinda
Odnośnik do komentarza

Spróbuj nie patrzeć na to co się dzieje na ekranie.

Ja robiłem tak:

a) zamykałem oczy

b) kiwałem głową w rytm muzyki

c) i pomagałem sobie licząc, lub nucąc pod nosem coś w stylu :pik pok, pik pok tudzież pom pom, tsu tsu ;) itd

 

Wiem, że to brzmi niedorzecznie ale pomaga. :D

Większość perfectów i medali zdobyłem właśnie w ten sposób.

 

Powodzenia

 

A jeśli myślisz, że to szczyt głupoty to serwuje ci próbkę tego, jakie ćwiczenia głosowe serwuje Tsunku (i jego ludzie) dla swoich dziewczyn":

 

http://www.youtube.com/watch?v=BSnNeSy5mWU...feature=related

Edytowane przez Rafalinda
Odnośnik do komentarza

Właśnie za to sobie cenię Rhythm Tengoku. To naprawdę jest gra rytmiczna. Trzeba robić do rytmu. W przeciwieństwie do Guitar Hero, gdzie z zamkniętymi oczami nic nie ugrasz, a bez dźwięku spokojnie sobie poradzisz. Tu jest wręcz odwrotnie. To jest porządna gra muzyczna.

Odnośnik do komentarza

A żeby postawiona przez kolegę "oggozo" teza, nabrała mocy urzędowej :D, wklejam dowód, który wyszperałem w czeluściach sieci.

1. Żeby poczuć rytm potrzeba tylko muzyki.

2. (na doczepkę) czy wspominałem, że Tsunku potrafi zainspirować ;) (pytanie retoryczne, nie odpowiadać)

 

 

Występ tej małej nie był może idealny, ale spojrzałem w profil, ojca dziewczyny i wygrzebałem takie wykonanie.

Od Jpopu do progresywnego rocka krótka droga:

http://www.youtube.com/watch?v=4ZYkv_TBEkc...re=channel_page

 

Dała po garach, czyż nie.

Ale istnieją fajne polskie przysłowia:

a) cudze chwalicie a swego nie znacie.

b) Polacy nie gęsi i swego "Igora Faleckiego" mają...(czy jakoś tak) :D

 

 

 

 

I hope You enjoyed

Edytowane przez Rafalinda
Odnośnik do komentarza

Przez święta przeszedłem amerykańską wersję gry, tj. zaliczyłem wszystkie konkurencje. Mogłem to oczywiście zrobić w jeden dzień, ale wolałem sobie dawkować tę przyjemność. Gra jest bowiem totalnie rewelacyjna - równie dobra jak poprzednik. Niby to tylko więcej tego samego, ale akurat w przypadku takiej gry samo nowe sterowanie wnosi sporo świeżości. Nie żałuję, że nie sprowadzałem z Japonii. Klimacik jest nieco inny i fani japońszczyzny mogą uznać wersję US za gorszą, ale fani japońszczyzny zawsze uznają wersję tłumaczoną za gorszą. Dla mnie to miłe uczucie, wreszcie to wszystko rozumieć. Nie jest to też gra aż tak japońska, jak np. Ouendan.

 

Zaliczyłem bodaj 27 medali i kilka perfectów jak na razie. Jak przystało na fana serii, teraz chcę zaliczyć wszystko na perfect, choćby powolutku, ale będzie ciężko. Głównie dlatego, że niektóre gierki są po prostu długie, a jedno złe puknięcie zamyka ci drogę. Sterowanie jest niby fajne, niby gra wymaga jeno delikatnych ruchów, ale jak powtarzasz po raz n-ty gierkę to wzbierają emocje i można wyrobić sobie na folii solidne pionowe krechy.

 

Moja ocena dla gry to coś między 9 a 9+. No i, oczywiście, jest to dla mnie najlepsza gra tego roku. Jest to opinia casuala, bo prawdziwy gracz pewnie wolałby jakąś prawdziwą grę (chodzisz i strzelasz), ale cóż poradzić. RH idealnie pasuje w moje gusta - sprawia mi więcej radochy, niż Elite Beat Agents (nie wspominając o tych wszystkich Rock Bandach). Jedyna wada to wg mnie mała żywotność tej pozycji - przechodzi się ją w kilka godzin, później kolejnych kilka można spędzić męcząc te same konkurencje na perfecta. Zostają jeszcze bonusy, które - choć udane - nie są aż tak złożone, jak wspaniałe ćwiczenia perkusyjne w poprzedniej części.

 

W każdym razie polecam każdemu, kto lubi muzykę. Gra to idealne połączenie przystępności i "hardkoru" (easy to play, hard to master). Jest też bardzo pozytywna, a jednocześnie unika infantylizmu, co na pewno ucieszy wielu posiadaczy DS-a. To jest "casualowe Nintendo" u szczytu formy.

Odnośnik do komentarza

Po usłyszeniu angielskich wersji piosenek, ręce mi opadły (Zes kurde w Warioware I nikomu nie przeszkadzały japońskie piosenki). Dramat (jestem generlanie przeciwnikiem dubbingu, aczkolwiek czasem wychodi lepiej wersja tłumaczona patrz MGS czy Ashley's Theme z Warioware Touched). Za to Rhythm Tengoku Gold to absolutny killer. Zresztą w pierwszą część też się zagrywałem (na PSP - ja pierdykam ale PSP jest lipne pod względem przycisków, wszystko musiałem wciskać z małym wyprzedzeniem bo guzik ciut dłużej się wciska (mówimy o setnych sekundach ale akurat w RT miały one ogromną rolę). Gra jest świetna. Po Phoenixach numer 2 must-have'ów na DSa

 

Może porównamy rekordy??? Ja mogę z japońskiej wersji, bo angielskiej nie chce mi się grać

Edytowane przez Lalalilo
Odnośnik do komentarza

Ping-pong jest zrypany, większość osób to zauważyła. W tej gierce widać, jak nieprecyzyjny jest tak naprawdę "flick". W zasadzie nie wiadomo, jak to poprawnie wykonać, żeby było w rytmie. Próby zaliczenia z tej gierki perfecta to dla mnie masochizm. Może kiedyś to mi się uda, ale na razie leżę.

Odnośnik do komentarza
Ping-pong jest zrypany, większość osób to zauważyła. W tej gierce widać, jak nieprecyzyjny jest tak naprawdę "flick". W zasadzie nie wiadomo, jak to poprawnie wykonać, żeby było w rytmie. Próby zaliczenia z tej gierki perfecta to dla mnie masochizm. Może kiedyś to mi się uda, ale na razie leżę.

Może nie tyle "flick" nieprecyzyjny, co trudniejsze są gierki wymagające mieszania "tapa z flickiem" i do tego w różnych rytmach. To samo można powiedzieć np. o farmerze. Co by jednak nie mówić, chyba nie spotkałem jeszcze gry, w której wyczucie rytmu byłoby naprawdę tak ważne jak w RH.

Odnośnik do komentarza

No oczywiste, że trzeba wyczuć rytm, ale to naprawdę nie wystarcza. Spędziłem masę czasu kończąc na 100% poprzednika i widzę różnicę. Moim zdaniem o "pukaniu" nie ma co mówić, to jest najprostsza rzecz pod słońcem, dotykasz ekranu w jednym dokładnym momencie, to jest cholernie intuicyjne i naturalne. Jednak "flick" to co innego, bo po prostu trudno jest znaleźć receptę, jak to dokładnie zrobić. Ruch powinien niby być "błyskawiczny", no ale ja (i z tego co widzę - nikt) nie łapie do końca, ile powinien trwać ten ruch i czy powinien do rytmu się kończyć, czy zaczynać. No nie wiem, moim zdaniem to jest trochę wada tej gry. W porównaniu do takiego EBA, gdzie masz wszystko pokazane i wystarczy chęci, by się wszystkiego wyuczyć.

 

A może po prostu powinienem wymienić folię na ekranie? Generalnie wszystkie gierki z "flickiem" są dla mnie cholernie trudne do zrobienia na perfecta, z wyjątkiem tych o wolniejszym tempie, np. małpy. Ping-pong, farmer, no i nawet te duchy grające w zespole - zawsze się trafi, że niby jadę z rytmem, a jednak "flick" nie wchodzi.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Pyk, pyk, pyk. Mniej więcej tak. Trudno jest coś więcej powiedzieć, no po prostu trzeba siekać do rytmu.

 

Ale niestety muszę się zgodzić, że część gierek jakoś dziwnie działa, no nie wiem co jest z nimi grane. Ping-ponga w życiu nie zrobię chyba na perfect, no już nawet nie chce mi się. Te cheeleaderki też są głupie, niby normalnie pykam, a tu nagle coś nie wchodzi. "Coś nie gra" również w szóstym remiksie i tupiącym rolniku. Poza tym, chyba żadna gierka nie jest specjalnym problemem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...