Skocz do zawartości

Gary.

Nowy Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Gary.

  1. Nota Destructoida to jak dla mnie żenada (oceniał dokładnie ten sam kolo co Resident Evil 6, więc nic dziwnego), jednak sama gra mimo, że daleka od hitu, to zdecydowanie warta zagrania. Pierwszy raz spotkałem się z takim przypadkiem, w którym klimat i fabuła tak dobrze nadrabiają braki w gameplayu (ten momentami jest beznadziejny) i oprawie (niewiele lepiej). Porównania z Twin Peaks jak najbardziej na miejscu - Deadly Premonition to takie właśnie konsolowe TP, a główny bohater zjada na śniadanie nawet Dale'a Coopera.

  2. Tak myślę. Choćby z tego powodu, że w grze nie ma juz styli, nie ma lock ona, i jest wolniejsza. Ale pomarzyć sobie możesz.

    Nie muszę marzyć. Z gier z tak rozbudowanym systemem walki można wycisnąć bardzo wiele, nawet mimo braku lock-on'a i żonglowania stylami (dynamika i tak zjada większość slasherów na rynku), tylko poza skillem trzeba mieć też trochę tej wspomnianej przez Ciebie wyobraźni. Czas zweryfikuje to co napisałeś.

     

    Tak jasne (hłehłe), a przy okazji NT traktuje cię jak idiotę i mówi ci jaką broń masz na jakiego wroga użyć, abyś się przypadkiem nie męczył. Czerwona broń na czerwonego wroga, niebieska na niebieskiego. A jak chcesz zrobić coś więcej, pogrzebać w systemie, pobawić się nim, pozmieniać bronie to nic z tego. A bez tego rozwiązania, w starych DMC, używasz ich do woli. Przez to robisz coraz wymyślejsze combosy, żonglujesz broniami i je poznajesz (wszystkie), a ogranicza cię tylko skill i wyobraźnia.

    Wymień wszystkich przeciwników z gry, którzy wymagają użycia tylko jednej broni i częstotliwość z jaką się ich spotyka.

  3. Gary a ja bym Chcial zobaczyc twoje wypociny jakiegos levelu z poziomu DmD:P Moze mnie oswiecisz jakims filmikiem i udowodnisz ze nie jestes lamusem:D

    Może jak uda mi się znaleźć memorkę to wrzucę foto z (prawie) pełnym rankingiem SS z DMC3 (DMD included).

     

    Ohohoho... Dowody mistrzu. A najlepiej powtórz to:

    http://www.youtube.c...&v=e23c_HDPo7Y#!

     

    Casualowi to w DmC wszystko jedno w co namierza, czy są style czy nie, jak działa super cancel, ważne, że dubstep nawalał z głośniczków, a kolorki ładowały po oczkach.

     

     

    I Ty naprawdę myślisz, że przy całym tym rozbudowanym systemie w DmC nie można wykonywać podobnych rzeczy? Tak jak pisałem wcześniej - poczekaj, aż do gry dobiorą się więksi wymatacze, a na YT pojawią się filmiki z ich wyczynami. To, że teraz casuale też mogą odstawiać efektowne akcje nie znaczy, że bardziej wprawni gracze nie wycisną z tego systemu jeszcze więcej.

     

    A teraz wroć do tego co napisałem wcześnie i przeczytaj jeszcze raz. Masz dwa kolory przeciwników PX (czerwony) i PY (niebieski) i bronie działające na kolory (BX) i (BY). Teraz tak: BX działa na PX, a nie działa na PY. Z kolei BY działa na PY, a nie działa na PX. Jesli dla ciebie ograniczenie swobody w użyciu broni i narzucanie ich graczowi z góry jest plusem w slasherze to gratuluję.

     

     

    Gdyby takich przeciwników było nawalone więcej, to faktycznie, możnaby to uznać za ograniczenie swobody, jednak przy takiej ilości ja rozpatruję to jako plus - taki motyw wymaga lepszego poznania dostępnej broni i czynienia z niej maksymalnie skutecznego użytku.

     

    Fantastyczne posunięcie. Obniżenie, i tak już, łatwego poziomu trudności jest głupotą a nie sensownym rozwiązaniem. Jakoś w innych grach - NG, Bayo - umiejętne kontrolowanie kamery sprawiało, że nie dostawało się batów po plecach, a nie (pipi)owatym unikaniem kadrów z kreaturami i odciąganie kolejno jednego po drugim.

     

     

    To ciekawe, że przy poprzednich Devilach, które miały identyczny patent jakoś nie było na to narzekania. Sorry, ale jeżeli ja gram w slashera, to chcę się skupić na walce i walczyć z przeciwnikami, a nie z kamerą.

     

    Wszystko spoko i każdy może miec swoje zdanie, ale ciągłego pier.dolenia o poziomie trudności na superduperultradontemustdie i pisanie, że wtedy jest ciężkie jest niesamowicie irytujące. Jest to SIÓDMY poziom trudności i cieszę się że jest trudny, ale wyznacznikiem stopnia trudności jest zawsze normal/podstawowy i pierwszy poziom trudności z jakim graczowi przyjdzie doświadczyć. Z Super Dante czy bez - Nephilim jest prostacko łatwy.

    Podstawowy poziom trudności w DMC4 był równie prosty, hard czy DMD również nie sprawiały większych problemów (jeżeli chodzi o samo przejście, bo masterowanie to już inna sprawa). Przykro mi, że muszę przywrócić Cię do smutnej rzeczywistości, ale ostatnim trudnym Devilem była trójka, która ukazała się... jakąś dekadę temu.

     

    I żeby nie było - ja naprawdę mam świadomość, że DMC poszedł teraz mocniej niż kiedykolwiek wcześniej w stronę casualizmu, jednak nikt mi nie wmówi, że wciąż nie może stanowić wyzwania. System walki jest na tyle głęboki, że można go masterować tygodniami, a w rękach wprawnego gracza da się wyczyniać akcje o których casual może co najwyżej pomarzyć - to się nie zmieniło, różnica jest tylko taka, że teraz leszczyk też może się cieszyć długimi, efektownymi combosami. Najwyższe poziomy trudności na najlepsze oceny też dla causali będą stanowić barierę nie do przebicia - czyli kolejna istotna rzecz bez zmian. Jako fan serii od pierwszej części oraz osoba, która każdą odsłonę wydupczyła w zasadzie na 100% jestem troszkę zawiedziony, bo jakby nie było liczyłem na większy hardkor, jednak narzekać czy toczyć piany nie zamierzam, bo i tak gra się więcej niż dobrze. Dla "hardkorów" w nowym DmC też jest miejce i to w sumie mi wystarczy.

  4. I czemu wszyscy ci fani nowego Dante wymieniają tylko wygląd z DMC3, fakt imo najsłabszy ze wszystkich części ale już taki z DMC2 czy 4 to bez problemu gniecie takie pseudo śmiesznego Dantejusza z DMC.

    Może dlatego, że zarówno DmC jak i DMC3 przedstawiają Dantego jako młodego chłystka z jego najwcześniejszych przygód? Ciężko porównywać młodzianka do doświadczonego madafaki, dlatego porównywanie obecnego Dantego do jego starszych wersji z poprzednich gier jest lekko nie na miejscu. Poza tym nie wiem jak wyobrażacie sobie kolesia w takim wieku, który mógłby być bardziej madafakerski niż obecny Dante.

     

    tutaj najnowsza gierka Ninja Theory ani trochę nie odstaje od poprzedników.

    30 klatek, nie ma stylów wzbogacających rogrywkę, zepsuty cancel, nie ma lock ona, mniejsza dynamika, casual friendly (Capcom samo o tym mówiło btw), czerwoni i niebiescy przeciwnicy podatni na ciosy tylko z określonego typu broni co spłyca warianty rozgrywki. To tak na szybko. Ale DmC nie odstaje. Nawet ani trochę. Zabawne.

    30 klatek w skillowym slasherze, to spory minus, nie da się ukryć. Mniejsza dynamika? Bayonetta to nie jest, ale gra i tak jest bardzo dynamiczna. Brak lock-on'a rzeczywiście przeszkadza. Casual friendly był już DMC4, więc nic nowego. Zróżnicowanych i wymagających innego podejścia przeciwników powinno się oceniać na plus, nie na minus. Ogólnie z częścią się zgadzam, ale część z tego to zwyczajne narzekanie na siłę - poprzednie DMC też nie były idealne, z kolei gierka Ninja Theory w kilku kwestiach nawala, ale w innych jest też wyraźnie lepsza od odsłon serwowanych przez Capcom (fabuła, muzyka, eksploracja leveli, system podliczania oceny końcowej).

     

    Zresztą i tak wszyscy fani wiedzą, że prawdziwa frajda z DMC zaczyna się dopiero przy masterowaniu gry na najwyższe oceny - tutaj najnowsza gierka Ninja Theory ani trochę nie odstaje od poprzedników.

    Nie, wcale. Jak wyżej w poscie pisałem, stare DMC średnio C lub B na normalu przy pierwszym podejściu, nowe DmC 3/4 gry na S,SS lub SSS. I nie mów "zagraj w DMD", bo założę się, że skoro na normalu jest 10x ciężej o dobrą ocene w starych devilach, to na DMD różnica w poziomie będzie taka sama. A jakieś H2H i inne poziomy to sztuczne zawyżenie poziomu trudności na zasadzie "damy więcej HP i więcej przeciwników". Poziom trudności powinien wynikać z innych rzeczy.

     

    Gra jest łatwa, bo dla mas i tyle. Ale nie znaczy to także że gra jest słaba.

    Bo nie jest, jest zaje.bista.

    Jest zrobiona tak, żeby zarówno casuale jak i hardkorowcy mogli się przy niej dobrze bawić. Nie twierdzę, że jest tak trudna jak chociażby DMC3 (a szkoda), jednak wyższe poziomy trudności, a do tego ich masterowanie są wystarczająco wymagające, żeby przykuć do konsoli na dłużej graczy, którzy chcą wycisnąć z gry więcej. Chciałbym zobaczyć w akcji lamusa próbującego zdobyć SSS na którymkolwiek levelu na DMD.

  5. Jak już pisałem - hejters gonna hejt. Gra zgarnia bardzo wysokie oceny w mediach co już mówi samo przez się o jej poziomie. Idąc dalej - system walki jest cholernie dynamiczny, rozbudowany i pozwala kombinować na dziesiątki sposobów (poczekajcie aż jacyś więksi wymiatacze zaczną uploadować swoje wyczyny na YT), nowy Dante wyglądem zjada tego pedałka z DMC3 na śniadanie (jeżeli komuś kojarzy się z hipsterem, to gratuluję wyobraźni), design lokacji to już kwestia gustu, ale oryginalności oraz walorów artystycznych nie można im odmówić. Poziom trudności? Przejdźcie sobie Dante Must Die albo H&H (bez Super Dante), a potem spróbujcie dalej pisać, że gra jest prosta - i double dare you motherfuckers. Zresztą i tak wszyscy fani wiedzą, że prawdziwa frajda z DMC zaczyna się dopiero przy masterowaniu gry na najwyższe oceny - tutaj najnowsza gierka Ninja Theory ani trochę nie odstaje od poprzedników.

  6. Poziom trudności padaczkowaty - jeśli przeciwnik nie znajduje się w polu widzenia to nie zaatakuje nas projectilem, a atak bliskiego kontaktu zrobi dopiero po dojściu do nas i wejściu w kadr

    Dokładnie tak samo było w DMC3 i jest to bardzo sensowne rozwiązanie (bo nie jest fajnie dostać nagle niezapowiedzianym atakiem w plery). Haters gonna hate.

     

    A Capcom udowodniło przy okazji DMC4, że już nic więcej nie potrafi z tej serii wycisnąć. Zmiana developera jak najbardziej na plus.

    • Minusik 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...