MediEvil (PSX) - postanowiłem sobie odświeżyć, ta wspaniała przygodę, po raz kolejny, po latach. Tym razem na sprzęcie przenośnym, jakim jest PS Vita. Zaczynając przygodę, bylem niemal przekonany, iz wkrótce mogę ja odłożyć, ze względu na archaiczne sterowanie, którego sie obawiałem, dlatego tez zdecydowałem sie odpalić ja na vice, co jest praktyczne. Nic bardziej mylnego. Rozrywka jest na tyle wciągająca, ze nie ma tu mowy na oderwanie sie od sesji ani nawet na moment. Immersja wzięła gore i wsiąkłem w przygodę, od chwili przejęcia sterowania nad głównym bohaterem Sir Danielem Fortesque . Nie mogłem wyjść z podziwu, jak sprawnie mi to idzie, po tak dlugej przerwie, liczonej juz latami.
Jak to zwykle na początku, nie miałem żadnych problemow z koszeniem przeciwników, bowiem, sa słabi, a życie zaś Sir Daniela jest wypełnione, po brzegi, gdzie pasek ciągnie sie przez większą cześć środkowego ekranu (zupełnie, jak moj pasek życia Hunter'a z końca gry "Bloodborne"). Jakby tego bylo mało, życie można uzupełniać w każdej z plansz, przynajmniej kilka razy, a zbierając specjalne buteleczki poukrywane w świecie gry upgrade'owac o 100%, 200%, 300% itd. Gra głownie polega na eliminowaniu wrogów i rozwiazywaniu przeróżnych łamigłówek, dając nam dostęp do dalszych etapów gry, zaś te kończą sie zacietymi starciami z bossami. Elementy platformowe, tez daja sie we znaki z czasem utrudniając zabawę do granic irytacji. Dobrze, ze w zapasie mamy te fiolki życia, umiejscowione nad paskiem zdrowia, ktore je regenerują, po każdym zgonie.
Cóż, za wspaniały system walki - juz w tedy. Tarcza do zasłaniania sie przed atakiem wrogów, bądź większym zagrożeniem. Szybkie i wolne, mocne ataki(również rzucane), zależnie od sytuacji. W momentach zas, kiedy wystukamy sie z amunicji, bohater wyrywa sobie rękę z barka i za jej sprawa zadaje obrażenia. Bardzo przemyślany, a zarazem zabawny trik ratuje nam skore w przeróżnych sytuacjach.
Broni jest, co nie miara. Zaczynając od własnej reki, która możemy walczyć i rzucać, po nóżki z kurczaka, przeróżnej maści miecze, młoty przez toporki, pałki, po łuki, kusze, włócznie, az po strój smoka, posiadający specjalna moc: miedzy innymi zianie ogniem.
Walk z bossami jest tu równie wiele, co niezbednych broni do ich poskromienia, a każda z nich ma swój unikalny charakter. Zupełnie, jak w serii MGS.
Śwat przedstawiony w grze będzie w mojej pamieć, az do końca mych ostatnich dni. Pełen niespodzianek, nietuzinkowych pomysłów, zagadek, sekretów czekających na odkrycie. Mowie tutaj o takich zapadających w pamieć miejscach, jak: cmentarz, zaczarowany las, pola uprawne, wąwóz dyni, labirynt, jezioro, machina czasu, bagna, wariatkowo, czy statek widmo. Każda zrobiona na swój specyficzny klimat, nie do podrobienia. Widać tu nie male oddanie twórców, oraz kreatywność bez granic, która skrada nasze serca bez pytania.
Zupełnie, jak muzyka. Dopasowana, do atmosfery panującej na ekranie, ani na chwile nie nuży. Wręcz zachęca do eksploracji i nadaje jej odpowiednie tępo.
Przeszło juz ponad 20 lat od wydania tego arcydzieła, a mi wciąż gra sie w to świetnie. Nawet styl graficzny mi nie przeszkadza, ani nawet zwolnienia do 20 fps, których sie właściwie nie dostrzega w tej gęstej atmosferze. Milo jest, tak czasem sie cofnąć w czasie i poczuć ta moc starszych tytułów, ktore były tworzone z pasją, dopracowane niemal do perfekcji, wolne od wszelkiego zła, jakim rządzą sie dzisiejsze produkcje. Te czasy juz nigdy nie wrócą, dlatego warto mieć takie perełki na półce i czasem, po nie sięgnąć, głodni "retro" wrażeń
Reedycja!
Szkoda, ze wciaz nie ma wsparcia trofeow dla gier z Szaraczka, bo az kusi o wbicie platynki.