Skocz do zawartości

Xenoblade Chronicles X


Enkidou

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 lata później...
  • 2 lata później...
  • 2 tygodnie później...
  • 7 miesięcy temu...
  • 5 miesięcy temu...

Kupiłem Wii U w ekscytacji, że dam grze szansę tak jak Xenoblade 2, z którym spędziłem ponad 200 godzin. Ogólne uwagi:

 

- z tą grą będzie ciężko spędzić 200 godzin przed premierą "trójki", jednak ja chyba nigdy nie spędzę 200 godzin z grą, której nie mogę ogrywać w podróży

- Wii U to BARDZO zła konsola. Jej porażka jest kompletnie zasłużona i to niewiarygodne, że Nintendo zrobiło tak zły produkt pod tyloma względami. Dzisiaj to jeszcze większa pokraka, niż się wydawało - konsola tak nowa, że potrzebuje internetu i ma masę pierdół, ale tak stara, że to wszystko chodzi beznadziejnie

 

- lista wad WIi U jest nieskończona. Gamepad jest okropny do normalnego grania  w normalne gry, w porównaniu do pada a nawet CAŁEGO SWITCHA, a jednak wymagany do grania w Xeno X (chociaż i tak chyba lepiej jest grać na Pro i trzymać gamepad obok na kanapie). Nie pamiętam czy ma wibracje (w Xeno?), ale dobrze że jest stylus, 15 czujników chujwieczego, wypustki które po 10 latach nadal nie wiem po co są, itd. To góvno wymaga takiego wyciągania rąk i wykręcania bazy dłoni, jakby ktoś miał zaraz za nie zapłacić 600 euro Gabe'owi. Wciśnięcie szybko B? Nikt nie mówił że granie ma być przyjemne. Wciśnięcie Start? Wal się na ryj. Sterowanie jest ciulowe, gamepad jest niewygodny i jego funkcje są totalnie tego niewarte. Trzeba go co chwila ładować, specjalnym kablem do prądu z ogromnym zasilaczem. Można podłączyć słuchawki do pada, ale grają tylko dźwięk z gamepada i nie wiadomo dlaczego, skoro większość gier i tak pozwala ten dźwięk przerzucić, ale tylko razem z obrazem. Menusy i internet działąją KOSZMARNIE powoli i z koszmarnym lagiem. Ściągnięcie DLC to długi proces. Konsola nieraz mi się zawiesiła w trakcie gry, co zmusiło mnie do włączania CAŁEGO godzinnego ściągania DLC jeszcze raz bo błąd danych. Ogólnie problemy z wybudzaniem są nagminne, czasami trzeba spędzić wiele minut by normalnie włączyć grę (porównanie na Switchu: zawsze 0 sekund by wrócić do gry w dowolnym momencie tam gdzie byłem). Gamepad tylko do mapy, nie można nawet na nim klikać dialogów ani nic... Nie mogę no... Nie mam już siły dalej wymieniać, wszystko jest słabe. Jedyna zaleta Wii U to że dało nam tak fenomenalną i perfekcyjną konsolę jak Switch, który robi dobrze prawie wszystko to, co wkurza w Wii U (włącznie z tym, że Wii U warto dziś mieć dla tej jednej gry, a Switcha warto mieć dla dosłownie tysięcy gier).

 

- testy na wciskanko B są absurdalnie szybkie w porównaniu do dwójki, wtf, ćwierć sekundy na reakcję

- gra bardzo kiepsko tłumaczy te wszystkie zawiłości, ale gdy się gra tak jak ja, nie na szybciora, to w sumie nie ma znaczenia. Podobnie jak w Xeno 2 - rozumieć można, ale nie trzeba, bo nawalanie randomowo w walce oraz ignorowanie 90% menusów pozwala grać prawie tak samo, a wszystkie te zawiłości z czasem się powoli rozjaśniają gdy się napie'rdala te tysiące questów

- gra wygląda zarąbiście. Nie ma się co dziwić jak twórcy mówili, że trudno by im było to sportować na Switcha, bo wycisnęli z Wii U co się dało.

- ogólnie z wykonania ta gra zachwyca, niesamowite że oni zrobili taki świat na Wii U w kilka lat, gdy Xenoblade jednak nadal był stosunkowo niszową grą i odniósł kompletnie nieoczekiwany sukces (wlaściwie sukcesem pierwszego Xenoblade'a było to że w ogóle wyszedł poza Japonią)

- tymczasem świat jest zachwycający, grafika dobra, muzyka robi wrażenie (na pewno ma więcej charakteru niż w Xeno 2)

- no i postaci zasuwają po tym świecie, nie jak w Xeno 2! Wszystko rusza się szybciej, zwłaszcza my. Skok jest tak daleki, że początkowo można instynktownie omijać wzrokiem miejsca, do których na luzie się doskakuje i tak naprawdę są dostępne

- na ekranie czasami jest dużo postaci, znacznie więcej niż w Xeno 2. Ogólnie to trochę dziwny przeskok, gra w ogóle nie traci płynności, nie ma masowego rozmycia potworów będących dalej niż kilka kroków przed nami, aż tak dużo się dorysowuje cały czas. Normalnie... jakbyśmy naprawdę sami chodzili po tej krainie pełnej potworów! Jeśli Xeno 3 ma naprawdę mieć najwięcej postaci na ekranie w historii serii, to mam podjarę

- i fajnie, że większość z nich ma na nas wyje'bane. Ale nawet jeśli nie mają i nas zabije potwór 30 levelów za mocny, to wracamy natychmiast. To wiele znaczy. Konsole Nintendo dopiero teraz nadrabiają koncept naprawdę natychmiastowego powrotu po śmierci, ale zazwyczaj nadal im brakuje trochę do tego stanu

- fajne uczucie, że na samym początku że gra pozwala od razu grać i nie ma aż tak dużo scenek co dwa kroki, w pierwszej godzinie jest więcej xenomięska, czyli więcej zarąbistego biegania po świecie, niż w bodaj pierwszych 5-10 godzinach dwójki. Oczywiście, bardzo szybko Xeno X to mocno nadrabia, gdy tylko wejdziemy do miasta i scenki o chujwieczym się nie kończą... (Ja nie mogę, np. ta liczba bełkotu w jednej scence jak tłumaczyli 8 frakcji to coś niesamowitego)

- różnica klimatu z dwójką jest naprawdę zabawna. W Xeno 2 pierwsza napotkana postać to Ripapipa, Noppon mówiący "ja hodowanko rzodkiewki! Jupi rzodzkiewki dużo lubić jeść!", w Xeno X pierwsza napotkana postać nazywa się Joe Evans i jest generalnie człowiekiem co sobie żyje

- prawie tęskniłem za tymi dziwacznymi twarzami jak z horroru hehe. W Xeno Jedynce na Switcha zmienili postaciom twarze na bardziej akceptowalny na Zachodzie styl mangowy, ale to był charakter serii

 

- zaznaczmy że gra chodzi z płytki i praktycznie nie ma loadingów, na Wii U. Monolith jest za dobry. Opóźnienia mają głównie rzeczy związane z architekturą tej beznadziejnej konsoli; internet, zapisywanie gry itp.

- dobrze że jest tyle ustawień kamery, bo domyślne są dziwaczne

- przy każdym włączeniu gry trzeba przeklikać komunikaty o tym że Miiverse nie działa i nie ma online xD

- ręka mnie boli

 

 

Ogólnie różnica konsoli wiele zmienia. W Xeno 2 cyknąłem ponad 200 godzin, ale też to ma wiele związku z tym że jest na Switchu. Tutaj chyba będzie ciężko to ciągnąć, nawet jeśli gra mnie przekona. Zobaczymy. Na razie bolą mnie plecy i ręce. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
29 minut temu, ogqozo napisał:

- gra wygląda zarąbiście. Nie ma się co dziwić jak twórcy mówili, że trudno by im było to sportować na Switcha, bo wycisnęli z Wii U co się dało.

 

Skoro dało rade wcisnac pierwsze Xeno na 3ds, czy Wiedzmina na switcha, to z Xeno X nie widze zadnych przeszkod. Brakuje umiejetnosci albo po prostu chęci, mogliby to komuś zlecic po prostu.

Odnośnik do komentarza

Ja nie mogę, co niektórzy forumowicze mają z tą koniecznością ciągłego podkreślania, że developer jest "leniwy", "brakuje umiejętności" (Monolith brakuje umiejętności technicznych? Aha) bo "wszystko się da" i "ja nie widzę przeszkód", wy jesteście ich prezesami? Janusz Shen, CEO, Monolith Soft? Napisałem, że port (dobry) byłby bardzo trudny, suchy fakt, byłby stosunkowo trudny, tyle.

 

 

 

Po 20 godzinach grania, nie byłbym nadal w stanie choćby jednym zdaniem scharakteryzować żadnej postaci w Xenoblade X. Serio jest masa jakichś ludzi i trudno ich nawet od siebie odróżnić.

 

Najważniejsze, że... mi to nie przeszkadza. W Xenoblade 2 poszli bardzo w taką stronę, żeby wszystko miało swoją opowieść, nie ma questów opisanych jedną linijką, tylko zawsze jest sporo gadania, co tam się stało, że musisz te dwa robaczki zebrać na dalekim brzegu jeziora. W Xeno 2 dodali tyle rzeczy, że myślałem: kurczę, czy poprzednie części nie będą "biedne" w porównaniu? Odpowiedź: nie, bo dla mnie to jest w sumie kosmetyka. Grunt rozgrywki to latanie po pięknym świecie i poznawanie zakątków, a to co oni tam gadają jest głównie pretekstem/wskazówką żeby tam pójść. Ich sturktura wiele nie zmienia. W Xenoblade 2 są dużo bardziej barwne postaci, 30 blade'ów i każdy ma swój charakter, no szkoda. Ale "zwykłe" Xeno, ze z-RPG-izowaną siatką relacji między ludźmi, tysiącami achievementów, listą przedmiotów do zebrania itd. o dziwo nadal jest ogólnie podobnie wciągające. Serio na razie największa różnica dla mnie jest taka, że po prostu Switch jest dużo lepszą konsolą do trzymania, ale z drugiej strony Xeno X przypomina, jak powoli poruszały się postaci w "dwójce" i jak rozmyta/kreskówkowa była grafika.

 

Rozgrywka w takiej grze MUSI być przyjemna, bo inaczej nie dało by się grać. Gra opiera się w głównej mierze na bieganiu dokoła do momentu, aż pamiętasz gdzie są wszyscy i wszystko. Gdyby bieganie nie było fajne, nie miałaby sensu.

 

Świat NA RAZIE jest żywy i mam uczucie bycia jego częścią, chociaż z tego co pamiętam, w dalszej części Xeno X mogę już nie mieć tego uczucia.

 

Ogólnie - jestem nastrojony pozytywnie, że Xeno 3, bez blade'ów i znowu z "normalnymi" postaciami, jednak nie będzie wypadać "biednie" w porównaniu do dwójki. Wszystkie trzy dotychczasowe części Xeno są mocno różne od siebie, wiele fajnych rzeczy z jednej gry nie jest obecnych w następnej - i choć jedynka jest dużo dużo lepsza od następnych, to fakt faktem, że jednak wszystkie trzy są wielkim osiągnięciem na swój sposób, są ogromne i wciągające. Werdykt: jednak Monolith geniusze.

 

 

Są jednak rzeczy, które widzę teraz jako niepokojące bolączki Monolith. Prawie wszyscy krytykowali, ile jest klikania bez sensu po menusach w Xeno X, i w dwójce nadal tego nie uniknęli - jest INNE klikanie po menusach, ale obie gry mają swoje absurdy. Zarządzanie składem ekipy poprzez CHODZENIE DO NICH ZA KAŻDYM RAZEM i liczba klikania żeby ich znaleźć nigdy nie przestaną być chu'jowe, nie wiem jak można to było połączyć z koniecznością ciągłego zmieniania ekipy (cholera, mamy questy typu "musisz odłączyć Irinę od ekipy bo ten quest wymaga max 3 postaci [nie jest zaznaczone na mapie ani żadnej liście, musisz chodzić w miejsce questa i sprawdzać], jak zaczniesz questa to Irina się do ciebie dołącza". Ogólnie wiele rzeczy związanych z mapą, lokalizacjami i rzeczami do zrobienia w Xeno X wymaga kompletnie niewiarygodnej ilości bezsensownego klikania.

Podobnym absurdem już zawsze zostanie instrukcja obecna tylko w formie osobnego pliku online, no nie wiem, w to się nie da uwierzyć. Nie w pudełku, nie w grze - instrukcja tylko w internecie, opisująca co te wszystkie słowa i ikonki znaczą (ok, nawet nie wszystkie są w instrukcji, ale duża część). Jaki może być powód tego pomysłu, że tego tekstu nie wrzucili normalnie do jakiegoś menu w grze? Jak oni to uzasadnili w studiu? Nikt tego do dziś nie wie. I co zrobili w następnej grze? Grę, która - jeśli ktoś ominie wszystkie poboczne aktywności i skupi się na głównym wątku - jest w większości planszą tutorialową. Co było decyzją... kontrowersyjną.

Na szczęście jest internet, a gry są na tyle popularne, że każde pytanie ma dziś odpowiedź. I każdy może sam zdecydować, co chce wiedzieć i na ile szukać i sprawdzać, a na ile zajrzeć w internet gdzie dokładnie znajduje się żuczek do questa.

 

 

Długi okres "doszlifowywania" Xeno 3 jednak daje mi nadzieję, że ta gra nie stanie się bardziej znośna dopiero po masie patchów i DLC, jak to było w przypadku Xeno 2... Nie lubię kupić gry na premierę i się poczuć jak frajer po paru miesiącach...

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Za mną 125 godzin. Grę przeszedłem w większości (główny wątek skończony, ale to akurat kompletnie bez znaczenia w tej grze).

 

Co do zalet. Gra jest świetnie napisana. Chyba ostatecznie najlepiej z całej serii, mimo że główny wątek jest symbolicznym detalem. Ale ten ŚWIAT. Masa fajnych historyjek. Nigdy się nie kończą. Miasto żyje postaciami, które przybywają, i te ich życia się zazębiają. Bardzo fajne tak naprawdę dialogi, sporo zwłaszcza humoru, ale też dobrego i stonowanego (kurde,jak ktoś mówi że gra Guardians of Galaxy jest dobrze napisana, to tutaj są często żarty niby na podobne tematy i w podobnym tonie, ale tutaj z kolei dobre). 

 

Zadziwiła mnie zwłaszcza waga pewnych wyborów, i niesamowicie czarny humor w wielu momentach. Rozwaliła mnie misja, gdzie wybrałem zły kolor kabelka i później dowiedziałem się tylko po fakcie, że helikopter się rozbił, i postaci, z którymi rozmawiałem, zginęły. Gra podaje różne takie rzeczy z kamienną twarzą, co wstrząsa dużo bardziej niż Last of Us. Niemniej wybory, jakie nam daje, są często kapitalne. Kurde, co tam się dzieje, i ile jest odlecianych indywiduuów, no setki chyba.

 

Co do grania.

 

Co tu mówić... gdy dostaniemy latanie (po lekko 40-80 godzinach, w zależności jak gramy), gra się znacznie rozkręca, faktycznie. Większość wad staje się mniejsza, a zalet większa. Nawet jeśli walki skellami są ogólnie dość prostackie w porównaniu do tych "na nogach" (ale trudno nie skorzystać z faktu, że roboty walą mocniej). Byle do Meksyku!

 

 

 

Gra oczywiście zmusza, by te sto godzin włożyć, nie ma litości. Można by bez końca wymieniać jej wady wynikające z tego podejścia.

 

- ile czasu gry spędziłem po prostu uciekając od przeciwników, których jest naje'bane niesamowicie dużo, serio, nigdy się nie kończą

- jak jaskinie potrafią być torturą, bo przeciwnicy nigdy nie chcą się odwalić, nie ma gdzie uciec ani nic, i trzeba ich zarąbać chyba ze sto

- ... a trzeba, bo nie da się zbierać przedmiotów jeśli coś nas atakuje

- czasami atakuje nas coś i nawet nie widać, skąd, dajcie litość

- czasem sobie walczyłem i nagle wpada jakiś wielki superboss i mnie zabija jednym ciosem, no i zbieraj chłopie DWA MILIONY na odkupienie skella, no Boże, kto na to pozwolił

- ogólnie odrabianie kasy na skella niby ma sens scenariuszowy (mocna ale wartościowa zabawka), ale kurde, jest tak żmudne i bolesne

- ile razy uciekałem przed potworami tak długo, że jak skończyłem to byłem już w zupełnie innym punkcie mapy. W skellu jesszcze spoko, ale na nogach to jest męka

- w niektórych miejscach rozwalam potwory,  żeby otworzyć skarb, ale atakują mnie kolejne (aggro na kilometr), i tak dalej, a kiedy wreszcie skończę i wraca do skarbu, to... już się odrodziły potwory które przy nim stały

 

 

I tak dalej. GRIND jest chory. Ludzie którzy piszą o Xeno 1, że tam był "grind", bo jeśli w grze trzeba coś robić co oficjalnie nie jest głównym wątkiem historii to jest dla nicb "grind"... by się popłakali widząc następne częsci, ale zwłaszcza X. 

Misje nie tylko wymagają chodzenia w różne miejsca i zbierania różnych rzeczy (co dla niektórych tutaj jest "grindem"). Nie, tych rzeczy trzeba często zebrać 5, 10, albo 30. I nie jest tak jak w Xeno 2, że one zawsze wypadają. Czasem wypadają tylko raz na jakiś czas. JA PIERDOLE

 

 

Podobnie jak inne Xeno, X jest grą typu "ale najpierw..., ale najpierw...". Ciągle jest masa misji i rzeczy, które chce się zrobić. Tylko że jak w Xeno 2 są różne mechanizmy, które się nakładają, tak tutaj wszystko rozbija się głównie o jedno. O grind i o kasę. Chcesz mieć misje? Grind, klep misje żeby nabić serduszka. Chcesz te misje zrobić? Potrzebujesz kasy na skelle, albo grindować levele i przedmioty. Ekwipunek? Grind albo zbieranie kasy. Chcesz szybciej grindować, na mocniejszych potworach? Do tego potrzeba grindu i kasy.

 

Rozwaliło mnie, jak niektórzy dają "porady" na forach. Chcesz zbierać więcej przedmiotów? Użyj treasure sensor. Żeby mieć przedmioty z tym dodatkiem, trzeba włożyć masę kasy, albo grindu. No świetna rada. Albo jak ludzie piszą, że "właściwy" sposób grania to nieskończony overdrive. Pytam się - ok, ale jak go zrobić. I zawsze zaczynają od "użyj Arts TP gain...". No beka, bo żeby mieć Arts TP gain, trzeba włożyć masę przedmiotów (po 32 przedmioty kilku rodzajów na każdy dodatek. PO TRZYDZIEŚCI DWA). Dodatkowo te przedmioty wypadają z dość silnych przeciwników. Nie da się ich pokonać bez włożenia dziesiątek godzin w grę, co najmniej. Zazwyczaj "porada" jest taka by używać skelli na poziomie 50... no dzięki, tego się nie da zrobić bez włożenia najpierw masy czasu w zbieranie tych milionów. Serio? Żeby dostać podstawową rzecz w grze, muszę najpierw osiągnąć maksymalny level, a potem i tak zajmie mi kilka godzin grindowanie trzech przeciwników w kółko? Odradzanie przez menu i powtarzanie, jak w fabryce?

 

System jest niby skomplikowany, ale jak w dwójce - po prostu strasznie niezbalansowany. Masa rzeczy jest przegięta, jesteśmy zalewani tysiącem niepotrzebnego szrotu i ciulstwem statystyk któe są tylko po to, żeby były, gdy tak naprawdę tylko kilka rzeczy ma w tej grze znaczenie. Podobnie jak dwójka - bardzo mało głębi, a bardzo dużo szerokości. Żeby się szpanerzy jarali że gra niby jest skomplikowana lol. W istocie jest to taka próba zrobienia MMO w singlowej grze i nawet to rozumiem. Fakt, że jest w co grać. Ta gra też zajmie mi pewnie 200 godzin, jak dwójka.

 

Dla normalnego gracza, najlepiej jest chyba to olać i sobie grać dla przyjemności, chodzić dokola i robić co się trafi. Niestety, w takim przypadku oznacza to:

- masę spie'rdalania przed przeciwnikami, serio, to jest szaleństwo

- masę umierania, jeśli nie uważamy to też masę niszczenia skelli i grindowania ogromnych kwot na naprawę

- bardzo powolny postęp (w Xeno X czasami serio można grać kilka godzin i nic nie zrobić, jeśli nie mamy planu, bo wszystko jest ponad nasz level)

- ...zwłaszcza jeśli chcemy używać innych postaci (ja nie mogę, mamy bodaj 20 postaci i NIE MOŻEMY ICH UŻYWAĆ W GŁÓWNYCH MISJACH, ale żeby robić ich misje to MUSIMY ICH NAJPIERW SPORO UŻYWAĆ. Co za genialne granie na czas)

 

 

Ogólnie gra ma wiele zalet i jest genialna itd., wiadomo, ale nie ma się co dziwić, jeśli ktoś sobie odpuścił. Xenoblade'em X nie da się po prostu cieszyć tak jak jedynką, ani w drugiej godzinie gry, ani w sto dwudziestej drugiej. Musisz się oddać zupełnie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...