Skocz do zawartości

HikiQmori

Użytkownicy
  • Postów

    147
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez HikiQmori

  1. Wcale nie przypomina Claire. Chyba, że mi pamięć nawala i Claire była murzynką.

     

    Edit: orzi, skoro Chris zamienił się w Pudziana, to czemu nie :) ?

  2. Przyznaj się po prostu, że nie umiesz po angielsku i nie rozumiesz kilku wypowiedzianych kwestii. W takim wypadku rozumiem, że jedynie grafika i strzelanie dla ciebie istnieje.

    No w morde, jasne. Przecież to właśnie dialogi odgrywają tak ogromną rolę w Re4, a ich zrozumienie jest tak bardzo potrzebne do ogarnięcia tej iście zagmatwanej fabuły...fabuły której tak na dobrą sprawe wcale nie ma.

     

    Właśnie fabuła potrafiła mi się wczuć w klimat RES 4. Myślałem, że muszę ją odnaleźć, co zrobi Saddler etc. Wybacz, ale każda gra bez fabuły wiele traci, choćby ta była oklepana. A jeżeli dla ciebie koncentrować się trzeba na fabule, tylko przy takich grach jak MGS, to nie wiem co z ciebie za gracz.

     

    Ja akurat koncentruje się na fabule tylko jeżeli ta prezentuje jakiś poziom, jeżeli jest słaba to nawet nie zaprzątam sobie nią głowy, po prostu gram i leje na to co się dzieje na filmikach. Sorry, ale to co podało nam Capcom w tej materii w przypadku Re4 nie moge nazwać nawet słabizną. To są jakieś rzygowiny, a nie fabuła. Idiotyczne dialogi, postacie bez ikry, żenujące zwroty akcji, beznadziejni bad-guy'owie, kretynizm, parodia horroru, jeden absurd za drugim. Fabuła to w tej grze tylko dodatek do niemal nieprzerwanego strzelania i gra ze spokojem mogłaby się bez niej obejść. Jestem skłonny nawet stwierdzić że dużo by w takim przypadku zyskała. Spójrz zresztą ile gier doskonale radzi sobie bez fabuły, że podam za przykładm chociażby świetną serie Time Splitters. Scenariusza nie ma żadnego, a gra się rewelacyjnie.

     

    A skąd to wiem - proste, była podana lista aktorów, którzy będą udzielać głosu postaciom w RES 5. Był podany aktor, który dawał głos Saddlerowi z dopiskiem, że udziela go (ponownie) Saddlerowi.

    To sweet. A teraz chciałbym zobaczyć tą liste.

  3. Trochę wstyd panowie, że żaden się tutaj z was nie koncentruje na przesłanie jaki ma trailer, postacie, o co w ogóle biega

     

    O rany, przecież to Resident Evil, nie Metal Gear Solid. O co tu może biegać? Pewnie znowu podpiep'rzyli córke prezydenta, albo jakiś inny suchar, a fabuła będzie tak samo beznadziejna jak zawsze. Zresztą o czym ty w ogóle chcesz dywagować na podstawie kilku pokazanych postaci?

     

    Saddler będzie w tej części.

    Skąd to wiesz, ja słyszałem że to Rysiek z Klanu ma grać skrzypce głównego bad guy'a. Masz jakieś przestarzałe informacje.

  4. Trailer miodzio. Graficznie już teraz jest miazga, bez dwóch zdań, kroi się najpiękniejsza gra na current-geny (aż strach pomyśleć jak wypadnie efekt końcowy). Afrykańskie miasteczko ma klimat, tłumy przeciwników robią wrażenie (fajne pasożyty na mordach, coś a'la Blade 2), szykuje się survival jakiego na konsolach jeszcze nie było. Tylko jedno małe "ale", wciąż nie widać jakiegoś specjalnego skoku w gameplayu w stosunku do Re4, niektóre motywy żywcem wręcz zerżnięte z poprzedniej części (kolo ze szmatami na łbie i piłą w łapskach, próbująca staranować Chrisa ciężarówka, obowiązkowo laseczka do towarzystwa) no i przykry znak rozpoznawczy serii - niemożność jednoczesnego poruszania się z prowadzeniem ognia, fajnie że od czasu pierwszego RE minęło blisko 12 lat i cały czas jesteśmy skazani na tą niedogodność, miejmy jednak nadzieję że Capcom jakoś rozwiąże ten problem, bo przy takiej dynamice akcji i takim natężeniu przeciwników po prostu sobie nie wyobrażam grania w ten sposób. A wracając jeszcze do laseczki, po cichu licze na jakieś akcje multiplayer.

  5. System walki mozna raczej nazwac dosc "plytkim", ale akurat "dretwym" jest jak dla mnie wlasnie DMC. Cenie sobie wlasnie taki "feeling" jak w HS, GoW czy NG. Nie umiem tego sprecyzowac dokladnie slowami.

    Racja, określenie "płytki" znacznie bardziej tutaj pasuje. W każdym razie dla mnie, w systemie walki liczy się przede wszystkim techniczność, nie cierpie masherki, lubie kiedy efektowne akcje które widze na ekranie są w pełni moim dziełem, zbudowanym z wysiłku włożonego w opanowanie skomplikowanego systemu. Naładowanie kilkoma tapnięciami iksa paska "totalfuckindestructionmeter ", pyknięcie "O" i obserwowanie rozwałki jaką gra robi praktycznie za mnie nie jara mnie.

    Dlatego tak bardzo cenie sobie takie serie jak DMC i NG, te gry wymagają od gracza naprawde sporo jeżeli ten chce je dobrze opanować, ale jeżeli już się mu uda to potrafią odwdzięczyć się w zamian niesamowitą satysfakcją płynącą z rżnięcia.

     

    Nie wiem dlaczego bossowie ci sie nie "podobali"?(no akurat "snake lady" nie przypadla mi do gustu) Nie porownujmy ich do czarnych charakterow z uniwersum MGS bo drugich takich nie znajdziemy nigdzie :)

    Dla mnie boss musi mieć moc i klimat, najlepiej żeby miał swój własny, unikatowy character, nakreślony jakiś ciekawy szkic osobowości, po prostu to coś co sprawia że chętnie przystępuje się z nim do walki i jeszcze chętniej kopie się mu dupsko. A bossowie z HS nie mają w sobie niczego. Co my tu w ogóle mamy? Zgraje klaunów z cyrku - tępego osiłka słuchającego tatusia, wydającą dziwne odgłosy laseczke-węża, demonicznego łysola (ten nawet nie jest taki zły) no i oczywiście głównego bad guy'a, który jednak wypada najgorzej z całej czwórki, jest po prostu...zabawny :mellow: . Już nawet nie wspominam że każdego z tych bolków pokonuje się bez większych problemów za pierwszym razem, ja jednak wole się troche pomęczyć przy starciach ze złymi panami.

  6. Naruto - kilkuodcinkowa scena śmierci trzeciego Hokage. Debeściak.

    Bleach- Kurosaki kontra Zaraki, nagły przypływ mocy Ichigo i jeden z największych wojowników Soul Society pada na deski.

    Prince of Tennis: Futari No Samurai - starcie Ryoma vs Ryoga, które w połowie ze zwyłego meczu zamienia się w fajerwerki rodem z Dragon Ball'a.

  7. BTW. HS nie przejdziesz za nic w swiecie klepiac tylko "X" ;)

    Oj, znowu troszke zironizowałem, oczywiście że nie przejdziesz HS'a używając jedynie iksa....bo trzeba przecież jeszcze machać gałką :twisted: . A tak na serio, pije tutaj do drętwego systemu walki który mami nas pozornie sporą ilością dostępnych combosów, a które raz że podczas walk niewiele się przydają, a dwa że po prostu łatwiej i szybciej załatwia się sprawe tłukąc w jeden guzik. Do tego dochodzi mała różnorodność przeciwników, a co za tym idzie - jedna taktyka jest dobra niemal na wszystkich. I tak idziesz przez całą grę debilnie szlachtując kolejne podchodzące pod nogi ścierwo kombinacją X,X,X (zadziwiająco dobrze sprawdzającą się też na bossów). Gdyby nie świetne, urozmaicające troche gameplay sekcje strzelankowo-spie'rdalankowe z Kai to gry z pewnością bym nie ukończył.

  8. Wiesz...genialna fabule posiada za to DMC/NG ;)

    Kto tak powiedział? Na pewno nie ja ;)

     

    HS to lekki i przyjemny slasher z genialna rola Andy'ego S. ;) jako krola Bohana. Gra jednak krotka i tu strasznie zawodzi :(

    Tym lepiej że jest krótka, nie wiem jaki twardziel wytrzymałby powiedzmy z 20 godzin ciągłego naparzania w "X". Mnie monotonia dopadła już przy piątej godzinie tego durnego siekania i modliłem się żeby gra skończyła się jak najszybciej. Ale umówmy się, że na krótką metę HS nie jest zły. Troche prostackiego, ale widowiskowego mordobicia z porządną grafiką, taka bardziej dopakowana wersja Dynasty Warriors, idealna na niedzielne popołudnie.

  9. No, bomba normalnie. Czas gry mieszczący się w przedziale między 7, a 10 godzin, ultra wyżyłowany stopień trudności przez który nie da się zginąć, rozbudowany system walki (X,X,X), dopakowana sekcja bonusów, a co za tym idzie ogromne replay ability, urozmaicenie przeciwników, kiczowaci bossowie (MGS wymięka) i absolutnie genialna fabuła w stylu "idzie zła baba i rżnie wszystko po drodze", po prostu najlepszy slasher ever. Do dziś zresztą dręczy mnie pytanie, czemu Kali nie dał dychy, no czemu?

     

     

  10. Na pewno przebija wszystkie marne podróby jak Sahara(fujfuj), Skarb Narodów(Cage to kloc drewna) czy Mumia dwa(a teraz kręcą trójkę, trailer taki że ratunku).

    Sam jesteś podróba, Mumia 2 to jeden z lepszych filmów tego typu i wara mi od niego. A nowego Indiego chętnie bym sobie obejrzał, ale mam uczulenie na gre Forda i nie lubie rzygać podczas seansu.

  11. Mam pytanie, ogolem gra mi sie nie podoba w ogole, wlosy to juz w ogole porazka

    Porażka, naprawde? Moim zdaniem włosy Nariko to jedyny w pełni udany element gry ^_^ .

  12. fabularne sezony Naruciaka nie sa zle , przypomnij sobie walke z Haku i Zabuza...

    Ok, przyznaję, początki nie były złe. Zwłaszcza wątek z Zabuzą, później jeszcze całkiem ciekawie poprowadzony egzamin na chuunina, pojawienie się Orochimaru oraz atak na Konohe. I tyle. Dalej seria zaczęła się sypać. Szczytem były tragiczne fillery puszczane niemal przez 2 lata (na 90 epizodów może ze 3 były warte uwagi). Po nich rozpoczęła się druga seria, Shippuuden, która jeszcze w miare trzymała poziom do starcia z Deidarą i Sasorim, a po którym to Naruto przestał praktycznie dla mnie istnieć. Strasznie naciągane się to wszystko zrobiło, akcja wlecze się jak muchy w smole, fabularnie to już totalne dno, w dodatku ponownie atakują fillery...ogromny respekt dla tych wszystkich, wytrwałych fanów Naruto, którzy jeszcze to oglądają i mają siłe twierdzić że to dobre anime. Ja wysiadam.

  13. 28 Weeks Later - mając w pamięci przeciętne 28 Days Later nie liczyłem na nic konkretnego. Spodziewałem się prostego, rozluźniającego, lekkiego slasherka z zombiakami...a dostałem jeden z najlepszych horrorów jakie w życiu widziałem. Survival horror pełnym ryjem panowie, to co się tu dzieje można określić tylko jednym terminem - rzeźnia. Przy tym filmie takie horrorki jak "Diary of the Dead" Romero czy chociażby ostatnio "[REC]" to niewinny kaprys, wesołe dobranocki dla dzieci. Spora ilość scen gore, schiza, niesamowity klimat survivalu - dla tych elementów zdecydowanie warto 28 Weeks Later obejrzeć. Na uznanie zasługuje też miejsce akcji (zdemolowany Londyn prezentuje się wybornie), mroczny soundtrack, "zombiaki" (może nie rozwalają wyglądem, ale nadrabiają brutalnością i agresywnością) oraz całkiem niezła gra aktorska (jak na film tego typu aktorzy spisali się znakomicie). Już dawno żaden horror tak mnie nie wciągnął, przy 28WL nie nudziłem się nawet przez chwilę. Co trzeba przyznać, film przez cały czas trzyma w napięciu, a niektóre sceny potrafią ostro wryć się widzowi pod czache (

    początek z najazdem "zombiaków" na chate, sieczka na polanie, akcja w metrze (motyw z noktowizorem daje rade, przy okazji solidny strzał w ryj dla [REC]'a), zakończenie)

    . Mnie rozwalił też motyw ocalałej rodziny i skutki działania wirusa (

    scena w której kolo dosłownie masakruje własną żone rządzi

    ).

     

    Nie ważne czy jesteś fanem zombiaczych klimatów czy nie, jeżeli lubisz krwawe, brutalne horrory to tego filmu nie możesz sobie odpuścić. Dla mnie w każdym razie najlepszy film tego typu, horror z zombiakami na 10...no, może na 9+.

  14. Mam na liczniku godzinę

     

    Grafika nie jest jakoś o wiele ładniejsza od jedynki. Walki nie dawają 2x radochy

    Fabuła? Fabuła ciekawa, boję się jedynie o monotonnie, sam nie wiem czemu...

    Wracam grać :)

    To wracaj grać. Zapewniam, że początek nawet nie zwiastuje tego co czeka na ciebie w dalszych etapach. Najlepiej zdaj raport już jak skończysz tą grę, tylko się nie pos'raj przy końcówce ^_^ .

  15. GTA 4 Vs Metal Gear Solid 4 :huh:

    Resident Evil 5.

     

    Dzięki naprawdę naprawdę pomogłeś

    Nie ma za co, pomógłbym bardziej gdybym zagrał w tego MGS'a...tylko że najpierw musiałby się on w ogóle ukazać...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...