Skocz do zawartości

Fab3r

Użytkownicy
  • Postów

    681
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez Fab3r

  1. Trzeba było umieć się dopchać, spokojnie po Slayerze doszedłem niemal do barierek. Ale fakt że i tak trzeba było stać na palcach, żeby zobaczyć scenę. Wiem już że kolejnym razem warto wywalić więcej kasy a iść na GC...

  2. Przed Metką był taki tłok przy barierkach (płyta), że co chwilę kilkunastu ludzi się wywalało. Jeden koleś przypłacił to twarzą rozjebaną glanem - czoło, nos i broda. Samo dotarcie i powrót były genialne. Najpierw pociąg z Katowic, gdzie po starcie było tylko mnogie "ksssz" z kapsli. Jechaliśmy w wagonie z m.in. jakimiś 2 koksami i paroma studentami, jeden tak się spił że usiadł koło nich, zaczął ich tulić i chwalić jacy są ładnie przypakowani. Jeden kibel na cały pociąg, co skutkowało kolejką przez cały wagon i szczaniem po 3 osoby na raz. Potem bus z dworca pełen brudasów, koleś zwany Rychu, z gołą klatą i papieroskiem, jakiś gość z kuflem piwa (nikt nie wie skąd go wziął), który próbowano wcisnąć szoferowi. Powrót najbardziej genialny - busy były zorganizowane zajebiście, ale oczywiście PKP dało dupy i pociągi po 0:40 były dopiero od 5 :/. Stanie w kolejce godzine, bo czynne dwie kasy, potem kilkaset osób śpiących na dworcu w randomowych miejscach. I jakiś miejscowy chodzący z kogutem, mówiący że nie może znaleźć jego dzioba (wtf). Z powrotem był taki tłok, że trzeba było stać całą drogę, wszyscy śmierdzący i zaspani.

    Behemoth za(pipi)isty, tylko tak jak pisali wyżej zjebane nagłośnienie aż do Slayera. W Anthrax nie było słychać gitar, ale za to dostali ogromne brawa, większe IMO niż Megadeth czy Slayer. W Megadeth Dave się nie przebijał no i zero interakcji z publiką ( http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Megadeth - polecam zobaczyć btw, cała prawda :D). Kiedy Nergal zaczął śpiewać Demigod, "Nie ma Boga!" jakiś brud w tłumie "jest tylko Doda!". Ogólnie pozytywnie, w pizdu ludzi, szczególnie na Metallice.

     

    Nie rozumiem tylko czemu Hetfield zadedykował wszystkim zespołom "Sad But True", a nie "Four Horsemen", czyżby chodziło o to że smutno mu, że to oni są gwiazdami wieczoru :P ? Nothing niepotrzebnie, plus za Hit the Lights. ładnie się jebli z rytmem w Creeping Death i THE RIPPER w... solówce Nothinga.

     

    Acha, po cichu liczyłem na to że zagrają coś razem, na ten przykład Dave z Metallicą. Ale nie było niespodzianki :<

  3. 3.2 Wnoszenie na teren imprezy i korzystanie w trakcie imprezy z aparatów fotograficznych, kamer lub innych urządzeń audio-video jest zabronione. Organizator zapewnia możliwość złożenia wymienionego sprzętu w depozycie za opłatą w wysokości 50 zł.

     

    Czyli ryzykuj, najwyżej zapłacisz 5 dych żeby móc sobie to schować -_-

  4. Tyler (pipi)a, Juliet z losta fajna, no i ten jakmutam z 4400 ksiądz. Ogólnie serial to zmarnowany potencjał. No kurwa, tacy zajebiści obcy z super technologią kontra ksiądz, murzyn, milf i angol...

    Btw. weźcie pod uwagę że aktorzy specjalnie grają obcych sztucznie, bo ci nie mają uczuć. Jak 2gi sezon nie wyjdzie, to płakać na pewno nie będę. W sumie to się ucieszę, bo mogą jeszcze bardziej spierdolić niż pierwszy.

  5. Smiesza mnie ludzie, ktorzy mowia ze "za malo wyjasnione w zakonczeniu". To sa Losty... Tutaj logika skonczyla sie gdzies w polowie drugiego sezonu. IMO zakonczenie swietne, takie jakiego oczekiwalem - byl klimat, wyjasnien sie nie spodziewalem bo tak jak napisalem, przywyklem do tego ze Zagubieni daja wiecej pytan niz odpowiedzi.

     

    Pozostaje pytanie, czy tworcy mieli fabule gotowa juz dawno (wzorem np. Donnie Darko), czy po prostu im sie po(pipi)ilo co nieco w polowie...

  6. @SłupekPL - widzę, że niezbyt uważnie czytasz posty przed gadaniem, dlatego też podałeś niezbyt trafny przykład - nie pisałem nic o bezsenności Madison - zupełnie mnie to nie obchodzi, bo to nie ma znaczenia dla fabuły. Zresztą co będę pisać dalej, Ty uważasz grę za rewelację, ja

    [iMO mode on]

    uważam za solidny tytuł, w który fajnie się grało, ale nic ponadto - jak dla mnie obietnice twórców nie zostały spełnione. Jedyne co naprawdę się udało, to wczuwanie się w postaci przez zaimplikowanie zwykłych czynności i wyborów. Szkoda tylko IMO, że fabuła nie została lepiej dopracowana i jest na poziomie zwykłego kryminału jakich wiele.

    [iMO mode off]

    Na Avatara szedłem z podejściem "fabułą pewnie będzie jak w Titanicu, idę tylko dla efektów". Zresztą wszyscy to podkreślali, że nie fabuła gra główną rolę. I wyszedłem zadowolony, pomimo kalki Pocahontas, bo nie spodziewałem się niczego więcej. Tutaj jednak jestem zawiedziony, bo słysząc, że najmniejszy wybór ma wpływ na nasz los, że to film, trzymający w napięciu itd. naprawdę nastawiłem się na solidny kryminał. Jednak co chwilę coś mnie wytrącało z koncentracji swoim brakiem sensu

     

     

    np.

    -Ethan czołgający się po szkle, zamiast je odgarnąć - potem zacząłem myśleć, jak Shelby je rozsypał. Następnie jak się tam zmieścił i jak zjechał tą rurą na końcu. I zamiast podnieconym patrzeć jak przechodzi tą próbę, błądziłem myślami "dlaczego? jak?"

    -strzelanina w domu tego starca (zapomniałem teraz nazwisko) - scena jak z typowego filmu akcji klasy B - gość ukrywa dowody, jest sprytny i przebiegły, a nagle z furii po śmierci Lauren wbiega do rezydencji i robi masakrę. I do tego nikt nic o tym potem nie mówi (nie wierzę, że obijając starca, nie zostawił swojego DNA).

     

     

    Jak Ci się podobało, to po prostu napisz tak, a nie atakuj ludzi, którzy lubią się czepiać szczegółów i których mierzi fabuła. To Ty właśnie na siłę chcesz wmówić innym, że mają uważać tą grę za świetną.

  7.  

    k a jak wyjasnisz ze ma w domu liste osob ktore sie interesuja origami? albo to ze zegarmistrz nie mowi "tez masz taka maszyne shelby" bo chyba by taki szczegol o swoim przyjacielu zapamietal. albo po co uzywa jako falszywego nazwiska takie ktore i tak do niego doprowadzi?

     

     

     

     

    Na pewno nie ma w Ameryce jednego sklepu z maszynami do pisania, pewnie po prostu kupił ją gdzie indziej. Poza tym miał dwie maszyny - ta na biurku była inna, tamtą cośtam5 trzymał w tajnym pomieszczeniu.

    A motyw z nazwiskiem to standard, przez to psychol ma z nim często styczność przez sentyment i odczucie misji :P

     

     

     

    @SłupekPL

    Burzysz się jakbym Cię zwyzywał. Uważam, że hype sporo pomógł tej grze - przez to, że jest taka głośna, sporo ludzi sobie usprawiedliwia że dziury w fabule są nieważne, bo w końcu to pierwszy tak duży eksperyment. Nie lubię takiego czegoś - gdyby skonstruowali jakiegoś supernowoczesnego pada, to ludzie mieliby wybaczyć to, że urywa palce, bo w końcu to pierwszy taki mechanizm? Wydawcy powinni dostarczyć produktu kompletnego, sprawdzonego i skłaniającego do refleksji, a nie myślenia "o co biega, przecież to nie ma sensu". Chętnie bym poczekał jeszcze z pół roku, gdyby wyjaśnili wymienione tutaj sprawy. Moim zdaniem należysz do ludzi, którzy nie zastanawiają się nad fabułą i łykają wszystko tak jak im podadzą. Nie wierzę że przynajmniej raz nie pomyślałeś o bezmyślności jakiejś sceny / motywu. Jeśli nie, idź sobie lepiej pooglądać W11.

  8. A ja akurat zgadzam się z Kosem. Przy pierwszym przejściu, gra jest naprawdę świetna. Przy drugim, gdy odkrywamy że często nasza decyzja nie ma wpływu i to tylko iluzja, oraz zaczynamy zauważać niedorzeczności w scenariuszu, cała zabawa się mocno psuje :/ Gdyby nie hype, gra byłaby raczej średniakiem... Wszystko już było w Fahrenheicie, który bez należytej reklamy stał się zwykłą, mało znaną grą i mało kto o niej teraz pamięta. To samo czeka HR.

     

    Przypuszczam że to zauważanie dziur w scenariuszu jest spowodowane zbyt dużą ilością PW :]

     

    Po przejrzeniu komentarzy widzę że nie tylko ja zauważyłem jeszcze kilka głupich rzeczy:

     

     

    -w tunelu Ethan mógł odgarnąć szkło rękami, po co po nim przechodził?

    -Shelby kładzie obok jajecznicy widelec z prawej, nóż z lewej ^^

    już z samego początku mnie mierziło parę rzeczy:

    -przeciskanie się w tłumie jest głupio zrobione - w normalnym świecie o wiele prościej odgarnąć ludzi na bok. Szczególnie gdyby goniło się własnego syna :/

    -auto, które najechało na Jasona widziało go już od długiego czasu - nie dość, że przebiegał z lewej strony jezdni, to na filmiku widać jak daleko jest samochód, oraz że kierowca(kierowniczka :P?) patrzyła na drogę. Poza tym, auto trafia w plecy Ethana - dziwne, że Jason doznał od tego urazu.

    -najbardziej mnie jednak wkurzyło, gdy Madison dowiedziała się od Ann(e) imienia mordercy - po jej minie byłem pewien, że to Ethan - a tu nagle Shelby, ktoś kogo nigdy nie spotkała :/ WTF? No i po cholerę on zbierał te dowody w sprawie origami killer'a (czyli siebie)...

     

     

     

    Ehh chyba przejdę drugi raz i na tym koniec, bo naprawdę jestem rozczarowany, co chwilę robiąc myślowego facepalma, zamiast siedząc z rozdziawioną gębą.

  9.  

     

    Doskonale opisane wszystkie dziury w scenariuszu - jako maniak kryminałów i wielbiciel np. Phoenix Wrighta byłem wkurzony tą połową, którą zauważyłem :/ Trochę jestem zawiedziony tą grą, świetna wczuwka w postaci, napięcie podczas QTE, ale gdyby to nie była gra, ale zwykły render, wyszedłby mizerny amerykański film akcji...

  10. No chyba że faktycznie to będzie służyć ludziom(?) którzy zamiast wpisać w google "xxx polska wersja" będą spamować postami POMOCYY!!11!!! CY JEST POLSKA WERSIA!?!?!?!

     

    Czy jak powstanie ppe, to przeniesiecie tam na SG co lepsze wpisy?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...