Skocz do zawartości

_wortigern_

Użytkownicy
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez _wortigern_

  1. Uwaga, w moim poscie znajdują się niewielkie spoilery które jednak prawie wcale nie odbierają przyjemności z oglądania filmu.

     

    Rambo IV - jestem świerzo po seansie. Cóż mogę powiedzieć? A no to że Stallone choć stary jest i pomarszczony to nadal daje rade.

     

    Ale o co w tym wszystkim chodzi? Jest sobie J. Rambo, mieszka w jakimś pipidowie, łapie węże i ogólnie gra gitara. Jednak pewnego dnia spotyka super chryszczan saint skład, chcą oni aby Pan Rambo zabrał ich do "łar zoune" gdyż grupka ta ma ochotę pobawić się w wolontariat. niestety jak to zwykle bywa wszystko się pie.rdoli i J.Rambo musi po raz kolejny wkroczyć do akcji. No mniej więcej w tym momencie kończą się dialogi i zaczyna się film pod tytułem Rambo IV.

    Fabuła nie jest skomplikowana ale nie jest też głupia i naciągana. Mocny początek będący wprowadzeniem do filmu dobrze oddaje powagę i dramat konfliktu który jest osią Rambo IV i który bardzo urealnia cały film. A film jest mocny, ale w cale nie przesadzony. Scen znęcania i innej maści "gore'u" jest wiele I SĄ NAJLEPIEJ ZREALIZOWANYMI OBRAZAMI ŚMIERCI jakie kiedykolwiek widziałem. Dobry horror nie powstydziłby się takiej ilości i JAKOŚCI flaków spływających po ekranie.

    Sam John R. miażdży i niszczy. Rozwala ludzi spiewająco mieląc ich na drobne kawałki. Mówiąc dosadnie, Stallone w filmie Rambo IV robi z ludzi puzzle. A kiedy dopada go już totalna kur.wica, robi kotlety schabowe z autobusu przedszkolaków w mundurkach oczywiście mieląc przy tym odrobinę dżunglę (piękna scena). Ogólnie trup ściele się gęsto, kończyny fruwają w przestworza a flaki rozlewają się po ziemi jak woda. Co mnie głownie ucieszyło to to że wszystko jest naprawde realistyczne np. biegnie sobie skośny ziomek, biegnie biegnie a nagle bum i żółtek biegnie w osmiu różnych kierunkach na raz, tzn jego kawałki się rozbiegają. I w tej scenie nei ma żadnego cięcia! Naprawdę nie widzialem jeszcze tak dobrze ukazanych scen rozrywania przez miny. Postrzały też są efektowne jak cholera, ofiary po serii z kałasza są przetwarzane na strzępy a ciała odrzucane, mistrzostwem były już fruwając żółtki po strzale z kampy studenciaka.

    Ale sceny gore nie tylko ukazują potęgę broni palnej lecz również okrucieństwo z jakim giną ludzie. Rambo IV choć jest filmem efekciarskim to jednak jest też obrazem poważnym, posiadającym swoje przesłanie. Zabawy żółtków z jeńcami (bieg przez pole minowe) pokazuje dosadnie że na tym świecie, w obecnych czasa nadal panuje skur.wysynstwo, czasami nawet gorsze jak za Hitlera. Może to uświadomi co nieco durnych, grubasów z hameryki którzy myślą pewnie że Birma to nazwa importowanego piwa.

     

    Kolejną rzeczą która mi się podobała w filmie to brak patosu - tworzenia legendy. Stallone, po Rockym, kolejny raz stanął na wysokości zadania. Rambo nie jest niezniszczalny, nie jest także ostatnim ocalałym. Prawie cała drużynka A przeżywa dzięki czemu film zdecydowanie oddalił się od wzorca gó.wnianych hamerykańskich opowiastek o "wielkich skur.wielach zabijających tony ludzi" ktorzy zostają sami na podium (lub na stercie ciał).

     

    Rambo IV to dobry film, mocny i brutalny ale dzięki temu bardziej realistyczny. Nie jest durną historyjką ale obrazem przemocy i dramatu ludzi nadal żyjących w strachu choć przecież mamy już XXI wiek.

     

    Jak dla mnie mocne 8/10

  2. Nie tylko Jacoba, ale i sam domek mogą zobaczyć na pewno tylko określone osoby, więc Locke musiałby przyjść sam.

     

    Inna teoria może być taka, że domek pojawia się tylko wtedy, kiedy szukająca go osoba NAPRAWDĘ potrzebuje pomocy Jacoba, czy coś w ten deseń :D ...

     

    a twórcy podobno twierdzili że wszystko w serialu da się naukowo wytłumaczyć. Po dymku i chatce Jacoba legło to chyba w gruzach?

  3. Pisząc o kinie azjatyckim nie mialem na mysli horrorów. Kiedy bylem mniejszy i nie mialem jeszcze zajawki na siedzenie do 3 na kompie to czesto ogladalem nocami TVP2. Stację która puszczała i puszcza nadal bardzo dobre filmy. Często również trafiałem również na azjatyckie produkcje które naprawdę robiły na mnie wrażenie, większe niż 99% amerykańskiego ścierwa. Nie mam na myśli bijatyk i strzelaniń tylko zwykłą prostą fabułę. Azjaci - być może z powodu innej kultury - inaczej kręcą filmy i bardziej się skupiają na relacjami miedzy bohaterami niż na samej akcji. To mi się właśnie podoba.

     

    Jeśli chodzi o kino polskie to jest ono BARDZO DOBRE tylko że to "dobre" jest mało popularne. Komercyjny film polski to dno ale produkcje o niskim budżecie są na całkiem innym poziomie. Oglądałem już przynajmniej kilkanaście polskich obrazów które mi się bardzo podobały a gdyby nie to że przypadkiem włączyłem TVP2, nigdy bym o nich nie usłyszał.

    Cały czas mam w pamięcie film - główną rolę gral Bartłomiej Topa (?) ten gość który grał Zenka w Złotopolskich. Facet naprawdę jest dobry. Fabuła opierała się na tym że młody psycholog chce wykonać eksperyment który polega na tym że ma on zostać zamknięty w zakładzie psychiatrycznym aby przeprowadzić badania. Facet chce zobaczyć jak to wszystko wygląda od środka. Jedyną osobą znającą jego prawdziwą tożsamość jest dyrektor (albo ordynator, nie pamiętam) szpitala. Wszystko idzie dobrze dopuki dyrektor nagle nie umiera i psycholog zostaje w szpitalu sam. Nikt nie wie ze naprawdę nie jest chory i że to wszystko to eksperyment. Film jest naprawdę świetny, szkoda że nei pamiętam tytułu (może ktoś pomoże). Mogę dodać tylko że zakończenie było wprost wyśmienite. Przekonałem się że mając nawet nie wielki budżet można nakręcić dobry film który daję przyjemność z oglądania ale i przekazuje coś ważnego.

  4. Wczoraj oglądnąłem Oceans' Twelve. Pierwsza część to, jak dla mnie, bardzo udany film, czysta, luźna rozrywka z wieloma elementami humorystycznymi, fajnym montażem, świetną obsadą i dobrą muzyką. Oczekiwałem, że "dwójka" będzie równie dobra.

     

    Przede wszystkim jest inaczej fabularnie. Zresztą wiadomo, że powtórzenie schematu byłoby zagraniem słabym. Dlatego teraz nie ma jednego, dużego skoku, nad którym ekipa skupia się cały film. Wogóle więcej tu zawirowań, kombinowania, zwrotów akcji. Szczerze mówiąc, to niekiedy to wszystko jest za bardzo zamotane.

    Jednak tożsamość ojca Lahiri jest raczej do przewidzenia już wcześniej.

    Ekipa powraca w całości, a w pewnym momencie wspomaga ją dodatkowa osoba. Wydaje mi się, że dokładniej niż w "jedenastce" pokazano tu poszczególnych bohaterów.

    Uśmiechnąć można się przede wszystkim przy dialogach.

    Montaż kontunuuje tradycje z poprzednika, co buduje specyficzny klimacik.

     

    Ogólnie : pierwszej części nie przebił, raczej ciut słabszy, ale warto obejrzeć, jeżeli klimat "Oceans' Eleven" do Was trafił.

     

    13 jest lepsza od 12 - jest bardziej podobna do 11 a może nawet lepsza

  5. kurde lekkie przegiecie, zagrac Jokera i umrzec. wydaje mi sie to lekko naciągane, czy to moze taki chory zart, jesli to rzeczywiscie zart to jak najbardziej w stylu Jokera :(

     

    Jeśli to byłby żarto to uznałbym to za najlepszą kampanię reklamową wszechczasów.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...