Skocz do zawartości

Vexilium

Użytkownicy
  • Postów

    953
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez Vexilium

  1. Ostatnio znowu mam dłuższą przerwę od Halo, ale jeszcze kilka miesięcy temu gra na rankingach w Slayerze była bardzo przyjemna... o ile posiadało się niską rangę (brąz lub srebro). W sumie dzięki temu przestałem myśleć o awansie na wyższą rangę, gdyż tam mogłoby być znacznie ciężej. Natomiast bez względu na posiadany kolorek istniał problem wychodzących graczy w trakcie meczu, co często psuło wyrównaną rozgrywkę. Z drugiej strony nawet grając w mniejszości czasami szło coś ugrać, a satysfakcja z każdego zabójstwa była jeszcze większa. No cóż, trzeba będzie kiedyś wrócić do gry :)

  2. Ja właśnie zacząłem ogrywanie gry praktycznie od zera, ale przede mną jeszcze wiele do odkrycia, bo mam wersję ze wszystkimi dodatkami. Powiem jedno - żałuję, że nie dałem wcześniej szansy Destiny. Poziom wyzwania i feeling strzelania rekompensują wystarczająco marną fabułę (przynajmniej na początku gry) i schematyczność misji.

  3. Tak, wiem, że kupiłem tę grę dwa lata za późno, ale za sprawą The Division wkręciłem się w grindowanie, więc postanowiłem wreszcie dać szansę Destiny. Jak mi się spodoba to wezmę dwójkę na premierę. Wersja oczywiście nówka, z nieużywanymi kodami ;)

    LIMxzET.jpg

    Poza tym dzięki uprzejmości znajomego, z którym prowadziłem stronę o Mass Effect parę lat temu, dostałem za darmoszkę najnowszą książkę z tego uniwersum.

    l6gRjHh.jpg

    • Plusik 9
  4. Beam zmienia nazwę na Mixer, dodatkowo wprowadza kilka nowości (np. wygodne streamowanie w co-opie, streaming gier mobilnych, osobna zakładka w dashboardzie XOne) i szykuje się na streaming w 4K (pierwszy test już podczas konferencji Xboxa na tegorocznym E3).

     

  5.  

    Albo na polskiego Netflixa zawita stary Wiedźmin z Żebrowskim, albo po prostu trollują, a może chodzi o coś więcej... Jakby tak dogadali się z Bagińskim to  :obama:

     

    EDIT: TAAAAAK!

     

     

    „Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej”. Ten cytat zna każdy fan sagi “Wiedźmin”. Morze kawy, nieprzespane noce i wielogodzinne spotkania. To jest za nami. A przed nami oraz Netflix i Sean Daniel Company produkcja serialu na podstawie opowiadań Andrzeja Sapkowskiego, którego jednym z reżyserów będzie Tomek Bagiński. Stało się!

     

    ŹRÓDŁO: https://www.facebook.com/platigeimage/?hc_location=ufi

  6. Aż tak źle nie jest, jak zwykle dziennikarze szukają sensacji i wyolbrzymiają całą sytuację. Pewne jest jedynie, że studio w Montrealu nie zajmie się teraz pracami nad kontynuacją Andromedy, co moim zdaniem jest dobrą informacją - uzasadniam to w moim wrażeniach z gry poniżej.

     

    Po upływie 1,5 miesiąca i ponad 75h spędzonych w skórze Rydera udało mi się ukończyć grę. Nie zaglądałem do tego tematu od czasu premiery Andromedy, bo chciałem uniknąć spoilerów, więc pewne tematy w moim poście mogą się powtarzać.

     
    Generalnie gra nie jest kompletną porażką, ale z lekkim smutkiem muszę przyznać, że oceny rzędy 6-7/10 są jak najbardziej uzasadnione. Zbyt wiele rzeczy w tej produkcji nie zagrało tak jak trzeba.
     
    PLUSY:
    + ogólny pomysł na grę
     
    Chciałem, żeby BioWare nie próbowało ponownie robić epickiej historii, nawet jeśli większość graczy oczekiwałaby powtórki z przeszłości. Dostaliśmy eksplorację nowej galaktyki, nawiązywanie relacji z nowymi rasami. kolonizację planet - tego jeszcze nie widzieliśmy w serii ME.
     
    + świetnie wyglądające miejscówki i planety
     
    + zgodność z dotychczasowym kanonem uniwersum, zarówno pod względem historii, jak i wyglądu
     
    Np. znajome bronie, wygląd Nexusa wzorowany na Cytadeli, widoczny kontrast względem architektury angarów i kettów.
     
    + dynamiczna walka, jetpack, automatyczny system osłon dał radę
    + epickie walki z Architektami Porzuconych
     
    Jasne, można powiedzieć, że za bardzo przypominają smoki z Inkwizycji, ale w całej trylogii ME brakowało serii starć z wymagającymi przeciwnikami. Szczególnie miło wspominam pierwszy kontakt z Architektem (na Eos) i próby rozpracowania tego przeciwnika. Pokonanie go po długiej i wyczerpującej walce dawało dużą satysfakcję.
     
    + Nomad
     
    Świetny pojazd, który swoją mobilnością rekompensuje brak możliwości bojowych
     
    + interesująca rasa angarów i kettów
     

    Co do angarów w szczególności chodzi mi o plot twist pod koniec gry, gdzie dowiadujemy się, że są stworzeni przez inną rasę. Dobry temat do pociągnięcia w DLC/kontynuacji. Kettowie są mocno inspirowani Żniwiarzami, którzy też eksperymentowali z innymi rasami, ale sam motyw ewolucji przez apoteozę jest interesujący.

     
    + Jaal i Drack - najbardziej interesujący towarzysze Rydera
    + nareszcie porządne cut-scenki romansowe!
    + klimatyczny i dobrze dopasowany soundtrack
     
    + nawiązania do oryginalnej trylogii ME
     

    Najbardziej interesujące były powody wyprawy do nowej galaktyki (oczywiście Żniwiarze) i postać tajemniczego dobroczyńcy. Stawiam dychę, że jedno z fabularnych DLC będzie się kręcić wokół tej postaci.

     
    MINUSY:
    - słaby główny antagonista
     
    Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach ludzie bardziej cenią postacie balansujące na granicy dobra i zła, tymczasem Archont jest zły, bo... Chyba nawet on sam tego nie wie.

    Nawet finałowa walka z nim i jego śmierć są przedstawione w nijaki sposób. A jego następczyni, którą zapewne przyjdzie nam pokonać w fabularnym DLC, zapowiada się równie ziewnie.

     
    - bezbarwni ludzcy towarzysze Rydera 
     
    W szczególności Liam, który zgarnia ode mnie tytuł najbardziej wkurzającej osoby w całym uniwersum Mass Effect. Zauważyłem, że inni gracze bardziej narzekają na Peebee, ale ona przynajmniej była pozytywnie zakręcona i nadawała się na mniej/bardziej oficjalny romans. Poza tym to jedynie normalnie wyglądająca asari w Andromedzie  :reggie: 
    - decyzje podejmowanie w trakcie gry mają prawie zerowe znaczenie w późniejszych etapach
     
    - "śmieciowe" zadania poboczne
     
    Przynieś, podaj, pozamiataj... Większość tego typu zadań była po prostu nudna, a co gorsza część z nich wymagała lądowania na kilku planetów, co tylko sztucznie przedłużało czas gry.
     
    - słabe animacje twarzy bohaterów, wygląd asari rodem z Afryki...
     
    - statyczne cut-scenki
     
    Pod tym względem BioWare wróciło do poziomu ME1... Za dużo statycznych ujęć, za mało ruchu kamery.
     
    - crafting przedmiotów
     
    OK, fajnie, że można się pobawić w tworzenie pukawek i pancerzy, ale skąd mam wiedzieć, które rzeczy będą mi najbardziej odpowiadać? Nie było żadnych statystyk albo możliwości kompleksowego porównania przedmiotów. Z tego powodu szybko sobie odpuściłem zabawę w tworzenie przedmiotów.
     
    - profile umiejętności, prawie całkowite usunięcie aktywnej pauzy
     
    Profile to następny zapychacz, który miał uzasadnić możliwość zdobycia wysokiego poziomu w trakcie jednego przejścia gry. Problem w tym, że kompletnie nie chciało mi się zmieniać umiejętności w trakcie walki. Możliwość aktywnej pauzy, w tym wykorzystania większej ilości umiejętności i użycia konkretnych mocy towarzyszy, bardziej do mnie przemawiały.
     
    - niezbalansowany mutliplayer
     
    W tym miejscu miałem zjechać tryb multiplayer i niezbalansowanie prawie każdego aspektu gry, ale patch 1.06 wprowadził ogromne zmiany i multi wreszcie stało się grywalne. Pewnie nie spędzę w nim tyle czasu co przy okazji ME3, ale będzie to dobra odskocznia od innych tytułów. Nie zmienia to jednak tego, że BW należy się chłosta za brak bety trybu multi i wypuszczenie takiego niezbalansowanego potworka.
     
    Nie da się ukryć, że gra była tworzona z nastawieniem "zróbmy coś dobrego, kasa i tak sama wpadnie", a nie "zróbmy coś genialnego, kasa wpadnie po pozytywnych opiniach graczy". Szkoda, że dotyczyło to mojego ulubionego uniwersum, sam też miałem większe oczekiwania... Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane zagrać w kolejną częśc Mass Effect, ale jeśli seria będzie tworzona tylko dla pieniędzy i zaspokajania potrzeb akcjonariuszy EA, to lepiej będzie dla wszystkich, żeby pozostała w pamięci jako dobre wspomnienie. Ponadto zamiast Andromedy wolałbym powrócić do Drogi Mlecznej, gdzie wciąż jest jeszcze wiele nieopowiedzianych historii.
     
    Moja ocena: 6,5/10
    • Plusik 6
×
×
  • Dodaj nową pozycję...