Skocz do zawartości

MMA


Rekomendowane odpowiedzi

To Ci news:

 

 

Jak udało się dowiedzieć MMARocks.pl Mariusz Pudzianowski (5-2 1NC, #6 w rankingu PL) zastąpi Marcina Najmana w walce z Tyberiuszem Kowalczykiem (0-0) na gali MMC Fight Club, która 16 grudnia odbędzie się w Londynie. Walka odbędzie się na zasadach MMA. Cały czas trwają negocjacje w sprawie transmisji telewizyjnej. Dla „Pudziana” będzie to trzeci pojedynek w tym roku. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsca w 2010 roku, kiedy Pudzianowski oprócz dwóch walk na galach KSW stoczył jeszcze pojedynek z Timem Sylvią na gali Moosin. Jednocześnie pragniemy zdementować pojawiające się plotki o rzekomym występie „Dominatora” na gali Dream 18.

 

W hali Indigo O2 Arena na gali MMC Fight Club odbędzie się także walka Damian Grabowski – Oli Thompson oraz wyczekiwany pojedynek Sebastiana Grabarka z Paulem Reedem.

Odnośnik do komentarza

No to dzisiaj KSW 21 z najlepszą rozpiską w historii.

Co prawda pierwotny fightcard został zmodyfikowany, ale zamiana Manhoefa na Groova wg mnie nie wpływa negatywnie na jakość fightcardu. Za oceanem Groove jest bardziej rozpoznawalnym nazwiskiem niż Manhoef i ciekaw jestem jak Mamed będzie walczył z wyższym oponentem, który ma dużą przewagę zasięgu. Ponadto ponoć Joe Silva zasugerował Groovowi, aby ten wziął walkę z Mamedem, bo ewentualna wygrana może dać mu bilet powrotny do UFC. Z drugiej strony to dobrze dla Mameda, bo walka z Groovem przyciągnie więcej par oczu z USA niż starcie z Manhoefem.

Jedynie szkoda mi wypadnięcia z karty Jaya Silvy i wstawienia za niego gościa, który w ogóle nie powinien walczyć, bo ok. tydzień temu został znokautowany w walce bokserskiej.

Edytowane przez --wojtas--
Odnośnik do komentarza

Trochę rozczarowała mnie ta gala. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że chyba najbardziej podobała mi się walka... kobiet, hehe.

 

1. Horwich - Martin - ten pojedynek od początku spisywałem na straty i w związku z tym nie był dla mnie aż tak kiepski. Martin został ściągnięty z USA w zastępstwie Silvy dosłownie kilka dni przed galą i tydzień wcześniej został znokautoway w walce bokserskiej, więc można było mieć obawy czy nie skończy się to jakąś tragedią (dobrze, że Horwich to nie striker). Matt robił Martinem co chciał, dając całkiem fajny pokaz parterowych umiejętności i plus dla Martina, że walczył. Bronił poddań, a przy obijaniu jego głowy nie odklepał i jednocześnie duży plus dla Bagiego za szybkie (ale nie natychmiastowe) przerwanie walki (zapewnie wiedział o tym ubiegłotygodniowym nokaucie). Starcie i tak było spisane na straty, a nie okazało się aż tak katastrofalne z racji tego, że Terry Martin podjął walkę i nie przyjechał tylko po wypłatę (no i dodatkowy + za entrance song). Oczywiście szkoda, że pojedynek Silva - Horwich nie doszedł do skutku, no ale trudno.

 

2. Bońkowska - Kowalkiewicz - ten pojedynek sprawił, że zacząłem rewidować moje stanowisko o walkach kobiet w MMA. Dość powiedzieć, że była to chyba dla mnie najlepsza walka na tej gali. Dotychczas nie byłem zwolennikiem takich pojedynków, ale w tym wypadku naprawdę dobrze się to oglądało. Nie lubię (czy raczej nie lubiłem) walk kobiet z jednej strony dlatego, że bijące się babki to niezbyt mily dla oka widok, ale w większej mierze powodem była niska jakość sportowa (np. brak siły, żeby skończyć techniki xD). Poprzednia walka kobiet na KSW była strasznie słaba (z tego co pamiętam to jedna z zawodniczek spierdziała się z bólu/wysiłku), natomiast ta prezentowała już znacznie wyższy poziom i naprawdę dobrze się to oglądało. Poza tym trzeba się powoli przyzwyczajać, bo Rousey jest już w UFC. Poza tym walki kobiet na galach KSW czy UFC zawsze będą w znacznej mniejszości w stosunku do występów panów.

 

3. Strus - Kułak - straszna padaka. Momentami wyglądało to jak bójka gimnazjalistów za garażami. Przede wszystkim odniosłem takie wrażenie, że Kułakowi w pewnym stopniu odnowiła się kontuzja kręgosłupa, ponieważ był strasznie usztywniony. Dla tych, którzy nie wiedzą, to Model ze 2 lata temu złapał jakąś paskudną kontuzję kręgosłupa w związku z którą przeszedł kilka poważnych operacji, a ona i tak cały czas się odnawiała. Skutkowało to zdaniem pasa KSW i, wydawałoby się, zakończeniem kariery zawodowej. Jednak w tym roku Kulak powrócił. Oglądałem tę jego pierwszą walkę po pwrocie, tj. starcie na Gladiator Arena, i tam prezentował się lepiej, to znaczy nie był taki sztywny. Walczył w stójce, parterze, obalał, zrobił przetoczenie - generalnie wydawał się zdrowy. Natomiast tego samego nie mogę powiedzieć o jego wczorajszej dyspozycji. W ogóle sprawiał wrażenie jakby unikał parteru. Biorąc pod uwagę, że jest judoką, a Strus jest strikerem, to wydawało się to co najmniej dziwne. Dodając do tego tę sztywną sylwetkę, to wydaje mi się, że coś z tym kręgopsłupem jest niehalo. Natomiast sam Strus, który jest przez wielu określany jako prospekt polskiego MMA, nic nie pokazał. Wcześniej widziałem go na żywo na MMAttack 2 w walce z Carlosem da Silvą, w której to Brazylijczyk prezentował się lepiej w 1. rundzie i kilkukrotnie trafił niebiezpiecznie Strusa, natomiast na początku drugiej rundy zapiął Piotrkowi anakondę i po strachu. W walce z Kułakiem, to Model był zawodnikiem atakującym i wg mnie to ta kontuzja kolana w mniejszym stopniu było dziełem Strusa, a w większym "zajechania" Kułaka i generalnie Model sam się zepsuł. Tak na marginesie to Kułak już nie powinien walczyć. Z nim jest trochę analogiczna sytuacja jak z Chmielewskim, bo obaj są zawodnikami, którzy współtworzyli KSW, ale są już po prostu za słabi. Natomiast Kułak to nie zdziwię się jakby już siedział na igle.

 

4. Irokez - Kornik - fajna walka, a raczej 1. runda tej walki, która była naprawdę dynamiczna. Chłopaki (szczególnie Kornik) sprawiały wrażenie, jakby po tej 1. rundzie stracili już znaczną część paliwa. W drugiej rundzie pierwszą minutę przestali, w drugiej minucie zaczęli wyprowadzać chaotyczne ciosy, a następnie Irokez pier'lił się z tym duszeniem jak z jeżem. Nie tyle Kornik je bronił, co Irokezowi brakowało siły i chyba trochę też techniki, żeby to skończyć. To klepnięcie Kornika nastąpiło po blisko minutowym podduszaniu, gdzie Kornik i tak po pierwszej rundzie był już mocno zmęczony.

 

5. Saidov - Mańkowski - przyzwoita walka. Przede wszystkim byłem trochę zdziwiony, że tak dużo osób obstawiało zwycięstwo Borysa. Saidov jest od niego silniejszy fizycznie i psychicznie i to wystarczy. O ile Borys to przyzwoity zawodnik, to nie jest żadnym wirtuozem, który mógł by zniwelować różnicę w sile i psychice (tym bardziej, że jego MMA też jest "siłowe"). Gdyby Borys nie kontuzjował się, to wszystko wskazuje na to, że walka skończyłaby się pewnym zwycięstwem punktowym Aslambka.

 

6. Ci'pek - Wallace - ta walka od początku zapowiadała się źle, bo Materla, który potem, krwią i łzami wywalczył pas musiał bronić go z odpadem z UFC, który został w pierwszej minucie znokautowany przez Mameda. No trochę to bezssensu, delikatnie mówiąc. Wallace sprawiał wrażenie człowieka, który ma wyj.ebane na tę walkę, o czym najlepiej świadczy to, że jako jedyny nie zrobił wagi i jego sylwetka nie wskazywała raczej na katorżniczy camp przed walką. No i w dodatku pajacował tymi okularami. Plus dla (pipi)ka, że podjął walkę, bo był mocno zchorowany, na co wiele osób zwracało uwagę przed starciem. To znaczy nie na jego chorobę, bo o niej jeszcze nie było wiadomo, tylko na jego przekrwione oczy i taką ogólną mizerotę w jego postawie, co jak się okazało, było efektem choroby. Mam nadzieję, że KSW zakończy współpracę z Wallacem po tej walce, bo chłop w ciągu 2 walk spedzil może z 2 minuty na ringu, szorując po nim dwukrotnie baniakiem. Poza tym zastanawiam się czy ten Wallace nie ma już szklanej głowy, bo Ci'pek nieczysto go trafił - ni to w skroń, ni to w ucho - a ten padł jak kłoda. Generalnie zwycięstwo Mameda nad Wallacem nie jest teraz takie imponujące, skoro Ci'pek był w stanie zrobić to jeszcze szybciej. No i na minus też końcowy wywiad z Materlą, w którym wyjechał z tymi "s(pipi)'ysynami", w dodatku akurat jako Solorz musiał przyleźć na galę.

 

7. Mamed - Groove - propsy dla Groove'a, bo w końcu mogliśmy oglądać Mameda dłużej niż minutę. Tym bardziej, że chłop wziął w zastępstwie walkę tydzień wcześniej (przy czym był po obozie do walki, która się nie odbyła) oraz spędził ponad dobę podróżując z drugiego końca świata (z 3 przesiadkami) i jednocześnie ścinał wagę. Widać, że nie przyjechał tu tylko po wypłatę. Zapewne jakiś wpływ na to miało też to o czym wspominałem wcześniej, a mianowicie telefon od Joe'a Silvy. W każdym razie Groove to dobry fighter poważnie podchodzący do swojego zawodu i fajny gość, więc mam nadzieję, że niedługo znowu go zobaczymy na KSW (tym bardziej, że ludzie go polubili). Z kolei Mamed sprawiał wrażenie "wczorajszego". Jakiś taki rozczochrany z rozbieganymi oczkami przed walką, jakby wstal godzinę wcześniej po piątkowej imprezie. W pierwszej rundzie dużo przestrzelonych ciosów z racji dużej różnicy w zasięgu. Jednak plus dla Mameda, bo z takim zawodnikiem jeszcze nie walczył i, co więcej, nawet nie przygotowywał się do pojedynku z takim fighterem, więc musiał uważać, żeby się na coś nie nadziać. Ponadto kilka prób obaleń (również na początku drugiej rundy), które Groove obronił, a nie jest to jakiś kocur w kwestii defensywnych zapasów. Natomiast później Mamed ładnie poszedł w nogi, obalił Groove i wykorzystał praktycznie pierwszą nadażającą się okazję do poddania Kendala dźwignią na Achillesa. O ile wywiad z Kendalem po walce był naprawdę spoko, o tyle z Mamedem już nie do końca. Generalnie Mamed trochę za bardzo w nim pajacował/gwiazdorzył, starał się być zabawny i miał on inny wydźwięk niż wywiady po jego poprzednich walkach. Zostalo w nim powiedziane, to co już bylo wiadome od dawna, czyli pozostanie w KSW. Niby nie definitywnie, ale narazie wyjazd Mameda za ocean nie prezentuje się zbyt różowo. Generalnie postawa Mameda podczas walki, jak i po walce, sprawiala wrażenie czlowieka trochę znudzonego tym wszystkim. Przynajmniej ja mam takie odczucie.

 

Natomiast ponownie pojawił się temat walki Ci'pka z Mamedem i panowie po raz kolejny oznajmili, że "ni ch'uja". Oczywiście szkoda, bo chyba nie tylko ja chciałbym zobaczyć to starcie. Generalnie to jest pojedynek, który spowodowałby, że trochę mnie żałowałbym braku Mameda w UFC. No a tu nie dość, że Mamed nie idzie do UFC, to jeszcze nie chce walczyć z posiadaczem pasa w swojej kategorii wagowej (i vice versa). Przez pryzmat nie tylko polskiej, ale nawet europejskiej sceny MMA, byłby to naprawdę superfight. Biorąc pod uwagę rozpad Strikeforce i zaciąg czołowych zawodników ze średniej do UFC, to Ci'pek, Santiago i Shlemenko są teraz jedynymi zawodnikami spoza UFC, którzy mają szanse dac dobrą walkę z Mamedem. Tylko, że żaden z nich się z nim nie zmierzy.

 

Oczywiście, jak to podczas każdego polskiego, sportowego eventu ostatnich miesięcy, nie mogło zabraknąć cycków Natalii Siwiec.

Edytowane przez --wojtas--
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Nie bede pisal poraz kolejny tego samego ale teraz jest juz faktem ze Memed stawia sianko i bycie bohaterem januszy ogladajacych KSW wpierdalajac parowki ponad sportowa ambicje znajomy rano pisal ze Grove jak by chcial to po tych przestrzelonych ciosach i obrotowych kopnieciach w powietrze pewnie Memeda by poskladal ale raczej nie po to przyjechal na gale Polsatu. Z czym po ogladnieciu walki i bycia swiadkiem Kendalla w akcji calkowicie sie zgadzam.

 

Bylo widac braki kondycyjne w drugiej rundzie ale co sie dziwic skoro on pelnego dystanu to nie musial od xx lat przewalczyc ...

Odnośnik do komentarza

nie jestem takim specem jak koledzy powyżej, bo MMA to okazjonalnie łapię, ale kilka rzeczy wychwyciłem ;)

 

przede wszystkim sam się sobie dziwiłem, że w biegu walki zacząłem dopingować Irokeza; nie lubię faceta, ale to jak cisnął Kornika sprawiło, że nie mogłem uwieżyć, że to ten sam zawodnik, który kiedyś tak mnie irytował swoim cwaniactwem ringowym; jak ze stójki spadał pięścią na głowę leżącego Kornika, to myślałem, że drugiemu mózg wyciśnie uszami... a Kornik nic... później widać było, że nie było tam czystego trafienia, ale i tak raczej było silniejsze niż nokautujące trafienie Wallace'a przez Ci'pka (ktoś mi wytłumaczy skąd się wzięła ta jego ksywka? kiedyś oglądałem jego walkę gadając z kumplem przez tel i nie mogliśmy uwierzyć, że taki fighter posługuje się takim pseudo ;)).

 

miłym zaskoczeniem była walka pań, bo o ile dobrze pamiętam, to widziałem pierwszą walkę Karoliny w KSW i była wręcz nędzna... natomiast ogólnie, pomijając kwestie tego, że kobiece walki nie są miłym doznaniem estetycznym, laski potrafią się tak brutalnie prać, że mamy tu esencję MMA, więc nie zgodzę się z Wojtasem w kwestii ogólnego upodlenia kobiecego MMA; mi laski zawsze przypominają tych chuderlawych fajterów muay thai, którzy może i siłą nie imponują, ale intensywnością i gęstością ciosów mogą wprowadzić w osłupienie;

 

Chyba najmniej podobały mi się walki Asambeka i Kułaka. Pierwszy nie pokazałem (moim zdaniem) pełni umiejętności i dobrego "pressingu", drugi był strasznie sztywny (kręgosłup?) i poruszał się po ringu tak, że wyglądał jak niezbyt sprawny fizycznie chłopiec, który próbuje pie*dolnąć szkolnego ćwoka, bo ten mu kanapkę zabrał. No paralityk momentami z Kułaka wychodził. Ale kilkoma akcjami mi zaimponował. Piękny low kick, który podciął młodego i sprawił, ze ten poleciał do przodu wprost na... lecącą w jego stronę pięść Kułaka! Low kick i cios pięścią z góry - to mogło rozwiązać sprawę walki, ale cios nie doszedł...

 

Mamed zaczyna nudzić. Do niedawna nie chciałem, żeby odchodził, ale teraz stwierdzam, że jego czas w KSW minął. Niczego tu już nie zdziała. Bardzo faceta lubię, ale tu się marnuje, bo nie dostaje godnych siebie obijaków. Kendall bardzo mnie zaskoczył, nie znałem go... po wyglądzie spodziewałem się ringowego cwaniaka, chama i prostaka... Okazał się bardzo ciepłym i sympatycznym facetem, a to jak 3-4 razy przybijali sobie piątki po fajniejszych akcjach (np. markowane kopnięcie z wyskoku, a w rzeczywistości potężna bomba pięścią na głowę - w wykonaniu Mameda) z uśmiechem na twarzy, dało też chyba lekcje wielu kibicom. Pokazali, że to sport, a nie wojna... Nadmiar byłby męczący, ale raz na jakiś czas taka "miękkość" w ringu jest miła dla oka.

Odnośnik do komentarza

Skopiuje to co napisałem z innej strony zaraz po gali:

 

Walka wieczoru: Kowalkiewicz - Bońkowska

 

Poddanie wieczoru: Khalidow

 

Nokaut wieczoru: Materla

 

 

 

Podsumowując bardzo udana gala. Wszystkie walki na dobrym poziomie:

 

Horwich - Niech przedłużą mu kontrakt ale zestawiają z mocniejszymi rywalami. Sparingi bjj na gali nie są wskazane :D Swoją drogą to jest mój ulubiony fajter jakiego KSW kiedykolwiek sprowadzili na swoją galę. Wywiady z nim są mega ciekawe.

 

Walka pań - tak jak miałem mieszane uczucia co do kobiet na KSW tak teraz nie mogę się doczekac finału tego turnieju.

 

Kułak już chyba pomału powinien myśleć o zmianie zawodu. Ciekawe jak poważna jest ta kontuzja.

 

Strus - piękna walka. Czekam na następne pojedynki

 

Iro - Kornik - Tu musi być 3 walka. Chociażby na następnej gali. Czysta wojna w ringu. Gratki panowie, przyjemnie się to oglądało.

 

Największy zawód to Borys :( Smutno mi, że to tak się skończyło ale szczere gratulacje dla Saidova. Zdecydowana przewaga w 1 rundzie no i szacunek za zachowanie.

 

Materla - Aby nie dopuścić tego gościa do walki to chyba trzeba by było go zastrzelić. Niezwykła osobowość, charakter i serducho do walki. SZACUNEK.

 

Wallace - dziękuje dobranoc. Następny proszę.

 

Grove - spoko gościu :) czekam na jego następne pojedynki na KSW. Tylko z kim

 

Mamed - to co zrobił było za(pipi)iste. Szkoda jednak, że to wszystko się tak potoczyło i zostaje "nadal tylko" w KSW.

Odnośnik do komentarza

z soboty na niedzile bardzo ciekawa gala na paipierze ta karta wygląda świetnie

 

Pojedynek o pas mistrza UFC w wadze lekkiej

155 lbs.: Benson Henderson (17-2) vs. Nate Diaz (16-7)

Główna karta:

205 lbs.: Mauricio Rua (21-6) vs. Alexander Gustafsson (14-1)

170 lbs.: B.J. Penn (16-8-2) vs. Rory MacDonald (13-1)

170 lbs.: Mike Swick (15-4) vs. Matt Brown (15-11)

Odnośnik do komentarza

Wczorajsza gala była niesamowita. Pod koniec roku dostajemy mocnego pretendenta do tytułu Gala Roku. Kto nie ogladał ten trąba:

 

cały czas następuje wymiana pokoleń. To co McDonald zrobił z BJ Pennem to przykro było na to patrzeć. Szogun tak samo ma juz bliżej niż dalej do końca kariery. A Benson to piekielna maszyna. Diaz po prostu nie istniał. 5 rund na mistrzowskim poziomie. Prelimsy to klasa sama w sobie a nokaut Cruickshank'a na Martinezie(który swoją drogą ma łeb z betonu) to kandydat to KO roku.

 

Warto było poświęcić te kilka godzin i zarwać nockę dla czegoś takiego.

Odnośnik do komentarza

a tutaj ciekawostka... coś niesamowitego... myślałem, że MMA to dyscyplina dla bardzo ograniczonej grupy zawodników; jak się okazuje uczciwą pracą można wiele wypracować;

 

poziom daleki od tego o czym zwykło się tu pisać, ale to chyba pewien przełom w dziedzinie ;)

http://www.youtube.com/watch?v=Yd0n7XlQS5o

 

jak dla mnie to ten koleś powinien mieć coś nałożone na łokiięc przez on wali samą kością ;x , a wiadomo że w nie których organizacjach nie można stosować tych uderzeń

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...