
Treść opublikowana przez Mendrek
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Ale będzie rzeź w Sankt Petersburgu, zemsta za potop szwedzki
-
Targi: E3, GC, TGS
Twój stary to niezły wariat. Quake 2 na PSX-a nie miał backpacka, więc nie mogłeś stack'ować Quad Damage. Stąd walka z Makronem (ostatni boss) to był niezły RNG, bo typ mógł z dupy walnąć dwie kulki BFG i już po speedrunie. Pamiętam, jak pierwszy raz przechodziłem, to ustawiałem go specjalnie by w razie BFG był twarzą do ściany i sam siebie splashem uszkadzał. No i to nadal była gierka, gdzie dla dzisiejszego gracza obłożenie analogów do abnominacja. Choć Q2 na PSX-a obsługiwał również myszkę
-
Euro 2020(1) - Typer
Finlandia-Rosja 0:0 Turcja-Walia 1:0 Włochy-Szwajcaria 2:0 Ukraina-Macedonia 2:0 Dania-Belgia 1:3 Holandia-Austria 1:0 Szwecja-Słowacja 2:0 Chorwacja-Czechy 1:0 Anglia-Szkocja 2:2 Węgry-Francja 0:3 Portugalia-Niemcy 0:1 Hiszpania-Polska 2:0
-
Targi: E3, GC, TGS
Bardzo mi się podobała ta konfa, MS to nawet połowy z tego nie był tak fajny. Wybór kupna Switcha okazał się dla mnie bardzo trafny. MH Stories 2, te Mario Party Stars, SMT V, Advance Wars... Wszystko w moje gusta chyba trafiło, nawet przy BOTW 2 zabiło mocniej serducho, a nienawidzę Zeldy. Może warto ten Skyward Sword HD skosztować, skoro to prequel? Nawet Mario Golf ten nowy wygląda ciekawie. Nintendo jak dla mnie konfa 8/10
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Kto podłączył pada do murawy?
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Nie mamy obrony, więc Słowacy w 8 w swoim polu karnym, a dwójka-trójka Słowaków w ataku starczy. Nic z tego nie będzie...
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Kurde, za to kocham takie turnieje. Czasami myślisz sobie - Finlandia vs. Dania, co tam może być ciekawego? Już abstrahując od sytuacji z Eriksenem, to jednak emocje są tu niesamowite, że będzie to mecz który zapadnie mi w pamięć. A fajnie mieć takie checkpointy w pamięci, bo człowiek wie wtedy że żyje
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Mając po drugiej stronie Lukaku, to jakby Dath Vader powiedział: "Unwise"
-
Euro 2020 (tak po prawdzie to 2021)
Powinni anulować mecz, nikt normalny nie będzie w stanie grać po czymś takim, to nie byłoby fair play i fair w ogóle. Szkoda chłopa...
-
Euro 2020(1) - Typer
Turcja-Włochy 0:2Walia-Szwajcaria 0:0Dania-Finlandia 2:2Belgia-Rosja 3:0Anglia-Chorwacja 2:2Austria-Macedonia 0:1Holandia-Ukraina 3:1Szkocja-Czechy 0:3Polska-Słowacja 1:0Hiszpania-Szwecja 1:2Węgry-Portugalia 0:3Francja-Niemcy 2:0 Mistrz: Wlochy Wicemistrz: Belgia Król strzelców: Romelu Lukaku
-
Virtua Fighter 5: Final Showdown
Sęk w tym, że VF5: FS miał jeden z najlepszych netcode w historii bijatyk. Namco to mogło sobie wtedy nafiukać AM2. Lagi zaczynały mi się dopiero jak walczyłem z Chinami czy ze zachodnim wybrzeżem USA. Oczywiście teraz to jest remake na Dragon Engine, więc może wcale nie być tak wspaniale...
- Virtua Fighter 5: Final Showdown
-
Nintendo Switch - temat główny
Ja jestem zadowolony z zakupu. Jedyne co mnie wkurza: - sklep to poziom starego PS Store z PS3 - dużo mobilkowego szrotu - kij w oko tym co nie dostosowują gier do trybu handheld (np. małe czcionki) A tak poza tym wsio działa i miodzio
-
Ten gatunek jest nie dla mnie. Chyba.
Platformówki - nie mam cierpliwości to tego, by po raz osiemdziesiąty siódmy wpadać do tej samej dziury. Przekomplikowane city buildery i tycoony - jeśli jest za dużo opcji, to jest za dużo opcji. Co innego np. gry Bullfroga, gdzie wszystko było z jednej strony intuicyjne, z drugiej pozwalało na kreatywną strategię. Wyznaję zasadę ETP-HTM Gry logiczne/łamigłówki - gram w gry aby się zrelaksować, a nie żeby jeszcze bardziej zmęczyć. Symulatory wyścigowe - jeśli gdzieś trzeba hamować przed zakrętem, to przestaje mi się podobać. Najlepiej w zakręty wjeżdża mi się bokiem, albo prawie tyłem. Bonusowa radość jeśli w trakcie turbo boosta
-
Mortal Kombat
Tak jak przypuszczałem - wyszło takie Dragon Ball Evolution, tylko z fan service'm dla fanów gore. Reżyser wpadł w pułapkę pt. "robimy to chyba na poważnie". I wiele ekranizacji gier na tym poległo właśnie. Jeśli bierzesz się za bijatykę, to każde skręcenie w jakieś próby nadania termu głębi czy wytłumaczenia głupot, kończy się na ogół katastrofą. I wbrew pozorom niektóre te głupoty są w uniwersum Mortal Kombat, ale tu film podchodził do nich z dziwnym dystansem czy dyskrecją, przez co raczej wzbudziło to konsternację. I w ogóle jak robisz film o turnieju, to hm, może byś chociaż dał namiastkę turnieju? A tu wyszła jakaś off-ringowa tępa napier*alanka, coś jakby całą galę WWE zrobić o tym jak zawodnicy bili się w szatni czy na parkingu. Ten film jest po prostu niespójny i ma dużo z dupy momentów, zwłaszcza pod koniec gdzie chyba ekipa zdała sobie sprawę, że im za długi prolog zrobili, wiec w sumie trzeba domknąc i udawać, że taki miał być ten film. Poza tym zmarnował potencjał uniwersum - które ma w sobie kapkę mistyczności (tutaj Outworld to jakieś pustkowie, a w takiej grze Mortal Kombat 2 był las z upiornymi drzewami, koloseum, czy wieża z lewitującym mnichem). Mortal Kombat z 1995 roku może i scenariusz miał głupi, odchodził od gry (to mu akurat na dobre wyszło, zwłaszcza że motyw z 10 turniejami to gra zaciągnęła z filmu właśnie, a nie na odwrót), ale był czaderski, miał naprawdę dobre walki (nawet jeśli mniej to do zapamiętania), muzykę można słuchać bez filmu (ach, techno z lat 90!), no i miał taki klimacik tajemniczości. Zapadał po prostu w pamięć, na tyle że pomysł gali UFC na wyspie nie bez powodu kojarzą z wyspą Shang Tsunga
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Sala samobójców: Hejter (2020) - świeżo po obejrzeniu i dawno nie miałem tak ambiwalentnych uczuć w stosunku do filmu. Po pierwsze - tytuł jest powiązany z poprzednią cześcią tylko jedną postacią, co pozwala jakoś tam dodać głębi jej motywom. Po drugie - jest bardzo dobrze WYREŻYSEROWANY. Podkreślam to słowo, bo to nie oznacza, że tak samo napisany. Komasa naprawdę pokazał kunszt - bawiąc się formą, jak i w sferze audiowizualnej (wręcz Kubrick'owe czasami klimaty!), jak i subtelną nieliniowością czasową, do tego częste ujęcia twarzy - co pozwala widzowi dociekać emocji w postaciach, które często ukrywają swoje motywy czy traumy. Generalnie jak na polskie kino, to reżyseria i montaż - chapeu bas. Druga strona medalu to scenariusz i przesłanie filmu. Czasami zastanawiałem się czym ten film chce tak naprawdę być - czy manifestem, kinem moralnego niepokoju, klasycznym dramatem? Film ciągnie wiele srok za ogon i o dziwo jakoś trzyma się to wszystko kupy jako obraz wielowymiarowy, w którym kołem zamachowym jest w zasadzie jeden człowiek. I tu w zasadzie uważam, że scenarzysta nieco przesadził. Drażniła mnie bardzo ta filmowa umowność i naiwność. Ilość zbiegów okoliczności, tej nieograniczonej łatwości z jaką bohater spełnia swoje cele i zachcianki, czy płynnie porusza się jako początkujący po wszystkich ciemnych sferach, że już nie wspomnę o scenie finałowej, która jest wisienką na torcie - to zastanawiam się gdzie są w filmie jakieś organy kontrolne?! Domyślam się, że nie starczyłoby na nie czasu i mogłyby popsuć siłę przekazu, ale ostatecznie wygląda to wręcz sztucznie. Jak występująca ponownie gra komputerowa MMO, której oddanie jest tak samo bzdurne, albo i bardziej jak w części pierwszej (ale przynajmniej nawet ładnie wygląda). Tak czy owak - warto obejrzeć, bo film dotyka oczywistej sprawy wpływu mediów społecznościowych na nasze relacje i nasze opinie. O tym jak łatwo można kimś manipulować i jednocześnie samemu nieświadomie oddawać się manipulacji. Że to nie jest tylko jakiś tam internet, tylko ostatecznie po obu stronach kabla znajdują się ludzie, między którymi żyjemy i na to życie raczymy wpływać...
-
własnie ukonczyłem...
Puzzle Quest: The Legend Returns - bynajmniej nie jest to nowa część (a szkoda), a dopakowana o nowe misje i klasy postaci część z 2007 roku. Pierwotnie ukończyłem na PSP. Czy w związku z tym grało mi się gorzej? Absolutnie nie! To ten sam dobry, wciągający i oszukujący na potęgę 3-row battle. Tyle, że z mapą po której chodzimy robiąc to i owo, prowadząc dialogi i czasami dokonując wyboru między dwoma opcjami (np. zatrzymać przedmiot lub oddać go). Pozwala to rozwijać postać, a tych jest od groma i każdy dysponuje własnym zestawem skilli, które wzmacniamy dodatkowo ekwipunkiem. Jako, że z biegiem czasu liczba możliwych skilli przekroczy liczbę slotów, toteż będziemy mieli możliwość stworzenia własnego setupu. Dodatkowo wraz z podbijaniem nowych zamków, dostaniemy możliwość uczenia się skilli schwytanych przeciwników, czy wykuwania nowych przedmiotów ze zdobytych run, trenowania wierzchowców, itd. Większość z tego opiera się na jakiejś formie mechaniki 3-row, czyli klona Bejeweled. I w 2007 roku to była rewolucja, a dziś takich gier było już sporo. To co wyróżnia jednak Puzzle Quest, to uniwersum. Bo gra toczy się w uniwersum nieco dziś zapomnianej serii Warlords. Ta seria miała pecha, bo przegrała z Warcraftem 3, pomimo że ten drugi wydawał się początkowo jakby zżynał z Warlords Battlecry 2. Poza tym seria Warlords ma bardzo rozbudowaną historię i politykę, jest od groma ras i ich lore na całej obszernej Erathii. I nigdy niestety nie doczekała się swojego MMO. Dlatego Puzzle Quest zasypuje nas różnymi przypomnieniami o tym co kto i kim jest, albo kim był, a ilość lore wydaje się przytłaczająca. Nie przeszkadza to jednak w rozgrywce, która jest po prostu uzależniająca Jeśli nie grałeś w Puzzle Questa, to pora to nadrobić. O ile lubisz 3-row. Jak grałeś, to warto i tak wrócić - bo gra nie kończy się tam gdzie pierwowzór, ale dodaje jeszcze kilka questów wymagających nieco wyższych leveli, oraz jest też w niej uwzględniony DLC z Anthargiem
- NETFLIX
-
Muzyka w anime
W sumie ten utworek z "Kami no Tou" zainteresował mnie tym anime
-
Virtua Fighter 5: Final Showdown
Na rynku 3d fighterów obecnie rozpycha się Tekken i Soul Calibur, z czego w zasadzie bezpośrednim rywalem VF-a jest ten pierwszy. I Namco bardzo niemrawo podchodzi do sceny online w kwestii Tekkena. Wystarczy spojrzeć na scenę 2d - tam to się rozpychają, walczą Capcom, NRS i Arc, a turnieje potrafią cieszyć się sporą popularnością. Ba, takie WePlay Esports robi turnieje on-site i naprawdę widzów sporo (plus mają bukmacherkę). Chodzi o to, że SEGA jakby miała jaja, to by zainwestowała mocno choćby i w tego ulepszonego VF5, który ma wspaniały netcode i idealnie by pasował do dzisiejszych czasów pandemii. Nie wiem czy nie za późno tak w ogóle.
-
Właśnie porzuciłem...
W dobie przesytu gier i niedoboru czasu, nie jesteśmy zmuszeni do kończenia gier, tylko dlatego że je kupiliśmy za kieszonkowe i szkoda by było. Zjawisko niekończenia gier jest powszechne. Abonamenty tylko spotęgowały to zjawisko - łatwo jest coś odrzucić i zająć się kolejnym tytułem. Zresztą, to nie temat by rozwodzić się nad tym złożonym zjawiskiem. Analogicznie do "właśnie ukończyłem", ten temat służy do "chwalenia" się tytułami, które z jakiś przyczyn definitywnie porzuciliśmy i trzeba sobie powiedzieć prawdę - raczej nigdy do nich nie wrócimy. To ja zacznę. Metro Exodus - nie jest to crap, ale też niestety gra jest technicznie niewypolerowana. Glitche i dziwne sytuacje zmuszały mnie do powtarzania jakiś sekcji. A na PS4 amatorze dodatkowo gra ma POTWORNIE długie loadingi. A że to gra skradankowa, która bardzo mało wybacza, toteż jakiekolwiek ponowne próby są prawdziwą karą na karnym jeżyku w kącie. No ale to da się jakoś z trudem przełknąć. Najbardziej poraża kiepski game design. Czemu mamy tylko jeden save slot na quick save i żadnego innego swojego save'a nie da się zrobić (są autosave'y)? Czemu w pewnym momencie gry gubimy ciężko zdobyczny i niezwykle praktyczny noktowizor, tylko po to by w momencie zgubienia go, "ukryć" go na samym początku poziomu gdy gracz raczej próbuje ogarnąć co się stało i podąża za NPC-kiem? No to już lepiej było go chyba w ogóle zabrać, bo jak potem człowiek czyta w poradniku "no był trochę jakby za plecami na początku poziomu" to czuje się silnie strollowany. Albo czemu główna postać nie rozmawia w trakcie gry (co niby ma chyba wymuszać immersję gracza), ALE przemawia w loadingach?! (co owej immersji zaprzecza). W ogóle rozmowy z główną postacią w grze są surrealistyczne przez to, niczym w klasycznych jrpg-ach gdzie towarzysze wypowiadali się za niemego protagnistę. Tylko tam dało się to trochę specyficzną konwencją wybronić, a tu brzmi i wygląda komicznie. A szkoda, bo gra jest WYPEŁNIONA storytellingiem, masą rozmów i ciekawych historii, a także pospolitych aktywności niczym w grach Davida Cage'a. To mnie urzekło, podobnie jak i pomysły na epizody, które generalnie przesiąkniete były nieco falloutową, postnuklearną szajbą. Zresztą sam tytułowy exodus jest naprawdę fajną wycieczką. W sumie mam wrażenie, że story designerzy byli najbardziej wykwalifikowaną i zgraną grupą w zespole developerskim. Trzy razy robiłem podejście do tego by przejść grę i chyba na pewno czwartego nie zrobię. Bawiłem się nawet spoko, ale niestety gra jest tak sobie zaprojektowana i przy okazji technicznie też odstaje. Dałbym jej solidne 7+ , no ale nie ukończyłem - jestem w przedostanim epizodzie, a więc dość daleko. No ale żeby sobie ułatwić sprawę, to przeczytałem fabułę. Wielkiego zaskoczenia nie było
-
Silnik forum 3.0
Z CZYM NIE ŁĄCZCIE???
-
Silnik forum 3.0
Popsuło się indeksowanie nowych postów. Nie łapie na stronach forum, nie działa też: https://www.psxextreme.info/discover/unread/
-
Anime godne polecania
Zacząłem oglądać Kami no Tou (Wieża Boga), która jest adaptacją koreańskiej mangi. Generalnie genericowe, z cyklu "chłopiec w okrutnej grze", ale ma fajną otoczkę i muzykę, a także dużo postaci. A potem zobaczyłem w necie z ciekawości recenzje i chyba dawno nie widziałem takiego roztrzału. Chyba w sumie między 1-10. Niesamowicie skrajne odczucia i opinie budzi. Opowieść jest o chłopcu, który w pogonii za swoją (chyba) lubą, wchodzi do Wieży Boga - na której piętrach są okrutne testy, a na szczycie jest do spełnienia wszystko czego pragniesz (np. możesz zostać bogiem). Chłopiec nazywa się Baam. Cokolwiek. Dozorcą wieży jest humanoidalny królik, więc trochę mi się ta wędrówka kojarzy z Furi. Tak czy owak - po 3 odcinkach całkiem spoko, łyknąłem jeden po drugim
-
Zakupy growe!