Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Josh
- MindsEye
-
Resident Evil - temat ogólny, komentarze, plotki i inne
Przecież RE6 zjada ORC na śniadanie. Milion razy większy budżet, lepsze strzelanko, dłuższy czas gry, bardziej zróżnicowana zabawa, zajebiście zmontowane cutscenki, normalne bossfighty. To trochę jak porównywać Silent Hill Homecoming do Book of Memories: niby jedno i drugie to "takie se" Sajlenty, ale i tak jedno z nich jest wyraźnie lepsze od drugiego.
- Growe Szambo
-
Resident Evil - temat ogólny, komentarze, plotki i inne
Jeżeli zamiast remastera Outbreak dadzą to gówno, to wyjdę z siebie i stanę obok.
-
Clair Obscur: Expedition 33
W ogóle tego nie zauważyłem o_O spoiler Nie wiem czy to wystarczająco mocna poszlaka, ale jeżeli ten niby prawdziwy świat, to też fikcja wewnątrz innego obrazu, to ciekawe co na to przeciwnicy zakończenia Maelle, którzy nie mieli problemu z ludobójstwem mieszkańców kontynentu. Rozumiem, że teraz również wymazanie świata Alicii i jej całej rodziny by im nie przeszkadzało, bo przecież nie istnieje naprawdę
-
Właśnie zacząłem...
Fast forward na emulatorze robi brrrrrr
-
Właśnie zacząłem...
DMC5: SE Waniliowe DMC5 skończone i splatynowane dawno temu (to już SZEŚĆ lat x___x ), ale do pełni szczęścia brakuje jeszcze dzbanuszka w edycji specjalnej, no więc gram i znowu łamię sobie palce. Tryb Legendary Dark Knight spoczko, to naprawdę robi potężne wrażenie kiedy ekran zalewają całe hordy przeciwników, za to o dziwo, Vergilem gra mi się gorzej niż w DMC3/4, mam wrażenie, że w tej części kolo jest maksymalnie overpowered i nawet nie trzeba się starać. Natomiast podstawową ekipą Dante, Nero i V jak zawsze szarpie się świetnie, każdym wyraźnie inaczej, ale każdym przyjemnie. Oj brakowało mi masterowania levelów na S i wykręcania chorych rekordów punktowych :) Szczegółowo o grze powiedziane zostało wszystko, ja od siebie mogę co najwyżej dodać, że mamy już 2025 rok i dalej nie wyszedł bardziej efektowny, ładniejszy i mocniej testujący skilla slasher. Trzeba czekać na premierę Ninja Gaiden 4 albo na DMC6. Koudelka A w to sobie szarpię w pracy jak szef nie patrzy Jak do tej pory mój jedyny kontakt z tą grą i chyba mogę śmiało powiedzieć, że to miłość od pierwszego wejrzenia, aż sam się sobie dziwię, że nigdy wcześniej nie skusiłem się na tego erpega (za to Shadow Heartsy ograne wszystkie, hmmm). Absolutnie uwielbiam ten design, ponure zamczysko momentalnie skojarzyło mi się z pierwszym DMC (ale też trochę z posiadłością Mortonów z Alone in the Dark 4): długie ciemne korytarze, pokoje zalatujące stęchlizną, aż można poczuć zapach kurzu i gnijących desek wdzierające się do nosa, mroczne piwnice, kaplice z niepokojącymi witrażami, ale też od czasu do czasu nieco bardziej "cozy" miejscówki z dopalającymi się w kominku resztkami drewna. No po prostu idealna miejscówka pod survival horror. A to wszystko okraszone ładnie renderowanymi tłami, znajomymi ujęciami kamer oraz oczywiście pałętającymi się wszędzie zombiakami, wilkołakami i innymi piekielnymi pomiotami tylko czekającymi na spuszczenie im łomotu + pomiędzy walkami szukanie kluczy i zbieranie paczuszek z amunicją. Tak, gdyby Resident Evil i Final Fantasy mieli dziecko, to nazywałoby się Koudelka. Pewnie dokładniejszym porównaniem byłoby tu Parasite Eve, ale według mnie z tej dwójki, to gra od studia Sacnoth w bardziej udany sposób buduje atmosferę grozy i lepiej balansuje turowe walki z Residentową eksploracją. Co mnie zaskoczyło i to na spory plus to postacie oraz ich v-a. Wiadomo, że nie są to oscarowe kwestie i czasem można się uśmiechnąć pod nosem z niektórych naiwnych dialogów, ale udźwiękowienie wypada i tak milion razy lepiej niż w pierwszym RE albo jego kopiach (odpalcie sobie kiedyś Countdown Vampires) i na pewno bardziej atrakcyjnie niż brak jakichkolwiek głosów z Parasite. Do tego sama Koudelka... damn, taka stara gra, ale nie będę kłamał, Maciuś mi trochę drygnął podczas FMV otwierającego przygodę, kiedy pokazali protagonistkę w pełnej krasie. Do tego laseczka ma niezły charakterek, raczej nastawiałem się na kolejną słodką idiotkę ratującą wszystkich wokół, ale nie tym razem. Babeczka to ostra sucz, która wydaje się, że czerpie przyjemność, kiedy jej towarzyszowi dzieje się krzywda (vide scena z zatrutym żarciem) seksowny głos i odsłaniające co nieco ciuszki tylko dopełniają pozytywnego wrażenia oraz przyjemnie łechcą moje głęboko ukryte spermiarskie ego. Długo nie pograłem, ale system walki wydaje się spoko, taki mix klasycznej turówki z erpegiem taktycznym i lekkim survivalem: podczas starć można się poruszać po specjalnie do tego wyznaczonych polach, jest trochę różnych rodzajów ataków (magia included), trzeba też rozsądnie korzystać z ammo, bo inaczej zostajemy z samym nożem i piąchami. Liczę na to, że później trafią się jakieś fajne zagadki i starcia z bossami. Kolejny plusik za możliwość dowolnego rozdysponowania punktów podczas level up'u i kilka twistów związanych ze statsami (trzeba na przykład uważać, żeby za dużo punktów nie przydzielić do obrony przed magią, bo wtedy również nasze czary leczące staną się mniej efektywne). Niby nic skomplikowanego, ale można się trochę pobawić i pogłówkować.
-
Nienawidzę, kiedy mi się to zdarza
Nienawidzę, kiedy mi się to zdarza
-
- Clair Obscur: Expedition 33
Polecam odpalić początek komuś kto nic o tej grze wcześniej nie słyszał i kompletnie nie wie co się zaraz odbagietuje np. jakiemuś niegraczowi. Tak tylko na chwilę pokazałem grę dziewczynie, żeby zobaczyła czym się jaram i no kurde, chyba nawet jak jej świnka morska padła, to nie zalała się tak łzami jak przy filmiku z gommage Chciałem ją później dobić Spoiler śmiercią Noco, bo wiem że darzy dużą sympatią takie śmieszne stworki ale mnie przejrzała i nie chciała oglądać- Clair Obscur: Expedition 33
- Nie ma problemu, Clair Obscur Expedition 33
Nie ma problemu, Clair Obscur Expedition 33- Clair Obscur: Expedition 33
- Clair Obscur: Expedition 33
Life is Strange, The Awesome Adventures of Captain Spirit, Life is Strange 2, Tell my Why, Twin Mirror, Harmony: The Fall of Reverie, Losy Records i jakieś niedojebaństwo udające platformówkę: Jusant. Normalnie same gry z gameplayem przy którym Doom Eternal i Devil May Cry się chowają.- The Last of Us - HBO
The Last of Apes.- Clair Obscur: Expedition 33
- Clair Obscur: Expedition 33
Kena, Evil West, Ghostrunner, Expedition, Song of Horror, Astro, Mutant Year Zero, Wanted:Dead - kilka przykładów gier AA z ostatnich lat, przy których bawiłem się milion razy lepiej niż przy Horizonie, Hogwart's Legacy czy Dragon's Dogma 2. Świeżość, fajne pomysły, solidny gameplay, skupienie się na docelowej publiczności zamiast daremnej próbie wymasowania śmierdzącej serem i cebulą kluchy jak największej grupie odbiorców. To wprawdzie też nie były idealne gry dopieszczone w każdym calu, ale grając w nie nie miałem wątpliwości, że powstały przy udziale pasjonatów, którzy próbowali dostarczyć coś fajnego od siebie, a nie tylko klepali to co im kazał smutny pan dyrygent zapatrzony w excelową partyturę. Poproszę więcej takich produkcji.- The Last of Us - HBO
Zamieniłbym ten serial na animację z Jakiem i Daxterem. Bella mogłaby grać Daxtera.- Platinum Club
Ninja Gaiden Sigma Dawno się solidnie nie katowałem przy żadnej gierce, więc uznałem że to już czas najwyższy i przy okazji dobra okazja, aby sprawdzić czy skill jeszcze działa. No więc jak widać, działa Przygodę z tą platyną mogę podzielić z grubsza na dwa segmenty. Pierwszy to po prostu przechodzenie story po kilka razy na różnych poziomach trudności +znajdźki + grindowanie gównotrofików. Nie powiem, było z tym trochę roboty. Najpierw legitnie przeszedłem normal dla wprawki, później obowiązkowy run na easy (żeby klepnąć jeden dzbanek możliwy do wbicia tylko w tym trybie), hard wystarczyło zrobić tylko do połowy, następnie przeskok na very hard i dociśnięcie go do samego końca, żeby odblokować bardzo przydatny ciuszek dla Ryu, no i wisienka na torcie, czyli osławione Master Ninja i żyłowanie każdej misji na najwyższą ocenę. Tyle się nasłuchałem opowieści o tym jak legendarnie trudny jest ten poziom trudności, ale szczerze? Wcale nie było tak ciężko xd przynajmniej jeżeli porównać ten tryb do Dante Must Die z DMC5 albo Revengeance z Metal Gear Rising. Na pewno pomaga już dosyć dobra na tym etapie znajomość gry, ale głównym powodem, dla którego Master Ninja nie jest takie straszne jest fakt, że można save'ować w zasadzie w dowolnym momencie, nie ma potrzeby żeby np. wzorem Devil May Cry robić całą misję na raz bez skuchy. Do tego doliczmy odblokowane już wcześniej dopałki dla Ryu (typu maska zwiększająca obronę i damage), bossów ginących w zasadzie tak samo szybko jak na very hardzie czy możliwość zaopatrzenia się w spore ilości apteczek i przedmiotów wskrzeszających (nie odbija się to w żaden sposób na ocenie końcowej za misje) i naprawdę maluje się tu obraz trybu, który jest w stanie przejść chyba każdy średnio wprawiony w slasherach gracz. Najgorszy jest chyba sam początek, kiedy gramy "gołym" Hayabusą, z mikroskopijnym paskiem HP i bez wszystkich najważniejszych technik, atakowani przez chore ilości nindżasów (w tym skurwysynów z wybuchowymi shurikenami) no i bossrush na samym końcu: najpierw trzeba się przebić przez wieżę z kilkoma piętrami wypełnionymi naprawdę mocnymi przeciwnikami, a później pokonać z rzędu 6 bossów bez możliwości zajrzenia do sklepu i odnowienia zapasu apteczek (na szczęście można save'ować). Cała reszta? Jak najbardziej do zrobienia. Po pyknięciu Master Ninja, znalezieniu wszystkich złotych skarabeuszy (pierwszy raz w życiu przyjemnie zbierało mi się znajdźki) i mozolnym wbijaniu po 1000 killów każdą dostępną bronią (najnudniejsza część platyny ) przyszedł czas, aby zmierzyć się z drugim segmentem gry, czyli bonusowym trybem Ninja Trails. Na papierze to zestaw "zaledwie" 76 krótkich misji, ale w rzeczywistości każdą z nich trzeba ukończyć czterokrotnie (normal, hard, VH, MN), co finalnie sprowadza się do pyknięcia 304 zadań Wbrew temu co głoszą poradniki dostępne na necie, to nie ukończenie story na Master Ninja jest największym problemem, tylko właśnie ten tryb, który nie tylko jest potężnym, wielogodzinnym grindem, ale też momentami konkretnym wyzwaniem... i to nie zawsze uczciwym. Platinum breakerem może być dla niektórych zwłaszcza jedno wyzwanie, polegające na pokonaniu dwóch bossów jednocześnie jako Rachel - niesamowicie nie fair misja. To w zasadzie jedyny moment w trakcie całej Sigmy, na którym utknąłem (dobre 6 godzin mordęgi) i niemal kosztował mnie pada, a najgorsze jest to, że nie ma na to żadnego sposobu, żaden uniwersalnej techniki, żadnego cheesa. Po prostu trzeba mieć farta, jednemu pójdzie w mniej niż godzinę, a inny będzie nad tym ślęczał pewnie i kilka dni. No i tak z grubsza wyglądała moja przygoda z pierwszym Ninja Gaiden. Pomijając żmudny grind i kilka typowo bullshitowych fragmentów, w trakcie których zadawałem sobie pytanie "czy ta gra na pewno była testowana przed wypuszczeniem?", to bawiłem się doskonale. To jest jedna z tych gier, które nie starzeją się prawie wcale, którychTRZEBA się nauczyć, ale też których masterowanie daje ogrom przyjemności i satysfakcji. Czuć że każda zainwestowania weń godzina i każda kropla wylanego potu nie idzie na marne, wystarczy sobie porównać jak się grało przez pierwsze kilka godzin na normalu i to jak się kosi później przeciwników na Master Ninja. Są momenty, że można się poczuć jak totalny badass, kiedy w kilka sekund, no damage kładzie się bossa, który wcześniej wycierał nami podłogę. Właśnie za to kocham hack'n'slashe. Mi całość zajęła około 80 godzin, a trudność oceniłbym tak max 8.5/10. Nie jest to najprostsza platyna jaką wbiłem, ale do czołówki też daleko. Fun z grania? 10/10. Pewnie za jakiś czas rzucę się też na komplet dzbanków w NG2, ale to po dłuższej przerwie, żeby się nie przejeść przed premierą Ninja Gaiden 4. Tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości, że będzie totalny hardkor, zwłaszcza że w grę zamieszane są pojebusy z Platinum Games- Konsolowa Tęcza
Lubię tę mechanikę. W większości kompetentnie zaprojektowanych gier stanowi opcję opierającą się na dużym ryzyku, za którym idzie albo duża kara, albo duży profit, a nie coś czego wymasterowanie stanowi wymóg, żeby grę w ogóle ukończyć. Teraz sobie pykam w Ninja Gaiden i na luzaku można przejść 99,9% gry w ogóle bez korzystania z tego, ale jak ktoś chce to może i jak się dobrze tego nauczy, to będzie miał łatwiej przy niektórych starciach. W takim Clair Obscur deweloperzy dają wybór: możesz ryzykować kontrami i zadawać potężne ilości obrażeń wrogom lub też korzystać z bezpieczniejszej, ale mniej nagradzającej mechaniki, czylu uników. Ewentualnie mieszać jedno z drugim, jak ci pasuje. Właśnie tak to powinno być zaimplementowane.- Marathon
Zostawili Concord, dali zielone światło dla Marathon, pompowali dalej hajs w Fairgames, za to skasowali jedyną grę-usługę, która faktycznie mogła okazać się grywalna i przynieść im zysk. Gardzę większością mulitplayerówek i brzydzę się obecnym stanem Naughty Dog, ale gdyby Frakcje okazały się chociaż w połowie tak grywalne jak PvP w pierwszym TLoU, to sam bym się na to skusił i pewnie przymknąłbym oko na edytor postaci z możliwością stworzenia swojego własnego, unikatowego transa. Niesamowicie tęgie głowy siedzą tam w Sony.- Devil May Cry 5
https://boundingintocomics.com/video-games/adi-shankar-was-unhappy-with-devil-may-cry-5-because-it-took-spotlight-away-from-his-netflix-series-i-thought-the-franchise-was-dead-i-thought-i-was-bringing-this-thing-back/ Pajeet chciał zostać mesjaszem dla fanów DMC, ale niestety zły Capcom pokrzyżował mu plany :(- Metal Gear Solid Δ: Snake Eater
Poważnie bym się zastanowił czy kupić tę grę za 350zł nawet gdyby była prawdziwym remakiem. Za trochę lepszą grafikę, kilka małych usprawnień i popsutą piosenkę otwierającą grę na pewno tyle nie wydam.- Dragon Age: Veilguard
Uwaga rozwiązanie zagadki: jedna gra została zrobiona przez normalnych ludzi, dla normalnych ludzi, żeby zarobić pieniądze, a druga powstała przy udziale genderfluidowych osobiszczy aktywistycznych, aby forsować przekaz wśród mniejszości (które ostatecznie gry i tak nie kupiły). W tym czasie, kiedy deweloperzy z Bioware w pocie czoła pracowali nad bliznami w edytorze postaci, Sandfall szlifowało walkę w Clair Obscur oraz obmyślało system lumin. W momencie, gdy utalentowani scenarzyści z Bioware tworzyli niesamowicie głębokie dialogi dla Taasha, ziomki z Sandfall pisali kwestie dla Gustava, które zostaną w głowach graczy do końca życia. I tak dalej, i tak dalej. Można się rozejść. - Clair Obscur: Expedition 33