Skocz do zawartości

Ludwes

Senior Member
  • Postów

    5 684
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez Ludwes

  1. Najebałem w to już ponad 20h od premiery, bo podobnie jak w poprzedniku śmierć nie frustruje tu aż tak bardzo, bo raz, że fajnie jest posłuchać co wszyscy dookoła mają do powiedzenia, a dwa, że w trakcie poprzedniej wyprawy zebrałeś coś (albo mało brakuje), co pozwoli ci ulepszyć swoją postać albo bronie. Gram i gram, więc oczywiście jest dobrze, a na drodze spotkałem już nie raz czy to nową postać, czy taką już powracającą, a zdecydowana większość z nich jest bardzo zabawna. Jest tu taki jeden skubaniec, który rozwala mnie jeszcze bardziej już Dionizos, no ale nie będę pisał o kogo chodzi. 

     

    Wydaje mi się, że gra jest znacznie trudniejsza niż poprzednik - przeciwnicy wypluwają znacznie więcej kulek, wiec nie jeden raz można złapać na ryj niezła serię. Może to dopiero początek i jeszcze nie wszystko mam obcykane, ale trochę rozczarowały mnie bronie. Na razie największy sukces osiągam biegając z toporem i boonem od Afrodyty na atak, bo można nim kręcić po przytrzymaniu ataku i rozpierdalac wszystko dookoła (w ogóle super, że tym razem bohaterka taszczy ze sobą broń przez cały czas, a nie tylko wtedy, gdy z niej korzysta), ale tak poza tym to raczej nie korzystam z niczego innego. Pewnie się przekonam z kolejnymi godzinami, a i jeszcze nie wszystkie odblokowałem, no ale na ten moment jest jak jest. 

     

    Podobnie ma się sprawa z nagrodami od bogów. No nie ukrywam, że często się powtarzają i mam wrażenie, że nie ma aż tylu możliwości co wcześniej. Może muszę coś odblokować albo po prostu powodem jest early access i wiele rzeczy jeszcze dojdzie, albo po prostu nadal średnio ogarniam, ale no często się zastanawiam, czy pomimo tej informacji, że już teraz jest tutaj więcej wszystkiego niż w pelniaku pierwszej części, to mimo wszystko powinienem podchodzić do tego jako takiego baaardzo obszernego dema. 

     

    Oczywiście to nadal Hadesik i gra mi się w to po prostu fantastycznie. Bardzo szkoda, że tak mało osób tutaj pyka, bo chętnie bym już teraz napisał coś więcej, ale no nie chce niczego spoilerowac. Jeśli ktoś jednak uważa, że pierwsza część to była świetna gra, ale taki sobie rogal, i zapytałby mnie, czy jest szansa, że to się wraz z dwójką mocno zmieni, to szczerze mówiąc powiedziałbym, że nie. Tutaj jest wszystkiego dużo więcej i jeszcze sporo dojdzie, ale to po prostu taka dojebana jedynka. No ale zobaczymy pod koniec roku. 

     

    Aha, niekiedy zdarza się, że chcesz użyć uniku, a postać zacina się i zamiast uciec dostajesz na ryj, a i jest tu taki jeden duży przeciwnik, który mnie niesamowicie denerwuje, bo jak się w niego wpadnie, to dostajesz obrażenia. Niekiedy, mam wrażenie, nawet wtedy, gdy nie powinienem. 

    • Plusik 1
    • Dzięki 1
  2. W drugiej rundzie coś się jeszcze powinno trafić. W tamtym sezonie choćby siódmy mecz między Bostonem a Philadelphia był u nas o 21:30.

     

    Finały konferencji już raczej bez wyjątku w nocy. 

    • Plusik 1
  3. W dniu 16.04.2024 o 14:13, SnoD napisał:

    Po blisko 70 godzinach gry udało mi się wreszcie ukończyć Slay the spire wszystkimi 4 postaciami :obama:

     

    Jedna z najlepszych karcianek w jakie grałem, a co najśmieszniejsze na początku odrzucił mnie design gry, ale po jakimś czasie wróciłem jak sprawdzałem gry z GP na telefonie i już wsiąkłem na dobre. Gra wymagająca, wymaga wypracowania określonej strategii dla każdej z 4 postaci, a przejście wszystkich poziomów daje ogromną satysfakcję :)

     

    A co najlepsze, to ostatnio zapowiedziano nową czesć na co od lat się w ogóle nie zanosiło.

     

    Spokojnie 9/10 dla fanów tego typu gier.

     

    To teraz proszę zacząć się wspinać aż do Ascension 20, bo tu z każdym kolejnym poziomem robi się coraz trudniej i niektóre taktyki albo i karty, które wcześniej były efektywne, przestają działać.

     

    Ja już przegrałem blisko 600 godzin w Slay the Spire i choć nie gram w to tak regularnie jak kiedyś, to nadal trafiają się takie tygodnie, gdy gram tylko w to całymi dniami. To chyba moja ulubiona gra, więc jak widzę, gdy ja ktoś tutaj na forumku chwali, to mi się dobrze na sercu robi, hehe

    • Plusik 1
  4. 11 minut temu, PiotrekP napisał:

    No to 4 (a może i więcej) osobom z roboty Barca konkretnie kupony zjebała.

    "Barcelona jest mocna" powiedzieli i kasę postawili. :dynia:

     

    Debile nie przewidzieli, że Araujo dostanie bezsensowna czerwoną kartkę z 30 minucie, beka z typów

  5. 13 minut temu, KJL napisał:

     

    A co się dzieje po Anor Londo? W sensie możesz opisać, tylko bym prosił bezspoilerowo. Gorsi bossowie, słabe lokacje, coś w tym stylu?

     

    Tak, w zasadzie tak, ale to może dlatego, że kilka początkowych lokacji robi tak duże wrażenie.

     

    W ogóle Dark Souls to jest chyba  jedyna gra, której niektórzy przeciwnicy, a konkretnie (jedna z pierwszych lokacji, ale nie klikaj w spoiler KJL) 

     

    Spoiler

    bazyliszki

     

    wywołały u mnie autentyczny wstręt. Ahh, te pierwsze lokacje to coś pięknego.

    • Plusik 1
  6. To są świątynie, w teorii najtrudniejsze poziomy. Jak zdobędziesz wszystkie kongi we wszystkich levelach danego świata, to odblokujesz taki trudny poziom, który nie ma checkpointa. Jeśli przejdziesz wszystkie levele ze wszystkimi literkami, to czeka cię niespodzianka. 

     

    Pierwsza świątynia to jeszcze nic, zobaczysz później.  

  7. 11 godzin temu, KJL napisał:

    W platformówkach jestem nieobeznany, ale zaciekawiła mnie ta gra. Crashowi w wersji z tej odnowionej trylogii dałem radę, Odyssey było dla mnie za łatwę. To jak z nią jest, jest do przejścia ? Pytam się o normalny tryb, nie funky, który słyszałem, że jest bardzo łatwy. Właśnie bym pograł w coś podobnego do Crasha, bo on był po prostu świetny, ale nie mogę znaleźć nic podobnego. 

     

    Nie grałem w Crasha, więc nie mam porównania, ale pomimo tego, że zrobiłem 100% w poprzednim Donkey Kongu, to tutaj, żeby wyciągnąć maksa, nadal musiałem się trochę w niektórych miejscach napocić. Oczywiście jak komuś nie zależy na odblokowaniu wszystkich leveli, to będzie miał dużo łatwiej, ale wciąż będzie musiał sobie poradzić z bossami z ostatnich światów, którzy są naprawdę trudni. 

     

    Ogólnie jest dość wymagająco, ale warto - to znakomita gra.

    • Plusik 1
  8. Ale to, ile on zarabia i jak gra na przestrzeni całego sezonu, nie ma w tym momencie żadnego znaczenia, bo ja oceniałem go tylko i wyłącznie za jego wczorajszy występ, a w mojej opinii zagrał całkiem przyzwoicie - w linii pomocy był zdecydowanie najlepszy. 

     

    To, że jest dla mnie dość sporym rozczarowaniem po tych pięciu latach w Barcelonie to już inna sprawa. Ja włączałem specjalnie dla niego mecze ligi holenderskiej, bo tak bardzo mi się podobała jego gra, a po tych pięciu latach widzę zawodnika, który wygląda na psychicznie zmęczonego.

     

    Lewandowski swoje wczoraj zrobił, bo bramkę strzelił elegancką, ale ile razy mnie on wczoraj po prostu wkurwił złym przyjęciem (jak choćby w tej sytuacji w ostatnich sekundach meczu przed tym strzałem Gundogana), nieumiejętnością utrzymania się przy piłce z obrońcą na plecach (nie wiem, czy udało mu się to wczoraj choć raz btw) albo podaniem do nikogo, to nie zlicze. Nie ukrywam, że nie jestem największym fanem tego zawodnika, szczególnie od momentu, gdy dołączył do Barcelony, bo ja tu bym jednak widział kogoś, komu za bardzo nie przeszkadza piłka przy nodze, umie kiwnąć i szybko zagrać, a on też nie jest już prime Lewandowskim, ale w ostatnich meczach przynajmniej strzela te bramki, więc nie będę go zbyt mocno krytykować. 

    • Plusik 1
  9. Spoko, ja co kilka lat wracam, by w końcu skończyć, ale jakoś od 2013 roku nie może mi się to udać. Mam do tej gry spory sentyment i te pierwsze levele powodują u mnie ogromne pokłady nostalgii, ale widocznie od pewnego momentu gra zaczyna po prostu nudzić.

     

    Z tym nie kończeniem gier, które już prawie się przeszło, to jest dla mnie ciekawa sprawa, bo sam pod ich sam koniec porzuciłem New Vegas i Preya (o, i MGSa 4, ale tu chyba jednak kiedyś wrócę), które uważam za naprawdę dobre gry. Myślałem, że będzie mi to bardziej uwierać, ale jednak nie mam z tym większego problemu, a i wspominam je lepiej od niektórych gier, w których napisy końcowe udało mi się obejrzeć. 

    • Haha 1
  10. De Jong jednak chyba najlepszy był, ale to takie wybieranie najlepszego z najgorszych, więc jeden chuj w sumie. 

     

    Pierwsze 30 minut całkiem niezłe w wykonaniu Barcelony, później już jednak coraz gorzej. W sumie to może lepiej by było, gdyby odpadli po wyrównanym dwumeczu juz teraz, niż jakby mieli dostać wpierdol w następnej rundzie. 

  11. Ja sobie powtarzałem jakoś w 2022 roku i Arkham City podobało mi się dużo bardziej niż za pierwszym razem. Chwilę po tym po raz trzeci przeszedłem Asylum, które podobało mi się wyraźnie mniej niż za pierwszym czy drugim razem. W końcu zdałem też sobie sprawę jak mocno w City mocno usprawnili movement i walkę. Nadal jakbym miał wybierać między nimi dwoma, postawiłbym na jedynkę, ale te gry troszkę (a może nawet trochę bardziej niż troszkę) się w moim rankingu do siebie zbliżyły.  Podobnie miałem z Portal i Portal 2, gdzie jedynka dogoniła sequel po drugim ograniu obu.

  12. Nie mogę przestać w to grać :pawel:

     

    W połowie grudnia skończyłem Breath of the Wild i po 70h sądziłem, że za sequel wezmę się najwcześniej za kilka miesięcy, ale dali fajną promocję, to wziąłem już teraz. No i co, no i nie mogę się oderwać. Nie wiem ile dokładnie mi już tutaj zeszło (pewnie coś około 20 godzin), więc jeszcze sporo przede mną, ale na ten moment jest bardzo dobrze.

     

    Bawi mnie to budowanie, co jest swoją drogą dla mnie bardzo zaskakujące, bo tego się obawiałem, shrine'y są ciekawsze, a i to wystrzeliwanie w powietrze z wieży za każdym razem bawi tak samo. No ogólnie bardzo pozytywne zaskoczenie, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, bo to przecież Zelda.

    • Lubię! 1
  13. Splinter Cell Chaos Theory

     

    Ja nie mogę, ja wiem, że ta gra swego czasu zebrała fantastyczne recenzje, a Ubisoft te kilkanaście lat temu to była porządna firma, ale mimo wszystko ta gra wzięła mnie z zaskoczenia. Oczywiście jak to zwykle w moim przypadku bywa nie od razu się z tą grą polubiłem, więc skończyło się na tym, że przeszedłem dwie pierwsze misje i wziąłem się za co innego, ale jak już wróciłem do niej po tych kilku miesiącach, to napierdalałem jak głupi. 

     

    Nie jestem pewny, czy najpierw zagrałem w dwa pierwsze Thiefy czy właśnie Chaos Theory, ale wydaje mi się, że najpierw grałem w przygody Garreta. Piszę o tym dlatego, ponieważ jestem zaskoczony, że potrzebowałem kilku miesięcy, żeby zrozumieć, że te gry są do siebie w pewnych elementach do siebie bardzo podobne. Mamy w obu wskaźnik tego jak bardzo jesteśmy widoczni i w obu grach działa to tak, że choćby przeciwnik stał pół metra naprzeciwko gracza i wydawałoby się, że musi cię widzieć, to jeśli znajdujesz się w kompletnej ciemności, to jesteś kompletnie niewidoczny dopóki nie robisz żadnego hałasu. To, plus podłączenie pada (no nie mogłem ogarnąć tego powolnego chodzenia za pomocą kółka myszy), sprawiło, że gra siadła mi niesamowicie. 

     

    Jasne, gra jest troszkę zbyt prosta, bo jak już trochę pograsz, to tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by wszystkich napotykanych przeciwników ogłuszać bez większych konsekwencji. Za pomocą pistoletu można też na kilkanaście sekund wyłączać pracę urządzeń elektrycznych i o ile przeciwnicy zawsze przyglądają się takim nagłym zakłóceniom, gdy wyłączysz na chwilę światło na korytarzu, tak wydaje mi się, że ci oglądający monitoring mają wyjebane, gdy na jakiś czas wyłączysz kamerę. Wiadomo, to tylko gra, i to jeszcze z 2005 roku, więc taka umowność musi być zachowana, ale troszkę szkoda, że przeciwnicy nie zauważają zniknięcia kolegi z którym dopiero co mijali się patrolując korytarze, nie? W idealnym świecie gra miałaby kilka rodzajów przeciwników, których niekiedy należałoby omijać, bo takie ogłuszanie wszystkich na swojej drodze troszkę burzy immersję. Z tego też powodu od pewnego momentu starałem się większość strażników omijać i bawić z nimi w kotka i myszkę.

     

    W Chaos Theory doświadczyłem pełno takich momentów, w których przeciwnik zaniepokojony odgłosami postanowił sprawdzić pomieszczenie w którym się znajdowałem, a ja w ostatniej chwili gasiłem światło, by już w ciemnościach na palcach go obejść i mu zajebać w ryj. Takich close callów miałem w tej grze pełno i za każdym razem wprawiały mnie w niemałą ekscytację. Wrażenie potęguje świetna, ale to powtarzam, świetna muzyka. W jednym momencie, gdy załączył się pewien utwór, to aż mi się pojawił banan na ryju. Wiem, że ludzie lubią się śmiać, gdy recenzenci piszą, że pewna gra sprawiła, że poczuli się jak Batman czy inny Spider-Man, ale w tym konkretnym momencie poczułem się jak pierdolony AGENT, no nawet nie żartuję.

     

    Ta gra ma już prawie 20 lat, ale nadal wygląda bardzo zjadliwie, a te w połowie oświetlone korytarze to jest kurwa poezja. Bardzo podobały mi się również dialogi między Samem a ekipą. Wszyscy oni są bardzo łatwi do polubienia i zabawni, ale najlepszy jest oczywiście główny bohater podczas przesłuchań. Ilość zabawnych odzywek jest bardzo duża, nic dziwnego więc, że po przejściu gry od razu wskoczyłem na YouTube'a i przesłuchałem (hehe) je po raz kolejny.

     

    Trochę słów już z siebie wyplułem, a nie wspomniałem nic o samych misjach. Większość z nich jest oczywiście bardzo dobra, niektóre jak pierdolony BANK znakomite (choć Penthaouse, Battery, Kokobu Sosho są niewiele gorsze, o ile w ogóle; Cargo Ship też bardzo spoko), ale końcówka ŁAŹNI... Ble, najgorsza cześć gry. To była jedyna misja, a właściwie jej część, w której miałem wyjebane na wykrycia i zabójstwa, i chciałem ją jak najszybciej przejść. 

     

    Dobra, kończę. Chaos Theory to po prostu gra kompletna, nawet w 2024 roku. Dobrze wygląda, świetnie brzmi, ma świetne misje i dobry movement. Prince of Persia The Two Thrones to jedna z moich ulubionych gier, ale ten Splinter Cell sprawił, że jedno pytanie od kilku dni nie może wypaść mi z głowy - czy Splinter Cell Chaos Theory to najlepsza gra w historii Ubisoftu?

    • Plusik 5
  14. Co to znaczy niedostępna? 

     

    Pawcio, ja to tylko w jedynkę grałem, bo na Switchu na razie mam tylko Zelde i Donkey Konga. Zrobię 100% w małpie, to się kupi w końcu dwojeczke. W ogóle szkoda mi teraz, bo jakoś w sierpniu Bayonetta 3 była po 80-90 zł nówka w folii, a teraz normalnie chodzi po dwie stówy. Trzeba było brać, ehh

  15. Chłopaki, drobnostka w sumie, ale No More Heroes jest w promocji, to pomyślałem, że wezmę, ale na ekranie podsumowania zakupu przy numerze karty z jakiegoś powodu widnieje 'Germany', a ja normalnie Polak jestem, hehe, i region mam ustawiony na Polskę. O chuj to chodzi, ktoś coś wie?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...