Treść opublikowana przez ogqozo
-
Oskary 2011
No, to już ustaliliśmy w odpowiednich tematach, że tylko korupcja może sprawić, by ktoś odebrał film inaczej niż ty.
-
Oskary 2011
"King's Speech" dostało nagrodę tego związku, u którego miał nie mieć szans, czyli reżyserów. To wydaje się kończyć zabawę w typowanie zwycięzcy Oscara za najlepszy film. No, krytycy powiedzieli swoje, kochają "Social Network", ale AMPAS to filmowcy i jak na razie prawie wszystko wskazuje na to, że filmowcy lubią wyraźnie bardziej "King's Speech". Ergo, Oscar, który być może dla niektórych będzie zaskakujący nawet w dniu ogłoszenia werdyktu, podobnie jak ten dla "Miasta gniewu", bo przecież krytycy nagradzali co innego. Za najatrakcyjniejszy obecnie zakład uważam Hailee Steinfeld (4 do 1), bo w przeciwieństwie do dwóch aktorek z "Fightera" naprawdę ustawia cały film - porównanie niesprawiedliwe, no ale skoro zakwalifikowano ją jako drugoplanową to tak to wygląda. Jej rola dużo bardziej zapada w pamięć i ma to "umf", które sprawia, że ręka będzie się kierować w kierunku jej kratki. "Męstwo" cieszy się dużą popularnością wśród staruchów z AMPAS, a Melissa Leo nie jest młoda i ładna, toteż kurs 1,55 na jej zwycięstwo wydaje się przesadzony. Aktorki starsze CZASEM wygrywają z laskami, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę odstawiają konkurencję, tutaj tak chyba nie jest - w każdym razie nie tak, jak sugerowałby kurs 4 do 1. If you're looking for a surprise, here it is. Poza tym, można się zacząć zastanawiać nad większą ilością nagród dla "King's Speech". Po przemyśleniu sprawy, stawiałbym na wszystko - reżyserię, muzykę, zdjęcia. Ba, jeśli chcecie niespodzianki, stawiajcie na Geoffrey'a Rusha - kurs 5,50. Póki co szalona opcja, nie stawiałbym jej w kombinacji, ale zobaczymy.
-
Serie A
Inter jednak wygrał.
-
Inception
Biorąc pod uwagę mocną konkurencję w postaci Shreka, Zmierzchu i Iron Mana, taki tytuł wiele znaczy.
-
Serie A
Kurde mać. ...W Napoli cała nadzieja!
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Czyli że realni ludzie nie byli dla ciebie powodem, że NIE MUSZĄ być, natomiast dwie fikcyjne postaci z dużej, romantycznej hollywoodzkiej produkcji owszem? Ach, magia kina.
-
PSP - w obliczu PSP 2 / NGP
nie pierwszy taki rok
-
Serie A
Na szczęście w następnym meczu Milan będzie mógł liczyć na Arbitro, który nie raz w tym sezonie okazywał się doskonałym pomocnikiem.
-
Bundesliga
No i stało się, Bayern wrócił na podium. Borussia jest raczej nie do dogonienia, ale powrót Robbena stawia Monachijczyków w gronie najlepszych zespołów Europy. Obecnie, ze słabszym Interem i pewnym oklapnięciem tytanów Premier League, jest to grupa bardzo wąska. Fantastyczny zawodnik, który powinien w tym roku powalczyć o Złotą Piłkę, jeśli wreszcie utrzyma zdrowie przez dłuższy czas. A jak nie może, zostają chociażby Gomez czy Mueller. Mam podejrzenie, że ci kolesie mogą roznieść (nie tylko) Inter w LM, ale czy wykorzystają potencjał, czas pokaże. Co do Borussi to można po każdym jej meczu napisać to samo. Mario Gotze jest niesamowity. Mario Gotze to wrodzona zaje'bistość. Mario Gotze ma 18 lat i jest jednym z najlepszych piłkarzy w Bundeslidze, bo lepsi są chyba tylko jego kumple z zespołu, Sahin i Hummels - kolesie, którzy w momencie upadku muru berlińskiego robili w pieluchy. Kagawa tu niepotrzebny, by dominować w lidze. Jest jeszcze jedna rzecz, która się w Borussi nie zmienia, mianowicie Robert Lewandowski, który mimo ogólnie fajnego stylu gry, partaczy sytuacje jak jasna cholera.
-
Primera Division
Ej, Barcelona ma trzech zawodników w top 4 strzelców całej ligi. Messi w 21. meczach ma 21 goli i 15 asyst. Nie licząc dwumeczów w Pucharze Hiszpanii, ostatni raz Barcelona zremisowała 2 listopada. To się robi mało śmieszne.
-
The Dark Knight Rises
Może tym, że zginął? Miało by sens gdyby umieścił scenę jego śmierci w jakimś krótkim prologu, ale wtedy Aron Eckhart musiał by w nim zagrać, albo przynajmniej jego dubler po cyfrowej obróbce. Miałem na myśli, że zginął. Padł trupem. Umarł na końcu poprzedniej części. Spadł z rusztowania i wykitował. Jego już nie ma, bo nie żyje. Możliwe, że w ten sposób zostanie wytłumaczona jego nieobecność.
-
NBA
E tam, po prostu buzzer. W pierwszej kwarcie. Tuż zza linii. Nie wiem, czemu miałaby się znaleźć. Jeśli ktoś powtarza, że taki sam rzut Howarda byłby w top 10, to MOŻE ma rację, może, no ale różnica jest oczywista. Widziałem trochę takich akcji i rzadko lądują w top 10. Kobe wyprzedza na liście najlepiej punktujących wszech czasów Olajuwona, to jest wydarzenie w NBA, a nie że Gortat se trójkę rzucił.
-
Nintendo 3DS
Jest efektowne, niby faktycznie dziecinne, ale w sumie czemu, w końcu konsola służy do grania, a taki design dodaje do tego tylko informację, że się gra w najlepszą grę, jaka powstała. No i generalnie cała sytuacja - 3DS, Okaryna, Link's Awakening, w podrasowanych wersjach, w 3D bez okularów. Kupić nie kupię, w sumie czekam aż ogłoszą jednokolorową czarną lub białą wersję, ale efektowne.
- Nintendo 3DS
-
NBA
Gortat zniszczył system. Buzzer-beater za trzy, potężne double-double, Phoenix rozwala Boston i Gortat jest najlepszym graczem meczu, Shaq i Perkins bezradni, Garnett wkurzony, Bóg istnieje i w tym momencie klęczy przed Marcinem Gortatem.
-
The Dark Knight Rises
Może tym, że zginął?
-
The Dark Knight Rises
Na szczęście większość osób nie czyta komiksów więc takie rzeczy nie będą im przeszkadzały.
-
PSVita - temat ogólny
No tak myślałem.
-
PSVita - temat ogólny
Tak powiedzieli??? Yoshida powiedział w jednym wywiadzie, że cena nie przekroczy 600$. Ale to nie znaczy że będzie tyle kosztować. No ale to brzmi jak jakiś chory żart. Czy Sony było niezadowolone z tego, że PSP ktokolwiek kupił? Jakie oni będą mieć hasło promocyjne? "Dwa razy drożej i bez 3D"?
-
PSVita - temat ogólny
Tak powiedzieli???
-
Darren Aronofsky
Uznałbym, że są wręcz przeciwieństwami, ale to nie ja wysunąłem to porównanie. W internecie często je widzę, na Filmwebie chociażby, gdzie podaje się "Łabędzia" jako przykład na zasadzie "ale to social network słabeeee, Amerykanie som gupiiii, Black Swan dużo lepszy". Tak że widać pewną prawidłowość. Na Filmwebie jak spróbujesz pogadać to tylko cię wyśmieją, że jesteś fanem Fejsbuka i dlatego gloryfikujesz film o Fejsbuku (nie ma to jak logiczny argument), ale tutaj jest bardziej osobisty kontakt i można się czegoś dowiedzieć o kryteriach mas. No, przynajmniej próbować, bo na razie się dowiedziałem, że film jest dobry bo kobiety są głupie, a jego płytkość, dialogi z drewna i brak spójności to nie wada, tylko charakterystyczny styl Aronofsky'ego. Co nie do końca zresztą jest prawdą. Teledysk ma to do siebie, że się dużo pracuje nad reżyserią, a mało nad scenariuszem. Tutaj jest tak samo. Darren nie pisze swoich filmów i pewnie stąd taka huśtawka jeśli chodzi o ich poziom. Mimo wszystko jest bardzo dobrym realizatorem, jednak jeśli ani scenarzysta, ani reżyser nie zapragnie uwiarygodnić choć trochę postaci i przybliżyć ich psychologii, film nie przeskoczy pewnej poprzeczki. O tym, jak dobre jest tu "Social Network", niech świadczy fakt, że na koniec i tak może skorzystać z najbardziej banalnej "różyczki", ponieważ po pierwsze - pokazano dokładnie, że bohater ma wszelkie podstawy, by tę obsesję przeżywać, a po drugie - uwiarygodniono jego psychologię pokazując inne postaci i świat, który nie jest taki prosty. "Czarny łabędź" ma zakończenie oparte na tej samej zasadzie, ale jego "perfekcja" jest puentą historii, której nie pokazano - nie dostrzegłem zasady, wedle której seks z Milą Kunis miałby być drogą do perfekcji. Wobec tego powstaje wrażenie, że cała ta sekwencja powstała tylko dlatego, że Aronofsky lubi lesbijski seks. Chociaż możliwe, że po prostu starał się połączyć zbyt wiele historii w jedną. Ech, no faktycznie brzmi jakbym objeżdżał film, ale to nie tak, po prostu czasem film ma taką wadę, która przeszkadza go doceniać i tyle. Osobiście wolałbym oglądać zapętloną pierwszą (lub inną) scenę z "Social Network", niż "Łabędzia", bo jest po prostu bardziej dopracowana, bardziej wrażliwa, lepiej nakręcona, lepiej zagrana i ma dużo lepsze dialogi. "Łabędź" to inny typ filmu, no ale porównania zupełnie nie wytrzymuje, co każe się zastanawiać, czym konkretnie kierują się ci wszyscy komentatorzy z internetu, głoszący jego wyższość nad "przereklamowaną reklamówką Fejsbuka".
-
Darren Aronofsky
To jest twoje wrażenie, które właśnie opisałem. Jak ktoś powie "Black Swan fajny lepszy od Social Network" to po prostu wyraża swoją opinię, jak ja powiem "Black Swan infantylny, gorszy od Social Network" to zbawiam i naprawiam świat. Daj spokój. Napisałem, jakie cechy ma "Łabędź" i porównałem z analogicznymi "Social Network", później napisałem o pewnej słabości filmu, jakiej porównywany obraz nie posiada. Przepraszam, że użyłem w ogóle jakichś argumentów, pewnie powinienem tak jak Obso najpierw nazwać film bezczelną zrzynką, a później wystawić wysoką ocenę, bo baby są głupie; to by się pewnie lepiej czytało.
-
Darren Aronofsky
Ja go nie zjechałem. Nie wiem, na czym opierasz tę opinię, skoro spośród jego pięciu filmów dwa najnowsze zbierają najlepsze recenzje.
-
Darren Aronofsky
Uwielbiam to, jak wiele można się o sobie dowiedzieć od ludzi, którzy mnie w życiu na oczy nie widzieli. Jedni uczą mnie o moim pochodzeniu, a inni o meandrach mojej psychiki. Nie no, oczywiście, wiadomo, że to wasza opinia jest prawdziwa. To wy odbieracie film "normalnie", jak należy, bez żadnych uprzedzeń, wasze podejście jest perfekcyjne, jesteście tru. To, że dwóch ludzi ma inny gust, jest niemożliwe, więc jeśli ja wyżej cenię inny film, to na pewno jest to wywołane chęcią wywyższenia się i przekonania ludzi na forum internetowym, że jestem "prawdziwym znawcą kina" (w obowiązkowym cudzysłowie, bo przecież wiadomo, że nie można znać się na czymś bardziej od nas - jedyną możliwą przyczyną wyrażenia odmiennej od naszej opinii o filmie jest pozerstwo). Nie wiem, czy zauważyliście, ale ja napisałem coś o filmie, a nie o tym, jakie konkretnie spaczenia psychiczne mają osoby, które odniosły inne wrażenia ode mnie. Generalnie, tak, "Łabędź" jest teledyskowy, i to jest wada. Jest sama obsesja, ale motywacja dla niej jest szczątkowa, czyli mamy formę bez treści, czyli teledysk. Lubię coś takiego obejrzeć, jeśli jest efektowne, no ale jednak wolę filmy od teledysków. Jezus, jaka pozerska opinia, koleś udaje że woli filmy od teledysków.
-
Darren Aronofsky
Widzę, że po nieco gorzej przyjętym przez tłumy "Zapaśniku" Aronofsky powrócił na tron idola nastolatków, którzy mylą emocjonalność z teledyskową dosłownością. No spoko, ale wierzcie mi, że "Social Network" też jest fajnie nakręcone, jak się lepiej popatrzy, w dodatku jest jakby bardziej świadome, które jego fragmenty już w kinie sto razy były, i generalnie jest po prostu bardzo dobrym filmem, tak że pozostanę przy swojej opinii. "Łabędź" to film, który jeszcze bardziej niż "Requiem" jest niewolnikiem jednej sceny, w taki typowo Aronofski, obciachowy nieco sposób, zresztą Człowiek-Obsesja już doczekał się w niektórych kręgach nowej ksywy, zamiast "Mr. Ass-to-Ass" będąc określany mianem "Messieur Clit-lick". Jako miłośnik Kunis i Portman jestem mu za to wdzięczny, ale mógłby dodać coś jeszcze od siebie przez pozostałe 118 minut filmu, zamiast miksować same klasyki i wykonanie znane już z "Requiem"... Film jest spoko, ale więcej rozrywki dał mi ten skecz z "SNL".