Skocz do zawartości

Mari4n

Patroni
  • Postów

    285
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Mari4n

  1. A miałeś może bicie na osi talerzyka? Pytam bo mój tak ma, i nie wiem czy to nie jest potencjalna przyczyna. Mam na myśli ori laser.

    Lasery z Chin to loteria, jeden działa, inny nie. Polecam klon GDEMU z Ali, koło 200 idzie wyrwać.

  2. Godzilla Generations maximum impact

     

    Nie samymi sztosami człowiek żyje, trzeba czasem odpalić jakieś badziewie. Czy jest tak zła jak o niej mówią? Meh, grałem w gorszy syf. Jest to rail shooter przypominający trochę Panzer Dragoon, tylko bardziej drętwy i toporny. Wszystkie czynności jakie wykonuje Godzilla mają dość długie animacje startowe, przez co można oberwać w ich trakcie. Samo poruszanie się jest dość ograniczone, bo postać sama idzie do przodu jak po sznurku, a zejść z tej linii można tylko w minimalnym stopniu. Ruch i celowanie jest pod analogiem, rozwiązanie jak we wcześniej wspomnianym Panzer Dragoon. Nie jest to problemem, za to rodzaj ataku już tak: Laser zamiast pocisków jak w innych grach z tego gatunku. Po namierzeniu kilku obiektów jaszczur będzie je kasował wa takiej kolejności, w jakiej zostały namierzone. Ma to znaczenie, jako że strumień wydobywa się z paszczy, a głowa Godzilli nie obraca się zbyt szybko, a i z samą celnością też bywa różnie. Można również strzelać bez namierzania, i kierować laserem, co jest przydatne do niszczenia elementów otoczenia, a zwłaszcza na jednej mapce w której zadają one obrażenia. Atak jest ładowany, i po puszczeniu przycisku dodatkowo dookoła postaci robi się mała eksplozja. W arsenale zagrań jest też unik, a w zasadzie to chwilowe kucnięcie, i okrzyk który poza wystawieniem się na obrażenia nie robi nic. Wszystkie te czynności wykonywane są powoli, przez co łatwo zebrać cęgi. Sami przeciwnicy są widoczni na radarze w rogu ekranu, ale często można ich zobaczyć wcześniej w oddali, a przynajmniej tych latających. Ci na ziemi potrafią napsuć krwi przez chowanie się za budynkami i strzelanie zza nich.

    Mapy dzielą się na dwa rodzaje: Field Stage i Boss Stage. Pierwszy to parcie do przodu i eliminacja nacierającej drobnicy, a drugi to jak sama nazwa wskazuje walka z zakapiorem. Mapki z bossami są otwarte lub zamknięte, w zależności od przeciwnika, i można na nich używać triggerów do poruszania się na boki. Dowiedziałem się o tym przypadkowo w finałowej walce, bo w klawiszologii nie było o tym żadnej wzmianki. Nieładnie. Same walki z bossami to też mieszanka studencka: pierwsze trzy są całkiem ciekawe, ale kolejne wyglądają jak pojedynki drewnianego kloca z czołgiem na odrzutowych wrotkach. Potrafią kręcić kółka dookoła Godzilli tak szybko, że nie da się ich namierzyć, a co dopiero trafić. Przynajmniej ich modele, tak samo jak i ten postaci, wyglądają nienajgorzej. Tego samego nie mogę napisać o mapach niestety. Elementy środowiska są wykonane z brył o bardzo prostej geometrii i małej ilości detali. Zasięg widoczności też nie powala, nawet biorąc pod uwagę że jest to jedna z premierowych gier na Dreamcasta. Muzyka? Raczej na plus, nie drażni, ale i nie porywa, poza utworem przygrywającym podczas napisów końcowych. Ta aranżacja została wykonana z dźwięków wydawanych przez Godzillę. Nie wiem kto na coś takiego wpadł, ale powinien odstawić sake. Na plus za to długość: 14 map, grę można skończyć w około godzinę, czyli mniej niż zeszło mi na napisanie tych wypocin.

    Gra była wydana tylko na rynek japoński, ale jedyny tekst w ich języku jaki widziałem, to była informacja o zapisie na karcie pamięci. Cała reszta w języku Szekspira.

    • Plusik 1
    • Lubię! 1
  3. MGS i Duke to jedne z pierwszych gier jakie miałem na szaraka. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to pamiętam że coś padło w konsoli i nie mogłem zapisywać gier, musiałem przechodzić go na strzała. Kilka innych gier też.

    Duke Nukem akurat zacząłem znowu grać, bo na PS1 nigdy go nie skończyłem, w zeszłym roku chyba kupiłem oryginała. W drugim epizodzie teraz jestem.

  4. Onimusha 2 to peak Onimusha. Jedyny zgrzyt dla mnie to automatyczne odpalanie trybu demona po zebraniu maksa dusz, i zwykle jeden slot sobie zostawiałem żeby przy bossie móc odpalić. Do czwórki od dłuższego czasu się przymierzam, ale jakoś nie mogę zabrać.

  5. Trails of the Cold Steel IV

     

    Ostatnia część sagi umiejscowionej w Erebonii nie zmieniła się zbytnio technicznie względem poprzedniczki. Systemy rozwoju i walki nie zmieniły się, ale nie ma potrzeby zmieniać czegoś co jest dobre, i działa. Modele postaci i tekstury również pozostały bez zmian, podobnie jak większość utworów muzycznych. Nowością natomiast jest możliwość skipowania cutscenek, co jest przydatne dla grających na NG+, zwłaszcza że potrafią być one długie. Jedna z nich trwa ponad godzinę. Kojima approves. Jest to najdłuższa część sagi, ukończenie zajęło mi ponad 80 godzin, ale nie ukończyłem wszystkich zadań pobocznych, bo kilka bezwiednie pominąłem. Do tego przyspieszałem większość walk (gra ma tryb "turbo" który można włączyć w dowolnym momencie). Są dwa zakończenia, z czego drugie da się zrobić bez grania od początku, pod warunkiem ukończenia kilku zadań pobocznych. Tytuł jest kierowany do osób które grały w poprzednie części, i tylko im mogę go polecić. Ilość postaci głównych i pobocznych jest tak duża, że ktoś nieznający "uniwersum" może się pogubić.

     

    Tomb Raider Legend

     

    Krótki, ale treściwy. 8 zróżnicowanych map, na każdej kilka nieskomplikowanych zagadek i trochę strzelania, do tego dwie sekcje na motorze. Wszystko jest na tyle wyważone, że nic nie zdąży się znudzić. Są też krótkie QTE w kilku miejscach, zazwyczaj raz na mapkę. Można również odblokowywać stroje za zebrane artefakty, a jest ich całkiem sporo. Niektóre dostaje się za kończenie poziomów, ale większość wymaga jakiejś dodatkowej aktywności.

     

    Grałem w wersję PC na Steamie, i ta niestety ma problem: włączenie opcji next generation graphics powoduje miejscami glitche graficzne, a w jednym miejscu gra kompletnie się zawieszała. Polecam więc zostać przy starszych teksturach.

    • Plusik 2
  6. Gen2 best gen. Kilkukrotnie przechodziłem całe od początku. Za jednym razem zgarnąłem wszystkie poksy możliwe do zebrania w tej wersji. Ze dwa lata temu znowu zacząłem od początku, żeby zrobić glitch na celebi. Kiedyś od kumpla pożyczyłem crystale, i tak dłuższy czas u mnie leżały, a jak mu oddawałem to powiedział: "Było mi nie oddawać, byłyby twoje". Kilka dni temu był u mnie i się pytałem czy jeszcze je ma, ale nie znalazł w domu. Szkoda, bo inny kumpel w zeszłym dał mi oryginalne pudełko i instrukcję do crystali.

     

    Edit: Przypomniałem sobie, że wśród znajomych którzy też grali wtedy w pokemony krążyła miejska legenda o dark lugii. Wiem że to była bzdura, ale czy ktoś z Was też o tym słyszał?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...