Skocz do zawartości

--wojtas--

Użytkownicy
  • Postów

    1 379
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez --wojtas--

  1. --wojtas--

    MMA

    Ale masz na myśli 2,3 lata czy 2,3 walki? 2,3 lata to były przed hit-and-run, a obecnie mówi się raczej o 2,3 walkach. Te 7 lat czekania na kolejny mistrzowski superfight to po prostu złośliwość z mojej strony, ale też fakt jest taki, że ostatni tego typu pojedynek miał miejsce właśnie 7 lat temu. Obecnie chociażby Rockhold mówi o próbie zdobycia pasa w półciężkiej, ale plany swoją drogą, a życie swoją drogą. Poza kwestiami dotyczącymi samych zawodników pozostaje jeszcze polityka UFC, która nie jest nastawiona na posiadanie w swoich strukturach mistrzów w więcej niż jednej kategorii wagowej (chociażby kwestia zablokowania walki Aldo vs Pettis). Jeżeli JJ dalej będzie tym JJ, to niech po tych 2,3 walkach idzie do HW. Tym bardziej, że z wypowiedzi White'a wynika, że ma na to zielone światło, ale łysemu nigdy nie można do końca ufać.
  2. --wojtas--

    MMA

    Tylko teraz ten pojedynek, to już chuj bombki strzelił. Czekałem na ten fight, ponieważ w końcu doszłoby do pojedynku dwóch aktualnych mistrzów. Właściwie to dotychczas chyba tylko raz odbył się taki superfight w 2009 r., kiedy GSP (welterweight) bronił swojego pasa w walce z BJ Pennem (lightweight). Później było snucie dziennikarskich fantazji o walkach GSP vs Silva czy Silva vs Jones, które właściwie nigdy nie były realne (zresztą Jones z Silvą wprost przebąkiwali, że nie będą ze sobą walczyć). Mówiono o przejściu Jonesa do wagi ciężkiej, co też on sam planował w przyszłości, ale z oczywistych względów plany nie wypaliły. Co prawda Silva mając pas średniej robił wypady do półciężkiej, ale były to walki o pietruszkę. No i w końcu teraz dwóch aktualnych posiadaczy pasów swoich dywizji miało ze sobą walczyć, co było pewnym powiewem świeżości, bo przyznam, że od jakichś 2 lat trochę już mi przejadło się regularne oglądanie MMA, w tym UFC. Ryzyko, że Diaz popsuje imprezę było niemałe i (nie)stety, ale tak się stało, przez co balonik pękł. Chociaż może pękł to za dużo powiedziane - bardziej uleciało z niego całe powietrze i teraz trzeba go na nowo dmuchać. Przede wszystkim McGregor przekonał się: - ile ważą ciosy w wyższej kategorii wagowej, - jak te parę kilo więcej wpływa na wyprowadzanie ciosów i narzucane tempo walki, - jakie są konsekwencje braku przewagi zasięgu i bycia tym zawodnikiem, którego zasięg jest mniejszy (szczególnie dla strikera, którym jest McGregor). Nie wspominając już jakim samobójstwem było wpierdolenie się w parter ze znacznie lepszym w tej płaszczyźnie, większym i silniejszym zawodnikiem. W przypadku dos Anjosa to i tak warunki fizyczne byłyby zrównoważone (McGregor miałby nawet przewagę zasięgu), a wszystko sprowadzałoby się do skilla, co oczywiście wyraźnie przemawiało na rzecz dos Anjosa. Poza tym wspomnę o czynniku, który powoduje, że w ostatnim czasie hypowi fighterzy UFC "pękają jak kondony", czyli znalezienie się po raz pierwszy w naprawdę ciężkim położeniu w trakcie walki, co z kolei wynika ze sposobu ich prowadzenia przez UFC. Chociaż sytuację Saga Northcutta, którego między innymi mam na myśli, to właściwie trudno określić jako naprawdę ciężkie położenie... No nic, może za jakieś 7 lat znowu nadarzy się okazja do superfightu...
  3. --wojtas--

    MMA

    W ostatnim czasie nie byłem na bieżąco, więc kiedy wszedłem dzisiaj do tego tematu i przeczytałem post Ore, to aż się ucieszyłem. Tak, to przecież dzisiaj (jutro) odbędzie się pojedynek Dos Anjos vs McGregor o pas lekkiej, który jako jeden z nielicznych fightów w ostatnim czasie mnie zainteresował. Ta... Dos Anjos vs McGregor...
  4. --wojtas--

    OSCARY

    Role drugoplanowe to i tak nic przy efektach specjalnych. Ex Machina była dopiero na 4. miejscu (na 5 nominowanych), a kurs u części buków dobijał nawet do 100.
  5. Przypomniał mi się jeden detal o który miałem zapytać, a o którym przypomniałem sobie widząc wczoraj w tv Mameda Kaliboba. Czy też ktoś wypatrzył Mameda w nowym Pitbullu? Chodzi o scenę ukazującą grupę Czeczenów jadących samochodami. Wydawało mi się, że w pierwszym samochodzie na przednim fotelu pasażera siedział Mamed. Sprawdzałem to później w Internecie, ale cisza w temacie. Jeżeli to rzeczywiście on, to może w mini-serialu będzie go na ekranie więcej niż przez 2,5 sekundy.
  6. Obejrzałem ostatnio. No więc... Z pewnością jest to film inny niż pierwszy Pitbull i serial. Jest utrzymany w innej konwencji, atmosfera nie jest tak ciężka i surowa. Ponadto Nowe Porządki, w stosunku do pierwszej części, są w większym stopniu fabularyzowane. Pod względem technicznym film prezentuje się bardziej profesjonalnie. Wprowadzono niewystępujące wcześniej elementy, które powodują otworzenie tej produkcji na szerszą publiczność. Na pewno jest sporo comic reliefu mającego na celu rozładowanie mogącego występować napięcia/negatywnych emocji. Zestawianie scen drastycznych i humorystycznych powoduje, że wszystko posuwa się sinusoidą. Oczywiście główną postacią odpowiadającą za tę robotę jest Strachu, który niejednokrotnie występuje np. jako side-kick Lindy (Babci) stanowiąc przeciwwagę dla tej postaci. Ponadto, w odróżnieniu od poprzedniej części, film jest niejednolity gatunkowo. Czy mi to przeszkadzało? Nie, ponieważ w tym wszystkim jest utrzymana spójność przedstawianej rzeczywistości i w większości wypadków jest zachowany realizm wydarzeń. Poza tym pierwsza część Pitbulla (film) miała zdecydowanie męskie zabarwienie, a kobiety były tłem, stanowiły element służący do opowiedzenia historii głównych bohaterów. W nowym Pitbullu otrzymujemy dwie żeńskie postacie (Ostaszewska & Dygant) z własnymi historiami. Uważam, że panie spisały się, aczkolwiek Dygant oceniam z pewnym handicapem, ponieważ widać, że jej czas antenowy został mocno obcięty względem nakręconego materiału i pewnie więcej zobaczymy w mini-serialu. Generalnie aktorzy dostali dobry materiał do grania, opierający się na prawdziwych osobach, i przyłożyli się do zbudowania postaci - np. Vega umożliwił Stramowskiemu (Majami) przebywanie z policjantami i prowadzenie z nimi rozmów, w tym z Wydziałem Realizacyjnym, a Ostaszewska spotkała się z osobą na której jej postać była wzorowana. Naprawdę dobra rola Bogusława. Fajnie, że Vega nie zrobił nowych bohaterów jako kalki tych z poprzednich części, a jednocześnie nadal mamy postacie z krwi i kości zagrane w „naturalistycznym” stylu. Jeżeli chodzi o głównego bohatera, to pamiętam, że w jednym z wywiadów Vega powiedział, że to jest postać 1:1 (wygląd + historia) względem prawdziwego policjanta chodzącego po warszawskich ulicach, który nawet ma ksywę Majami. Z kolei w innym z wywiadów szedł bardziej w kierunku tego, że bohater jest pewną mieszanką. W każdym razie wygląda to trochę na PRowy bajer, ponieważ jeżeli chodzi o wygląd fizyczny to Majami przypomina mocno Jana Fabiańczyka (mającego również epizod tajniaka), który już od dłuższego czasu pozostaje poza służbą. A propos postaci z krwi i kości, to jedyny zarzut mam wobec Zupy granego przez Krzysztofa Czeczota. O ile wszystkich łyknąłem, tak Zupa nie mógł (albo raczej nie mogła HEHEEE) przejść mi przez gardło. Nie do końca wiem czy to kwestia gry Czeczota czy samej postaci. Na pewno Czeczot (dramaturg, reżyser słuchowisk/audiobooków, aktor teatralny, a szerszej publiczności znany z kilku seriali czy reklamówek Getin Banku) pokazał pewną kreację aktorską inną od tego z czym jest kojarzony. Mimo wszystko postać granego przez niego psychopaty była dla mnie sztuczna. Jego zewnętrzna aparycja i głos to był niemal całkowity flat line. Generalnie granie psychopaty nie polega na tym, żeby przez cały film pretensjonalnie komunikować widzowi brak odruchów moralnych oraz empatii i krzyczeć w ten sposób "jestem krejzolem". Przecież nawet tak stonowana postać jak Anton Chigurh (Javier Bardem) dawała „coś” widzowi swoją mimiką (oczami) i modulacją głosu. Jak tak teraz zastanawiam się nad zbliżonymi postaciami psychopatów do tej granej przez Czeczota, to przychodzi mi na myśl John Doe z Seven (nawet jest pewne podobieństwo sceny): Przy czym nawet Spacey to nie był flat line i w jednej ze scen widzimy wybuch silnej irytacji spowodowanej brakiem zrozumienia i docenienia jego "dzieła". Poza tym miał jedynie kilka scen i nie był bohaterem ciągniętym przez prawie cały film. Oczywiście już pomijam to, że gdzie Czeczot (z całym szacunkiem dla niego), a gdzie Spacey. Wracając do Czeczota to np. w scenie w której Dygant zabija jednego z klientów po uprzednich torturach a Czeczot mówi do niej „ale bym cię wyruchał”, to aż prosi się aby jego twarz w tym momencie rozpromieniał szeroki uśmiech albo mocno przygryzł wargę kręcąc przy tym głową. Parafrazując - „never go full psycho”. Poza tym nastąpiła zmiana koncepcji ukazania wydarzeń poprzez przedstawienie również perspektywy przestępców, którzy teraz są właściwie równorzędnymi bohaterami względem policjantów. Tak jak już wcześniej wspomniał janol - wydarzenia przedstawione w filmie są inspirowane historiami przedstawionymi w książce Złe psy.Przy czym to są już stare dzieje. Co prawda nawet w ubiegłym roku doszło do zatrzymań członków Grupy Mokotowskiej, ale to co widzimy w filmie to wydarzenia z ubiegłego dziesięciolecia, z czasów świetności Mokotowiaków. Sama postać Lindy wydaje się w pewnym stopniu nawiązywać do „Ojca” aka „Starego”, czyli przywódcy dawnego Mokotowa, który został zatrzymany (po raz pierwszy) w 2006 r. Zresztą ksywa „Babcia” jest być może humorystyczną aluzją do "Ojca"/"Starego". „Stary” był uważany również za przywódcę (współprzywódcę) gangu obcinaczy palców działającego najprężniej w latach 2003-2006 w ramach struktury mokotowskiej. Sam gang często przeprowadzał porwania dla okupu podszywając się pod policjantów (tak jak w filmie). Egzekucja na siłowni może przywoływać na myśl egzekucję z 2003 r. na siłowni znajdującej się na warszawskim Gocławiu. Trzech zamaskowanych chłopów odpaliło wówczas dwóch dżentelmenów z grupy żoliborskiej do której przeszli po konflikcie z Mokotowiakami. Ponadto, o ile mnie pamięć nie myli, to było jeszcze jedno strzelanie na siłowni na Ursynowie, bodajże w 2005 r., ale Mokotowiak uszedł wówczas z życiem. W każdym razie wydarzenia przedstawione w filmie, to już stare dzieje, które czasowo odpowiadają właściwie temu co widzieliśmy w serialu Pitbull (np. Magdalenka – 2003 r.). Vega po prostu przeniósł to wszystko do współczesnej Warszawy, ale wyszło mu to całkiem dobrze i nie traci waloru autentyczności. Przy czym można mieć kilka uwag, ale widzowi raczej nie powinno to przeszkadzać w odbiorze filmu. Chodzi np. o to, że w rozpracowywaniu Grupy Mokotowskiej pierwszoplanową rolę pełniło Centralne Biuro Śledcze („centralka”), którego w filmie praktycznie nie ma. Tak poza tym to film prawie wyłącznie koncentruje się na ukazaniu Babci i działań przejętej przez niego ekipy z siłowni, która staje się gangiem obcinaczy palców, wywołując wręcz wrażenie, że ta paczka to jest właśnie Grupa Mokotowska. W filmie widać, że struktura, którą włada Babcia jest szersza – na co wskazuje chociażby pasażer samochodu terenowego, którym jedzie Linda oraz człowiek, który dowozi dokumenty (dzieje się to jeszcze przed sceną w siłowni). Może coś więcej zobaczymy w serialu. Poza tym zaciekawiła mnie nowa ekipa Gebelsa składająca się chyba z 3 policjantów. Tylko jeden dostał swoją scenę (przesłuchanie Dygant), ale może w serialu będzie coś więcej. W odróżnieniu od Służb specjalnych nie przeszkadzało mi, że film jest trochę pociętym serialem. Poza tym pierwszy Pitbull specjalnie nie przypadł mi do gustu. Przy czym ja najpierw obejrzałem mini-serial (1. sezon) emitowany na TVP, który oczywiście mi się spodobał. Dopiero później obejrzałem film i zauważałem brak wielu elementów, gorszą spójność i narrację względem mini-serialu. Jednocześnie odniosłem wrażenie, że gdybym oglądał ten film przed serialem, to moja opinia byłaby niewiele inna patrząc chociażby na liczbę bohaterów i niespełna 100 minut na przedstawienie ich historii. Swoją drogą przez te ponad 10 lat zauważyłem, że spora grupa osób idealizuje pierwszego Pitbulla właśnie przez pryzmat serialu (wszystkich sezonów). Niektórym osobom zaciera się granica między jednym a drugim. Co więcej kilka razy spotkałem się z sytuacją, że dana osoba zwątpiła czy w ogóle oglądała film. Jeżeli chodzi o Służby specjalne, to najpierw widziałem film i niestety jeden z moich głównych zarzutów dotyczył zrobienia z niego praktycznie trailera serialu, bo po tym względem Służby specjalne wręcz przegięły. O ile w przypadku Nowych porządków również widać, że tego nakręconego materiału jest znacznie więcej i trafiają się dziury, tak muszę przyznać, że tym razem zostało to poskładane zgrabniej. Pewnie częściowo dzieje się to za sprawą bardziej dynamicznej formy, czyli (względem jedynki) szybszego montażu, zwiększenia ilości, głośności oraz tempa muzyki i momentami przyjmowanie formy trochę teledyskowej. W każdym razie jestem w stanie traktować ten film jako normalną, autonomiczną produkcję. Poza tym Vega trochę lubi pierdolić. Jeżeli ktoś słyszał/czytał więcej niż dwa wywiady, które zostały z nim przeprowadzone w związku z nowym Pitbullem, to odniesie wrażenie, że on mówi praktycznie jedno i to samo bez względu na zadawane pytania. Ma pewną pulę tekstów i anegdot, którymi stara się promować nowy film. W prawie każdym wywiadzie powtarza, że to co skłoniło go do nakręcenia nowego Pitbulla to fakt, iż przez 10 lat praca policji oraz przestępczość na tyle się zmieniła, że ma coś nowego do opowiedzenia. Tak na marginesie - to samo mówił w 2006 r. przed przystąpieniem do realizacji 2. sezonu Pitbulla Wracając do jego tekstu o zmianie charakteru pracy policji i przestępczości, to w nowym Pitbullu praktycznie tego nie widać. Jak już wcześniej wspomniałem przestępczość jest przedstawiona z kontekście wydarzeń sprzed 10+ lat. Na pewno zmiana jaką zauważa się w filmie w pracy Policji względem poprzedniego Pitbulla, to mniejsza ilość spożywanego alkoholu, ale poza tym nie widać za bardzo w działaniach policjantów z nowego Pitbulla tej "zmiany charakteru pracy". Czuć pewną świeżość, ale to wynika bardziej ze zmiany konwencji filmu. Pierwsza lepsza z brzegu kwestia, która mogłaby zostać użyta w nowym Pitbullu - sam Vega wspominał, że od jakiegoś czasu są wprowadzane kamerki u funkcjonariuszy z Wydziału Realizacyjnego KSP (kominiarze) celem nagrywania przebiegu realizacji. Aż prosiło się, żeby chociaż jedna realizacja (oczywiście inscenizowana, a nie prawdziwa z oczywistych względów) została przedstawiona w filmie częściowo z perspektywy kamerek. Vega trochę „skomercjalizował” nowego Pitbulla, tworząc film inny, ale mimo wszystko bardzo dobrze spędziłem czas w kinie. Czekam na mini-serial, który wstępnie miał liczyć 5 odcinków. Swoją drogą tym razem producentem nie była TVP, więc ciekawe w jakiej formie (w jakiej stacji) Vega „udostępni” ten serial
  7. --wojtas--

    Pieprzenie

    Kropka nad i postawiona.
  8. --wojtas--

    Pieprzenie

    Kropką nad i będzie Screen Actors Guild Award, które zostaną rozdane 30 stycznia. Złoty Glob, Critic's Choice Award (nagrody już zdobyte przez Leo) i Screen Actors Guild Award tworzą oskarowego pewniaka.
  9. --wojtas--

    MMA

    Trener McGregora snuje już wizje o półśredniej w 2017 r.
  10. --wojtas--

    Cinema news

    Producentem pierwszej części również był Abrams i jego Bad Robot Productions, a dodatkowo Bryan Burke. Tak swoją drogą - trailer sequela to początek drugiego sezonu Lostów. Filmik dla osób, które obejrzały co najmniej pierwszy sezon albo mają wyjebane na spoilery/na ten serial.
  11. --wojtas--

    MMA

    Występ Kowalkiewicz oceniam pozytywnie. Szczególnie po trzeciej rundzie w której przyspieszyła, a której końcówka to był już ogień. Sprawiała wrażenie jak gdyby spokojnie mogła powalczyć 5 rund i to na całkiem wysokich obrotach. Generalnie po sobotniej gali jestem optymistycznie nastawiony do jej losów w UFC i z chęcią obejrzę kolejną walkę. Wg mnie twierdzenie, że Kowalkiewicz przegrała jest tak samo absurdalne jak punktowanie na jej rzecz 30-27. Markos nawet w drugiej (wygranej) rundzie będąc przez połowę rundy za plecami Kowalkiewicz (jako "plecak" a następnie w parterze) nie była w stanie przeprowadzić ani jednej próby poddania i chyba nawet nie wyprowadziła żadnego punktowanego ciosu będąc już na poziomie parteru. Co prawda "wszystkie światowe serwisy" nie podniecają się Karoliną, ale Sherdog, FoxSports czy BloodyElbow pozytywnie odniosły się do jej występu.
  12. Nah. Oliego łapali do siatki w Nigerii i do tej pory nie potrafi mówić po polsku. Natomiast Izu born and raised w Polsce i językiem polskim posługuje się lepiej niż niejeden "prawdziwy" Polak.
  13. Long story short: #Waited2HoursInTheRainToGetSlept
  14. Jakby co to za 15 min. (czyli o 21:25) na TVP1 zostanie wyemitowane Życie za życie. Maksymilian Kolbe Krzysztofa Zanussiego. Jeżeli ktoś chce zobaczyć Christopha Waltza sprzed prawie 25 lat mówiącego głosem Adama Ferency to może rzucić okiem.
  15. Nie do końca. Nie chodzi tu o list gończy tylko o Europejski Nakaz Aresztowania z którego polskie organy ścigania korzystały gęsto i często w stosunku do naszych rodaków na Wyspach. Za często i za gęsto, bo Polska wysyłała ENA nie tylko w stosunku do sprawców najcięższych przestępstw. W związku z tym sądy brytyjskie zaczęły baczniej przyglądać się tym wnioskom i je kwestionować. Pamiętam, że w 2009 r. statystyka wyglądała mniej więcej w ten sposób, że na ok. 4800 ENA sądy brytyjskie klepnęły jakoś 1300-1400, a resztę odrzuciły. Takie postępowanie w pewnym stopniu zaczęło podważać sens ENA, ale to tak na marginesie. W każdym razie jeżeli ktoś był podejrzany/oskarżony (pomijam osoby skazane) w sprawie, która nie dotyczyła popełnienia ciężkiego przestępstwa i chciał dać nogę stosunkowo niedaleko, a jednocześnie nie do jakiegoś biednego kraju to Wielka Brytania jawiła się jako idealny cel podróży. Paweł zmył się własnie w tym okresie. Co do samego tematu, to tak sączę ten Gang Albanii kawałek po kawałku, spośród tych, które pojawiają się wraz z teledyskami. Mniej więcej śledzę twórczość Pawła, ale ten projekt Gang Albanii nie podszedł mi. Swoją drogą przesłuchać całą tę płytę na raz ->
  16. --wojtas--

    Fast food

    Byl. Trzyma. Potwierdzam. Wielokrotnie byłem w krakowskim Moa i w ubiegłym tygodniu miałem okazję być we wrocławskim - dostałem takiego samego (dobrego) burgera. Poza tym podobały mi się miejscówki przy witrynach okiennych, gdzie jedząc można poobserwować Plac Solny, a nie tylko ścianę czy pełną gębę innego klienta.
  17. --wojtas--

    OSCARY

    za rok podejrzewam, że nominacja za kolejny film inarritu w kieszeni więc może wreszcie się uda leo ! Leo znowu nie dopisuje szczęście. Wygląda na to, że Eddie ciśnie na drugiego Oscara.
  18. Od nadchodzącej niedzieli (o godz. 21:10) TVP2 zacznie emisję serialu Służby specjalne. Serial będzie liczył 5 odcinków. Na pewno będzie lepszy od słabego filmu (będącego 110 minutowym trailerem serialu albo raczej jego streszczeniem), ale czy będzie przyzwoity to ciężko powiedzieć.
  19. --wojtas--

    OSCARY

    Z takimi przeciekami. http://wyborcza.pl/1,75475,17445067,Oscary_2015__Oni_dostana_statuetki_dla_najlepszych.html Nic dziwnego, że kursy były takie niskie. A to miałeś na myśli. No te "przecieki" u aktorów, będące wynikiem wcześniej otrzymanych nagród, to są chyba co roku. Myślałem że chodzi o jakiś rzekomy prawdziwy "przeciek". Na Moore, Arquette i Simmonsa kursy były w okolicach 1.1 jeszcze przed rozdaniem SAGów, co wynikało z wcześniej zbieranych nagród (po SAGach spadły już do 1.01-1.03). Jedynie w przypadku pierwszoplanowwego aktora SAGi zmieniły faworyta z Keatona na Redmayna (ostatecznie przed galą kurs na Redmayna ponad 1.3, a przed SAGami w okolicach 2.5). Tak na marginesie to w tym artykule jest bzdura ze stwierdzeniem, że "do nominacji aktorskich do Oscarów właściwie nie biorą się bukmacherzy". Każdy buk ma to w swojej ofercie i poza sytuacjami aktorów zbierających wszystko co się da, to nie są to kursy na poziomie 1.01.
  20. --wojtas--

    OSCARY

    Właśnie wprost przeciwnie. Normalnie to nie miałbym wątpliwości, że Ida otrzyma Oscara, ale ostatnie wydarzenia zwiększały szansę Lewiatana na zdobycie statuetki, ponieważ w USA opierano kampanię filmu na tym, że jest to obraz antyputinowski. Oczywiście były też wzmianki, że rosyjski Minister Kultury skrytykował ten film, niektórzy prokremlowscy politycy uznali, że jest to film antyputinowski czy że Komsomolskaja Prawda skrytykowała Zvyagintseva za ten film. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że część członków Akademii nie ogląda niektórych filmów (szczególnie tych z kategori nieanglojęzycznej), to plakietka "antyputinowski" mogła zrobić robotę. Zresztą Lewiatan otrzymał Złotego Globa. Jedyną znaczącą nagrodę filmową, którą zdobył kosztem Idy otrzymał właśnie w USA.
  21. --wojtas--

    OSCARY

    Znaczy w sensie, że z jakimiś rzekomymi przeciekami? Akurat kategorie aktorskie były w tym roku absolutnymi pewniakami poza Redmaynem, który z kolei był mocnym faworytem. Moore, Arquette i Simmons kosili wszystko co się dało po drodze, więc dlaczego miałoby być inaczej na Oscarach? Chyba nawet nie zdarzyło się w historii, żeby aktor który otrzymał wszystkie najważniejsze nagrody poprzedzające rozdanie Oscarów następnie nie otrzymał samego Oscara. Buki powystawiali na nich kursy 1.01-1.03. Ale co w tym złego? Dzięcioł (jeden z producentów Idy) w jednym ze styczniowych wywiadów wspominał, że planują film ponownie wrzucić do kin właśnie po oscarowej gali (bez względu na jej wynik). Kiedy Ida była wyświetlana w polskich kinach jakoś tak z rok temu, to nie przyciągnęła tłumów (więcej osób niż w Polsce obejrzało ją np. we Francji). Zresztą sam pamiętam, że jak byłem rok temu na Idzie w ARSie w Krk, to nie wiem czy na filmie było z 10-15 osób, a to był drugi albo trzeci tydzień wyświetlania filmu, który trafił już do jakiejś małej salki. Niech se teraz zarobią. Na zdrowie. To nie jest film o Żydach. Jest tam po prostu wpleciony wątek żydowski. Poza tym to nie jest wyznacznik zdobycia Oscara, bo przypomnę, że film W ciemności był w większym stopniu "o Żydach" niż taka Ida + został nakręcony przez Żydówkę, a film Oscara nie zdobył. Trochę szkoda Keatona, bo to pewnie była dla niego jedyna szansa w życiu, a Redmayne pewnie jeszcze nie raz będzie miał okazję zdobyć Oscara. Coś jak z Rourkiem, któremu Oscara sprzątnął Penn za granie ped'ała. No ale też nie można odmówić Redmaynowi dobrej roli. Birdman jako zwycięzca Oscarowej gali jak najbardziej ok, bo wg mnie to po prostu najlepszy film ze wszystkich nominowanych i jedyny, na który chciałem iść do kina po raz drugi, ale jakoś nie wyszło.
  22. --wojtas--

    OSCARY

    Należy dodać, że tylko dla abonentów platformy nc+. Gala startuje o 02:00 w nocy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...