Skocz do zawartości

rkBrain

Użytkownicy
  • Postów

    1 204
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez rkBrain

  1. Obejrzałem pilotażowy odcinek serialu i poległem. Trzeci sezon trzyma poziom ale nie ma porównania z początkiem. Gdzie ta świetna muzyka Edwarda Shearmura oraz genialnie zarysowane postacie. Nie wiem jak można było schrzanić tak świetny koncept. Już koniec pierwszego sezonu zwiastował, że coś jest nie tak. Był zrobiony bez polotu jakby twórcom zabrakło pomysłów. Sezon drugi był tego potwierdzeniem. Najnowsze odcinki są zrobione solidnie, z pomysłem. Jednak serial jako całość stracił spójność i wiarygodność.

    Szkoda tylko, że to zaczyna stawać się regułą. Seriale kręcone do oporu, z otwartą fabułą i scenariuszem, stają się narzędziem do robienia kasy a nie celem samym w sobie. Wiadomo, że chodzi o jak największy dochód ale za jakiś czas ludziom przestanie się podobać oglądanie "filmów" bez zakończeń i będą woleli poświęcić czas na inne rozrywki. Jericho, które powalało swoim wykonaniem doczekało się tak marnego finału, że widz miał wrażenie jakby zakończenie w ogóle nie nastąpiło. Miał na to duży wpływ strajk scenarzystów ale Zagubieni też nie są lepsi. Twórcy, którzy byli uznawani za geniuszy postrzegani są jak dwaj ignoranci. Wrzucają na pęczki jakieś bezsensowne motywy, do których tzw. fani dorabiają własne historie. Scenariusz sam się pisze a oni zgarniają grubą kasę przy najmniejszym wysiłku. Na bieżąco wrzucali niespójne elementy, które zebrane razem nie tworzą spójnej całości. Jednym słowem nie jest dobrze bo wszystkie te tytuły miały ogromny potencjał, który został zmarnowany. Nie ma nad czym płakać. Szkoda jednak, że historie, które śledziliśmy przez tak długi czas nie doczekają się sensownego zakończenia.

  2. Nie przeszedłem jeszcze całości ale jeden aspekt fabuły już na tym etapie jest cholernie irytujący. Chodzi o nagłe, "nieoczekiwane", "zaskakujące" powroty wszystkich postaci jakie ukazały się na przestrzeni całej serii. Nie ważne czy dana postać nie żyje od 40 lat i nie ma najmniejszego znaczenia dla dalszego rozwoju fabuły. Trzeba ją przywrócić bo tak bardziej po "holiłudzku bedzie" i w ogóle. Kojima przekroczył granicę i to rzuca się w oczy. Całe to widowisko staje się komiczne, absurdalne. W poprzednich częściach były zachowane jakieś proporcje. Teraz wrzucono wszystko do jednego kotła.

  3. Czas zagiąć kilku recenzentów. O Mercs 2 pisano, że jest grą niedopracowaną, pełną błędów i niedociągnięć. Nikt jednak nie napisał co jest główną, a właściwie jedyną poważną, wadą tego tytułu. Nie są to błędy w kodzie gry, którymi mogłaby się "pochwalić" każda inna produkcja. Nudne momenty, w których "siada" akcja i nie wiadomo co zrobić dalej też nie zdarzają się często. Największym problemem jest zburzenie samej idei gry. W Mercs 2 nie można praktycznie zginąć a nasze poczynania nie mają wpływu na wynik rozgrywki. Gra bardzo szybko traci sens i przestaje bawić. Nie ma znaczenia jaką strategię wybierzemy bo i tak nie możemy przegrać. A nawet jeśli powinie się nam noga to gra nie jest przerywana. Nie ma znaczenia czy zaatakujemy z powietrza czy lądu, czy wybierzemy broń palną czy ciężką artylerię, czy popełnimy jakiś błąd czy nie. Gra, w której wychodzimy bez szwanku z palącego się pojazdu i przeżywamy upadek z wysokości 2000 m jest pozbawiona sensu. Jedyne co robi niezmienne wrażenie to plastyczność wybuchów jak i samego otoczenia. Naprawdę ma się poczucie uczestniczenia w konflikcie zbrojnym. Problem w tym, że gra powinna być grą a nie ruchomymi obrazami. Same wybuchy, które są wykonane genialnie szybko powszednieją. Ile razy można oglądać tą samą scenę?

  4. a czy mozna korzystac z "bonusow" podczas przechodzenia crushing?

    narazie koncze gre na hardzie i czuje, ze z crushing bedzie baaaaaaaaaaaaaaardzo ciezko

    a taki wes44 ktory jeden strzal=jeden trup moglby mi pomoc

     

    Nie można ;) Po wybraniu opcji crushing nawet nie ma takiej możliwości (wszelkie bonusy oraz zmiana poziomu trudności są zablokowane).

    Crushing sam w sobie nie jest taki tragiczny, trzeba tylko bardziej taktycznie podejść do całej rozgrywki ;) Pamiętam bo sam dopiero 2 dni temu zaliczyłem platyne :)

    Tryb crushing jest banalnie prosty jeśli wcześniej grało się z rozumem, dla zabawy a nie dla samego grania. W tym trybie tzw. rushowanie, czyli parcie do przodu, żeby jak najszybciej ukończyć grę nie ma racji bytu. Z drugiej strony kogo obchodzą te trofea. Tym bardziej, że większość osób przeszła tą grę nie jeden raz i nie chce do niej wracać.

  5. Szykuje się na dniach pewien konkurs. Ekipa Rockstar dołączy się do gry online. Najlepsi gracze, jakich zaobserwują, dostaną koszulki itp. oraz jakieś większe nagrody. Jak kogoś to interesuje niech poszuka szczegółów na oficjalnej stronie. Mnie to nie obchodzi bo cała impreza dotyczy użytkowników Xbox LIVE.

  6. Gra nie jest zła. W pewnych momentach jest nawet genialna. Jedynie w Mercs 2 można zobaczyć taką demolkę. Problem w tym, że od po przedniej części nic się nie zmieniło. Elementy, które powinny zostać poprawione zostały nieruszone. Jedyne co uległo poprawie to grafika i efekty. Fizyka została bez zmian. Sterowanie i AI zaliczyło cięcia przez co współpraca z sojusznikami stała się uciążliwa. A może tylko ja nie wiem jak:

    a) wysiąść z pojazdu zostawiając resztę ekipy w środku,

    b) kazać wyjść innym z pojazdu.

    Ta druga opcja i tak nie ma sensu w tej części bo NPC mają problemy z wejściem do prowadzonego przez nas pojazdu. W pierwszej części załadowanie 6 chłopa do APC nie stanowiło większego problemu. I chociaż nie stanowili oni jakiejkolwiek siły ogniowej potrafili trochę namieszać i dać nam czas na przejęcie czołgu itp.

  7. Co oni przez ten rok robili? Przesunięcie premiery to chyba zwykły chwyt marketingowy. Gra jeszcze do mnie nie dotarła ale już teraz odechciewa się grać. Prawie same negatywne komentarze. Do tego wszystkiego s(pipi)o najlepsze elementy poprzedniej części: pełnowymiarowe postacie i ciekawe dialogi.

  8. Nic nie dorówna tej grze!!! Snake może się schować... w beczce lub kartonie. Opłaciłem już kilku najemników, żeby rozprawili się z tymi wszawymi recenzentami. A jak to nie pomoże to nalot dywanowy. Niech się modlą, żeby to były perskie dywany.

  9. Ja bym się tak nie martwił. Wszystkie złe aspekty, które wyliczył IGN aż tak nie raziły w pierwszej części. Nie wydaje mi się, żeby spieprzyli coś co mieli już opracowane. A że te aspekty nie były idealne to inna sprawa. Recenzent pewnie leciał na pałe, żeby wyrobić się w terminie. Również od gracza zależy jak potoczą się wydarzenia na polu walki. Najważniejsze, że poprawili model jazdy. Przy GTA ten bezkolizyjny rajd po szynach nie prezentowałaby się zbyt ciekawie.

     

    diolek: To chodzi pewnie tylko o instrukcje. Z resztą po co do takiej gry tłumaczenie. Swoją drogą nieźle sobie policzyli za ten tytuł. Pewnie jakiś "błont" czy cuś bo ja zamówiłem preordera za cenę o 100 zł niższą. Więc na zadane przez nich pytanie - "Grasz ?", odpowiadam - "Pocałujcie mnie w du..."

  10. Chyba każdy fan Fallouta to jakiś stary pier!dziel. Powyższe wypowiedzi tylko to potwierdzają. Wy naprawdę spodziewaliście się rzutu izometrycznego? Wszystko co zrobiła Bethesda jest logicznym posunięciem. Jak wy sobie wyobrażaliście system walki z bronią palną?

  11. Nie chcę znowu wyśmiewać Nintendo ale to już jest gruba przesada. Dead Rising ma rzesze fanów i mogłoby się stać powodem dla którego starzy wyjadacze kupiliby ich konsole. A tak wyszło jak zwykle. Capcom dał ciała. Gra jest pozbawiona elementu, który napędzał cały ten cyrk - ogromnej ilości zombie.

  12. To jakaś pomyłka. Gra, która była dodatkowy rok w produkcji nie może zebrać tak niskich ocen. Poniżej ósemki nie powinna zejść. Albo znów jakieś szykanowanie jak w przypadku Lair albo kolejna zbiorowa paranoja, pomroczność jasna jak w przypadku GTAIV.

     

    Ja już nie mam wyboru bo grę kupiłem jakieś trzy dni temu. Jak do mnie dotrze to sam ocenię. Serwisy internetowe jakoś nie śpieszą się z recenzjami. Do premiery dwa dni a na ten czas nic nie ma.

  13. Po przeczytaniu kilkudziesięciu komentarzy na różnych stronach internetowych mam nieodparte wrażenie, że fani Fallouta to banda wariatów. Zarzucają Bethesda, że zapożyczyli mechanikę gry z Obliviona. Przecież to jest logiczny wybór. Po co mieli robić coś co zostało zrobione. Dzięki temu mogli się skupić na innych aspektach gry. Kolejny absurd to krytyka systemu walki. Przecież nieodłącznym elementem Fallouta była broń palna, czyż nie? Strzelanina FPP z elementami RPG jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Pierwsza część przecież też była strzelaniną tylko w rzucie izometrycznym. Dziwie się, że ci pomyleńcy nie porównali Obliviona do Fight Night bo w obydwu grach można walczyć na pięści. Jedyne co można zarzucić to brak gestykulacji podczas rozmów oraz voiceacting. Na szczęście klimat jest.

     

    http://www.gametrailers.com/game/4758.html

    Pojawiły się nowe filmiki z gameplay'u!

  14. Mnie po prostu śmieszą ludzie, którzy za kilka gramów makulatury wykładają setki złotych z portfela. Ceny kart są przegięte i tego nie zmienisz. Te karciane gry są tak hermetyczne, że na nowych graczy nie ma co liczyć. Normalni ludzie, których zainteresują tego typu gry szybko się zniechęcają. Większość osób pozbywała się Eye of Judgment po góra dwóch miesiącach. Największy w tym udział miał płatny dodatek. Nie dość, że płaci się za karty to do tego trzeba jeszcze wykupić licencję, która pozwala na ich korzystanie. Ja zamiast cieszyć się grą liczyłem tylko wydane pieniądze. Chociaż jestem w pewnym stopniu uzależniony od gier to nie jestem na tyle głupi, żeby wydawać krocie na jakieś tam kartoniki. A samą grę i box z kartami sprowadziłem ze Stanów za pół ceny, oszczędzając jakieś 300 zł. Polskie realia wyglądają tak, że płacisz za ten sam towar dwukrotnie wyższą cenę. Patrząc z innej perspektywy - za tą samą sumę można kupić porządną grę i mieć pół tysiąca złotych w kieszeni. Wybór chyba jest oczywisty.

    Dla Ciebie sa ta głupie kartony a dla ludzi grajacych jest to sposob na spedzenia czasu , zawarcie nowych znajomosci czy dreszczyc emocji. Pewnie Moze EOJ nie spelnil oczekiwan wielu w tym i moich dlatego swoja przygode z ta gra zakonczylem dawno temu, jednak mówienie ze ktos jest głupi ze kupuje karty świadczy tylko i wyłacznie o twojej nie wiedzy , kulturze osobistej i inteligencji. Ciesze sie że taka osoba jak ty nie gra w karcianki.

    Źle trafiłeś. Od zawsze chciałem grać w tego typu gry. Kiedyś jednak nie było mnie po prostu na to stać. Teraz pieniądze nie stanowią problemu. Problem stanowi rozsądek. Po prostu gra powinna być grą. Szczególnie taka. To nie jest Poker i w grę nie powinny wchodzić takie sumy pieniędzy. Według mnie coś jest nie w porządku jeśli jedna z kart... jedna z kart osiąga cenę 300 zł.

     

    grzes_I: Widzę, że się nie dogadamy. Napiszę, więc tak żebyś zrozumiał. Załóż magiczny pierścień i znikaj leśny gnomie.

  15. Mnie po prostu śmieszą ludzie, którzy za kilka gramów makulatury wykładają setki złotych z portfela. Ceny kart są przegięte i tego nie zmienisz. Te karciane gry są tak hermetyczne, że na nowych graczy nie ma co liczyć. Normalni ludzie, których zainteresują tego typu gry szybko się zniechęcają. Większość osób pozbywała się Eye of Judgment po góra dwóch miesiącach. Największy w tym udział miał płatny dodatek. Nie dość, że płaci się za karty to do tego trzeba jeszcze wykupić licencję, która pozwala na ich korzystanie. Ja zamiast cieszyć się grą liczyłem tylko wydane pieniądze. Chociaż jestem w pewnym stopniu uzależniony od gier to nie jestem na tyle głupi, żeby wydawać krocie na jakieś tam kartoniki. A samą grę i box z kartami sprowadziłem ze Stanów za pół ceny, oszczędzając jakieś 300 zł. Polskie realia wyglądają tak, że płacisz za ten sam towar dwukrotnie wyższą cenę. Patrząc z innej perspektywy - za tą samą sumę można kupić porządną grę i mieć pół tysiąca złotych w kieszeni. Wybór chyba jest oczywisty.

  16. Jeden z graczy robi save. Rozgrywka wygląda tak, że do gry w każdym momencie może dołączyć inny gracz. Ciekawe czy będą jakieś problemy techniczne typu lagi itp.

    PS. Czekam na recenzje. Musi być 10 jaki nic.

  17. Tak jak pisałem. Eye of Judgment umarło w Polsce zanim zdążyło się rozwinąć. Jedynie Katanka i jemu podobni zapaleńcy nadal w tym siedzą i rozgrywają turnieje w GameLord w Łodzi. Jest to jednak grupa góra 20 osób. Na innym forum utworzyła się całkiem spora grupa graczy ale już przez długi czas nikt tam nie zagląda. Po prostu to nie jest gra na polskie realia. Tak jak kiedyś zachód śmiał się z cen konsol w Polsce tak my drwimy z kosztów gry Eye of Judgment. Do tej pory pamiętam jak zestaw wszystkich kart poszedł na eBay za ponad 2000 zł.

  18. Została zdjęta blokada regionalna

     

    Regulamin:

    -

     

    Przykładowy wpis:

    1. PSN ID (zmieniony kolor, pogrubienie)

    2. Styl gry: np. taktyczny, "bomba atomowa", mieszany

    3. Cel: np. przejście całej gry, problem z misją

    4. Godziny gry: optymalny wybór - co weekend dwie, trzy godziny

    5. Headset

    6. Status:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...