Skocz do zawartości

Sonotori

Użytkownicy
  • Postów

    332
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Sonotori

  1. Ej to jasne ze starsze gry nie będą teraz tak samo za(pipi)iste jak kiedyś.

    Jeśli chodzi o jRPG, starocie są wg mnie najlepsze. Dają mi najwięcej frajdy.

    Nawet super uber FFVII teraz nie jest już taki super uber(mi się nie podobał tak jak większości wolałem VIII). Ja w Xenogears grałem jeszcze za czasów psx-a i wtedy to gra wymiatała i nie narzekałem na ilosc walk czy kamere bo tyle walk to wtedy było coś normalnego. Jak w Xeno jest duzo walk to w FFIV jest ich zatrzęsienie(chodzi o wersje na snesa). Ogólnie to dla mnie Xeno jest najlepszym rpg na psx-a.

    Właśnie FFVII to dla mnie przykład gry, która przy całej swej zachowawczości i oldskulowości nieźle broni się jako staroć. Podobnie pierwszy Suikoden. Również o FFIV i VI na SNES-a mam dość wysokie mniemanie.

  2. Xenogears trudny? A gdzie tam. Niektórych bossów nie udało mi się pokonać za pierwszym razem, ale jak dotąd tylko jeden (

    Shakhan

    ) stanowił dla mnie twardy orzech do zgryzienia (przyznaję - zajrzałem nawet w związku z tym do FAQ). Za KAŻDYM razem przed walką gra mnie częstowała nieskipowalną, długaśną cutscenką i tu leży pies pogrzebany; na ogół losowe walki, nieskipowalne scenki, całe to dobrodziejstwo inwentarza toleruję, ale Xenogears puszcza regularnie takie mokre bąki jak opisany powyżej. W wielu jRPG-ach level grinding jest wymuszony twardością bossów, ale nie w Xenogears; tu jest on wymuszony ciulową kamerą/dezorientującym designem dungeonów/brakiem mapy/znikomą przydatnością kompasu. Chcąc nie chcąc snuje się człowiek po tych dungeonach jak smród po gaciach i walczy nie dlatego, że musi przypakować, tylko dlatego, że nie wie, którędy do wyjścia i czy już spenetrował wszystko, czy została gdzieś tam jakaś skrzynka. I tak dalej, i tak dalej... System walki jest niezły, ale jego potencjał się marnuje. Nader nieczęsto czuję ten dreszczyk emocji, który powinien towarzyszyć eksploracji dungeonu, a najmocniejszym punktem większości bossów jest ich wygląd. O tym, jak się elementy 3D platformera z cyfrowym sterowaniem, badziewną kamerą i losowymi walkami w Xenogears sprzysięgły, żeby świętego doprowadzić do szewskiej pasji, już nawet nie wspominam.

    Nie przeszkadza mi sama w sobie oldskulowość. W Xenogears od początku dyzajn gry był biedny i mam żal właśnie o tę bidę, nie o tradycyjne rozwiązania jako takie.

    Rozpaczliwy dungeon crawling sprawia, że gra to wyzwanie i daje dodatkowo ten przyjemny 'stres', coś czego w dzisiejszych czasach, gdzie mamy 'czekpointy' co dwa pomieszczenia, autosave, i 100 zyć, nie ma.

    Napisałem "rozpaczliwie monotonny", nie "rozpaczliwy", a Xenogears, o czym już wspomniałem, dungeony ma siermiężne maksymalnie. Chyba tylko kanały, w których zabijał dzwoneczkowy potwór, lekko wyróżniają się na plus.

    To jeden z najlepszych jRPG, przykro mi.

    A-ha, zagraj w tego jakże wybitnego jRPG-a jeszcze dziś, jeśli chcesz sobie przypomnieć znaczenie słowa "przykro".

    A co jest niby złego w dungeon crawlingu? Jak chcesz obejrzeć film to sobie go włącz. To jest gra - G-R-A. A w grach nie tylko się ogląda/czyta, ale i zwiedza, przeszukuje kąty i rozwiązuje mniejsze lub większe puzzle.

    Szkoda, że nie jest to gra nieco lepsza.

  3. Legend of Mana, Klonoa Beach Volleyball, może któryś Twisted Metal (TM: Black na PS2 można przejść w co-opie na split screenie; nie wiem jak tam wcześniejsze), oczywiście strzelanki z automatów: Metal Slug, Gradius, Parodius, R-Type...

    Poza tym w Japonii wychodziły na Pleja nawalanki chodzone, jak choćby Panzer Bandit.

    Jest nieśmiertelne Diablo, najlepsze oczywiście na PC przez BN albo LAN, ale łuzganina we dwóch/dwoje na jednym TV także ma swój urok. Dla mnie Baldur's Gate: Dark Alliance na PS2 to czysto konsolowy remake tamtego Diablo. Licencja Forgotten Realms i słowa Baldur's Gate w tytule są raczej dla picu.

  4. Xenogears i porażka w jednym zdaniu to jakaś pomyłka.

    Tak się składa, że właśnie gram w Xenogears i mowy nie ma o pomyłce. To najwadliwsza produkcja Square z jaką miałem do czynienia i bodaj najtoporniejszy jRPG w jakiego dotąd grałem. Beznadziejnie sknocony na poziomie założeń, engine'u... Rozumiem, że swego czasu grafa 3D osładzała ludziom te felery, ale dziś Xenogears to pozycja wyłącznie dla koneserów staroci i badaczy historii. Typowe cechy jRPG, przez jednych (w tym przeze mnie) tolerowane, innych odstręczające (losowe walki, wydłużanie gry na siłę monotonnym dungeon crawlingiem itd., itp.), zaimplementowano tu w postaci wręcz karykaturalnej.

    Podoba mi się muzyka i świat przedstawiony (właściwie sposób jego przedstawienia), ale jako gra sensu stricto Xenogearsi nie mają właściwie żadnych mocnych stron. Rozpaczliwie monotonny dungeon crawling (niby zwykła rzecz w jRPG, ale tu przegięto pod tym względem pałę), level grinding wymuszony przez kaszaniastą kamerę, brak mapy, platformowe przeszkadzajki (które na ogół toleruję, ale tu są koszmarne) i losowe walki, które staczałem do zerzygania z dwoma identycznymi zestawami potworów na przemian, próbując wydostać się z tej czy innej lokacji - wszystko to razem i wiele więcej składa się na niezamierzoną karykaturę jRPG-a, jakby sam w sobie gatunek jRPG nie był mimowolną karykaturą cRPG, które z kolei są karykaturą tradycyjnych RPG.

    Qrka, niedawno bez grymaszenia przeszedłem pierwszego Suikodena i oto mój werdykt: obie gry się zestarzały - Sukioden dobrze, Xenogears źle.

    Nie żebym postulował wystrzelenie Xenogears w kosmos in saecula saeculorum. Podobnie jak Shadow of the Colossus, Xenogears to rzecz pod wieloma względami wybitna, warta wstrzymania oddechu i mozolnego brnięcia przez jej niepachnące zakamary. Jednak wszystkim, którzy po dziś dzień wypisują na forach cuda-wianki o Xenogears, radziłbym w to faktycznie zagrać i samemu sprawdzić, jak owa produkcja zniosła próbę czasu. Sam prawie się z bidą Xenogears pogodziłem, ale co jakiś czas gra serwuje mi trudną do wybaczenia dawkę żenady lub frustracji, jakby dla przypomnienia, że przyszła na świat z wodogłowiem pod nieszczęśliwą gwiazdą.

    W sumie nie odradzam, ale i niekoniecznie polecam. Warto spróbować, jednak lepiej na wszelki wypadek nie oczekiwać gry w potocznym rozumieniu dobrej.

  5. Trochę uogólniam, ale zdecydowana większość strzelanek to tępa, mało wymagająca wyrzynka dla niedzielnych graczy. RPG'i przynajmniej zapewniają jakiś wysiłek umysłowy.

    Ja tam nie zauważyłem, aby typowy jRPG wymagał większego wysiłku umysłowego od typowego szutera. Gry z jednego i drugiego gatunku wymagają zastanowienia od czasu do czasu, ale z dwojga to jRPG-i bardziej mnie automatyzują i usypiają mój intelekt.

  6. Counter Strike - syf i śmieć. Odmóżdża ludzi. Prawdopodobnie jedynymi graczami są jakieś lumpy i 12 letni plebs.

    Ciekawe swoją drogą, w co grają jaśniewielmożni panowie. W polo?

     

    NIE.

     

     

    W Call Of Duty 4.

    Czego ten chów wsobny z wyższych sfer nie robi...

     

    Jesli chodzi o tego pierwszego to ta gra praktycznie nie ma nic wspolnego z platformerem,. Przez kilkanascie godzin prujemy przed siebie ze spluwa majac po drodze malo smieszne przerywniki.

    Patrz pan, chyba większość szuterów, którymi obrodziła bieżąca generacja można tak opisać.

  7. Jeśli chodzi o BoF-oidalną kamerę i całkowicie turowy system walki, Persony spełniają te warunki. Oldskulu i otwartych przestrzeni szukałbym w takich grach jak Atelier Iris i Mana Khemia (jeszcze nie grałem, więc nie polecam na 100%). Atelier Iris jedynkę ponoć koszmarnie skonwertowano na PAL, o czym warto wiedzieć zawczasu. Ciekaw jestem tak poza tym Ar tonelico (dwójkę PAL już zapowiedziano).

  8. Mam pytanie:Zna ktoś jakiegoś rpga na PS2, który byłby podobny do breath of fire 3/4?

    Zależy mi głównie na grafice (rzut izometryczny,lekko obracająca się kamera) i systemie walki.

    Nie wiem co ludzie mają do takiej grafiki.Jak dla mnie jest ona super.Mega przejrzysta,czytelna i grywalna.

    W Xenogears to akurat była porażka, jak niemal wszystko inne zresztą, więc ten czy ów mógł się zrazić.

    Taki patent jest w każdej Disgaei (i w innych tacticsach Nippon Ichi), chyba w każdej Personie, a i w BoF: Dragon Quarter tak działa kamera po wejściu do dungeonu (chociaż to bardzo nieortodoksyjny BoF tak poza tym).

     

    Sory, poczytałem jednak o tym Yamagishim i raczej nie wydaje się gościem, który by chciał spłycić scenario VP2, by trafić w gusta najistotniejszej dla Square-Enix grupy docelowej, czyli młodzieży, a raczej pokolenia MTV.

    Hasło "pokolenie MTV" w kontekście gier konsolowych kojarzy mi się najbardziej z pierwszą PlayStation. Taki był marketing produktu - wymierzony nie tyle w subkulturę graczy, ile w karmioną MTV złotą młodzież. (The Sucking: 1, 2, 3, 4 - cykl z 2001 roku!)

    Moim skromnym zdaniem jeśli gra jest biedna, to nie dlatego, że tworzono ją z myślą o danej grupie wiekowej tylko dlatego, że twórcy nie byli w stanie stworzyć niczego lepszego. Ani wysoki budżet, ani zbożne intencje nie zastąpią natchnienia. Mam hipotezę, która tłumaczyłaby kryzys jRPG-ów na PS2, ale mi się tu jej nie chce formułować.

  9. Zeby nie było, że jestem totalną siermięgą krawędź ta jest daleko, a w lokacji nie ma żadnego wroga ani przedmiotu, więc nie można użyć fontu.

    Chyba ciemięgą (łamagą). Wg niezastąpionej Wikipedii siermięga (świtka) to

    wierzchnia odzież wieśniacza, noszona także przez zagonową szlachtę, z grubego materiału o długich rękawach, sięgająca do kolan lub połowy ud.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awitka

  10. Pewnie sprzedam PALowskie tytuły na PSX, w końcu to tylko 2 gry. Trochę szkoda, ale trudno.

    Szkoda może ze względów kolekcjonerskich, ale wiele gier w PAL-u osiąga wyższe ceny niż ich odpowiedniki NTSC. Tym samym sprzedając wersję PAL i nabywając NTSC możesz zyskać - oprócz większego z reguły komfortu użytkowania (bo to były czasy dziadowskich konwersji z NTSC na PAL) - nawet trochę grosza. Jeśli to FF czy inny Tomb Raider, a nie rarytas pokroju PAL-owskiej Symphony of the Night, nie ma co się zastanawiać; najlepiej wymienić PAL na NTSC.

  11. W pierwszy VP nie grałem, ale fabuła dwójki była może nie tyle zła, ile raczej mi zwisała. Jakoś nie umiałem się przejąć losami trybów kombajnu żniwnego, który gra oddała pod moją opiekę. Przyobiecanej finezji rozgrywkowej też za wiele tam nie znalazłem. Niby można kompletować ekwipunek do us?anej śmierci i decydować, czy rozwalać bossów szybko, czy wytrząsać łup z każdej paskudy, ale nie urozmaicało mi to gry jakoś szczególnie. Fabuła niezbyt mnie zachęcała do przerąbywania się przez ten czy inny dungeon. Gdyby gra opowiadała dzieje firmy usługowej "CZYŚCIMY LOCHY Z DEMONÓW", może pomógłbym tym przedsiębiorcom związać koniec z końcem. Póki co nieskończona Silmeria czeka cierpliwie na powrót dziadzi z innych jRPG-owych krain. Przejście VP jedynki mam w planach choćby dla prześlicznej grafy 2D. Może potem dam Silmerii drugą szansę.

    Co mi się z grafy - poza miastami - podobało? Świątynia na wodzie to był dla mnie powrót do świata Ico - oczywiste nawiązanie.

    Poza tym zauważyłem ciekawą rzecz. Otóż mimo braku trybu 60 Hz nabyłem wersję PAL. Konwersja jest przyzwoita, a progressive scanu w TV CRT i tak nie mam. Potem jednak testowałem undub, który jest w NTSC i co się okazało - wersja PAL ma jakby lepszą grafę. Tzn. zestawienie obydwu wersji ujawnia kompromisy; lekko spłaszczony obraz w PAL-u i frameskipping w cut scenkach (choć raczej zachowano tempo oryginału). Tym niemniej wersja NTSC ma zdechlejszą kolorystykę. Nie wygląda mi to na zwykłą różnicę w paletach barw NTSC i PAL. Przypomina raczej testowanie gry PC-towej z różnymi wersjami sterów karty graficznej (jedną, która ma dać wysoki wynik w benchmarku i drugą, która ma dawać soczystsze kolorki). Ciekawostka...

  12. Jest już recenzja na Eurogamerze (ocena 6/10). Linka nie daję, bo mi się w tej chwili ich strona nie otwiera.

     

    Wiele ludzi chce po prostu pograc w normalne rpg, bez zadnych dziwaczen jakie zazwyczaj mamy na DS-ie (posiadam DS-a i szczerze wiele rpg-ow totalnie mnie na puderniczke nie interesuje :/).

    Obawiam sie ze takie tytuly jak slynna Valkyrie beda wychodzic na DS gdyz to sie po prostu oplaca, nie dosc ze koszty produkcji minimalne, to jeszcze tony zoltkow pchajacych sie do sklepow.

    Nie dziwi mnie, że developerzy jRPG-ów i konsumenci (przynajmniej u źródła, czyli w Japonii, gdzie jest największy wybór) przerzucają się na DS-a. W moim odczuciu gatunek jRPG już na PS2 przechodził głęboki kryzys, który zaczął się chyba jeszcze w czasach PSX-a. Ot, Dragon Quest VIII miał być takim najzwyczajniejszym pod słońcem, tradycyjnym jRPG-iem, ale coś poszło nie tak, bo stareńki, najpierwszy Suikoden sprawił mi niedawno więcej frajdy i nie wymęczyl mnie tak, jak swego czasu DQVIII, z którym wiązałem wielkie nadzieje.

    Ja to widzę tak, że jRPG-i minionej generacji zabrnęły w ślepą kiszkę z których nie wyciągnie ich current-genowa grafa. Chwilą prawdy okaże się zapewne premiera FFXIII. Jeśli ta gra nie będzie miała długiego ogona (wysoka sprzedaż zaraz po premierze jest właściwie murowana) i generalnie rozczaruje, cienki już strumyczek wysokobudżetowych jRPG-ów na stacjonarne konsole może całkiem wyschnąć.

    Tymczasem sprzedanie sporego nakładu gry na DS-a o stosunkowo niewielkim budżecie jest do pomyślenia, graficzne wodotryski nie są bezwzględnie wymagane, co chyba stwarza lepszą atmosferę do tworzenia gier jeśli nie wybitnych, to przynajmniej świeżych. Developer może eksperymentować, a konsument może mieć nadzieję na fun jak za dawnych lat.

    P.S. Linka do wspomnianej recenzji Valkyrie Profile: Covenant of the Plume na Eurogamerze.

  13. Oglądałem dziś ponownie na Youtube filmiki z Burnout Revenge i na prawdę nie rozumiem ludzi którzy wychwalają właśnie tą część ponad Dominatora.

     

    Pomijając o wiele słabszą grafikę dla mnie rzeczą absolutnie nie do zaakceptowania jest to iż można samochodom z ruchu ulicznego wjechać w "pupę" i NIC się nie dzieje.

    YouTube to akurat nienajlepsze źródło informacji o jakości grafiki. Tak na marginesie, mam nadzieję, że używasz prawdziwego kabla RGB albo componentu, bo kabelek dodawany standardowo do konsoli nie jest, łagodnie rzecz ujmując, dobry.

  14. Nie znam się na kierownicach, ale Driving Force to seria urządzeń zaprojektowanych przez Logitecha z błogosławieństwem Sony specjalnie do Gran Turismo, czyli high end i złote zęby. Wygląda na to, że twórcy Dominatora w ogóle nie zawracali sobie głowy kierownicami jako takimi. Tym niemniej przeróżnych kierownic na rynku jest multum i nie mogę wykluczyć, że z którąś Dominator współpracuje. Prawie na pewno dałoby się skonstruować kierownicę, którą PS2 "widzi" jako pada, skoro na układach od padów montuje się arcade sticki.

  15. DMC pochodzi z czasów, kiedy wersje PAL gier Capcomu były z reguły biedne (potem sytuacja zmieniła się na lepsze). GoWII natomiast porządnie skonwertowano na PAL.

  16. Czy ktoś w ogóle korzysta z dodatkowego filtrowania tekstur PSX-owych gier, które umożliwia PS2? Wg mnie to straszna bida. Nieakcelerowane sprzętowo 3D ma oldskulowy urok. Tekstury, choć rozpikselowane, są przynajmniej ostre. Rozmywanie przez PS2 to nędza. Sprawdzałem w Chrono Cross i Xenogears; obie gry wyglądały z tym gorzej. Może w 2000 roku uchodziło to za postęp, ale trudno uwierzyć, że ktoś używa tego dzisiaj. Co prawda na ePSXe FA służy niektórym grom na urodę (podobnie jak AA i wysoka rozdzielczość), ale PS2 najwyraźniej używa prymitywniejszej metody. Na szczęście domyślnym trybem jest standard.

  17. tak btw, to nie wstyd ci grać na czitach?

    A Tobie nie wstyd z FAQ-ów korzystać?

     

    Nie porównuj szukania podpowiedzi w wypadku zacięcia się w jakiejś grze na dobre do biegania z "infinite health, unlimited ammo i all weapons" :P

    Będę porównywał, bo przeciwnicy w grach są po to, żeby ich zaciukać bez czitów, a zagadki w grach są po to, żeby je rozwiązać bez podpowiedzi (nie licząc podpowiedzi wmontowanych w samą grę). Czitowanie (w grach singleplayerowych) i korzystanie z bryków to ta sama kategoria ułatwiania sobie życia.

  18. Po co nagrywać gry w formacie DVD-Video? Może się nie zrozumieliśmy. ESR owszem, fajnie, ale myślałem, że chcesz po prostu uzyskać kopię gry działającą na konsoli przerobionej Modbo. Choćby tu na forum jest przywieszony wątek o kopiowaniu (czyli de facto sporządzaniu obrazów i wypalaniu ich na płytach). Kiedy mam np. *.iso jednowarstwowej płyty, napalam Alcoholem i właściwie jedyne, co mogę przy tym wybrać w opcjach Alcohola, to prędkość (tryb zapisu DVD DAO jest narzucony). Podobno Alcohol dziwnie współpracuje z niektórymi nagrywarkami, ale u mnie dobrze wypala na Verbatimach i TDK. Są inne formaty obrazów, jak również inne programy do wypalania, ale kopia wcale nie musi być w formacie DVD-Video, żeby działała.

    P.S. Po raz pierwszy spotykam się z ideą przerabiania grów na DVD-Video i jeszcze nie dociera do mnie, czemu to ma służyć.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...