Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

AnonimowyKonserwator

Nowy Użytkownik
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AnonimowyKonserwator

  1. Nie widzę w tym niczego zabawnego, bo te dwie rzeczy funkcjonują na zupełnie różnych zasadach. Kupowanie magazynu w roku pańskim 2025 jest - zdecydowanie bardziej niż dla samego czytania - już w sumie tylko świadomym aktem wsparcia - decyzją finansową, którą podejmujesz dlatego, że utożsamiasz się z marką, ludźmi i sposobem prowadzenia całego projektu. W pewnym momencie przestałem to czuć, bo trudno wspierać coś, co stoi w wyraźnym konflikcie z tym, co dzieje się pod tym samym szyldem w przestrzeni internetowej. Skoro czuję dysonans, to rezygnacja z zakupu była logicznym krokiem. Natomiast zaglądanie na PPE to zupełnie inny fenomen. To nie była forma poparcia, tylko efekt wieloletniego przyzwyczajenia i zwykłej funkcjonalności portalu jako narzędzia informacyjnego - pomimo patologicznego środowiska, czytelnego, szybkiego i często aktualnego. To mniej więcej tak, jak z czytaniem serwisu, czy oglądaniem telewizji którego/ej nie lubisz, ale i tak na niego trafiasz, bo akurat agreguje dane, które chcesz sprawdzić. Co więcej dziś to przyzwyczajenie już coraz bardziej u mnie spada, chociaż jeszcze czasami łapie się na wstukiwaniu "ppe.pl" do paska adresu. Nie wiąże się to ani z wartością symboliczną, ani z realnym wsparciem. I dlatego nie traktowałem tego w kategoriach dokarmiania maszynki. To rczej mechanizm znany wielu użytkownikom, tj. odwiedzają miejsce nie dlatego, że je akceptują, ale dlatego, że mają pewność, że coś tam znajdą lub chcą zobaczyć, czy może wreszcie coś się poprawiło. I tu jest kluczowa sprawa. Sporo osób wchodziło i nadal wchodzi na PPE właśnie po to, żeby wyrazić krytykę i dać sygnał zwrotny, bo liczyli, że redakcja prędzej czy później się otrząśnie, zacznie reagować, odpowiadać na uwagi i choć minimalnie korygować kierunek. Krytyka nie jest przecież działaniem przeciwko serwisowi, tylko próbą jego naprawy. Ludzie nie piszą komentarzy ze złości, tylko z nadzieją, że jeśli pewne zachowania zostaną dostatecznie wyraźnie nazwane, to może w końcu ktoś po stronie redakcji zechce to usłyszeć. Dzięki za tak obszerną odpowiedź - doceniam, że poświęciłeś na to czas i że nie unikasz tematu (przynajmniej tutaj) W tym wszystkim brakuje odpowiedzi na najważniejsze pytanie: skoro jesteś naczelnym, dlaczego osoby, które generują najwięcej szkód wizerunkowych, nadal bez przeszkód publikują i nadal są twarzą portalu? Skoro mówisz, że nie jest to kierunek, z którym zawsze się zgadzasz, to wygląda na to, że rolę naczelnego ograniczono Ci do logistyki i organizacji, a nie jakości i odpowiedzialności redakcyjnej. A przecież to właśnie te dwa ostatnie elementy najbardziej bolą wieloletnich czytelników. Nie jest problemem to, że PPE to moloch. Problemem jest to, że ci, którzy tworzą najbardziej problematyczne treści, pozostają poza Twoim realnym wpływem. I nawet jeśli Ty podchodzisz do swojej pracy profesjonalnie, to oni w kilka minut potrafią zniszczyć to, co Ty próbujesz budować latami. Dlatego rozumiem, co próbujesz powiedzieć, ale jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że problemu nie da się rozwiązać, dopóki osoby najbardziej odpowiedzialne za ściekową część portalu pozostaną nietykalne. I to właśnie ta bezsilność wobec własnego zespołu jest największym zaskoczeniem dla ludzi, którzy znają Cię z PSX Extreme i wiedzą, że tam potrafisz postawić jasne granice. To nie moloch jest problemem, tylko ludzie, których nie możesz - albo nie chcesz - zmienić. I dlatego wizerunek PPE wygląda tak, jak wygląda.
  2. Skomentuję to szerzej i głębiej, bo temat jest dużo bardziej złożony niż zwykła burza pod jednym wpisem. Rozumiem, Twój punkt widzenia, ale tylko w minimalnym stopniu. Bo to co opisujesz to są mechanizmy, które faktycznie działają, ale działają chwilowo. Każdy serwis może wygenerować sobie wzrosty, prowokując afery, podgrzewając emocje, czy wrzucając kontrowersyjne treści. To nie jest żadna tajemnica. Natomiast nie trzeba być ani specjalnie przenikliwym, ani mieć wysokiego IQ, żeby zauważyć, że na dłuższą metę taka strategia niszczy zaufanie do marki w sposób, którego nie da się już odkręcić. Ludzie pamiętają nie tylko kontrowersje, ale przede wszystkim sposób, w jaki serwis traktuje swoich odbiorców, własne błędy i odpowiedzialność za słowo. I w przypadku PPE ten proces erozji trwa od lat. Piszę to jako ktoś, kto obserwował to bardzo długo, do tego stopnia, że po ponad dwóch dekadach przestałem kupować PSX Extreme - pismo, z którym byłem związany dwadzieścia lat, praktycznie od dziecka. I to nie dlatego, że zmieniłem gust, że przestałem lubić gry, albo że przestało mnie interesować środowisko wokół magazynu. Przestałem, bo przeszedł mi zwyczajnie smak wspierania czegoś, co zostawia po sobie taki bałagan, taki dysonans i tak jawnie ignoruje problemy, które powinny być rozwiązane dawno temu. Mam wrażenie, że redakcja PE udaje, że PPE funkcjonuje w jakiejś osobnej rzeczywistości, mimo że to ten sam parasol, ci sami ludzie i część tych samych twarzy. Przykładowo Dawidowski - w PE zachowuje się jak cywilizowany człowiek, trzyma poziom i warsztat, a na PPE wygląda, jakby kompletnie odlatywał, pisząc wyjątkowo kontrowersyjne rzeczy. I serio trudno nie zadawać sobie pytania, gdzie kończy się styl redakcyjny, a zaczyna brak nadzoru, brak standardów i zwyczajna obojętność na to, jakie to wywołuje wrażenie na odbiorcach. Nie da się tego rozdzielić, bo odbiorca widzi całość. Afery na PPE to już osobny temat i trudno je zbyć machnięciem ręki, bo ich skala i częstotliwość są nienormalne. Jedną z najbardziej charakterystycznych jest ta absolutnie kuriozalna polityka banowania użytkowników. Na PPE można dostać permanentnego bana za zwykły, konstruktywny, choć krytyczny komentarz w kierunku największej świętej krowy portalu - Musialika. I to nawet bez pięciu ostrzeżeń, bez procedury, bez żadnej konsekwencji dla moderacji. Ot, kaprys jednej osoby. Który normalny serwis tak działa w 2025 roku? W którym miejscu to jest profesjonalne? W którym miejscu to jest akceptowalne? Taki model zarządzania społecznością nie tylko niszczy dyskusję, ale wręcz tworzy toksyczne środowisko, którego nikt zdrowy na dłuższą metę nie chce być częścią. Do tego dochodzi kwestia tego, jak redakcja mówi o własnych użytkownikach. Ja sam mam screena od jednego z redaktorów PPE, który bez cienia żenady napisał mi wprost, że użytkownicy to idioci, którzy robią im kliki, i że ci „idioci” są niewdzięczni, a redaktorzy mają piekło na ziemi. Wiesz, to nie jest już kwestia innego spojrzenia na media internetowe, tylko fundamentalny brak szacunku do ludzi, dzięki którym ten portal w ogóle istnieje. Jak można z takiego poziomu pogardy budować jakąkolwiek społeczność? Dochodzi też temat jakości treści. Wpadki z GPT są tak oczywiste i tak powtarzalne, że aż trudno pojąć, jak to jest możliwe, że ktokolwiek w redakcji ma czelność to akceptować. Teksty Musialika - właśnie za jego rękami idą największe kryzysy PPE: niezweryfikowane informacje podawane jako fakty, celowe podkręcanie tonów, oczernianie twórców, przekręcanie wypowiedzi, manipulowanie kontekstem. To wszystko po to, żeby klepnąć kolejny nagłówek, który ściągnie ruch. Bez odpowiedzialności za to, jaki wpływ to ma na ludzi, których oczernia, na społeczność, która to czyta, czy na odbiór całej marki. To jest poziom, który w normalnych mediach, nawet internetowych, kończyłby się co najmniej zawieszeniem albo oddelegowaniem do pracy niewidocznej dla odbiorców. A tutaj? Tutaj ten człowiek jest twarzą całego portalu. Najbardziej uprzywilejowaną, nietykalną, odporną na krytykę, chronioną wręcz obsesyjnie przez moderację i redakcję. Krytykujesz go? Ban. Pytasz o odpowiedzialność? Ban. Wskazujesz błędy? Ban, I tutaj przechodzimy do ostatniego, najważniejszego punktu. Nikt, absolutnie nikt, kto ma choć odrobinę godności, poczucia misji, świadomości zawodowej albo zwyczajnego szacunku do odbiorców, nie rządziłby takim ściekiem. Bo nawet jeśli ktoś zacznie od kontrowersji, od ostrego stylu, od polaryzacji - to zdrowa redakcja w pewnym momencie stawia granicę i mówi „stop, to już za dużo, to szkodzi nam wszystkim”. Tymczasem PPE wygląda tak, jakby redakcja kompletnie wyrzuciła te granice do kosza. Jakby żadna wartość, ani merytoryczna, ani etyczna, ani zwyczajnie ludzka nie miała dla nich znaczenia. Liczą się tylko kliki, reakcje i głośne nagłówki, bez względu na to, po kim przejadą, jak bardzo fałszywe informacje opublikują i jak bardzo skompromitują markę, którą powinni chronić. Nie ma człowieka, który jednocześnie toleruje lub wręcz sankcjonuje toksyczne praktyki w jednym miejscu, a w drugim zachowuje się jak wzorowy strażnik standardów. To po prostu niemożliwe, bo etyka nie jest przełącznikiem, który można włączać i wyłączać w zależności od platformy, nagłówka czy wygody chwili. I dkatego cały ten argument o mechanizmach mediów traci wagę. Bo mechanizmy działają w miejscach, które mają jeszcze zdrowy fundament. PPE ten fundament dawno zgnił. Kultura pracy leży. Standardy leżą. Odpowiedzialność leży. Wizerunek jest w ruinie. Użytkownicy to widzą. I dlatego w kńcu nie tylko przestaną dyskutować - po prostu odejdą.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.