Zastanawiam się co stało za ustaleniem takiego przepisu. Ktoś się obawiał, że bez niego strzelec będzie sobie przed oddaniem strzału popychał piłkę do przodu i strzelał z 10, 9 czy może 8 metrów? To już naprawdę łatwiej wyobrazić sobie, że ktoś się wypierdala w trakcie wykonywania jedenastki.
No i skoro tak, to czemu bramkarzowi, który ruszy się z linii przed strzałem daje się ponowną możliwość obrony? Według tej wykładni to uznać że gol padł i lecimy dalej.