Skocz do zawartości

FaithlessGod

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez FaithlessGod

  1. Dzięki za spojlery, Orzeszek... A co do samego serialu: pierwsze dwa sezony dawały radę. A kolejne? Wiem, że TWD to serial o flakach, ale dodawanie do nich oleju i podawanie w takiej formie widzowi? Ble... Początek każdego sezonu zacny, potem, przez dziesięć, dwanaście odcinków dno i znowu mocna końcówka.

    • Minusik 1
  2. Tylko, że cały czas obracamy się wokól denerwująco głośnej pracy konsoli. Fundamentalne pytanie brzmi, czy to tylko denerwuje czy też może sprawiać kłopot/oznaczać problem z wentylacją i ogólnie być złą wróżbą, tym bardziej, że niektórym gwarancja się może już kończy. Ja na szczęście wymieniłem konsolkę na białą (na kupę 4b trafiłem) i jest już dużo lepiej.

    Jeśli konsola zaczyna chodzić jak suszara, to logiczne, że coś jest nie tak. Tylko wiesz, sporo ludzi jest teraz przewrażliwonych i jak im coś lekko szumi to twierdzą, że sąsiedzi słyszą, jak konsola chodzi. Inna sprawa, że wentylator wentylatorowi nie równy. W jednej konsoli może chodzić cichutko, w innej odrobinę głośniej. To tylko sprzęt ;)

     

    Jeśli jednak porównujesz tylko do własnych odczuć i masz wrażenie, że jest znacznie głośniej, może warto przedmuchać otwory w obudowie? Krzywdy żadnej konsoli nie zrobisz ;)

    • Plusik 4
  3. No lepiej, ale co jak masz napad hardkoru i ciorasz kilka godzin bez przerwy? Miałem tak przy The Last of Us. Mam zawsze drugiego w pogotowiu i gdy pierwszy jest rozładowany, podłaczam go kablem i ładuję, a gram na tym naładowanym :)

  4. Recenzje wyścigów pisane przez HIV-a to IMO porażka.

     

    Szerokiej drogi! :)

    Nooo, a ile argumentów :D

     

    PE czytam od pierwszego numeru. Jako dzieciak jarałem się magazynem o moim Szaraku. I nie mogę pojąć, dlaczego tak bardzo krytykuje się nowych redaktorów i wychwala pod niebiosa starą gwardię. Owszem, tworzyli konsolową historię, ale ta ma to do siebie, że wciąż się zmienia. Trudno, żeby była wciąż ta sama, niezmienna ekipa.

     

    Forma PE ewoluowała przez te wszystkie lata. I bardzo dobrze! Prawda jest taka, że gdyby zatrzymali się na latach dziewięćdziesiątych każdy by narzekał, że są staroświeccy. Trzeba iść z duchem czasu, a przede wszystkim myśleć o tym, aby trafić do jak największej ilości czytelników.

     

    Zmiany są potrzebne. A jak to rozegra "góra", to już nie nasza broszka.

  5. Nie czaję zatem Psyko, w czym problem? Skoro dostajesz to, czego oczekujesz. Według mnie klimat jest ważny. Jak cholera. To właśnie dzięki temu, że PE ma taki, a nie inny klimat w kiosku sięgam po ten magazyn. Gdy czytam "konkurencję" kompletnie nie czuję ich żartów. A czytając PE niejednokrotnie miałem ubaw po pachy.

    • Plusik 1
  6. Brakuje czegos - podaj jakis przyklad

    Hmm... np. przyjemności czerpanej z gry? Są gry, które do mnie po prostu nie przemawiają. Ty zawsze masz takie ściśle okreśone powody, dla których niektóre gry Ci się nie podobają? Pisząc "czegoś", mam namyśli właśnie bliżej nieokreślone "coś", co sprawi, że będę ślęczał przed konsolą.

  7. 1. Final Fantasy VII - gra, która wyrwała kawał czasu z mojego życiorysu. Znakomita historia, którą pamiętam w szczegółach.

    2. Resident Evil - pomimo infantylnych tekstów pokroju "no, don't go" w intro, gra nieźle namieszała mi w głowie.

    3. Metal Gear Solid - przygody Snake'a na długo pozostaną w mojej pamięci, szczególnie scena ze Sniper Wolf... chlip, chlip...

    4. Shadow of the Collossus - pierwsze starcie wgniotło mnie w fotel, kolejne dokończyły dzieła!

    5. Burnout 3 - absolutny zgniatacz czaszek! Oczy za uszy i do przodu!

    6. Bioshock - wspaniała historia, okraszona cudowną grafiką. Starcia z Tatuśkami dają radę!

    7. Tomb Raider - pierwsze przygody Lary wyznaczyły nowe standardy w dziedzinie przygodówek.

    8. Skate - rewolucja. Nie potrafię znaleźć innego określenia. Gra po prostu zdetronizowała Tony'ego.

     

    Można długo wymieniać gry, które będziemy dobrze wspominać, ale nie zapominajmy, że jeszcze wiele przed nami ;)

  8. co do sterowania padem nie chodizlo mi o konfiguracje klawiszy czy cos, to mi nie przeszkadza, bo potrafie padem robic wszystko poza jedną rzeczą na ktora własnie nazekalem wyzej (moze nieprecyzyjnie sie wyrazilem) - celowanie gałką , to jedyne czego sie czepiam, i jak juz zaznaczalem glownie to wina braku zdolnosci ale jednak gałką o wiele trudniej jest prezcyzyjnie celować niz myszką, pomijam fakt ze u mnie dochodzi sprawa taka ze nie umiem z wyczuciem wychylic raz na maxa zeby szybko skręcic a innym razem tylko odrobine zeby precyzyjnie wycelowac bo odruchowo wychylam na maxa wiec jak chce delikatnie skrecic wychylam na maxa tylko na ulamek sekundy ale efekt jest marny :P tak czy siak myszą o wiele latwiej mozna szybko machnąć zeby sie odwrocic a potem płynnie zwolnić i delikatnie wycelowac juz w konkretny cel :P padem zawsze strzelam po scianach zyzgakiem xD

    Kwestia przyzwyczajenia, według mnie. Myszka jest oczywiście łatwiejsza w opanowaniu, ale na chwilę obecną nie mam najmniejszych problemów z celowaniem. Natomiast to, co mocno psuło mi zabawę, to brak restartu w Burnout Paradise, gdyż grałem za czasów, gdy nie było tego udogodnienia. Szlag mnie czasem trafiał, gdy już pod sam koniec musiałem przerywać wyścig i wracać na metę...

     

  9. Fakt, GTA to już teraz synonim hitu, którym gra wcale nie musi koniecznie być. Jasne, pierwsza część szokowała swoją brutalnością i tematyką, trzecia część przeniosła to wszystko w 3D itp. Niemniej jednak także nie uznaję tej serii za taką rewelację jak ją opisują. Jedyną odsłoną jaka wciągnęła mnie na dłużej było San Andreas, głównie dzięki elementom sim/rpg i ogólnym klimatem (długa jazda autostradą przy zachodzie słońca w akompaniamencie dobrego rocka). Cała reszta jednak to po prostu gry dobre, odcinanie kuponów. Mówię teraz o wcześniejszych odsłonach serii, gdyż w GTA4 jeszcze nie grałem.

    Według mnie żadna część, która pojawiła się po GTA3 nie była rewolucyjna, ani rewelacyjna. Gdy słyszę ogromne zachwyty nad tą grą nie mogę się nadziwić. Owszem, kolejne odsłony są większe, bardziej złożone. Niewątpliwie czuć też rozmach. Mimo wszystko brakuje mi czegoś, co rzeczywiście zatrzymałoby mnie na dłużej przed konsolą. Ile można jeździć po mieście i tłuc kolejnych przechodniów?

  10. A co z Areną? Co prawda nie ma tam questów, ale fajnie zostać okrzykniętm czempionem! Dla mnie zadania dla gildii wojowników niestety najsłabsze. Idź i zabij trolle, idź i zabij kogoś tam, idź i ochraniaj kogoś tam. Koncowe zadania są znośne, ale początek... Wątek fabularny natomiast jest strasznie krótki. Liczyłem, że zajmie mi trochę, zanim go ukończę. A tu trach, świat uratowany! Zdecydowaną większość czasu poświęciłem na misje dla gildi. Niemniej jednak Olivion to wypas po pachy!

  11. Zgadzam się zpoprzednikiem. Dla mnie Bioshock to przede wszystkim dobrze opowiedziana historia. Ostatnio trudno o coś takiego w FPS'ach. Kompilacja tych wszystkich pomysłów (plazmidy, hackowanie itp.), powykręcanych wrogów (Big Daddy zamiata!) oraz jeszcze bardziej rypniętych w czerep NPC'ów daje czadu! Według mnie absolutny hit!

     

    Myślę, że te przeszukiwanie wszelkich pudeł i ciągłe hackowanie faktycznie może się znudzić dla kogoś, kto szuka przede wszystkim akcji. Dlatego nie dziwię się Cerbowi, bo podejrzewam, że właśnie tego oczekiwał od Bioshock.

  12. No niestety będę grał sam. Czemu IJ jedynie na coop-a ? Grałem trochę w demo i dało się ugrać. Najbardziej interesują mnie gry przygodowe, sportowe, ostatnio spodobały mi się też jRPGi a w żadną pełną wersje jeszcze nie grałem.

     

    Jeżeli interesowałby Cię jRPG to Lost Odyssey Cię na pewno nie zawiedzie. Ciekawa gra, utrzymana w starym, dobrym stylu.

  13. (Zly)Seba, dziwna sprawa. Są cztery postaci, z którymi wykonujesz ceremonię. Nie trzeba wykonywać żadnych dziwnych ruchów. Po prostu musisz zgrać odpowiednio swoje ruchy pochodnią razem z ruchami postaci. Jak np. podnosi pochodnię, to i Ty podnosisz i lewym analogiem sterujesz tak, aż postać zmieni położenie pochodni. Tak powtarzasz cztery razy. Kolo Ci podziękuje i polezie. Podejdzie następny i znowu to samo: cztery, precyzyjne machnięcia pochodnią. Pamiętaj, że musisz dokładnie przycelować. Jeżeli wykonałeś te cztery ruchy prawidłowo, koleś odchodzi i nie podchodzi następna osoba, to niestety nie wiem, jak Ci pomóc...
  14. Ja osobiście nie widzę nic złego w wieszaniu plakatu na ścianie. A jakiś kiczowaty obrazek kupiony na jarmarku przez mamę jest ok? Co do dziewczyn, to wydaje mi się, że jak już jakąś zaprosisz, to gdy zobaczy "zabaweczkę" w postaci konsoli i do tego kolekcja gier dla dużych małych chłopców to i tak swoje pomyśli. A przynajmniej większość dziewczyn, tak mi się wydaje. Moja do dzisiaj patrzy czasem z politowaniem, gdy drę ryja do kumpla po drugiej stronie łącza, podczas pykania w jakąś ciekawą grę. Dobry plakat zawsze fajnie wygląda na ścianie. Oczywiście może to być dodatek raz na kwartał, aby nie ciąć zawartości. Tak, czy inaczej popieram ten pomysł.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...