Po 21 godzinach 30 minutach i 08 sekundach oraz zabiciu 925 "zombiaków" skończyłem Resident Evil 4. Przez ten czas nie nudziłem się ani trochę i uważam że za mną jeden z lepszych szczelanek, no właśnie mimo że ostrzegano mnie że to nie prawdziwy re to jednak liczyłem że się parę razy przestraszę no ale jednak nici z tego. Ciekawa sprawa jest ze sterowaniem które na początku tak mnie wkurzało że nie chciałem w to grać ale po skończeniu dla mnie to archaiczne poruszanie jest jakieś takie fajne. Podsumowując kolejna goty chińska gierka za mną, dziękuje za polecenie mi jej.
Teraz czaje się na kingdom hearts, warto?