Skocz do zawartości

Ludwes

Senior Member
  • Postów

    5 682
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Ludwes

  1. Ludwes

    NBA

    W drugiej rundzie coś się jeszcze powinno trafić. W tamtym sezonie choćby siódmy mecz między Bostonem a Philadelphia był u nas o 21:30. Finały konferencji już raczej bez wyjątku w nocy.
  2. Ludwes

    własnie ukonczyłem...

    To teraz proszę zacząć się wspinać aż do Ascension 20, bo tu z każdym kolejnym poziomem robi się coraz trudniej i niektóre taktyki albo i karty, które wcześniej były efektywne, przestają działać. Ja już przegrałem blisko 600 godzin w Slay the Spire i choć nie gram w to tak regularnie jak kiedyś, to nadal trafiają się takie tygodnie, gdy gram tylko w to całymi dniami. To chyba moja ulubiona gra, więc jak widzę, gdy ja ktoś tutaj na forumku chwali, to mi się dobrze na sercu robi, hehe
  3. Ludwes

    Champions League

    Debile nie przewidzieli, że Araujo dostanie bezsensowna czerwoną kartkę z 30 minucie, beka z typów
  4. Ludwes

    Champions League

    Cancelo bez wątpienia jeden z największych boiskowych debili, jakich widziałem.
  5. gamefinity to dobry sklep czy nie za bardzo?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. giger_andrus

      giger_andrus

      Kupowałem tam kilka razy i zawsze 100% zadowolenia.

    3. Daffy

      Daffy

      Ino dwóch prywatnych sklepikarzy z forum

    4. Wredny

      Wredny

      Bardzo dobry, sporo zakupów, zero problemów.

  6. No może jak się nie grało w RE4 i Feara
  7. Tak, w zasadzie tak, ale to może dlatego, że kilka początkowych lokacji robi tak duże wrażenie. W ogóle Dark Souls to jest chyba jedyna gra, której niektórzy przeciwnicy, a konkretnie (jedna z pierwszych lokacji, ale nie klikaj w spoiler KJL) wywołały u mnie autentyczny wstręt. Ahh, te pierwsze lokacje to coś pięknego.
  8. Do Anor Londo włącznie jest to niesamowita gra, później czar trochę pryska.
  9. To są świątynie, w teorii najtrudniejsze poziomy. Jak zdobędziesz wszystkie kongi we wszystkich levelach danego świata, to odblokujesz taki trudny poziom, który nie ma checkpointa. Jeśli przejdziesz wszystkie levele ze wszystkimi literkami, to czeka cię niespodzianka. Pierwsza świątynia to jeszcze nic, zobaczysz później.
  10. Nie grałem w Crasha, więc nie mam porównania, ale pomimo tego, że zrobiłem 100% w poprzednim Donkey Kongu, to tutaj, żeby wyciągnąć maksa, nadal musiałem się trochę w niektórych miejscach napocić. Oczywiście jak komuś nie zależy na odblokowaniu wszystkich leveli, to będzie miał dużo łatwiej, ale wciąż będzie musiał sobie poradzić z bossami z ostatnich światów, którzy są naprawdę trudni. Ogólnie jest dość wymagająco, ale warto - to znakomita gra.
  11. Ludwes

    Champions League

    Ale to, ile on zarabia i jak gra na przestrzeni całego sezonu, nie ma w tym momencie żadnego znaczenia, bo ja oceniałem go tylko i wyłącznie za jego wczorajszy występ, a w mojej opinii zagrał całkiem przyzwoicie - w linii pomocy był zdecydowanie najlepszy. To, że jest dla mnie dość sporym rozczarowaniem po tych pięciu latach w Barcelonie to już inna sprawa. Ja włączałem specjalnie dla niego mecze ligi holenderskiej, bo tak bardzo mi się podobała jego gra, a po tych pięciu latach widzę zawodnika, który wygląda na psychicznie zmęczonego. Lewandowski swoje wczoraj zrobił, bo bramkę strzelił elegancką, ale ile razy mnie on wczoraj po prostu wkurwił złym przyjęciem (jak choćby w tej sytuacji w ostatnich sekundach meczu przed tym strzałem Gundogana), nieumiejętnością utrzymania się przy piłce z obrońcą na plecach (nie wiem, czy udało mu się to wczoraj choć raz btw) albo podaniem do nikogo, to nie zlicze. Nie ukrywam, że nie jestem największym fanem tego zawodnika, szczególnie od momentu, gdy dołączył do Barcelony, bo ja tu bym jednak widział kogoś, komu za bardzo nie przeszkadza piłka przy nodze, umie kiwnąć i szybko zagrać, a on też nie jest już prime Lewandowskim, ale w ostatnich meczach przynajmniej strzela te bramki, więc nie będę go zbyt mocno krytykować.
  12. Spoko, ja co kilka lat wracam, by w końcu skończyć, ale jakoś od 2013 roku nie może mi się to udać. Mam do tej gry spory sentyment i te pierwsze levele powodują u mnie ogromne pokłady nostalgii, ale widocznie od pewnego momentu gra zaczyna po prostu nudzić. Z tym nie kończeniem gier, które już prawie się przeszło, to jest dla mnie ciekawa sprawa, bo sam pod ich sam koniec porzuciłem New Vegas i Preya (o, i MGSa 4, ale tu chyba jednak kiedyś wrócę), które uważam za naprawdę dobre gry. Myślałem, że będzie mi to bardziej uwierać, ale jednak nie mam z tym większego problemu, a i wspominam je lepiej od niektórych gier, w których napisy końcowe udało mi się obejrzeć.
  13. Ludwes

    Champions League

    De Jong jednak chyba najlepszy był, ale to takie wybieranie najlepszego z najgorszych, więc jeden chuj w sumie. Pierwsze 30 minut całkiem niezłe w wykonaniu Barcelony, później już jednak coraz gorzej. W sumie to może lepiej by było, gdyby odpadli po wyrównanym dwumeczu juz teraz, niż jakby mieli dostać wpierdol w następnej rundzie.
  14. Ludwes

    Wrzuć screena

    Ja sobie powtarzałem jakoś w 2022 roku i Arkham City podobało mi się dużo bardziej niż za pierwszym razem. Chwilę po tym po raz trzeci przeszedłem Asylum, które podobało mi się wyraźnie mniej niż za pierwszym czy drugim razem. W końcu zdałem też sobie sprawę jak mocno w City mocno usprawnili movement i walkę. Nadal jakbym miał wybierać między nimi dwoma, postawiłbym na jedynkę, ale te gry troszkę (a może nawet trochę bardziej niż troszkę) się w moim rankingu do siebie zbliżyły. Podobnie miałem z Portal i Portal 2, gdzie jedynka dogoniła sequel po drugim ograniu obu.
  15. Nie mogę przestać w to grać W połowie grudnia skończyłem Breath of the Wild i po 70h sądziłem, że za sequel wezmę się najwcześniej za kilka miesięcy, ale dali fajną promocję, to wziąłem już teraz. No i co, no i nie mogę się oderwać. Nie wiem ile dokładnie mi już tutaj zeszło (pewnie coś około 20 godzin), więc jeszcze sporo przede mną, ale na ten moment jest bardzo dobrze. Bawi mnie to budowanie, co jest swoją drogą dla mnie bardzo zaskakujące, bo tego się obawiałem, shrine'y są ciekawsze, a i to wystrzeliwanie w powietrze z wieży za każdym razem bawi tak samo. No ogólnie bardzo pozytywne zaskoczenie, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, bo to przecież Zelda.
  16. Ludwes

    własnie ukonczyłem...

    O cholera, nawet jest podobny gadżet wyłączający elektronikę Pierwsze słyszę o tej serii, ale elegancko to wygląda. Dzięki wielkie, na pewno sprawdzę.
  17. Ludwes

    własnie ukonczyłem...

    Splinter Cell Chaos Theory Ja nie mogę, ja wiem, że ta gra swego czasu zebrała fantastyczne recenzje, a Ubisoft te kilkanaście lat temu to była porządna firma, ale mimo wszystko ta gra wzięła mnie z zaskoczenia. Oczywiście jak to zwykle w moim przypadku bywa nie od razu się z tą grą polubiłem, więc skończyło się na tym, że przeszedłem dwie pierwsze misje i wziąłem się za co innego, ale jak już wróciłem do niej po tych kilku miesiącach, to napierdalałem jak głupi. Nie jestem pewny, czy najpierw zagrałem w dwa pierwsze Thiefy czy właśnie Chaos Theory, ale wydaje mi się, że najpierw grałem w przygody Garreta. Piszę o tym dlatego, ponieważ jestem zaskoczony, że potrzebowałem kilku miesięcy, żeby zrozumieć, że te gry są do siebie w pewnych elementach do siebie bardzo podobne. Mamy w obu wskaźnik tego jak bardzo jesteśmy widoczni i w obu grach działa to tak, że choćby przeciwnik stał pół metra naprzeciwko gracza i wydawałoby się, że musi cię widzieć, to jeśli znajdujesz się w kompletnej ciemności, to jesteś kompletnie niewidoczny dopóki nie robisz żadnego hałasu. To, plus podłączenie pada (no nie mogłem ogarnąć tego powolnego chodzenia za pomocą kółka myszy), sprawiło, że gra siadła mi niesamowicie. Jasne, gra jest troszkę zbyt prosta, bo jak już trochę pograsz, to tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by wszystkich napotykanych przeciwników ogłuszać bez większych konsekwencji. Za pomocą pistoletu można też na kilkanaście sekund wyłączać pracę urządzeń elektrycznych i o ile przeciwnicy zawsze przyglądają się takim nagłym zakłóceniom, gdy wyłączysz na chwilę światło na korytarzu, tak wydaje mi się, że ci oglądający monitoring mają wyjebane, gdy na jakiś czas wyłączysz kamerę. Wiadomo, to tylko gra, i to jeszcze z 2005 roku, więc taka umowność musi być zachowana, ale troszkę szkoda, że przeciwnicy nie zauważają zniknięcia kolegi z którym dopiero co mijali się patrolując korytarze, nie? W idealnym świecie gra miałaby kilka rodzajów przeciwników, których niekiedy należałoby omijać, bo takie ogłuszanie wszystkich na swojej drodze troszkę burzy immersję. Z tego też powodu od pewnego momentu starałem się większość strażników omijać i bawić z nimi w kotka i myszkę. W Chaos Theory doświadczyłem pełno takich momentów, w których przeciwnik zaniepokojony odgłosami postanowił sprawdzić pomieszczenie w którym się znajdowałem, a ja w ostatniej chwili gasiłem światło, by już w ciemnościach na palcach go obejść i mu zajebać w ryj. Takich close callów miałem w tej grze pełno i za każdym razem wprawiały mnie w niemałą ekscytację. Wrażenie potęguje świetna, ale to powtarzam, świetna muzyka. W jednym momencie, gdy załączył się pewien utwór, to aż mi się pojawił banan na ryju. Wiem, że ludzie lubią się śmiać, gdy recenzenci piszą, że pewna gra sprawiła, że poczuli się jak Batman czy inny Spider-Man, ale w tym konkretnym momencie poczułem się jak pierdolony AGENT, no nawet nie żartuję. Ta gra ma już prawie 20 lat, ale nadal wygląda bardzo zjadliwie, a te w połowie oświetlone korytarze to jest kurwa poezja. Bardzo podobały mi się również dialogi między Samem a ekipą. Wszyscy oni są bardzo łatwi do polubienia i zabawni, ale najlepszy jest oczywiście główny bohater podczas przesłuchań. Ilość zabawnych odzywek jest bardzo duża, nic dziwnego więc, że po przejściu gry od razu wskoczyłem na YouTube'a i przesłuchałem (hehe) je po raz kolejny. Trochę słów już z siebie wyplułem, a nie wspomniałem nic o samych misjach. Większość z nich jest oczywiście bardzo dobra, niektóre jak pierdolony BANK znakomite (choć Penthaouse, Battery, Kokobu Sosho są niewiele gorsze, o ile w ogóle; Cargo Ship też bardzo spoko), ale końcówka ŁAŹNI... Ble, najgorsza cześć gry. To była jedyna misja, a właściwie jej część, w której miałem wyjebane na wykrycia i zabójstwa, i chciałem ją jak najszybciej przejść. Dobra, kończę. Chaos Theory to po prostu gra kompletna, nawet w 2024 roku. Dobrze wygląda, świetnie brzmi, ma świetne misje i dobry movement. Prince of Persia The Two Thrones to jedna z moich ulubionych gier, ale ten Splinter Cell sprawił, że jedno pytanie od kilku dni nie może wypaść mi z głowy - czy Splinter Cell Chaos Theory to najlepsza gra w historii Ubisoftu?
  18. Ludwes

    Death Stranding 2 On The Beach

    No powiem tak, jest PODNIETA
  19. Co to znaczy niedostępna? Pawcio, ja to tylko w jedynkę grałem, bo na Switchu na razie mam tylko Zelde i Donkey Konga. Zrobię 100% w małpie, to się kupi w końcu dwojeczke. W ogóle szkoda mi teraz, bo jakoś w sierpniu Bayonetta 3 była po 80-90 zł nówka w folii, a teraz normalnie chodzi po dwie stówy. Trzeba było brać, ehh
  20. RE4 i Bayonetta - dwie najlepsze gry z gatunku AKCJA. Obie z poteznym replayability, no moge w nie grac bez konca. Dobrze, ze sie w koncu nawrociles.
  21. słaba gra kupilem jakos w tamtym roku, bo ludzie tutaj chwalili, ale dlugo nie wytrzymalem
  22. Chłopaki, drobnostka w sumie, ale No More Heroes jest w promocji, to pomyślałem, że wezmę, ale na ekranie podsumowania zakupu przy numerze karty z jakiegoś powodu widnieje 'Germany', a ja normalnie Polak jestem, hehe, i region mam ustawiony na Polskę. O chuj to chodzi, ktoś coś wie?
  23. Ludwes

    własnie ukonczyłem...

    Silent Hill 2 Na konsolach poważnie zacząłem grać dopiero od PS3, ale między innymi dzięki forumkowi założyłem sobie, że oprócz tych gier do których najbardziej ciągnęło jak się miało te 15 lat, będę musiał nadrobić klasyki, które wielu tutaj ma w sercu. Okami, Shadow of the Colossus, RE4, Ico - to tylko kilka tytułów, które ostatecznie nadrobiłem i które zawsze będę pamiętał, jeżeli gdzieś tam kiedyś, być może, ktoś mnie zapyta o najlepsze gry, w jakie grałem. Piszę o tym dlatego, że wydaję mi się, że ostatnim prawdziwym klasykiem ery PS2, którego dotychczas nie ukończyłem, był właśnie Silent Hill 2. Rok temu mnie naszło, żeby w końcu spróbować. Odpaliłem, pograłem jakąś godzinę czy coś w tym stylu i zostawiłem na ponad rok, co zresztą mnie trochę zasmuciło kilka miesięcy później w temacie o podsumowaniu swojego growego roku. Gra ma ciężki klimat, a ja z doświadczenia wiem, że ciężko mi się do takich gier przełamać. W końcu się jednak udało. Drugi Silent wyszedł ponad 20 lat temu i nie będę ukrywał, że nie da się tego nie odczuć. Kamera trochę przeszkadza, sterowanie też jest takie, no, nieidealne (choć też bez przesady, nie jest źle), walka jest taka sobie, a i starcia z bossami potrafią zirytować. Ktoś by powiedział 'drewno', no i oczywiście coś w tym jest, ale akurat w przypadku tej gry wolałbym powiedzieć, że drugi Silent jest po prostu stary. Jasne, było kilka momentów, w których mocno się na grę zdenerwowałem, ale przez znakomitą jej większość grałem bez zgrzytania zębami. Motorem napędowym tej gry jest oczywiście jej historia, ale ta residentowa rozgrywka polegająca na eksploracji, zdobywaniu kluczy, by otworzyć dotychczas zamknięte drzwi, i rozwiązywaniu dosyć prostych zagadek (myślałem swoją drogą, że będą znacznie trudniejsze - grałem na normal/normal) bardzo mi się podobała. Jestem dużym fanem tej formuły i jak już na poważnie zabrałem się za tę grę, to nie mogłem się od niej oderwać. Nie raz i nie dwa już tylko miałem dojść do savepointa i kończyć, a mimo to grałem dalej. Scenki przerywnikowe robią (choć voice acting mógłby być dużo lepszy, bądźmy szczerzy) i wielokrotnie wywoływały u mnie efekt rozdziawionej gęby. Końcówka to już w ogóle petarda. Oprawa wizualna jest fenomenalna. Silent Hill 2 jest tak cholernie brudny, ciemny i nieprzyjemny w tym jak wygląda, że to aż coś pięknego. Widziałem screeny z remake'u i gra wzorem odświeżonych wersji SotC czy Demon's Souls wygląda zbyt ładnie, zbyt czysto, zbyt plastelinowo. Te peesdwójkowe gry miały to coś. Jeszcze lepsza jest oczywiście oprawa dźwiękowa. Te wszystkie dziwne odgłosy, jęki i wszelkiego rodzaju zgrzytania robią robotę, ale soundtrack tej gry to jest pierdolony geniusz. Alone in the Town to ja znam od kilku lat i słuchałem dość regularnie na długo przed zagraniem w grę, ale The Day of Night, Fermata in Mistic Air czy World od Madness to są tak fantastyczne utwory, że jestem pewny, że będę do nich wracał przez wiele, wiele lat. Kończę już, bo każdy zna tę grę, a to ja jestem spóźniony o te ponad 20 lat, ale to jest jedna z tych gier, które zapamiętam na bardzo długo. Nie jest to gameplayowo Resident Evil 4 czy Bayonetta, czyli gry do których regularnie wracam, by w nie po prostu pograć, ale coś, co myślę może stać w jednym szeregu choćby z takim Shadow of the Colossus. Cieszę się, że w końcu ją ukończyłem. Piękna gra.
  24. Ludwes

    Backlogowe Goty

    chłopie, to Ty jeszcze nic nie widziałeś AKCJA to tam się dopiero zacznie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...