Odpowiedzi opublikowane przez Tokar
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
50 minut temu, Rudiok napisał:
Gdyby tylko istniał jakiś sposób na nie psucie sobie przyjemności z filmu.... Hmm...
Łamiąca wiadomość - A może tak nie oglądać trailerów?
Gdyby tylko istniał jakiś sposób na zmontowanie trailera bez umieszczania w nim absolutnie WSZYSTKICH efektownych scen filmu. I mowa tu o jakimś zwykłym trailerze sprzed paru miesięcy, a nie final trailer wrzuconym tydzień przed premierą, który streszcza cały film.
-
Godzinę temu, Wojtq napisał:
a jak już pojawiły się sceny akcji to
były porywającewszystkie były na trailerzeTeż zastanawialiście się w trakcie seansu jaką przepustowość muszą mieć studzienki kanalizacyjne w Gotham? No ale pod koniec i tak nie dały rady.
-
Obejrzane. Na pewno lepsze podejście do "urealnienia" Batmana niż nolanowska trylogia. Natomiast jako stand alone film jednak lepiej zrobił mi Joker, któremu można to i owo zarzucić, ale który bardziej od nowego Batka wiedział czym chce być. Rozumiem zamysł oparcia fabuły na powoli rozwijającym się śledztwie, no ale tutaj to śledztwo jest poprowadzone w średnio interesujący sposób i po prostu się dłuży, a ganianka za Riddlerem spychana jest na dalszy plan przez ten mało porywający wątek mafijny. Romans międzygatunkowy też dość grubo ciosany i średnio przekonujący. Poważne, "realistyczne" podejście do zagadkowego złola wyszło całkiem okej, chociaż Dano w parę razy poszedł jednak trochę full retard. No i przy zwieńczeniu jego wątku trzeba mocno zawiesić niewiarę, że
Spoilerzgraja piwniczaków followująca jakiegoś creepa na soszialach odpierdala taką akcję i w ogóle okazuje się być oddziałem wyszkolonych komandosów
A i po co
Spoilerten kolejny Joker
na koniec?
Obsadowo wszyscy trafieni w punkt, za wyjątkiem
SpoilerSarkisa, który za cholerę mi na Alfreda nie pasował.
Najlepszy oczywiście Robercik jako wciąż początkujący widżilanti, który w przeciwieństwie do Bale'a wie jak ma się zachowywać również pod maską.
Ogólnie jak najbardziej okejka, ale czegoś mi tu do pełni szczęścia zabrakło. Jakby film próbował łapać zbyt wiele srok za ogon. Niby kryminał, ale jednak trochę film gangsterski, no ale romans, musi być romans, a na końcu jeszcze przypomina sobie, że to adaptacja komiksu, więc włączamy tryb akcyjniaka. Trochę więcej spójności by nie zaszkodziło.
-
Wolny liderem wśród polskich MIGów
Dolezal taktycznie przysymulował covida, żeby znowu nie musieć palić głupa przed kamerami dlaczego nie ucelował z formą na kolejną imprezę w tym sezonie.
-
-
Obawiam się, że jedyny pomysł szejków na przyszłość PSG to bezsensowne, czysto marketingowe upchnięcie Messiego i Ronaldo w jednej drużynie
-
-
xDDDDDD
No bo jak strzelać to tak, żeby uznali
PSG to jest jednak synonim przegrywu po wsze czasy.
-
Jakieś półtora tygodnia temu budzę się z czymś przypominającym jakieś naciągnięcie mięśni w sumie ciężko stwierdzić czy barku czy szyi. Myślę sobie jak ja kurwa spałem, no i dobra, czekam aż mi przejdzie. Przy ćwiczeniach nie czułem żadnego bólu czy blokady. No ale samo z siebie coś przejść nie chciało, więc zaczęło się smarowanie voltarenem. Kilka dni smarowania, za każdym razem z naciskiem na trochę inny punkt, bo źródło bólu jest na tyle niejednoznaczne, że raz boli spod łopatki, raz bardziej z góry barku, a czasem przechodzi bardziej w ramię dochodząc aż do łokcia. Do tego odczucia już w ogóle przestały przypominać bóle typowo mięśniowe, a zacząłem podejrzewać jakiś nerwoból, na co wskazują jakby mrowienie i "prądy" przechodzące w ciągu dnia w okolicach łokcia. No i w okolicach pachy od czasu do czasu drga mi jakiś mięsień jak powieka przy niedoborach magnezu
W zależności od ułożenia ciała albo ból całkowicie ustępuje albo jest uczucie jakby mi ktoś wbił długą igłę w łopatkę, która wychodzi na wylot przez bark. Szkoda, że kurwa akurat pozycja leżąca średnio mi służy, przez co ze spankiem tak średnio
No pojebane to jest. Oprócz smarowanka było grane kilka substancji typowo przeciwbólowych i przeciwzapalnych i też w zasadzie bez żadnego efektu.
Najbardziej wkurwia, że za 2 tygodnie mam zaplanowany wyjazd, o ile do tego czasu nie jebnie atomówka, a tu zaczyna wyglądać na to, że bez lekarza się nie obędzie. Chyba od razu uderzę do jakiegoś fizjo prywatnie, bo na nfz w tak krótkim czasie nie mam co liczyć.
Niech ktoś już znajdzie sposób na przeniesienie swojej świadomości do internetu, bo ciało to jest jednak jebany biologiczny switch.
-
Krindż przy tym praniu brudów osiągał momentami poziom krytyczny, ale i tak znacznie lepsze to niż teleporty z zeszłego tygodnia.
Reprezentacja Polski
w Kącik Sportowy
Opublikowano
Zieliński jak ninja, dał znać o swojej obecności na boisku 20 minut przed końcem. Kowal będzie musiał dać minimum piąteczkę