Skocz do zawartości

Josh

Użytkownicy
  • Postów

    2 241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi opublikowane przez Josh

  1. 20 godzin w FFVI. Ta fabuła i dialogi, kisnę srogo

    Spoiler


    Espery raidowanie przez Imperium na swoim własnym terenie. Schwytane, więzione, torturowane, wysysane z magii przez bóg jeden wie jak długo. Jakieś niedobitki chowające się w różnych miejscach na świecie. Ale kij w to, w końcu ziomki się wkurwiły i w 5 sekund zrównały całe Imperium z ziemią, jakby to była najprosztsza rzecz na świecie. No to nie wiem... a gdyby tak... zrobiły to od razu, uratowały swoich kolegów będących jeszcze przy życiu i spokojnie sobie już grały w CS'a? Za czym one czekały, aż wszystkie pozdychają? A po wszystkim nasz team jak gdyby nigdy nic zaczyna się kumplować z cesarzem tego Imperium, bo nagle okazuje się że on już nie chce być zły i mu się odwidziało :dynia: dosłownie tak to brzmi w grze. Peak writing 

     

    Ja wiem, że później okazuje się, że to tak naprawdę bullshit i Imperium wcale nie zmieniło planów, ale rozbawiło mnie to jak łatwo protagoniści to kupili. To tak jakby Sephiroth stwierdził, że on już nie chce być zły i pomoże Cloudowi w szukaniu black materii xD 

     

    Za to gameplayowo robi się ciekawiej. Dalej nie podoba mi się tasowanie postaciami jak w jakimś Suikodenie, ale przynajmniej bossowie zaczynają stwarzać jakieś wyzwanie. 

  2. Od tych pogadanek wzięło mnie na kolejny maraton Residentów. Inferno w RE3 pyknięte na raz, ostatni Nemesis pięknie mnie przeorał, lekko godzinę z nim walczyłem aż przypomniałem sobie cały pattern i wyczułem uniki. Obecnie leci RE7 na Madhouse, ostatni raz ten tryb ogrywałem jakoś przy premierze, więc zdążyłem zapomnieć jaki jest popierdolony :pepegasm: ale w taki przyjemny sposób oczywiście. Limitowane save'y (to już powinno być na normalu), Jack jeszcze bardziej zawzięcie ścigający nas po domu, inaczej rozstawione przedmioty i już na początku gry te Lickerowate grzyboludki. Segment w piwnicy i walka z Jackiem to było jakieś 20 prób, ale później zrobiło się luźniej i teraz już walczę z Marguerite. Kurde, kiedyś niespecjalnie lubiłem tego Residenta i nawet nie planowałem do niego więcej wracać przez ten widok FPP (nie lubię w grach, sorry), ale pomijając perspektywę i zmianę klimatu do dalej świetne RE, tylko replay-ability mniejsze niż w pozostałych częściach. Szkoda, że w Gold Edition nie pokuszono się o kamerkę TPP jak to zrobili w Village.

  3. Lubię kiedy w soulslike'ach jest zachowany balans między eksploracją, a walką z bossami, bo oba elementy są dla mnie równie istotne. W końcu nie ma to jak przypadkowo zabrnąć w jakąś boczną ścieżkę i znaleźć kozacką broń lub NPCa z questem, sama walka dosyć szybko może się przejeść. Póki co jestem nastawiony bardzo sceptycznie co do Wu Konga.

  4. To były kompletnie inne - lepsze - Merce niż to co później wprowadziło RE4, w sumie poza nazwą to niewiele te dwa tryby łączy. Jeszcze granie Nikolajem uzbrojonym w sam nóż i pistolet czyli hardkorowa przeprawa w stylu Tofu tylko z ratowaniem cywilów po drodze :pepegasm:  

     

    Gicio było też Extreme Battle z oryginalnego RE2, gdzie dało się nawet pograć Chrisem. Zamiast szukania ocalałych trzeba było znaleźć 4 bomby ukryte na posterunku policji, uprzednio przebijając się przez laboratorium i kanały i MASA przeciwników po drodze, w tym różne formy Birkina. Jakoś zawsze wolałem takie bonusowe tryby oparte na eksploracji i umiejętnym omijaniu przeciwników niż na ostrej młóćce. 

     

     

  5. A tak jeszcze wracając do tematu potencjalnego RE1R, to chcielibyście, żeby wrócił tryb bez połączonych ze sobą skrzynek i niewidzialni przeciwnicy? Ja lubię wyzwania: Village of Shadows w RE8, Inferno w RE3, Hardcore w RE2R, Pro w rimejku Czwóreczki, wszystko machnięte legitnie bez infinitów ale tych dwóch trybów z pierwszej części nienawidzę i po zrobieniu ich raz dla trofików już nigdy do nich nie wróciłem. Niby wyzwanie, ale raczej wkurzające niż takie naprawdę trudne. Tak samo mnie to irytowało w Revelations 2. 

  6. Mnie wciągnął o wiele bardziej niż Mercenaries. Maxowanie ocen, robienie etapów na no damage, zdobywanie nowych przegiętych dopałek do broni, ghost ship jako końcowy turbo-wielki mega przejebany level :banderas: Nie wiem jak grałeś, jak solo to mogło szybciej się znudzić, ale w coopie nawet grind nie przeszkadzał. I w sumie szkoda, że w Revelations 2 ten tryb wyglądał już zupełnie inaczej, a później całkowicie go olano. Chętnie bym przytulił coś podobnego w RE9. 

  7. Info od wiarygodnych leakerów też nie zawsze się sprawdza, więc to taka plota na sterydach i nic więcej. Czepiasz się strasznie, zwłaszcza że to i tak nie jest główny temat do oficjalnych informacji, tylko luźne pogadanki, często z gatunku "what if". Ale ok, następnym razem bardzo wyraźnie, drukowanymi literami dodam, że to tylko pudelkowaploteczka, żebyś więcej nie musiał płakać w poduszkę :cray:

  8. spacer.png

     

    spacer.png

     

     

    Informacja wpasowuje się w temat? Wpasowuje. Ktoś napisał, że to jakiś pewny leak? Nie. To co się sapiesz? :gayos:Napisałem "zero zaskoczenia" w sensie, że taki remake i tak raczej powstaje (tak, dalej jesteśmy w sferze domysłów) lub kiedyś powstanie i nie potrzeba tu Einsteina, żeby założyć, że pójdzie w kierunku remaków RE2/3/4 i nie wyrzuci nic z oryginału, tylko rozbuduje to i owo. To, że sobie sam ubzdurałeś, że napisałem to jako pewniaka i tak go traktuję, to już niestety Twój problem. 

     

    Fajnie też jakbyś jednak nie zakładał, że użytkownicy tego forum to skończeni kretyni i uwierzą oraz potraktują śmiertelnie poważnie każdą rzecz wrzuconą do tego - napiszę jeszcze raz, dla jasności - PLOTKARSKIEGO tematu. 

  9. A ja wiedziałem, że nie wytrzymasz nawet jednego dnia bez dopierniczania się o nic. Classic Nyu :wub:

     

    Nikt wchodząc do tego tematu nie traktuje takich informacji poważnie, a już na pewno nie bierze ich jako 100% pewnik, czy to leaki czy jakieś pogłoski czy totalne pierdololo usłyszane od matki chrzestnej kolegi. Niemniej każda taka plota to swoisty punkt zapalny do tego, aby trochę ożywić temat, zamienić kilka zdań na temat takiej ploty, a później zejść na temat RE0 i braku skrzyneczek. I nikt nie ma z tym problemu, tylko biedny Nyu. 

  10. 45 minut temu, KrYcHu_89 napisał(a):

    W vanilla IV pewnie tylko to.

     

    W TBoGT było tego więcej, sama struktura misji też była mniej sztampowa i różnorodna. 

    Tak, z tym się zgodziłem już wcześniej, dodatki były bardzo fajne :)

     

    23 minuty temu, Homelander napisał(a):

    Dla Ciebie ważniejszy jest luźny charakter gry i dziwaczne misje. Mi San Andreas tak średnio leży właśnie ze względu na klimat i nigdy nie skończyłem. Dla każdego coś miłego

    W tym wszystkim chodzi też o różnorodność rozgrywki. W SA robi się więcej ciekawych rzeczy, a misje bardzo często wyrywają się schematowi "pojedź gdzieś, zastrzel kogoś, wróć z powrotem" i po prostu lepiej się w to gra. W Czwórce udało się to dopiero przy drugim dodatku niestety. Nie wiem czy przy podstawce zabrakło pomysłu czy zwyczajnie cała para poszła stworzenie miasta i dopracowanie zasad fizyki.

     

    A, że klimat San Andreas komuś nie przypasował to akurat rozumiem w pełni. Czytając opinie na necie to widzę, że nawet graczom, którzy pokochali GTA3/VC niespecjalnie się spodobał ziomalsko-murzyński kierunek SA, a ten jak wiadomo stanowi sporą część przygody.

  11. 30 minut temu, KrYcHu_89 napisał(a):

    Grałem w tą zremasterowaną trylogię GTA, a potem w DLCki do IV i nie wiem co Wy pierdzielicie z tymi super misjami w SA, może z 5 było, no na tamte czasy to może, ale teraz to kicha po prostu xD

    6 to ja Ci wymieniłem na szybko, po 5 sekundach zastanawiania się, a jest tego dużo, DUŻO więcej :dynia: Śmiganie sobie na rowerkach z ekipą i spierdzielanie przed Ballasami, pościg za pociągiem wraz z Big Smokiem, stealth w rezydencji Madd Dogga, imprezka na plaży w formie QTE, w zasadzie wszystkie misje od Mike'a Toreno to jest złoto, z czego najlepsza ta w której pilotujemy odrzutowiec i musimy trzymać się nisko ziemi, żeby nas nie namierzono i nie wysłano w naszym kierunku rakiet, latanie jetpackiem, aby wykraść kosmiczny artefakt, zadanie z typkiem przywiązanym do maski auta, cały napad na kasyno to seria rozbudowanych misji polegających na kradzieży planów budynku, zdobyciu skuterków policyjnych i poderwaniu laski, aby zdobyć od niej kartę dostępu do skarbca i DOPIERO wtedy wisienka w postaci rabunku, do tego nielegalne wyścigi po lesie, rozjeżdżanie wieśniaków kombajnem, czasówka monster truckiem po pagórkach, misje Zero ze śmiercionośnymi zabawkami i jeszcze masa innych. Niesamowita różnorodność i totalne pojebaństwo niektórych akcji (jazda motocyklem prosto do startującego samolotu, podłożenie ładunków wybuchowych i ucieczka za pomocą spadochronu? Proszę bardzo!), a to wszystko właśnie dzięki luźnemu charakterowi gry. 

     

    A co fajnego było w GTAIV poza tym bankiem?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...