Gravity - w końcu udało mi się zobaczyć. Żałuję, że nie widziałem go w kinie bo była to bardzo efektowna jazda w kosmosie. Z tymi Oskarami trochę przesadzili, ale oglądało się dobrze i trzymał w napięciu.
Michael Kohlhaas - prawdziwa historia kupca, który oszukany przez arystokratów zaczyna krwawą zemstę. Mads Mikkelsen jak zwykle dobry, podobny maderfakier jak w Valhalla Rising. Film też dobry, niezła muzyka i zdjęcia.
The Salvation - kolejny dobry film z Madsem. Mocny western. Mocne charaktery i ostra mordownia. Pojawił się w nim nawet Eric Cantona, ale nie kopał piłki.
The Maze Runner - całkiem niezłe sajfaj. Dzieciaki labiryncie, nie wiadomo skąd i dlaczego się tam znalazły. Trochę zmarnowali potencjał labiryntu bo zapowiada się o wiele ciekawiej i tajemniczo niż jest na końcu, ale i tak warto zobaczyć.
Predestination - dalej składam wszystko co zobaczyłem w całość, jakiś plan trzeba chyba zrobić, żeby od razu załapać o co chodzi jakby. Już dawno nie widziałem takiego mózgoyeba, więcej takich!
The Secret Life of Walter Mitty - nareszcie mogłem oglądać Stillera bez mdłości, a sam film naładowany jest tak pozytywną energią, że uśmiechałem się od początku do końca. Duże zaskoczenie, dla mnie bomba. Ostatnio tak pozytywny był dla mnie chyba Stranger Than Fiction z Willem Farrellem.