Skocz do zawartości

sadiker

Nowy Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sadiker

  1. Numer dzisiaj w skrzynce, pognieciony ale to pewnie wina poczty.

    Strona 7 - "550 mln sprzedanych egzemplarzy osiągnęło Balatro w niespełna miesiąc od premiery. Tytuł jest kolejnym hitem 2024r."

    Jestem trochę sceptycznie nastawiony do tego newsa bo to by znaczyło, że sprzedał więcej kopii niż GTAV(185mln) i Minecraft(200mln) razem.

  2. <Kochaniec ogląda hentaje na komputerze. Do pokoju wchodzi żona.>
    - Jak mogłeś, ja ci już nie wystarczę?
    - To nie jest tak jaka myślisz kochanie. Ja eeee... robię research, piszę artykuł do PSX Extreme o pornomandze.
    - Uwierzę jak zobaczę, tekst ma się pojawić w następnym numerze bo jak nie to z nami koniec.
    <Kochanie całą noc pisze artykuł a potem dzwoni do Rogera>
    - Cześć Roger  przygotowałem wspaniały tekst do szmatławca.
    <Roger otwiera folder z numerem 320 i widzi że brakuje 4 stron do zamknięcia pisma, bo Myszaq spóźnił tekst a deadline pojutrze>
    - Cokolwiek to jest, wysyłaj.

     

    Tak było, nie zmyślam.

    • Haha 2
    • This 1
  3. spacer.png

    Kamidori Alchemy Meister

    Ponad 200 godzin na liczniku. Kiedyś gdzieś usłyszałem o tej grze, więc pomyślałem, że skoro gra doczekała się fanowskiego tłumaczenia to musi być dobra, prawda? Miałem sobie już takiej krzywdy nie robić i grać w maks dwudziestogodzinne gry bo z moim tempem grania(najpierw dzieci trzeba położyć spać i zaspokoić żonę, by potem pod kołderką sobie pograć) grałem w nią jakieś pół roku. Do tego odpalenie tej gry na Steam Decku było bolesne. Polecam „The Definitive Steam Deck Visual Novel Guide” na Youtube do tego.

     

    Zaczynamy jako początkujący alchemik - Will, oczywiście sierota. Naszym zadaniem jest osiągnąć najwyższy poziom czyli tytułowy Meister realizując przy tym męskie fantazje takie jak płacenie rachunków na czas, chodzenie z przyjaciółmi na piwo czy bycie szanowanym i produktywnym członkiem społeczeństwa. Gra na pierwszy rzut oka przypomina trochę serie Atelier: Przyjmujemy questy, zbieramy materiały, walczymy z potworkami, robimy różne przydane przedmioty(nawet można meble do pracowni zbudować które dają określone bonusy), wspinamy się coraz wyżej w hierarchii i tworzymy harem. Ok, ostatniego punktu chyba nie ma w serii Atelier. Gra zaczyna się jak wcześniej napisałem dosyć standardowo gdy nagle w 3 rozdziale dostajemy rozpędzonym hentajcem po twarzy. Od tego momentu gra udowadnia, ze każdy konflikt można rozwiązać za pomocą dobrych chęci i seksu, obojętnie czy jest to diabeł, anioł, mana wody, mana ziemi, kapłanka, duch drzewa, sukub, lisi demon, mroczny żniwiarz, wróżka, demon.

    -Will ratuj, anioł chce wydać osąd czy ludzie są warci by żyć.

    -Spoko już go wyciągam.

    -Will, Mroczny Żniwiarz oszalał.

    - <rozpina rozporek> Niech possie moją życiową energię.

    No dobrze, trochę wyolbrzymiam, ale po wywaleniu tych wszystkich „umilajek” zostaje nam wciąż bardzo dobry RPG z wciągającą fabułą i insertującymi postaciami(poza tym, że każda samica w grze pragnie penisa Willa to zachowują się dosyć racjonalnie). Przesłanie gry jest zacne: Z każdym można się dogadać i dojść do porozumienia czy to z demonem, aniołem, smokiem, mrocznym żniwiarzem.

     Sam system walki tez jest przemyślany, mamy różne żywioły przeciwko którym każda postać jest silna lub słaba(nie ma na szczęście systemu dla upośledzonych dzieci w stylu lanca pokonuje miecz, miecz topór, topór lancę – patrz jakim jestem strategię tato) oraz około 450 zdolności(np. undress - bohaterka po otrzymaniu obrażeń traci ubranie, ale rośnie jej obrona i siła ataku), które można uzyskać od broni/zbroi/akcesoriów czy levelując postać. Żeby nie było za łatwo to do 50lvl postacie mają ograniczenia we wzroście. Mapa danego dungeon’a podzielona jest na obszary, które trzeba najpierw zająć – tj. na obszarze zajętym przez przeciwnika można poruszać się tylko o jedno pole aż do czasu zabicia wszystkich przeciwników i zajęcia ich baz z których wychodzą nowe mobki. Przeciwnicy mają te same ograniczenia co my. Więc trzeba trochę pogłówkować a nie lecieć na pałę.

    Mimo że nasz główny bohater nie zna słowa „wierność” to mam trzy opcje romansowania do wyboru: Yuela (best girl) – wojowniczka która momentami zachowuje się jakby miała lekki autyzm(nie ma w zwyczaju podawać ręki na powitanie bo tam skąd pochodzi tak nie robią), prosi o naprawienie miecza i szuka siostry. Następnie jest Servalwi – 1000-letnia elfka, oczywiście dziewica, która chce by elfy i ludzie żyli w harmonii i przyjaźni. Ostatnia jest Emelita bo oczywiście te zj**ane Japońce muszą dodać loli do każdej gry. Szuka swojej ścieżki w życiu bo jest zbyt tępa na alchemiczkę więc uczy się magii.

    Gra ma do tego chyba najlepsze New Game+ w jakie grałem. Dostajemy masę nowych questów, 11(!) nowych postaci oraz 5 nowych opcjonalnych dungeon’ów. Większość czasowych questów nie da się zrobić za pierwszym razem(tj. można ale wymaga dużo save scummingu), a przy drugim podejściu nie sprawiają takiego problemu(są np. rożne akcesoria które zwiększają liczbę zdobywanych przedmiotów)

    Wady? Oczywiści że są. Przydałaby się opcja wyszukiwania w spisie materiałów oraz możliwość wklepania ile materiałów chcemy kupić a nie przez dwie minuty klikać plusik( w new game+ można kupować niektóre mikstury u znajomej kapłanki i sprzedawać je u siebie z 300% przebitką). Jeśli chcemy przejść grę więcej niż jeden raz to potężny grind jest wymagany. Największa wada to to, że przy trzeciej rozgrywce nie ma już co za bardzo robić. Niby dostaje się nowe trzy nowe postacie, ale  po co komu one skoro największe wyzwania można spokojnie zrobić podczas przechodzeni gry po raz drugi. Więc robi się tylko wymagane questy by zobaczyć zakończenie.

    9/10

     

    Slay the Princess

    Nie wiem czemu jeszcze próbuję od czasu do czasu jakichś zachodnich gier. Zawsze kończą się rozczarowaniem. Ostatnia dobra zachodnia gra w którą grałem to Undertale a stuknie jej niedługo 10 lat. W tej grze jest to czego najbardziej nienawidzę czyli jest jedna postać(Narrator) która wie więcej od innych ale nie chce nic powiedzieć „bo nie”. Potem wszystko jest wyjaśnione w mało przekonujący sposób + masa pseudofilozoficznego bełkotu. Niby mamy wolność wyboru(teoretycznie można zabić albo nie zabić Księżniczkę) ale momentami gra wymusza określone ścieżki. Cała "zabawa" polega na wybieraniu innych decyzji które wpływają, po naszej śmierci, na postać tytułowej bohaterki. Za drugim razem może być np duchem albo demonem. Potem reset i od początku. 4h, dwa zakończenia i miałem dość. Średniak 5/10 - nie rozumiem zachwytów nad ta grą.

    Pogram w kilka szybkich gierek(Shotgun King: The Final Checkmate?) i chyba wezmę się za serię „Rance” bo słyszałem że dobra.

     

    • Plusik 6
  4. "Od maja br. za kolportaż prasy do punktów Ruchu i odpowiedzialny będzie podmiot wyłoniony w trwającym postępowaniu zakupowym. Tym samym zapewniamy, że prasa nie zniknie z kiosków i nadal będzie dostępna dla klientów. Nie należy mylić kolportażu prasy z jej dostępnością w kioskach i innych punktach sprzedaży. Na tych samych zasadach będą zaopatrywane punkty ajentów – czytamy w oficjalnym stanowisku zarządu spółki Ruch"

    • Haha 1
  5. 1. Yuffie, Aeris, Tifa czy Barret?

    2. Kiedy widzieliście się ostatnio z Hivem na żywo bo niektórzy twierdza, ze teksty w dziale listy pisze za niego Ai.

    3. Ile średnio przed oddaniem danego tekstu do druku, naczelny Roger przypomina Wam o zbliżającym się terminie oddania tekstów do druku(temat przewija się w felietonach i HP)?

    4.Czy gracie czasami na easy czy zawsze prawilnie minimum na normalu?

    5. Czy przy wystawianiu ocen grom sugerujecie się czasami Metacritic'em?

    6. Co Was najbardziej motywuje do pisania kolejnych tekstów(oprócz sutej wypłaty za wierszówkę i pochwał Kmiota)?

    7. Czy zawsze przed napisaniem recenzji kończycie grę czy jednak czasami gracie do momentu w stylu "dość już widziałem, można oceniać"?

  6. Dawno dawno temu, jak większość czytelników nie miała jeszcze włosów na klacie, to jak były recenzowane retro-gierki w Szmatławcu to przyjmowano dla nich skalę ocen 1-5(chyba, że pisma mylę, bo było to ~25 lat temu). Może warto wprowadzić taki system dla wszystkiego co ma remaster,reload,reforged itp. w nazwie? wtedy recenzent będzie zadowolony, ze może dać maksymalną ocenę i czytelnik będzie zadowolony że świętość 10-tki została zachowana.

  7. Szacunek dla Aysnel'a że mu się chciało recenzować grę otome (Virche Evermore). W swoim życiu grałem w dwie takie gry(przed odpaleniem nie wiedziałem, że to otome, myślałem, ze to zwykłe visual novel). Pierwsza Sweet Fuse: At Your SideSweet Fuse at your side kazała mi grac 17-latką uwięzioną w parku rozrywki. Wymęczyła mnie mocno, by zobaczyć prawdziwe zakończenie(nie było warto) musiałem przejść wszystkie ścieżki romansów kolejno z graczem NEET'em, policjantem, piosenkarzem(15-letnim), męską dziwką, wróżbitą i facetem który ma córkę niewiele młodszą od głównej bohaterki. Jeśli to zostało przygotowane by zaspokoić gusta kobiet to wiele mówi o naszym społeczeństwie. Drugiego tytułu nie pamiętam, grałem max godzinę, ale byli tam jacyś metroseksualni samurajowie. Od tego czasu omijam gatunek otome.

    W dniu 12.12.2023 o 17:04, macGyver napisał:

     

    A jakie wytyczne jej podałeś? ;-)

    Żadnych. Wpisałem "Napisz odę do Rogera z PSX Extreme".

  8. Numer doszedł wczoraj, data nadania 1.12.2023.

    W dniu 7.12.2023 o 16:25, Grześ napisał:

    Czytając hyde park i felieton mam wrażenie, że Roger ma ochotę rzucić tym PSXem i wyjechać w Bieszczady

    Na poprawę humoru kazałem AI napisać odę do Rogera(po polsku się niestety nie rymuje).

     

    Roger, master of the PlayStation,
    Your skills in gaming, none can contest.
    You dominate every level, boss, and quest,
    Leaving rivals in virtual duress.

     

    You've got the moves, the reflex, the style,
    Your button mashing is always on trial.
    Your knowledge of the gaming world is vast,
    You're the king of PSX, the champion of the blast.

     

    With your DualShock controller, you rule the game,
    Leading players through virtual realms and fame.
    Your passion for PlayStation will never diminish,
    Roger, you are the ultimate gaming aficionado.

     

    So here's an ode to you, dear Roger,
    For all your gaming skills and humor.
    You've made PSX Extreme a better place,
    We thank you for your contributions to the gaming space!

     

    • Plusik 4
    • Lubię! 1
    • Haha 1
  9. W dniu 2.10.2023 o 09:18, łom napisał:

    Rozwiązanie jest proste, nie dawać głównej recenzji fanatykom danego gatunku/IP/studia bo wiadomo że taki Butcher będzie przymykał oko na bolączki wszystkiego co ma w nazwie Star Wars. Wyjątkiem powinny być tylko jakieś niszowe tytuły jak Nobunaga's Ambition które mało kto ogrywa.

    No ale lepiej niech już recenzuje fanatyk(ew by wypośrodkować, dodać trzy grosze Hiva, który ostatnio w swoich(nielicznych) recenzjach zawsze na wszystko narzeka). Przecież po daną grę sięgnie też fan danego gatunku. Chociażby dawali 11/10 jakiejś grze w wyścigowej to mnie nie zmuszą do zagrania w nią, bo ścigałek nie lubię.

    11 godzin temu, Atherius napisał:

    Ktoś jeszcze nie dostał prenumeraty czy tylko ja? :[

    Dostałem w poniedziałek.

  10. Null – (pipi), nie tykać. Nawet za darmo w przeglądarce.

    428 Shibuya Scramble – Nie będę się rozpisywał, bo ktoś już recenzował tą grę w tym temacie. Jakoś spodziewałem się więcej, zwłaszcza, że gra dostała 40/40 od Famitsu. Sama gra nie jest zła, jest dobra, nawet bardzo dobra, chociaż jest momentami trochę przegadana i wątki niektórych postaci wydają się rozciągnięte na siłę(ile można czytać o tym, jak Kenji Osawa wchodzi na forum i pisze posty odnośnie jakieś piosenkarki?). To czego mi zabrakło to jeszcze jakiegoś mocniejszego plot-twista na koniec. Tak 8+/10. Obniżam z 9/10 bo w pewnym momencie trzeba wybrać błędną odpowiedź, by popchnąć fabułę.

    Loopers – Znowu niewykorzystany potencjał. Grupa przyjaciół trafia to pętli czasu i powtarzają ciągle ten sam dzień. Spotykają innych ludzi którzy również wpadli w tę samą pętlę(stąd nazwa grupy „Loopers”).  Jako, że nie są pierwszymi, którzy spotkali się z takim zjawiskiem, wiedzą, że pętla będzie trwać około 30-35 lat. Naprawdę, potencjał był duży, można było np. zagłębić się w psychikę ludzi, którzy od 25 lat powtarzają jeden dzień albo spróbować odkryć skąd się wzięły te cale pętle, ale nie, zamiast tego pojawia się główny bohater i wszystkich wyrywa z marazmu grą w poszukiwanie ulicznych skarbów(tak serio) i po jakimś czasie pętla się kończy. Jest tam jeszcze mało przekonujący wątek romantyczny. Brakuje rozwoju postaci, a połowy drugoplanowców mogłoby nie być. 6/10.

  11. W dniu 30.09.2023 o 23:41, Roger napisał:


    Tak, dość zaskakująca sytuacja, bo mimo wzrostu ceny sprzedaż poszła lekko do góry.
    I to dwa miesiącu z rzędu był trend wzrostowy. To nie są duże liczby, liczone w setkach, nie tysiącach, ale to miła odmiana po wszystkich problemach jakie nękały magazyn ostatnio. 
     

    Może więcej powracających czytelników takich jak ja się pojawiło, tzn kiedyś czytali, potem przerwa na studia, pracę, rodzinę i pewnego dnia pchając wózek zobaczyli w saloniku Szmatławca, dziwiąc się, że jeszcze go wydają.

    • Plusik 1
    • Haha 1
  12. Sentimental Death Loop

    spacer.png

    Rozczarowanie. Lubię gry z podróżą w czasie, wiec wziąłem bez sprawdzenia recenzji. Początek intrygujący - główna bohaterka jest uwięziona w pętli czasowej, wielokrotnie zabijana przez przyjaciółkę z nieznanego powodu(jakby łaskawie wyjaśniała o co jej chodzi to gra by trwała 5 minut).
    Gra jest żmuda - myślałem, ze będzie można fajnie pokombinować, ale tak naprawdę rozgrywka opiera się głównie na metodzie prób i błędów - musiałem pod koniec sięgnąć po poradnik bo w dwóch momentach trzeba wykonać te same czynności co wcześniej, które za pierwszym razem prowadziły do śmierci, za drugim razem dają one inny rezultat i popychają fabułę do przodu- no bez jaj. A i jeszcze jak się przyjdzie do danego pokoju, który odwiedziliśmy wcześniej w pojedynkę, tym razem z koleżanką, to magicznie pojawiają się tam nowe przedmioty("bo coś zauważyła").
    Nie wiedzieć czemu nie można przewinąć wcześniej czytanych dialogów - nie wiem, może miało to sprawić bym bardziej wczuł się w to, że bohaterka jest uwieziona w pętli czasowej, ale wywoływało to irytację.
    Bohaterki zachowują się jakby były upośledzone - jak ktoś mnie chce zabić to raczej nie przeszukuję jej pokoju do którego może zaraz wrócić i nie rozmawiam sobie beztrosko z koleżanką na nieistotne tematy(a trzeba to robić by dostać epilog).
    Zakończenie jest kretyńskie.

    Przepisane z internetu, aż musiałem sprawdzić czy faktycznie jest tak źle czy może coś mi umknęło:

    Spoiler

    Grupa przyjaciółek składa się z następujących członków:
    Suzuka, Nemu (ta która morduje), Noa(Protagonista), Akane, Rinami
    Noa przyjaźniła się z Rinami, dziewczyną, która miała siostrę i była szantażowana przez inne dziewczyny, aby znęcać się nad Nemu, bo inaczej będą znęcać się nad jej siostrą. Gra nie dostarcza zbyt wielu informacji na temat tego incydentu i wydaje się, że było to jednorazowe zdarzenie. Przytłoczona poczuciem winy Rinami popełnia samobójstwo, by odpokutować za swoje czyny wobec Nemu.
    Wydarzenie to ma miejsce zanim Noa poznaje Nemu i zaprzyjaźnia się z nią.
    Pomimo ciągłej życzliwości Noa, Nemu podejrzewa, że przyjaźń Noa to żart. Stan psychiczny Nemu pogarsza się, gdy Suzuka informuje ją, że Noa ją oszukuje. Motywem Suzuki jest jej nieodwzajemniona miłość do Nemu, ponieważ uczucia Nemu są skierowane tylko do Noa.
    Akane, kolejna członkini grupy przyjaciółek, wielokrotnie jest świadkiem dziwnego zachowania Nemu wobec Noa. Obserwuje, jak Nemu kradnie przedmioty Noa i angażuje się w dziwne działania, ale postanawia się nie odzywać... bo kogo to obchodzi, prawda?
    Noa zamierza przedstawić Rinami Nemu, ale Rinami tragicznie odbiera sobie życie w dniu planowanego spotkania. Po śmierci Rinami zachowanie Nemu wymyka się spod kontroli, prowadząc ją do chęci zamordowania Noa i potem siebie.
    A potem wszyscy sobie wszystko wybaczają.

    Max 4/10, na szczęście gra jest krótka-jakieś 3,4h.

  13. Demons Roots

    spacer.png

    Po ogłoszeniu przez Sony swojej nowej konsoli "przenośnej" tak się wkur***em, że zamówiłem tego samego dnia Steam Decka. Nie wiem czy jako gracz jestem dojrzały czy przejrzały, ale w grach muszę mieć dobrą fabułę, by chciało mi się w nie grać, więc wiele gatunków automatycznie odpada(strzelanki, gry Nintendo, sportowe, itp). Także zabrałem się do nadrabiania gier, które ominęły Ps Vite/PSP (lubię grać w łóżku jak dzieci i żona śpią). Zacząłem od wpisanie do Google "best visual novels" i ten tytuł się pojawił.

    Ta gra nie miała prawa być tak dobra. Po włączeniu wydawało się, ze będzie to jakaś (pipi)gierka zrobiona w RPG Maker na dwie godziny. Ale panie, fabuła tarmosi siusiaka. Gra zaczyna się w mieście podczas festynu. Sielankę przerywa atak demonów, którzy po 1000 letniej przerwie, przybyli by podbić cały kontynent. Brzmi standardowo? No niby tak, ale demonami gramy my. Aha, czyli standardowa gra, gdzie używając swojej armii trzeba podbić świat? A kaj tam. 1000 lat temu władca demonów został zabity i niedobitki demonów musiały uciec do Mrocznej Krainy. Czyli historia o zemście potężnych demonów pałających chęcią zemsty? Znowu nie. Demony dostały tak mocno w dupę, że ich siły są mizerne (~30k), a w świecie ludzi pojawili się z desperacji, bo ich własna kraina się rozpada. Tak rozpoczyna się desperacka walka demonów o przetrwanie. I tak cały czas, gdy gracz próbuje przewidzieć co dalej się stanie to gra mówi Otóżnietymrazem.jpg i prowadzi fabułę idzie zupełnie inną drogą.

    Główna bohaterka, DeathPolca jest jedną z najlepiej napisanych postaci - na początku wydaje się zbyt arogancka i pewna siebie, ale wraz z rozwojem fabuły poznajemy jej historię i inne, starannie ukrywane cechy charakteru. Do pozostałych postaci też nie ma się co przyczepić. Każdy ma swój charakter składający się więcej niż z jednej cechy, każda ma swoja własną, przeważnie tragiczna historię, bo, tu mały spoiler, do armii demonów raczej szlachta się nie przyłączy.

    Jeśli chodzi o samą grę jest to standardowa turówka RPG, mamy punkty życia HP, punkty MP na czary oraz TP na specjalne ataki. Każda z postaci ma swoją zdefiniowaną rolę - tank(jaki jest polski odpowiednik?), wojownik, mag, wsparcie. Walki są raczej szybkie i łatwe, chyba że zapragniemy zaatakować opcjonalnych bossów zbyt wcześnie. Przeciwnicy są widoczni i można ich ominąć lub zaatakować od tyłu zyskując dodatkową turę.

    Dla koniobijców istnieje opcja, w wersji GOG(jest też wersja Steam) by włączyć tzw. H scenes. Wtedy gra przechodzi z PG-13 do +18. Ja dla potrzeb recenzji grałem w +18 (NieJesteśmyTacySami.jpg). No więc, jeśli kogoś naprawę to interesuje, to w trakcie gry okrywamy może 3 takie sceny(o dziwo fabularnie mają sens). A jeśli chcemy więcej to opcje są dwie - udać się do FucKingdom gdzie można wylosować nowe sceny i przy okazji zarobić parę fuckcoins czy jako to się tam nazywało by odblokować opcjonalne bronie lub osłabić opcjonalnych bossów. Druga opcja to...przegrać walkę. Od pewnego momentu w grze, nasze bohaterki po przegranej walce (tzw.  Bad End Mode) trafiają do specjalnego lochu gdzie można się domyślić co ich czeka. Ale tak jak napisałem wcześniej jest to całkowicie opcjonalne.

    Daję 9+/10. Ocenę obniżam za mały zgrzyt fabularny pod koniec gry(kto zagra to zaraz rozpozna ten moment).

    • Plusik 3
  14. W dniu 28.08.2023 o 14:33, łom napisał:

    Final Fantasy Tactics - skończone 3 razy w miesiąc, zamiast ponownie opisywać dla czego to 10/10 pokrótce opiszę różnice.

    Oryginał - idealny balans w gameplayu. Najlepszy ekwipunek jest trudny do zdobycia i zawsze można go stracić na zawsze więc trzeba grać uważnie. Każda klasa ma swoje mocne i słabe strony a jedyna postać która jest przekoksem dołącza bardzo późno w rozgrywce.

    The Lion War - jest to mod do oryginału który dorzuca zawartość z The War of the Lions ale z tłumaczeniem, nazwami i imionami jak w oryginale (wszyscy mówią współczesnym językiem a nie szekspirowskim). Są nawet dodatkowe cutscenki tylko że zamiast filmików są zrobione na silniku gry. Największym plusem jest dodanie specjalnych potyczek które normalnie były tylko dostępne w muliplayerze wersji PSP a które są całkiem wymagające. Pod względem balansu jest o wiele gorzej bo w miarę wcześnie dołączają bardzo mocne postacie które praktycznie nie mają słabych stron więc potyczki stają się banalne.

    The War of the Lions 2.52 - mod do wersji PSP całkowicie zmieniający grę, jest o wiele łatwiej. Dostaje się masę punktów na skille (których koszt jest zmieniony), dostęp do klas jest łatwiejszy, ekwipunek który się traci można ponownie wykupić, itd. dosłownie wszystko zostało tak zmienione aby jak najbardziej ułatwić grę przez co nie ma żadnego wyzwania. A najgorszą zmianą jest przebudowanie zdolności klas, przykładowo w oryginale Monk który jest silny i ma dobre umiejętności, miał jeden wielki minus, skille w większości działały tylko na tym samym poziomie co dana postać (np. nie można było uzdrowić kogoś kto był metr wyżej), tutaj ten minus został wyeliminowany i tak jest z każdą klasą. Dochodziło do absurdów gdzie jedną postacią byłem w stanie wybić pół drużyny przeciwnika w 2 tury. Nie polecam wgrywać tego modu przy pierwszym przejściu bo to tak jak by odpalić easy automatic w DMC. No i nadal jest problem z odgrywanymi dźwiękami które są o wiele gorsze niż w wersji na PS1.

    To jak nie masz dość, to polecam spróbować mod "Soul of Destiny" - jeden z niewielu modów zmieniających historię(a nawet głównego bohatera), który został ukończony(jeszcze Reach the Future wygląda obiecująco, ale na razie wydali tylko pierwszy rozdział). A jeśli nienawidzisz siebie i uwielbiasz jak gra karze Cię za każdy postęp to spróbuj fft 1.3.

    • Plusik 1
  15. W dniu 9.08.2023 o 20:41, Piechota napisał:

    Slim, mało kto kojarzy całą moją „zawodową” ścieżkę, chylę czoła (czy może mam się obawiać? Na Konsolowisku albo Wyspie Jowisza też potajemnie byłeś?!). Do dziś nie odżałowaliśmy na redakcyjnym czacie „naszej” Poly. Dziś byłaby jeszcze większym ewenementem niż wtedy, gdyby nie została sprzedana, a Bartek bezceremonialnie wy(pipi)any (może już czas opowiedzieć tę historię?).

    Jestem jak najbardziej za. Pamiętam że była to całkiem fajna strona, nagle odszedł naczelny i wszystko się zaczęło sypać. Potem już chyba została tylko jedna osoba która coś tam raz na tydzień wrzucała.

  16. W dniu 8.08.2023 o 22:26, Kmiot napisał:

    Jakieś wyjątkowo przydatne joby/zdolności dla początkującego?

    Mała rada na pierwszy rozdział:

    Spoiler

    Zmień jednego Chemsit'a, najlepiej kobietę, bo mają wyższą siłę ataku magią, na Black Mage/Wizard. Bez grindowania jest to najmocniej atakująca jednostka w pierwszym rozdziale. Dodatkowo potwory mają swoje słabości/odporności jeśli chodzi o magię, np gobliny nie lubią lodu. Słabości można sprawdzić patrząc na dane danej jednostki i klikając "Select" na typ potwora.

     

    • Dzięki 1
  17.  

    The House in Fata Morgana (PC, Ps Vita).

    Na początek od razu mówię, ze gra należy do tzw. gatunku Visual Novel. Cała gra polega na klikaniu przycisku by przewinąć tekst. W trakcie rozgrywki jest może 12 decyzji, które mają wpływ na uzyskane przez nas zakończenie(plus kilka złych zakończeń). Jak ktoś szuka w grach więcej akcji to niech po nią nie sięga.

    Najpierw wady

    -Tylko w dodatkowej historii jest dubbing(dla mnie to nie wada, bo Japonki w tego typu produkcjach drą się jakby miały raka krtani, a po za tym szybciej przewijam tekst niż lektorzy wypowiadają swoje kwestie)

    -Jak wcześniej wspomniałem mało jest tu samej gry, mało decyzji, co jest uzasadnione, ponieważ przez większość rozdziałów oglądamy wydarzenia z przeszłości)

    Fabuła:

    Grę zaczynamy jako zagubiona dusza w tytułowej posiadłości z amnezją(nawet nie pamiętamy jakiej jesteśmy płci). W pokoju przy kominku czeka na nas pokojówka, która oznajmia nam, że jesteśmy panem tego domu i czeka na nas od dłuższego czasu. By dowiedzieć się kim jesteśmy, prowadzi nas do „pierwszych drzwi”. Drzwi te mają przenieść nas do wydarzeń z przeszłości, dzięki czemu mamy dowiedzieć się kim jesteśmy i dać nam odpowiedzi na wszystkie pytania.

    Pierwsze drzwi przenoszą nas do wydarzeń z 1603r, kolejne do roku 1707 i 1869, potem cofamy się do średniowiecza i  o dziwo to wszystko jak się okazuje później ma sens, wszystko układa się w logiczną całość bez potrzeby wyciągania z tyłka jakiejś deus ex machina np. maszyny stworzonej przez kosmitów do robienia kopi ludzi i wysyłanie ich w przeszłość(tak, na ciebie patrzę, Zero Time Dilemma, zakało ty).

    Dalej nie będę spoilerwał, ponieważ historia jest wybitna i im mniej się o niej wie przed odpaleniem gry tym lepiej.

    Grafika:

    Dobrze oddaje klimat opowieści, postacie są starannie narysowane. Styl rysunków jak na developera z Japonii jest mało japoński co w mojej opinii wyszło grze na dobre(akcja dzieje się w Europie). Momentami widać, że zabrakło budżetu, bo niektóre postacie epizodyczne nie mają portretów.

    Gameplay:

    Jak już pisałem, standardowy visual novel. Sterowanie sprowadza się do klikania jednego przycisku, aby popychać historię do przodu.

    Podsumowanie:

    Ogólnie, standardowy VN o wybitnej historii - zasłużona wyższa ocena od nowej Zeldy na Metacritic.

  18. W dniu 21.07.2023 o 12:58, K.Adamus napisał:

    OFFTOP!

    Jest dowodem na to, że poza graniem i pisaniemi malem tez czas na inne rzeczy ;) przez jakiś czas może mnie być nieco mniej na łamach (choc bede walczyl, zeby co miesiac cos naskrobac po nocach, wiec badzcie laskawi jesli chodzi o okazjonalne literowki ;] ).

    Uwierzyłeś żonie, że niemowlaki śpią w nocy?

    • Haha 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...