Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, Pupcio napisał:

Męczyć się z grą żeby napisać sobie post? :notbad:

Skoro mowa o "męczeniu się" z grą...

 

Mafia III

 

Obecność kawałka z drugiej Mafii jest dość istotna głównie za sprawą tego, że sąsiedzi z południa zachowali się troszkę po chamsku dostarczając nam trzecią odsłonę ale nie wyprzedzajmy faktów. I żeby była jasność: gra nie męczyła mnie jako tako. Męczyły mnie mechanizmy w niej zawarte.

 

Trzecia Mafia rzuca nas na zupełnie nowe wody do miasta New Bordeaux wzorowane na Nowym Orleanie u schyłku lat 60-tych. Bohaterem nie jest już narwany młodzik włoskiego pochodzenia ale czarnoskóry Amerykanin Lincoln Clay. Po powrocie z wojny w Wietnamie wplątuje się w kradzież złota z banku rezerw federalnych, a następnie... cóż potem zaczyna się zemsta pełną gębą i właściwa gra. Tym razem grę wydało 2K Games ale robił ją Hangar 13.

 

Mafia-III-20181022184817.jpg

Tak się bawi, tak się bawi po E-LES-DI! Best stypa ever.

 

Zacznijmy od tego, że fabuła jest na przyzwoitym poziomie ale wielu aspektów nie rozwinięto przez co po napisach końcowych ma się mieszane uczucia. Jeśli zaś chodzi o całokształt to prym wiedzie tutaj rozczarowanie. Fabuła opowiadana jest w formie reportażu, a wszystkie postacie są dobrze przedstawione. Najlepiej wypada wg mnie Donovan. Postać elegancko napisana. Ten z pozoru lekkoduszny pracownik jednej z agencji rządowej to rodzaj faceta niebezpiecznego. Wiecie, taki gostek z filmów, którego widać na zdjęciach z kluczowych wydarzeń, gdzieś tam na trzecim planie, ukryty w tłumie, a gdy bohater ułoży równanie i powiąże gościa z faktami wie, że jest już za późno bo typ stoi w półmroku z tyłu i przykłada broń do potylicy.

Problem gry pod względem fabularnym polega na zignorowaniu cliffhangera z dwójki. Każdy fan Mafii liczył na zamknięcie historii Vitta, a tym czasem dostajemy nową postać w nowych realiach. Tak, tak zaraz ktoś napisze, że przecież wątek ten jest zawarty w grze (jeden ze współpracowników Clay'a to postać z dwójki) i wszystko zostaje dopowiedziane. Nawet sama końcówka przynosi wyjaśnienia. Nie zmienia to jednak faktu, że 2K Games troszkę zawiodło fanów po 16 latach oczekiwań.

Szkoda też, że potencjał drzemiący w samym Lincolnie nie zostaje w pełni wykorzystany przez twórców. Nie wiem co chcieli zrobić z Caly'a bo jest w nim troszkę z Rambo z First Blood (wojna wciąż się nie skończyła), troszkę z Walkera ze Spec Ops The Line, a troszkę z typowego nijakiego bohatera. Niestety żadna z cech nie zostaje rozwinięta. Ani wspomnienia z wojny, ani powiązania z "dzielnią", ani też to, że mowa jest o Afroamerykaninie na przełomie lat 60-tych i 70-tych w południowym stanie USA. Rasizm to wciąż silne słowo nawet dziś. Tutaj warto się na chwilę zatrzymać gdyż nawet twórcy informują gracza, że nie można ignorować faktów historycznych nawet w fikcyjnym mieście choć są developerzy, którzy tak właśnie czynią by być na bieżąco z trendami. W grze pada często "the N-word", a w grze da się odczuć segregację rasową ale oprócz wstawek fabularnych, kilku misji oraz zakaz wstępu dla "kolorowych" do jednego z lokali na mieście nie widać za bardzo tego ciężkiego klimatu. Ale też nie to jest najważniejsze.

A jak wygląda gameplay?

 

Mapa gry wzorem obecnych trendów podzielona jest na dzielnice, które możemy przejąć i oddać pod władanie jednemu z trzech swoich współpracowników. Współpracowników tylko z nazwy bo w praktyce to podlegli bossowie. Jest to też trzon rozgrywki i tutaj dochodzimy do głównego problemu Mafii III. Samo przejmowanie terenu jest zaprojektowane bardzo fajnie. W pierwszej kolejności kontaktujemy się z informatorem, który zaznajamia nas z tym kto rządzi daną dzielnicą, jak wygląda jego biznes i jak go wykurzyć z kryjówki. Następnie dopadamy podrzędnych kapusiów, którzy naprowadzają nas na okoliczne meliny, załatwiających interesy soldati czy magazyny. Teraz przystępujemy do likwidowania tych aktywności by wskaźnik szkód był wystarczająco wyskoki, a boss dzielnicy wyszedł z ukrycia. Gdy dowiadujemy się od informatora o lokalizacji bossa przystępujemy do mafijnego "hostile takeover" przy użyciu broni i wszystkich innych dostępnych środków. Po cichu albo z hukiem. Bossów i kapusiów możemy likwidować albo przeciągać na naszą stronę by robili to co robią tyle, że dla nas. I niestety o ile pierwsze dzielnice przejmuje się całkiem fajnie tak potem wszystko opiera się na schemacie kopiuj-wklej. Każda kolejna dzielnica to ten sam schemat, który prowadzi do głównej misji by następnie całość powtórzyć. 

Samo miasto i przyległe tereny są zaprojektowane bardzo słabo. Nie ma tutaj jakiś szczególnych odniesień do Nowego Orleanu (oprócz designu kilku budynków no i bagien ma się rozumieć). Pod względem eksploracyjnym też jest słabo. W tym mieście oprócz misji i zbieractwa nie ma po prostu co robić. Strzela się jak u typowej gry R*, czyli nijako, jeździ się jak mydelniczkami ale tutaj z pomocą przychodzi spowolnienie czasu. Znajdźki nikgo (nawet playboye), miasto bez życia i charyzmy. Lusterko wsteczne to jeden z pierwszych elementów samochodu, który z chęcią bym wyrzucił. Znikający w nim horyzont i elementy bolą w oczy. Z przodu z dorysowującymi się elementami też nie jest wiele lepiej. Zresztą gra nawet dziś jest pełna bugów i glitchy od typowych jak klinowanie się w otoczeniu aż po niewgrywające się misje. Są też debilne rozwiązania jak np. gliniarze znikający po "telefonie do przyjaciela" albo zachowania npc-tów. Potrąć kogoś na jezdni i armagedon na ulicach ale zabij typa na terenie wroga i robi się śmieszna rzecz. Postronne ludziki uciekają w popłochu ale jeżeli żaden wróg tego nie widział jest spoko. Wrogowie kompletnie nie reagują na tłum.

 

Ale są też plus choć i tu zdarzy się łyżka dziegciu. Postacie to nie jedyny element gry, który jest dobrze zrobiony. Muzyka i pozorny klimat "ery dzieci kwiatów" robią sporą robotę. Człowiek nawet przymyka oko na niedoróbki, glitche, mydelniczy model jazdy i paskudne miasto gdy z głośników lecą szlagiery od takich ikon jak The Animals, Sam Cook, The Rolling Stones, Aretha Franklin, The Count Five, Creedence Clearwater Revival, Jefferson Airplane czy nieśmiertelny Elvis Presley. Niestety wydaje się, że kawałki lecą w kółko te same, a to z racji tylko 3 stacji radiowych. Fajna ciekawostka: radio gorzej odbiera w tunelach, pod mostami czy na wielopoziomowych parkingach. Właśnie takie smaczki budują klimat.

,

Mafia-III-20181021142906.jpg

Oh shieeet... My bad, Walter.

 

Czym więc jest Mafia III? Przede wszystkim niewykorzystanym potencjałem. Grą zrobioną na odwal pełną błędów i z brzydkim miastem. Grą, która nie spełniła oczekiwań fanów zarówno pod względem fabuły (przyzwoitej ale ignorującą dwójkę) jak i gameplay'u. Grą pełną powtarzalności. Da się zagrać, a nawet czerpać z niej umiarkowaną satysfakcję ale nie oczekujcie klimatu gangsterki na wybitnym poziomie.

Mafia II nie była idealna, tu nie ma co się oszukiwać, jednak w pewnym stopniu grało się lepiej, a i klimat jakby głębszy. Ale jednak warto skończyć Mafię 3 chociażby dla epickiego zakończenia. Ale tego z napisów końcowych. Deep shit  :usmiech:

 

 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Masorz napisał:

A nie wiem, ale pewnie sporo osób w ogóle pisałoby posty zamiast tylko  wyebać minusa.

Posty części osób też wyglądałyby inaczej za pewne.

Koniec offtopu, krytykujcie RDR2.

Naprawdę sądzisz, że takie typy jak Rozi napisaliby jakiegoś RZECZOWEGO posta? :pawel: 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Wredny napisał:


Wiele można zarzucić trzeciej Mafii, ale akurat model jazdy furami jest chyba najlepszy w sandboxach, oprócz może GTA (choć mi bardziej się podobał).

 

Godzinę temu, suteq napisał:

Model jazdy w Mafii 3>model jazdy w każdym GTA

 

 

 

Godzinę temu, Pupcio napisał:

Strzelanie i model jazdy w m3 jest o wiele lepszy niż w gta 5

Z tym, że nie porównywałem modelu jazdy do GTA (strzelanie tak, jazdę nie). Chodziło mi o miotanie praktycznie każdym pojazdem. O ile w muscle carach sprawdza się to dobrze tak ślizgające się ciężarówki wyglądają śmiesznie.

A strzela się dobrze chyba tylko shotgunem... no i może jeszcze hedziki silencerem.

Odnośnik do komentarza

Detroit : Become Human

 

Krótko: najlepsza gra QD (nie grałem tylko w Omikrona). Nie ma tu rewolucji, szczególnie w temacie "gameplay'u" (chodzenie, oglądanie przedmiotów, QTE, pocieranie touchpada w celu umycia talerza itd.), ale całość po prostu działa. Scenariusz, choć generalnie nie prezentuje nic odkrywczego i niesamowicie ambitnego (ot klasyczne Cage'owskie, niezbyt subtelnie podane zagadnienia społeczne i moralne, emocje i wybory), jest interesujący i ciężko się przyczepić do jakichś konkretnych elementów. Ekipę naszych bohaterów można nawet polubić (choć to oczywiście sprawa względna, zależna w dużym stopniu od nas samych), choć trochę zawiódł mnie Markus (jak na przywódcę

Spoiler

ruchu oporu (swoją drogą mocno po łebkach przedstawiony wątek, choć pod względem "epickości" akcji, najbardziej intensywny)

to mało charyzmatyczny, co jest w pewnym stopniu zasługą głosu i intonacji kwestii aktora, który się w niego wcielał. Najciekawszy jest wątek Connora, zarówno ze względów "filozoficznych", klimatycznych (morderstwa, troszkę HR się kłania), jak i rozgrywkowych (odnajdywanie dowodów, odtwarzanie wydarzeń, wszystko oczywiście typowo samograjowe, ale satysfakcjonujące). 

 

Największy szacun za ogrom ścieżek wyboru, zarówno tych oddziałujących na fabułę w stopniu kosmetycznym, jak i całkowicie zmieniających jej bieg. Rzut oka na wykres po każdym rozdziale, pokazujący, jaki procent wszystkich możliwych wyborów sprawdziliśmy, i już mamy wyobrażenie, jak dużo pracy włożono w stworzenie treści, których dany gracz (przynajmniej przy pierwszym zaliczeniu gry) nawet nie zobaczy. Ogromna ilość linijek dialogów, nagranych kwestii, sesji mo-cap, no rozmach mieli potężny. Sam nadal widuję w jakichś trailerach czy wideo recenzjach sytuacje i lokacje zupełnie mi obce (polecam też making of). W rezultacie, będzie to chyba pierwszy tytuł QD, który zaliczę ponownie (trochę mierzi mnie myśl o powtarzaniu niektórych obowiązkowych, żmudnych czynności, ale po odpowiedniej przerwie nie powinno to mocno przeszkadzać). 


Ma to też swoje złe strony, bo niepewność, czym zaowocuje mój wybór ma oczywiście swój urok i w zasadzie w tym tkwi cała zabawa, ale nieraz jest tak, że chcemy dobrze, a wyszło "jak zawsze", nie do końca z naszej winy (słabo nakreślone tło czy kontekst wydarzeń). Ba, kilka razy powtarzałem dany chapter (a końcówkę to już w ogóle koncertowo spier.doliłem xd). Koniec końców, nie poszło zbytnio po mojej myśli, ale swoistym "pocieszeniem" jest fakt, że wg statystyk, niektóre decyzje takie jak moja podjęło 0-3 % graczy xd. 

 

Technicznie: bomba. Grałem na PS4 Slim (jak zawsze cichutko pracującej) i w niektórych momentach (bardziej kameralne sceny, przerywniki ze zbliżeniami na bohaterów) gra zahacza o nową generację. Twarze (szczególnie mokre od deszczu) wyglądają niesamowicie, mimika też robi robotę (może to jeszcze nie poziom L.A. Noire, ale jest blisko). W trakcie zwykłej rozgrywki całokształt nie wywołuje może opadu szczęki (fragmenty w otwartych przestrzeniach, z wieloma NPCami nie wykraczają poza dzisiejszą czołówkę), ale przywiązanie do detali i efekty robią ogromne wrażenie). Zwróciła moją uwagę jedna wyraźna wpadka w zakończeniu, w którym

Spoiler

Markus poszedł na "wojnę" z ludźmi i udało mu się odbić obóz, przemawia on do tłumu androidów, z którego większość z nich to nieoteksturowane, stojące w miejscu klocki

Do tego bardzo dobra muzyka (trzech kompozytorów dla trzech bohaterów) i mamy poziom "filmowy". 

 

Ogólnie bawiłem bardzo dobrze, dawkując sobie całość po 2-3h dziennie (łącznie ok. 18h), no ale do mnie po prostu dzieła Cage'a trafiają, mimo swoich wad, i łykam każdy następny tytuł od jego ekipy. Kto ich nigdy nie trawił, raczej i teraz nie będzie zadowolony. Patrząc na w miarę obiektywne czynniki, poziom jest zdecydowanie lepszy, niż chociażby w przypadku Beyond, także milan, sprawdzaj śmiało. Każdemu zresztą polecam, bo taka odmiana od następnego z kolei open-worlda z elementami RPG na 45h jest wręcz wskazana. No i nie zahaczając tu o klimaty CW, to zwyczajnie cieszę się, że Sony wspiera takie produkcje, bo chociaż okazało się, że Detroit sprzedało się całkiem nieźle, to jednak nie była to raczej aż tak opłacalna inwestycja. 

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Hollow Knight - Ponad 40 godzin, 85 procent, a na tym się nie skończy. Jedna z najlepszy gier tej generacji. Oznaczona jest cudowną, rysowaną grafiką i przeuroczymi animacjami (Mr. Mushroom...). Świetną ramką tej prezentacji jest muzyka, potrafiąca zamyślić odbiorcę swą melancholią. Dodać do tego bezbłędny level design, wymagających bossów, prze, ale to przeogromny świat z dziesiątkami sekretów, gamą charakternych NPCów i satysfakcjonującą mechanikę, a dostajemy perełkę.

 

Wciąż wychodzą dobre gry, panowie.

 

9/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Bulletstorm - Yebać Vaas'a skoro jest Sarrano. Anty-bohater Far Cry 3 może i jest świrem ale jeśli chodzi o badguy'a i kosmiczną rozpierduchę rządzi generał Sarrano. Typ ma chyba rasistowską ripostę na wszystko. 

Jest taki moment kiedy po prostu chcemy siać chaos w grze. Bez planu, bez opracowywania strategii czy "uczenia się" przeciwników. Po prostu wchodzimy do lokacji, a palec nie schodzi ze spustu. Bulletstorm jest taką grą od początku do końca. Gra polskiego studia People Can Fly, która wylądowała w ps plusie w odświeżonej wersji Full Clip Edition to mayhem w najczystszej postaci wypełniony akcją, one-linerami, akcją, zwrotami akcji, QTE, stereotypowymi postaciami, akcją, rozpierduchą, walącymi się budynkami no i oczywiście akcją. Do zabawy dostajemy właściwie tylko kilka broni, elektryczną smycz, otoczenie, osobistą podeszwę buta i własną pomysłowość.

I tu leży rdzeń zabawy. To jak wykończymy przeciwników leży tylko i wyłącznie w naszej gestii. A jest w czym wybierać. Otoczenie samo podaje nam rozwiązania w formie przepaści, ostrych krawędzi, wystającego zbrojenia, krwiożerczych roślin i wielu, wielu innych pozornie bezpiecznych rzeczy (who wants some hotdogs?). Broń palna to tylko półśrodek. 

W przeciwieństwie do większości strzelanek FPP gra nagradza nas za pomysłowość w postaci punktów, które przeznaczamy do rozwijania umiejętności i broni by siać jeszcze większą rozwałkę. Im bardziej chore morderstwo tym lepiej. Nic nie stoi na przeszkodzie by kopnąć przeciwnika w dupe i posłać mu w grotę wiertło. 

Choć to gra z poprzedniej generacji to trzyma się nieźle dzięki odświeżonej wersji. Lokacje są ładne i szczegółowe, poważnych spadków płynności nie uświadczyłem (a czasem na ekranie nie było widać nić poza błyskami, wybuchami i latającymi członkami), muzyka idealnie podkręca klimat dzięki połączeniu chóru, orkiestry i gitary elektrycznej. Zdarzyły mi się błędy jak np. nagłe rozjaśnienie otoczenia (rseset gry pomógł) czy brak słów w wygadanej mordzie głównego bohatera ale da się przeżyć. 

Fabuła to typowa droga zemsty ale posiadająca drugie dno, droga pełna trupów i zniszczeń ale jednak z przesłaniem. Postacie charyzmatyczne i nie bojące się ostrego języka (zakochałem się w Trish'ce).

Bulletstorm to pure fun i idealna odskocznia od poważnych gierek. A gdyby po kampanii wciąż doskwierał wam głód mięsa zawsze można sięgnąć po tryby kooperacji lub sprawdzić się w wyzwaniach. 

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Lubelskie spotkania forumkowe przyczyniły się do tego, że po raz któryś z kolei ukończyłem Super Hexagon. I po raz kolejny nie zmieniło się nic, top 5 gier ever, ja pyerdole co za klejnot :banderas: Absolutnie szczytowe osiągnięcie arcade'owego gamplay'u. Gra na ostatnim poziomie to pamięć mięśniowa, drżenie całego ciała i tunnel vision. I ta satysfakcja na koniec, no chyba nie miałem większej w swojej gierkowej historii. I to działa za każdym razem. Do tego to zakończenie, piękne katharsis.

 

Absolutne 10/10, wujek chmurka poleca, nie wiem na chuy to jeszcze czytasz, idź i graj

  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
  • WTF 1
Odnośnik do komentarza

Spyro Reignited Trilogy (PS4) - wstyd się przyznawać, ale ze Spyro nie miałem wcześniej do czynienia. Ograłem teraz remaki z wielką przyjemnością i bawiłem się bardzo dobrze. Gry nie należą do trudnych, ale wykonanie i niespotykana już w dzisiejszych czasach mechanika platformówek 3D to jest coś co zawsze przyjmuję z otwartymi ramionami. Klasyk pełną gębą. Zbieranie diamentów, ratowanie kumpli/smoczych jaj/świata przed czarnymi charakterami, do tego bajkowa oprawa, przyjemna muzyka i prosty do opanowania gameplay. Przyjemność w pełnym tego słowa znaczeniu. Do nadrobienia pozostał jeszcze Crash (z nim już miałem wcześniej styczność), ale zrobię sobie trochę przerwy. :cool:

 

8+/10

 

Odnośnik do komentarza

Forza Horizon 4 - Fortune Island

 

+ kilkanaście godzin solidnego grania

+ znowu świetnie wykonany świat gry

+ burze i zorze polarne dają radę

+ kilka nowości jak zagadki ze skrzyniami

 

- brak wyścigu pokazowego na koniec

- mimo wszystko szkoda że się nie pokusili na kilka nowych kawałków w radiu

 

9-/10

9tovGCqVNZJZK4jpDg9OkhJnMMz1u7L64=

46f50fe6-8876-4900-8ffa-1eb561283c68.PNG

 

 

 

Halo MCC - Halo 2 

 

+ dobrze wykonany remake

+ muzyka

+ sztuczna inteligencja przeciwników dalej zawstydza wiele dzisiejszych gier

+ filmiki CGI

+ przełączanie w locie między wersją z X1 a XO

 

- gameplay po tylu latach mocno się zestarzał, jest nudno i drętwo

- nierówne wykonanie, są lepsze i gorsze miejscówki

 

8/10  Za wykonanie remake'a

Odnośnik do komentarza

Pillars of Eternity Complete Edition - ukończone na Xboxie. Ależ pięknie mi to weszło (licznik konsoli pokazuje przegrane 4dni i 7h) a nigdy nie grałem w żadne Baldury czy Icewindy. Na konsoli grałem w pierwsze Divinity Original Sin i piękne mam wspomnienia. 

Największym plusem tej gry jest faktyczne wrażenie uczestniczenia w Wielkiej Przygodzie, jest masa miejscowek, ciekawych questow i postaci ( super dodatki Białej Marchii!). Oh ile razy próbowałem ubić tego dziada Concelhauta, ale udało się! 

A właśnie, fabuła - całość jest naprawdę ciekawa, powiem tyle że końcówka zaskoczyła mnie, miałem wątpliwości jaki wybór dokonać. Główny przeciwnik Thaos też miał swoje racje, świetna postać. 

Gra ma dla mnie tylko jeden poważny minus. To loadingi, przecież to jest niepoważne żeby gra się tak długo wczytywala, szczególnie po zgonie. No ale gra na tyle mnie wciągnęła że przebrnalem i przez to :)

Generalnie polecam gorąco, niewiele takich gier jest na konsole 9/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   2 użytkowników

×
×
  • Dodaj nową pozycję...