Skocz do zawartości

Royal

Użytkownicy
  • Postów

    897
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Royal

  1. Royal

    Marduk

    Właśnie to PDM ssie nieco w porównaniu do pozostałych, co nie zmienia faktu, że i tak reprezentuje bardzo wysoki poziom w stosunku do wypocin innych blackowych kapel. Najlepsze overall są Nightwing i Plague Angel, jednak najlepszy mój kawałek znajduje się na Those Of The Unlight ( ). Azrael z La Grande Danse Macabre też się mocno wybija. Marduk dysponował zawsze zaje.bistymi wokalistami, naprawdę, na tle innych zespołów tego typu, wyjątkowo przyjemnie słucha się ich wrzasków, zresztą, wystarczy kliknąć na to, co zapodałem; wiadomo, że nie wszyscy to przełkną, ale jak na black jest mistrzowsko, jedynie Abbath z Immortal może podskoczyć, ale on skrzeczy całkiem odmiennie. Rom 5:12 jest bardzo dobre.
  2. Royal

    DEATH METAL

    No dokładnie, nazwę zaiwanili z Warhammer'a. Ta giera i wojna w ogóle to ich tematyka. Masz tu kawałek z wyje.banym riff'em, prostym acz skutecznym.
  3. Royal

    DEATH METAL

    bardzo
  4. Royal

    british rock

    Moim zdaniem najlepsze britrockowe zespoły to Napalm Death, Bolt Thrower i Benediction.
  5. Royal

    Podsumowanie 2007

    Rok 2007 był dla mnie dużo lepszy muzycznie niż 2006. Nie zamknę się w 10 wydawnictwach, ale Obso pominął kilka ciekawszych, więc taka druga pomocnicza lista nikomu nie zaszkodzi. Poniżej płyty, które przyciągnęły moją uwagę, ocena i jakiś komentarz. Nie oddzielam płyt polskich, bo mam tylko jedną, a debiuty chyba też zaznaczyłem. Przynajmniej te płyty, które wiedziałem, że są debiutami. Kolejność alfabetyczna jakby co. I. PŁYTY: * Aborted - Slaughter & Apparatus: A Methodical Overture 7/10 Melodyjniejszy Aborted; dla jednych dobrze, dla innych nie. Mnie do pewnego stopnia nasycili. * Ajattara - Kalmanto 6/10 Słabiej niż rok temu (w zasadzie teraz to 2 lata), ale to wciąż pożądny kawał doje.banego black'a. * Akercocke - Antichrist 8/10 Też gorzej niż ostatnio, ale oni w spadkowej formie wprawiają w kompleksy innych deathmetalowców. Pomysłowy, progresywny krążek. * Anaal Nathrakh - Hell Is Empty And All The Devils Are Here 8/10 Więcej tego samego, czyli zaje.biście dobrze. Dla mnie na równi z Eschaton z 2006. * Annihilator - Metal 5/10 Wielki gitarzysta wielkiego zespołu, poprzez zaproszenie wielkich osobowości muzyki metalowej, chciał wypuścić wielką płytę. Trochę mu nie wyszło. Nudzi w połowie. * Arch Enemy - Rise Of The Tyrant 4/10 Kiła. Pierwsze trzy kawałki można sobie zostawić, resztę olać. Już jeden Amott poprzednio lepiej dawał radę. Teraz znów jest ich dwóch, a płyta jest niemiłosiernie słodka, aż mdła. Pisałem już, że nie cierpię wokali Angeli? Ku.rwa, ja chcę Johana spowrotem! * Behemoth - The Apostasy 9/10 Ciul. Deathmetalowy zespół (nie licząc tych melodyjnych) z największą liczbą odsłuchań w last.fm pochodzi właśnie z Polski. No ale należy im się. Świetna płyta z nieludzką perkusją. Dane z Nevermore też notuje lepszy gościnny występ u Nergala niż kolega z zespołu, Loomis, u Watersa. * Beneath The Massacre - Mechanics Of Dysfunction 7/10 W zasadzie najlepszy debiut w 2007 (nie licząc ich trzyletniej EP'ki). Pierwsze moje skojarzenie po zetknięciu z Beneath The Massacre to Necrophagist. Styl gry bliźniaczo podobny, co gwarantuje, że przez te 30 minut ściana dźwiękowa nas zgniecie, ale z drugiej strony, tak jak u Suicmeza, można mieć pretensje, że jest to bardziej popis technicznych umiejętności, niż płyta z muzyką. * Cephalic Carnage - Xenosapien 6/10 Nie jest to bezmózgi album (o co w grindzie nietrudno), ale czegoś mi zabrakło. Tylko przyzwoicie, a mogło być niczym u Pig Destroyer'a. * Chimaira - Resurrection 7/10 Do wszystkiego, co reprezentuje "cokolwiek-core" zawsze podchodzę niechętnie, ale ta płyta weszła gładko i nawet się spodobała. * Dødheimsgard - Supervillain Outcast 8/10 Pierwsza moja styczność z tym zespołem i prawdopodobnie taką muzą w ogóle; trudno mi cokolwiek napisać, ale jestem na si. Black w innym, acz bardzo konkretnym wydaniu. * Dark Tranquillity - Fiction 9/10 Przepro. Kolejny zaje.bisty CD w wykonaniu moim zdaniem najlepszego melodeathowego zespołu. Kawałek Inside The Particle Storm mnie rozj.ebał i z miejsca stał się moim nowym ulubionym od nich. Kobiecy wokal w ostatnim kawałku to też odważne posunięcie i zasługuje na uznanie. Obecne Arch Enemy może im possać. * Darkthrone - F.O.A.D. 7/10 Czyli Fuck Off And Die wszystkim innym trv necro kvlt, którzy wiedzą lepiej jaki ma być black. Darkthrone pokazuje, że jeszcze jest w stanie zaskoczyć czymś nowym i wypiąć się na wszystkich Szatanów zaprawiając swoją nową płytę duchem rock 'n rolla. * Devildriver - The Last Kind Words 5/10 Chwytliwe i melodyjne, tyle że czasami zamiast sprzedawać solidnego kopa w du.pę, po prostu męczy (fillery); no i nie ustrzega się schematów zwrotka-refren, co też drażni, przynajmniej mnie, bo szybko się nudzi. * Dimension Zero - He Who Shall Not Bleed 6/10 Zdrowe skandynawskie granie. Niczym szczególnym się nie wyróżniają wśród dziesiątek podobnych melodyjnych wyrobów z okolic szwedzkiego Gothenburga. Można obadać. * Dimmu Borgir - In Sorte Diaboli 2/10 Mega kupa! Z tak utalentowanym składem, jaki posiada Dimmu nagrać taki shit? Litości. Grają jakby im brakło pomysłów; żaden utwór nie zapadł mi w pamięć, a płytę robili cztery lata. Kiedyś wydawali studyjne niemal co roku i były to perełki. Szkoda. Cztery lata opracowywania okładki. * Divine Heresy - Bleed The Fifth 6/10 Debiut raczej słaby jak na taki skład. Gitara Dina idzie jak zwykle, a perka jest szybka i tylko szybka. Ostatni kawałek, Closure, też z du.py, w ogóle nie pasuje do reszty. * Dying Fetus - War Of Attrition 6/10 Taki sobie ten nowy Dying Fetus. Niewątpliwie lepszy od Stop At Nothing, który dla mnie był nieporozumieniem, ale od takiego Purification Through Violence dzieli go przepasć. Wymęczony materiał i typowy brutalny średniak. * Enthroned - Tetra Karcist 8/10 Tradycyjny, bezkompromisowy, nienawistny black metal. Kolejny mocny punkt w świetnej dyskografii zespołu. Chyba wystarczająca rekomendacja? * Entombed - Serpent Saints - The Ten Amendments 7/10 Królowie death 'n rolla nadal trzymają fason i piszą świetne kawałki, ale co mogłoby pójść źle z takim doświadczeniem? * Exodus - The Atrocity Exhibition... Exhibit A 8/10 A propos doświadczenia, dinozaury thrashu z Bay Area po raz kolejny pokazują pazur. Dobry album. A planowo za 2 miechy już Exhibit B. * Gorefest - Rise To Ruin 8/10 Ci też utwierdzają w przekonaniu, że w death metalu czują się jak ryba w wodzie, ba, nawet kombinują nieco i nagrywają mega-niebanalne kawałki jak np. Babylon's Whores. Zaje.bisty wokalista. * Immolation - Shadows In The Light 9/10 Geniusz. Nigdy nie zaskarbili sobie uznania na miarę innych deathowych gigantów z USA, jak Morbid Angel choćby, a podczas gdy ekipa Treya od czterech lat słodko sobie śpi, Immolation wydaje płytę, która w każdym calu mogłaby być magnum opus gatunku. Śliczna, wysunięta do przodu perkusja i solówki Roba Vigny. * Impaled Nazarene - Manifest 8/10 Podobnie jak Enthroned, Impaled Nazarene udowadnia, że tradycyjne black'owe łojenie wciąż ma się świetnie. Bluźnierczy oldschoolowy popis Skandynawów. * Legion Of The Damned - Sons Of The Jackal 9/10 Thrashowa zaje.bistość w najczystszej postaci. Tak dziko i zarazem umiejętnie napie.rdalać potrafią nieliczni. Jad z głośników paraliżuje jeszcze długo po pierwszym odsłuchaniu. * Leng Tch'e - Marasmus 3/10 Nigdy nie byłem ich fanem, a ta nuta aż się prosi o fana takiego bezmózgiego łojenia i parcia do przodu przy pomocy łatwiutkich riff'ów i oklepanych struktur w stylu raz wolniej, raz szybciej. Kipi to niby energią ale finezji tutaj za grosz. Zupełnie nie wiem z czego niektórzy cieszą michę. Jedynie wokal mi odpowiada - dość wszechstronny. * Limbonic Art - Legacy Of Evil 6/10 W tym roku wypadają lepiej niż Dimmu i nie oceniam jedynie przez pryzmat symfonicznego rozpi.zdu, który u Limbonic Art jest skromniejszy. Rodacy Burgerów udowadniają, że wciąż mają jakiś pomysł na komponowanie szatańskich brzmień. * Machine Head - The Blackening 8/10 Kompletny thrashowy album. Machine Head wciąż produkuje żywą, kopiącą zady nutę. Od solówek łapy same układają się w powietrzne wiosło. Wypadek przy pracy, jakim był Supercharger się już chyba nie powtórzy. * Malevolent Creation - Doomsday X 8/10 Bez zaskoczenia. Najlepszy death metal z domieszką thrash'u. Coś w stylu ich pierwszych albumów. Florydzka scena ma się doskonale. Niektórzy mogą mieć mokro od faktu, że drugą solówę w kawałku Deliver My Enemy napier.dala Mick Thomson ze Slipknota. * Marduk - Rom 5:12 8/10 Najlepszy szwedzki black'owy zespół (no bo Bathory już nie gra, nie?; poza tym Quorthon i tak bardziej wikinga udawał...). Płyta dość ciekawa i bardzo w ich stylu. Taki Accuser/Opposer to poezja. Jakby kogoś to ciekawiło, sam tytuł krążka to adres pewnego "niepokojącego" cytatu biblijnego. Szatany czytują Pismo Święte? * Mayhem - Ordo Ad Chao 8/10 No kur.wa! Plebs zmieszał ten album z błotem, ale ja będę go bronił do chu.ja. Odważny, cholernie klimatyczny, doom'owy z brudnym, niechlujnym, staroszkolnym brzmieniem. Widać, że chłopaki eksperymentują, pracują nad stylem i w du.pie mają wszystkich oczekujących na powrót legendy. Tylko 4 pełnoprawne albumy w 24 lata też o czymś świadczą. Praktycznie żaden kawałek nie jest w stanie sprawdzić się na koncertach, ale mnie to je.bie i kupuję taki eksperyment. * Megadeth - United Abominations 6/10 Od tych chyba wymaga się więcej niż są w stanie dać. Też najlepsze lata mają już za sobą. Taka druga Metallica, tylko znacznie mniej skur.wiała. Tak czy siak, thrash to już nie jest, niemniej przyjemny, zachowawczy album z dobrymi melodiami. Jeden z lżejszych CD co tu wymieniłem. * Mekong Delta - Lurking Fear 7/10 Progresja z wyczuciem. Nie ryzykowali zbytnio, bo po co? Bardzo klasyczny album, który z powodzeniem mógłby być takim przekrojem przez ich dyskografię. * Monstrosity - Spiritual Apocalypse 8/10 Tytuł adekwatny do zawartości. Sieczka w dobrym smaku, potężne brzmienie, 46-minutowy wyścig po mięśnie Twojej szyji... * Munici.pal Waste - The Art Of Partying 6/10 Z cyklu "prosto w Twój krzywy ryj", taki soundtrack do odbijania się od wszystkiego, co stoi na drodze. Prościutki crossover, idealny do ostrego naku.rwu. * Naglfar - Harvest 7/10 Nic szczególnego, aczkolwiek trzyma poziom poprzedniczek. Dużo podobieństw do Dissection, co raczej dla entuzjastów melodyjnego black'a będzie wystarczającą rekomendacją. * Neurosis - Given To The Rising 8/10 Nie chłonę podobnych dźwięków w takim stopniu jak niektórzy bywalcy tego forum, ale nie mogę się nie zgodzić, że jest to cholernie kreatywny, hipnotyzujący shit, który działa w dwie strony - albo napełnia olbrzymimi pokładami energii, albo wysysa te pokłady do ostatniej kropli. Otwierający riff do kawałka tytułowego to prawdziwy majestrzyk. * Nile - Ithyphallic 10/10 Niech będzie, że jest to najsłabsza płyta tego zespołu. Wcale jej to nie przeszkadza być płytą roku, wcale... Godzinami można prawić o tym, do czego już przyzwyczaili - o wirtuozerii linii instrumentalnej, kompleksowym, technicznym wydobywaniu najbardziej pożądanych dźwięków i precyzyjnym układaniu ich w utwory o egzaltowanej strukturze, o jeżącej włosy na plecach atmosferze Bliskiego Wschodu, epickim rozmachu, o inteligentnych tekstach inspirowanych starożytnością i opowiadaniami H.P. Lovecrafta, o idącej z tym wszystkim w parze, łamiącej kości ścianie dźwiękowej i ciężarze... Godzinami też można prawić o tym, czym zaskoczyli - o głębokim zapuszczeniu się w doom'owe klimaty (Eat Of The Dead), o najlepszej jak dotąd, ostrej jak brzytwa produkcji płyty, dzięki której słychać jak nigdy każdą bluźnierczą nutę i każdy wygrowlowany wyraz, o najlepszym openingu w ich karierze (G. Kollias i jego podwójna stopa, pierwszne napisane przez niego osobiście dźwięki dla Nile + 270bpm w dalszej części płyty, co, jeśli wierzyć internetowi, jest absolutnym rekordem zawartym na studyjnym albumie...). Tytułem zakończenia, zapier.dalaj do sklepu! * Obituary - Xecutioner's Return 7/10 Faktycznie return. Po nieudanym Frozen In Time. Widać, że wyciągnęli wnioski, bo dostajemy w łapska bardzo solidny LP z oldschoolowym duchem. Nie jest żadną nowością, że niektórzy mogą narzekać na manierę wokalną J. Tardy'ego, ale ja lubię ten jego pretensjonalny sposób wydzierania. Soczysty, okraszony thrashem death metal prosto z wietrzystego półwyspu. * Overkill - Immortalis 6/10 Wschodnie wybrzeże thrash'u postanawia o sobie przypomnieć. I dobrze. Żadna próba zagrania czegoś nowego, po prostu Overkill jakiego znamy i jakiego lubimy. Gościnnie na wokalu w kawałku Skull And Bones Randy Blythe z Lamb Of God. * Pelican - City Of Echoes 8/10 Wciąż można dostać dreszczy. Sprzyja wyciszeniu i zrelaksowaniu, stanowi świetną odskocznię od cięższej muzy. Brak wokali świetnie wpływa na klimat tego dzieła. * Pig Destroyer - Phantom Limb 9/10 Nie tylko najlepszy grind'owy album roku, ale jeden z lepszych jakimi nas ten psychopatyczny gatunek uraczył w ogóle. Odhumanizowana miazga, o której Wasi sąsiedzi szybko nie zapomną. Liryki i "barwna" historia którą opisują to temat na oddzielną rozmowę. * Rotting Christ - Theogonia 8/10 Najlepsza płyta Greków od jedenastu lat, czyli od czasu wielkopomnego Triarchy Of The Lost Lovers. Właśnie takiego spojrzenia na black metal brakuje wielu pvre trv zespołom. * Samael - Solar Soul 5/10 Od 1996 roku, słuchając każdej ich płyty, odnoszę wrażenie, że wyświadczam im przysługę. Wymagają od słuchacza niesamowitej otwartości umysłu (mając na uwadze zwłaszcza to, co tworzyli przed 1996). Jakiś tam klimat stwierdzilem, ale chyba moja bojaźń muzyczna nie oddziela ziarna od plew w takich dźwiękach. Już Dødheimsgard wydaje mi się dziwny, ale tutaj nie znajduję w ogóle elementu, który wyjaśniałby, dlaczego ludzie Samaela wciąż nazywają metalem. Pokręcona muza. * Six Feet Under - Commandment 4/10 Jeden z najbardziej przereklamowanych death metalowych zespołów. Wszyscy, którzy twierdzą, że nowy zespół Barnesa jest lepszy niż Cannibal Corpse są upośledzeni. Ta płyta jest tylko kolejnym tego potwierdzeniem. Nikt tak nie kradnie riff'ów jak Six Feet Under. * Sodom - The Final Sign Of Evil 7/10 To, czego kiedyś nie pozwolili im nagrać, niedawno nagrali sobie sami. Łatwo im przyszło wydanie tej płyty, bo większość kawałków mieli już napisaną. Są w formie i trzymają fason. * Soilwork - Sworn To A Great Divide 5/10 Coraz mniej melodeath, coraz bardziej nu. Mogliby w końcu zmienić formułę. Postępować tak samo jak w przypadku ostatniej płyty - przesłuchać i wyje.bać. * Static-X - Cannibal 4/10 Małoprzyjemny zlepek zaprawionych industrialnymi elementami, prościutkich, chwytliwych pioseneczek. Gdzieniegdzie trafi się jakiś fajniejszy riff i solówka. * The Berzerker - Animosity 7/10 Niezłe, brutalne nagranie. Niewielka zmiana na okładce - zamiast metalowego smoka teraz widnieje mięsisty; sama muza też jakby bardziej organiczna. Ciekawie skowerowane Chapel Of Ghouls od Morbid Angel i Corporal Jigsore Quandary od Carcass. * Today Is The Day - Axis Of Eden 7/10 Wcześniej słyszałem tylko dwie ich płyty - Sadness Will Prevail i jakąś jeszcze - i ta wchodzi najgładziej ze wszystkich. Jest bardzo przystępnie, ale średnio mi się taka muza podoba. Remastering i jakość nie mają tutaj nic do rzeczy. Dam siódemke, niech się ktoś tam cieszy <puszcza oczko do Milana>. * Ulver - Shadows Of The Sun 8/10 Ulver jak Ulver. Eksperymentuje, udziwnia, nic jednak na siłę, a efekt końcowy jak zawsze miażdży odbyty. Pozwolę sobie zacytować słowa recenzenta z metal.pl, które najlepiej oddają to, czego się można po tym krążku spodziewać - ""Cienie Słońca" to krążek bardziej refleksyjny, spokojny, dźwięki płyną w sposób powolny niczym szeroka i potężna rzeka leniwie tocząca swe wody." * Vital Remains - Icons Of Evil 6/10 Resztki witalne miały się znacznie lepiej na Dechristianize, ale wciąż kopią du.pska. Płyta co prawda dość szybko staje się przewidywalna, ale ta sztampa posiada trochę wzlotów. Benton ze swoim odwróconym krzyżem na czole jest ku.rwa śmieszny, ale to kawał świetnego wokalisty. * Vomitory - Terrorize Brutalize Sodomize 7/10 Jeden ze skandynawskich zespołów, które udowadniają, że na tym półwyspie da się zagrać death metal, który nie będzie spedalony. Mało tego, masa zachodnich bandów może się od nich uczyć. Brutalne wydawnictwo, jestem prawie pewien, że najbrutalniejsze w 2007. * Xasthur - Defective Epitaph 9/10 Bóg. W moich oczach projekt Malefica przerósł już Burzum Vikernesa. Najlepszy black metal z USA i dark ambientowy, ścierający soundtrack do najgorszych koszmarów. Reasumując: 1 dycha, 6 dziewion, 16 ósemek, 12 siódemek, 10 szóch, 4 piony, 3 czwóry, 1 trója, 1 dwója, 0 jedyn. Dobry rok. II. UTWÓR ROKU: Nile - The Essential Salts III. TELEDYSK ROKU: Nile - Papyrus Containing The Spell To Preserve Its Possessor Against Attacks From He Who Is In The Water IV. ROZCZAROWANIE ROKU: Lord Worm na zawsze już pożegnał się z Cryptopsy, a te pedały zatrudniają klawiszowca i kobietę na stanowisko wokalne... o_O V. KONCERT ROKU: Nie bywam. VI. DVD ROKU: Nie oglądałem żadnego. VII. OCZEKIWANIA NA 2008: Niczego nie wyczekuję. Zaje.bista muza sama mnie znajdzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...