Skocz do zawartości

koso

Zg(Red.)
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez koso

  1. koso odpowiedział(a) na Wojtas angol temat w Subforum FIFY
    Hmm, nie pamiętam Sprawdzę. Też bym jej wolał nie podzielać Mówię głównie o meczach online - i ja tak strzelałem, i przeciwnik. W PES-ie praktycznie nie da się bramki zdobyć w takich warunkach. W Fifie wpada często.
  2. koso odpowiedział(a) na Wojtas angol temat w Subforum FIFY
    Tradycyjnie gram w Fifkę na X360. W 11 zacząłem grać na PS3 - i kurcze, analogi kompletnie mi już nie leżą. Wróciłem do X360. A pomyśleć, że kiedyś grało się w Fify i PES-y na dpadach... Co mnie denerwuje - napastnik pod presją dwóch obrońców stanowczo zbyt często zdobywa bramki. Toć w PES-ie nawet w światło bramki by nie kopnął. Biorąc pod uwagę walkę bark w bark w tej części, takie strzały powinny być słabsze i mniej celne. I nie wiem, czy po prostu nabrałem odrobiny skilla, ale na manualnych ustawieniach gra mi się znacznie lepiej niż w 10. Taa, wolę myśleć że to skill ;p
  3. koso odpowiedział(a) na ted360 temat w Subforum PESa
    Duże problemy z wydaniem PES 2011 w Polsce
  4. Zangielszczone nazwiska? Przeczytaj sobie o japońskich sylabariuszach oraz alfabecie romaji, to nie będziesz pisał głupot
  5. Pietrow nie jest Bułgarem . Ha i co teraz łyso Ci! A co do pisowni - no pewnie masz rację i powiem więcej - zakładam, że ją masz, ba, jestem wręcz tego pewien! Zachowam się więc honorowo i zwalę winę na korektę, ot co! Niemniej ciekawa jest ta polonizacja mimo wszystko, bo nawet patrząc po literach, to z ?????? (tu miała być cyrylica, ale literki wcięło) wychodzi Petrov (ew. Petrow, nie Pietrow) jak byk. Czyli to nie jest też tak, że Petrov, to angielska wersja - to po prostu ?????? przełożone na alfabet łaciński. Na miejscu naszego bohatera wolałbym szczerze mówiąc takie dosłowne podejście. Skądinąd jest w tym brak konsekwencji, bo w takim układzie dlaczego Webber, a nie Łeber, za to Waszyngton, a nie Washington? Po raz kolejny widać, że zasady obowiązujące nasz język są dokładnie takie, jak ci co je wymyślają... No tak, z Bułgarem to wyszła moja znajomość F1 Nie masz racji z Petrowem. "E" w cyrylicy czyta się jak "je", zatem Pietrow. Z Łeberem zły przykład, bo to cały czas alfabet łaciński i litery, a nie bukwy z cyrylicy.
  6. Co to znaczy "w języku polskim"? A gdzie jest ta zasada o spolszczaniu nazwisk? Nie bądź śmieszny. Chciałbyś, żeby Twoje nazwisko ktoś zagranicą przekręcał? Pisanie nazwisk w oryginale jest jak najbardziej poprawną formą, co więcej jak dla mnie najbardziej właściwą. Może zacznijmy pisać Alonzo, Zutil, Łeber i Fetel? Nie bądź śmieszny. Ale Ty użyłeś angielskiej pisowni nazwiska Pietrowa, Ural, więc zaprzeczasz sam sobie Bułgarzy używają cyrylicy, czyli nazwisko transkrybuje się w języku polskim do formy "Pietrow". Zasady transkrypcji określa PWN. Dlatego Władimir Putin, a nie Vladimir Putin, dlatego Borys Jelcyn, a nie Boris Yeltsin.
  7. koso odpowiedział(a) na Wojtas angol temat w Subforum FIFY
    W demo zagrałem dosłownie 2 mecze, bo gdy się pojawiło, męczyłem już fulla. Trudno mi się zatem do tego odnieść niestety
  8. koso odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Halo Arena
    Gdyby ktoś miał ochotę na wspominki - quiz z wiedzy o Halo Raptor - tak, mamy dziś problemy Powinno być lepiej teraz.
  9. koso odpowiedział(a) na Wojtas angol temat w Subforum FIFY
    Chyba się nie zrozumieliście chłopaki
  10. O, będzie gra, będzie i serial. Ciekawe co HBO wydobędzie z fantasy. Przez książkę aktualnie się przebijam i już dawno nie czytałem tak źle i pretensjonalnie napisanego szmelcu. Ostatni był chyba "Eragon", ale jego autor miał 15 lat, więc z przymykaniem oka nie miałem problemów.
  11. koso odpowiedział(a) na ted360 temat w Subforum PESa
    Na pewno wcześniej Fify niż PES-a. Niewykluczone, że znów prześcigniemy resztę świata
  12. koso odpowiedział(a) na ted360 temat w Subforum PESa
    Moje wrażenia z testu dema W skrócie - szykuje się wielki powrót serii
  13. Ja wspomnę tylko, że w przeciwieństwie do kolegów byłem nie tylko fanboyem PS3 i Xboksa 360 (bo to nam jednostki zarzucają na zmianę, w zależności od tego jak powieje), ale i fanboyem Wii! Z tego wyróżnienia cieszę się szczególnie i już ostrzę sobie zęby na Lenowo Ebox, żeby śrubować rekord. SoQ, przykład z czasopismami dla pań jest zaskakująco trafny. Ich czytelniczki nie mają kompleksów, szkoda więc, że wielu czytelników je ma, i co gorsza, uzewnętrznia. Brak drugiej konsoli w domu - niezależnie od powodu, najczęściej finansowego - nie usprawiedliwia płaczu na forach.
  14. Move w Polsce będzie droższe niż zapowiadano.
  15. koso odpowiedział(a) na Zeratul temat w Online
    Nowe elementy usługi Xbox Live w Polsce
  16. Średniak to średniak. Musi być pośrodku. U Ciebie średniak wypada przy 3/6, a więc poniżej 50%. To wbrew matematyce
  17. koso odpowiedział(a) na Cris temat w Subforum FIFY
    Nie, pytam o granie w domu czy z kumplami. To ważne pod kątem pewnego tekstu do kolejnego numeru PE
  18. koso odpowiedział(a) na Cris temat w Subforum FIFY
    Pytanie ważne i na serio. Na jakich podaniach gracie (chodzi wyłącznie o krótkie). Manual, semi, assisted?
  19. koso odpowiedział(a) na z2djtkose temat w Region Filmowy
    Z IMDB?
  20. koso odpowiedział(a) na ashka temat w Nintendo DS
    Uff, wreszcie ukończyłem Milesa Edgewortha. Długa, długa gra. Ostatnia sprawa przeciągała się w nieskończoność, a moment kulminacyjny miał chyba z dwie godziny. Aż do przesady. Fajnie było skoczyć w teren i robić śledztwo, choć gra stanowczo zbyt często prowadzi nas za rączkę. Przesłuchania mimo wszystko nie mają takiej mocy jak procesowanie na sali sądowej - liczyłem, że może chociaż będzie można wcielić się w prokuratora na rozprawie, ale nic z tego. Sama historia, elegancko rozłożona na wszystkie sprawy, jest ciekawa, ale brak w niej elementu osobistego. Phoenixa i jego ekipę dziewczyńskich mediów po prostu się lubiło. Kay jest którąś tam kopią młodej, pomocnej dziewuszki, Franziska z trudem daje się lubić, a pan agent... No nie wiem. Generalnie bardziej ekipa samców i samic alfa, niż sympatyczna zgraja od Phoenixa. Ale gra i tak świetna. 8, może 8+.
  21. I bardzo dobrze, bo jeśli autora, którego nie znasz, nazywasz ograniczonym umysłowo i popapranym fanboyem, to wystawiasz sobie cenzurkę gówniarza zasłaniającego się anonimowością internetu. Trochę grzeczności i ogłady proponuję.
  22. koso odpowiedział(a) na Keymaker temat w Xbox 360
    10 zaproszeń na XFD do zgarnięcia.
  23. koso odpowiedział(a) na Bonio temat w Kącik platformówek
    Tu wywiad z autorem "Cyfrowych marzeń" - sporo jest właśnie o Heart of Darkness. http://www.gamezilla.pl/content/rozmowa-z-piotrem-mankowskim-autorem-ksiazki-cyfrowe-marzenia-historia-gier-komputerowych-i-
  24. koso odpowiedział(a) na z2djtkose temat w Region Filmowy
    Obawiam się, że jeśli wpadną na pomysł sidekicka, to specjalnie dla LeBeefsztyka Walter: On ma sporo talentu i fajnie się rozwija, ale mi się opatrzył na dobre.
  25. koso odpowiedział(a) na z2djtkose temat w Region Filmowy
    Ja tak może od pupy strony, bo o aktorstwie chciałem. Zdzierżę nowego największego cierpiętnika Hollywoodu, choć z trudem. Leo się już dorobił pionowej zmarszczki od tych smutków które fundują mu scenarzyści, ma aktorskie ADHD i miota się jak w klatce, ale mimo wszystko patrzę na niego przez pryzmat "Fajnie, że ewoluował od Titanica i nie został ładnym chłopcem". Względnie podobną drogą poszedł Brad Pitt, ale nie oszukujmy się, DiCaprio może Pittowi dzióbek z kołnierza stawiać. Niezły był Gordon-Levitt. Świetny był już w "500 days of Summer", tu jest jeszcze lepszy. Zawadiacki, jakiś. Wiem niestety, że za kilka filmów zupełnie mi obrzydnie i na ten jego jeden typ uśmiechu nie będę mógł patrzeć. Kapitalny był Tom Hardy - z takiej wąskiej roli wykroić taki kawał aktorstwa to jest sztuka. Byle nie skończył jak Butler. Świetne były epizody Berengera i Caine'a. Nie zdzierżyłem za to panny Page. Ona chyba nie zrozumiała scenariusza, bo z tym swoim cielęcym wzrokiem wyglądała, jakby nie wiedziała co się dzieje. Szanuję Nolana za niechęć do obsadzania w rolach kobiecych hollywoodzkich piękności (bo ani Moss, ani Cotillard do klasycznych wzorców nie należą; Scarlett w czasach Prestiżu też takiej renomy jeszcze nie miała), ale ta dziewczynka do swojej roli po prostu nie dorosła. Aktorka bardziej z niej charakterystyczna niż dobra. W każdym razie na początku seansu był zawiedziony konstrukcją bohaterów i aktorstwem w wymienionych przypadkach. A potem nagle dotarło do mnie - no bo przecież tak ma być! (poniżej sporo spojlerów) Śnimy ogólnikowo, sen nie wchodzi w szczegóły. Dlatego żaden z bohaterów nie ma backgroundu, biorą się w zasadzie znikąd. Najlepszy przykładem jest filmowo zwiewna więź łącząca Cobba, Mal i Milesa. Kto nauczył ich śnić? Czy to ojciec Mal nauczył ich tych trików? Jeśli tak, to nie nosi zadry wobec Cobba, że Mal sobie nie poradziła. Nie jęczy też starczo, gdy Cobb się u niego pojawia, że nie można tego robić, bo przez to zginęła Mal. Ten trójkąt jest fascynujący i kryje się w nim więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Wchodzenie w kolejne warstwy snu jest kapitalne i wgniata w fotel, bo również widz podążą tą drogą. To logika i konstrukt się liczy - dialogi są na dalekim planie. Mam mnóstwo sympatii dla Nolana za rezygnację z comedy relief i odpuszczenie humoru (beef między Arthurem a Eamesem jest skromny, ale i inteligentny). Również odbiór filmu odbywa się na kilku poziomach - jako kino rozrywkowe, jako kino inteligenckie, wreszcie jako kino jeszcze inne, ale to już rozkmina zarezerwowana dla osób, które wypisują sobie sceny, w których na dłoni Cobba widać obrączkę i sprawdzające z zegarkiem w ręku, kiedy dokładnie w filmie mija godzina od momentu, gdy Cobb mówi do Eamesa "Masz godzinę". Kurcze, żeby temu Nolanowi się nic nie stało i żył jak najdłużej. I dalej był mądry i odrzucał durne propozycje, takie jak ta, żeby z Incepcji zrobić film 3D. Hollywood już go kocha, niech więc teraz tańczy jak Chris im zagra. Nie wiem, czy to już w tej chwili nie jest najinteligentniejszy reżyser w dziejach H.