ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Clair Obscur: Expedition 33
Treść opublikowana przez ogqozo
-
NBA
Jokić może jednak to zrobić, skubany. Po zakończeniu sezonu, dziennikarze mówią o swoich głosach MVP, i naprawdę podział pomiędzy Shaiem Gilgeousem-Alexandre'em i Jokiciem jest bardzo blisko, wielu ciągle mówi, że nie może zdecydować, wielu głosuje na Jokicia. Tak niegdyś wyśmiewany Serb może w wieku 30 lat zebrać swoje czwarte MVP, szaleństwo. SGA jest chyba trochę niedoceniany, mimo wszystko - niesamowity zawodnik, który z bardzo trudnych sytuacji robi punkty "z niczego", trafia do kosza niesamowicie skutecznie, nie traci piłki. Zaliczył jeden z "najbardziej wygrywających" sezonów w historii (z nim na parkiecie, OKC było ponad 12 pkt. na mecz do przodu!), a zarazem rzucił zdecydowanie najwięcej punktów w lidze. Był też drugi w liczbie przechwytów, i ogólnie świetnie się prezentuje w defensywie. Jokić wyprawia z piłką rzeczy niesamowite i co tu mówić, to się ogląda. Dwa legendarne występy, ale mam wrażenie, że ludzie za bardzo sprowadzają SGA do "ech, on to może tylko dostać MVP za to, że jego ekipa wygrywa...". TYLKO? Skądś te wygrane się biorą, bym powiedział... Z drugiej strony, nikt nie będzie się czepiał MVP dla Jokicia, koleś wyprawia cuda na parkiecie. Za nimi prawie na pewno będą Giannis (niezłe odratowanie sezonu po słabym starcie, Giannis też jak SGA niesamowicie skutecznie punktuje, jak chyba nikt wcześniej w NBA), Tatum oraz Donovan Mitchell, którego media jednak uznały znowu za "lidera" dominującej ekipy Cavs. Choć tutaj akurat widzę po prostu mocną ekipę z góry do dołu, która nawet bez Mitchella na parkiecie radzi sobie świetnie. Do piątki najbliżej ma chyba Steph Curry. W All-NBA znajdą się też np. LeBron (ma wysokie średnie i ma na imię LeBron, chociaż mam wątpliwości do jego wpływu na wyniki w tym sezonie...), Edwards, pewnie Towns (też mam wąty, ale został uznany za topowego gracza Knicks...), zapewne powróci James Harden, a niektórzy głosują nawet na jego partnera, Ivicę Zubaca. Nową twarzą na listach będzie Cade Cunningham, być może też Mobley z Cavs, szanse na All-NBA powinien mieć Sengun z Rockets, co zresztą uważam za zasadne. Fanów ma też Trae Young, bo, wiadomo - nawala punkty i asysty, nawet jeśli mało z tego wynika w rezultatach. No i powinien być w 2-3 piątce Halliburton z Indiany - ekipy, która wygrała 50 meczów w tym sezonie, a w sumie to praktycznie nigdy o niej nie słyszałem żadnych reakcji.
-
Champions League
Są na ósmym miejscu. Zero wiary, że tyle ekip nad nimi wszystkie będzie przegrywać mecze, a BVB powygrywa do końca. Niemcy nie będą też mieli dodatkowych miejsc raczej,
-
Champions League
W sumie bliźniacze mecze, obie potęgi awansowały i w sumie nawet nie bylo tak blisko odpadnięcia, ale dostaną na pewno ostrą burę od trenera za słaby występ i było widać, że sami są źli że tak słabo wypadli. Szczęsny być może ostatecznie najlepszy w Barcelonie lol, Boże, jakby było trochę cela to naprawdę BVB mogło dziś zrobić pogrom. Guirassy w wieku 29 lat pociągnął w tym sezonie Dortmund mocno i pokazał, jakim jest teraz kocurem, że ten wyskok w Stuttgarcie nie był przypadkiem. Teraz... szkoda go na taki klub. Po raz pierwszy od 10 lat, BVB nie zagra za rok w Lidze Mistrzów. I nie ma wielu zawodników, by ich specjalnie żałować, jakiejś klasy światowej - ciekawe, czy Schlotterbeck i Guirassy pomyślą o zmianie klubu.
-
Champions League
Plan Barcelony na odpoczynek jest taki, żeby wystawić podstawowych zawodników, ale nic nie grać.
-
Primera Division
Oficjalnie jeden mecz, nawet fani Realu w większości przyznają że to absurd. No cóż, Mbappe będzie kontynuował swoją WALKĘ o króla strzelców ligi i rekord największej liczby goli w pierwszym sezonie w Realu.
- Nintendo Switch Online - problemy itd.
-
Lunar Remastered Collection
Średnia 81 czyli tyle samo co Suikoden swoją drogą hehe. Recenzje mówią o małej liczbie zmian i unowocześnień, co trochę jest zaletą bo można zapoznać się z gierką, ale też, nie oszukujmy się - kilka rzeczy ewidentnie można by unowocześnić i 99% graczy by było za. Broni się jednak to wydanie jakością samej gry. Nie wiem do końca, czy samemu kupować, fizyk 55 euro, a czuję, że może być dużo trudniej odsprzedać niż było z Suikodenem (gdzie dałem 50, przeszedłem w dwa tygodnie i sprzedałem za 40, kupiec oczywiście pamiętał grę z czasów PSX-a).
-
Primera Division
Nie mogę patrzeć na ten faul, przecież nie da się wierzyć, że tak rozumiejący piłkę gracz jak Mbappe robi tu cokolwiek innego, niż sfrustrowany chamski atak na człowieka. Jeszcze wygląda jakby patrzył na niego, robił złą minę i wtedy ruszał z nogą do przodu. Takie rzeczy się zdarzają... ale kurde rzadko, a 1-2 mecze kary to parodia. Jednak z racji na relację sędziego, liga musiałaby dużo mocniej uzasadniać na własną rękę większą karę niż 1-3 mecze, więc wygląda na to, że może tak się skończyć.
-
Marathon
To mówi wszystko o gatunku, gdy czytam długi tekst kogoś kto grał 10 godzin, i mówi, że to najlepiej wyglądająca gra gatunku, najlepsza rozgrywka w gatunku, najlepszy świat w gatunku... "Wygląda, gra i brzmi niesamowicie"... Ale na pytanie, czy gra odniesie sukces, ma spore wątpliwości hehe.
-
Primera Division
Mbappego pojebało, niestety. Jeden z najmniej możliwych do obrony pokazów chamstwa w ogóle w tym roku w futbolu. Ciekawe, ile meczów zawieszenia dostanie.
-
Blue Prince
Wszyscy chwalący tak piszą lol. Że w tej grze nie chodzi o to, co myślisz, o powierzchowne zagadki, że trzeba wyciągnąć kartkę i długopis i popatrzeć GŁĘBIEJ i wtedy ZCZAISZ GENIUSZ. Dość podobne "problemy" dotykały Outer Wilds i Animal Well, nie ma co. Ale tamte gry miały jednak jakąś powierzchowną warstwę bardziej wciągającego gatunku, może niezbyt rozwiniętą imo, ale była przynęta do złapania. Średnia ocen recenzji wzrosła już do 93, ale ta użytkowników jest niska. W sumie nic dziwnego - gra jest w abonamentach, to każdy może ją wypróbować, w przypadku pozycji "nie dla każdego" jest to niekorzystne dla ocen. Ale to jest urok abonamentów, można "za darmo" spróbować gatunków, których by się nie kupiło, może 9/10 osób pogra chwilę i zostawi, ale 1/10 odkryje, że o dziwo ich to kręci.
-
Premier League
Wyśmiany za błędy w Europa League Onana został na ławce, wyszedł inny bramkarz. Efekty doskonałe. Sam mam nie lepszą historię prowokacji. Nottingham przegrało dwa mecze i kurde... okej, cofam że na pewno wejdą do LM. Nagle od razu wygląda to znowu jak niepewny wyścig. Co chwila kto inny jest w formie. A De Bruyne akurat po moim poście zagrał jako "9" i zagrał wyśmienicie, ależ to jest zawodnik. Jak odejdą Gundogan, Bernardo Silva i De Bruyne, to ciekaw jestem, kto ich zastąpi. Może nowi z czasem się rozwiną, ale trudno będzie być na tym poziomie, ta trójka przychodziła niegdyś do City już jako czołówka światowa. Dziś trudno komukolwiek kupować takich zawodników.
-
Primera Division
No, Kroos zawsze mówił, że męczy go wieczne bycie w rozjazdach i nie podoba mu się życie piłkarza. Jak kiedyś pisałem, w Niemczech naprawdę mocno komentowano to, że Kroos np. od razu po meczu kadry brał prywatny samolot do Madrytu, płacąc kilkadziesiąt tysięcy euro, zamiast zostać z ekipą, bo "obudzenie się rano razem z rodziną jest dla mnie warte więcej, niż każde pieniądze". Kurde, tyle był dla niego wart jeden poranek. Przecież to nie jest żaden przykład piłkarza, którego ciało się posypało od wysiłku, on w ostatnim sezonie grał rewelacyjnie lol. Nie widzę dowodów, by na ten moment piłkarze jakoś wcześniej kończyli kariery. Popatrzymy na wszystkie poprzednie dekady, to zawsze było normalne, że w okolicach trzydziestki zaczyna się spadek formy sportowca, i większość kultowych graczy - o ile nie mieli poważnych urazów - gdzieś w wieku 30-35 schodziło ze sceny, czy to kończąc karierę, czy pełniąc mniejszą rolę, grając mniej, w mniejszym klubie itd. Nic nowego. Grać 2 razy w tygodniu się da - nie mogę temu zaprzeczyć, bo ludzie to robią. Każdy szef spyta się, czemu pracownicy robią 50% maksa, skoro mogą robić 100%. No cóż, ciężka praca, ale są też inne ciężkie prace, i to za "trochę" mniej niż miliony euro rocznie. NO AEL to widać, tyle mówię. Prawie każdy piłkarz i zespół wygląda lepiej, gdy gra raz na tydzień, a nie 2 razy na tydzień. Widać nieraz, że ekipy mają swoje w nogach, czy to będzie Barca, Real, czy Liverpool itd. Widać na przykład świetną formę zawodników PSG, gdzie każdy piłkarz regularnie odpoczywa, nawet filary zagrały w tym sezonie najwyżej 75% wszystkich minut. Zalety ligi ogórkowej i tego, że i tak mają 20 punktów przewagi i dawno zapewnili sobie mistrza. Jednak walczą z Realem w takim maratonie i muszą z tym sobie radzić.
-
Where Winds Meet
Naprawdę spodziewałem się, że będzie w sieci więcej info o grze, która normalnie wyszła, i gra w nią 30 milionów ludzi. W sumie wiele rzeczy, które się dzieją w Chinach, jest dość niewidocznych na Zachodzie hehe. Opinie latające po sieci są dość mało szczegółowe i mieszane, ale też wydanie konsolowe może oznaczać dalsze dopracowanie gry, obecnie ludzie narzekają na masę bugów i niedoróbek, niemniej czego oczekiwali po darmowej grze na komórki, która tak wygląda.
-
Mario Kart World
Ceny biletów do kina wzrosły wielokrotnie przez ostatnie 30 lat lol. W 1995 roku średnio były to 4 dolary, teraz 10,50 dolara. Nie wiem, albo dosłownie wszyscy prowadzący kina na świecie są niewyobrażalnie chciwi i nawet jeden z nich nie ma pomysłu, by zamiast tego mieć "właściwe" ceny i przyciągnąć wszystkich widzów do siebie, albo po prostu tyle kosztuje puszczanie filmów, ciężka sprawa. W Polsce nie widzę wyliczonej średniej, ale na pewno nie jest znacząco mniejsza. Pamiętam przecież, że za dzieciaka pójście do kina wymagało nazbierania kwoty jednocyfrowej. Teraz specjalne pokazy typu film koncertowy kosztują i 60 zł za bilet. Nie wiem, co teraz leci... Na pewno jak np. puszczano w IMAX-ie jakiś tam występ Taylor Swift, to bilety najwyższej klasy były za ponad 60 zł, tak że... tak, ewidentnie ktoś kupi bilet do kina za 60 zł. I nie jest tak, że wszystko jest tak samo wycenione i nie ma "premium" w kinach, w multipleksach nawet na jednym pokazie płacisz znacząco inną kwotę w zależności od samego miejsca siedzenia. Ot dzisiaj Minecraft w Złotych Tarasach - 26 zł za miejsce w pierwszym rzędzie, ale większość sali to koszt 42 zł, a najlepsze fotele to 47 zł. Z drugiej strony, tani poniedziałek w kinie studyjnym na film o włoskim rolniku patrzącym się na owce może kosztować 17 zł. W Cinema City tylko od 2023 roku (dwa lata temu!) średnia cena wzrosła z 24 zł do 32 zł. Czemu oni to robią, przecież widzowie nie będą chodzić do kina, czy głupki nie rozumieją że muszą zostawić cenę 24 zł??? A najlepiej za darmo? Chciwe cepy same sobie szkodzą. Na marginesie, mam nadzieję, że kina dostaną w Polsce kiedyś tyle kasy, by wprowadzono system Cineville, czyli właściwie Game Pass kina. W Amsterdamie to niesamowita gratka dla fanów wszystkiego poza superhitami, praktycznie wszystkie kina poza multipleksem w mieście pozwalają chodzić na wszystko za abonament, który wynosi obecnie 24 euro miesięcznie (czyli mniej niż cena dwóch pojedynczych filmów). W ostatnich kilku latach, system został zaadaptowany już w Belgii, Szwecji, Austrii i Niemczech. No ale na ten moment, w Polsce są tylko bilety, są bilety za 60 zł i ktoś je kupuje.
-
Primera Division
Cały ten rok to jest jakiś maraton sprintu dla tych klubów. Wydawało się, że początek roku to był ostry ścisk - to był chyba 22. mecz Barcelony w tym roku (pamiętam z tego "śmiesznego obrazka" Lewandowski i Szczęsny, 21 meczów bez porażki, Lewandowski kończy 37 lat, swoją bramkę pozostawiam na brzegu...). Tyle że to się nigdy nie kończy lol - mamy połowę kwietnia, sezon się kończy za niecałe półtora miesiąca, a Barcelona w tym czasie zagra jeszcze co najmniej 9 meczów. W lidze nadal nie są bezpieczni mistrza, a w LM czeka ich bardzo trudny Inter albo Bayern, choć teraz mogą pewnie wystawić rezerwy na BVB, zawsze coś. Jejku, oni się muszą cieszyć, że wypadli przynajmniej z Klubowych Mistrzostw Świata, byli lekko za Atletico w rankingu i teraz to dwa kluby z Madrytu będą musiały się miesiąc męczyć w USA, a Robercik i spółka wakacje na Majorce.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Ja akurat gram w stare gry czasami, i każdy, kto to robi, wie, że to kompletna bzdura, że przed epoką patchów, w grach nie było na premierę błędów i niedoróbek. Gry z PSX-a często mają tak powalające bugi, że się w pale nie mieści dziś nawet day 1. Czasem wychodzi remaster z PSX-a (albo i z Xboxa 360 czy Wii U, czasem) i człowiek sobie przypomina "o, w tym miejscu już nie mogę sobie zablokować całego progresu gry tak, że mogę tylko zacząć od początku całość, najs". To nic nowego. Natomiast możliwość włożenia płytki bez internetu i grania jest, w większości gier na PS5. Całkiem możliwe. Bardzo trudno jest to zbadać, bo płytki mają pewne "idealne warunki" i mogą nawet trwać 250 lat w teorii, ale raczej nikt ich nie trzyma w idealnych warunkach, a ponadto nie wszystkie z nich są wyprodukowane dosłownie perfekcyjnie, i jak na razie od tego głównie zależy, kiedy "przedwcześnie" zakończą swój żywot, te idealnie zrobione powinny żyć wielokrotnie dłużej. DVD z filmami już zaczynają ludziom padać, i są programy wymiany przez duże wytwórnie. Nie wiem, czy w każdym kraju i każdy film może na to liczyć. Typowy Bluray do masowej produkcji z kolei może zaiste realnie czuć się zagrożony wieku 20 lat: Longevity of Recordable CDs, DVDs and Blu-rays — Canadian Conservation Institute (CCI) Notes 19/1 - Canada.ca Ilu to dotknie, zobaczymy.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
W branży są DONOSY (np. na kanale YouTube Physical Paradise), że Nintendo przy Switchu 2 MOCNO ograniczyło możliwości rozmiaru kartridża. Więc to połowiczne odejście od fizykali jednak jest też przez nich orkiestrowane. Fizyk oczywiście się wiąże z kosztami itd... sami widzimy, jaki jest teraz kociokwik z ogromnymi cłami, które mogą jednego dnia niby być, drugiego nie - to tylko jeden element problemów i kosztów z kartridżami. Jasne. Ale Nintendo PODOBNO mocno ogranicza możliwości doboru kartridża dla innych wydawców i tak naprawdę nie daje im wyboru. Nie ma opcji 32 GB, 16 GB, nawet 8 GB. Podobno. Ogłoszenia wydają się to potwierdzać. Nintendo pod wieloma względami zachęca w tej generacji mocniej do przejścia na cyfrę. Jeśli to prawda i tak pozostanie, to na karcie będą pewnie tylko duże gry liczące na solidną sprzedaż w sklepach, promocję itd. (w tym momencie - Yakuza, Cyberpunk, Civilization). Cała reszta, bez wzgledu na rozmiar, będzie do zaciągnięcia z internetu. Tyle pociechy, że na razie ta opcja game-key chyba zadowala kogoś takiego jak ja - kto kupuje grę po to, by przejść i sprzedać dalej. Kolekcjonerzy liczący na to, że za 20 lat to wszystko sobie włączą, mogą jednak przerzucić się na znacznie lepszego pece... hm, mają w sumie do tego nadal PS5, tam chyba gierki działają offline. Większość. Płytki bluray takie jak do PS5 mają podobno szacowany czas istnienia ok. 20 lat.
-
Europa Conference League
No kasa niby ogromna jak na Polskę - tyle, co cały roczny budżet Jagiellonii. Ale już to parę razy słyszałem, że sukces w pucharach napędzi... A jak to potem szło, to wiemy. Legia po słynnym remisie z Realem miała zdominować świat, i finansowo w sumie tak jest, ma przecież budżet jakieś 4x większy od Jagiellonii. Tylko boiskowo nie wiem, co im to daje, nigdy tego awansu do LM już nie powtórzyli (Jezu, odpadli w Kazachstanie, odpadli ze Spartakiem Trnawa, odpadli z Nikozją, no coś ich ten remis z Realem nie zainspirował), ba, już całkiem długo nie zdobyli mistrza nawet w tej jakże cienkiej polskiej lidze. Tym bardziej wyjątkowa okazja walczyć z Chelsea i Betisem, wielkimi gwiazdami piłki, z których kilku jest wśród najbardziej utalentowanych na świecie na swojej pozycji - kto wie, kiedy się powtórzy taki mecz dla polskiego klubu.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
No super, ale wy o tym tak mówicie wiecznie, jakby to miało coś zmieniać na świecie lol. Jeśli "za wysoka cena" faktycznie zagrozi w czymś Switchowi, to... ją obniżą. Obniżenie ceny trwa 5 sekund. (No dobra, nie, całe zespoły finansowe muszą wypełnić masę wniosków tabelek, ale trwa bardzo krótko). Co wy się wiecznie tak "martwicie", że dekady dominacji na rynku handheldów padną, bo jednego dnia nagle świat się kapnie, że płatny online jest be, i jutro już nie będzie co zbierać. Mówicie o tym wiecznie jak o wojnie atomowej. A nie czymś, na co firma może zareagować w najbardziej oczywisty i tradycyjny sposób. JEŚLI cokolwiek z tego się faktycznie wydarzy, bo na razie gadamy o dosłownie najpopularniejszej konsoli wszech czasów lol, tak gracze odrzucają ich ceny. A tu ciągle wchodzę i te zmartwienia troskliwe, że jak oni z tego problemu wyjdą, jak oni sobie poradzą z tym kryzysem lol. A ja, jako dziecko wczesnych lat 90., jestem teraz w średnim wieku i mogę powiedzieć, że dosłownie całe życie spędzam na czytaniu (przed internetem - w formie listów do redakcji magazynów hehe), że lada dzień pecety zamordują konsole, bo panie, te konsole to kompletnie nic nie dają, mało herców, mało klateczek, cena za wysoka, kto by tego guana tykał, przecież pecet wszystko lepiej robi i taniej. Kiedyś tam zemrę, może i mając 70 lat, i ostatnia rzecz jaką będę czytał na forumie, to że już jutro na pewno Nintendo padnie, bo pecety to taki super deal, nie ma droższych wersji fizycznych i wszystkie gry sam Gabe bez pobierania pensji patchuje na nowsze sprzęty bo tak ukochał lud swój. I kto wie - może dzień po mojej śmierci tak właśnie się stanie, kurde, na 100% nie mogę tego niestety nigdy sprawdzić.
-
Animal Crossing: New Horizons
No, ja nie mam pojęcia, czy polecać tę grę. Myślę, że na przykład w skali świata, spora część sukcesu tej gry to fakt, że nie ma nadal wielu rozbudowanych gier polegających na czymś innym, niż mordowaniu. Ale tutaj na forum to chyba nikogo nie obchodzi... Dla części osób, gra nie będzie ciekawa, a nadal kosztuje ponad dwie stówy fizycznie. Przy czym dla mnie to bardziej gra do kupienia cyfrowo, z racji na wspomniane zachęcanie do regularnego grania krótkimi seriami, trafiło by mnie wymieniać codziennie kartridż hehe. Nie jestem jakimś zaawansowanym Crossingowcem, z tego co wiem to kasę zarabia się głównie na tym, że sprzedajesz: złowione ryby, złapane robaki, pozbierane przedmioty, zrobione samemu z zebranych rzeczy przedmioty, pozbierane z drzew owocki, przedmioty wykopane łopatą, zebrane na plaży muszelki, nagrody odebrane w różnych programach, itd. Hardkorowcy mają pewnie jakieś mocno wyspecjalizowane, wyliczone grind metody na maksymalny zarobek. No i rzepa, która jest jak giełda, z tego co rozumiem. To też można mocno maksymalizować, poznając zasady gry i jak działają ceny, oraz namierzając online ludzi, którzy mają u siebie wysoką cenę. Ale chyba nie trzeba.
-
Okami 2
W sumie to nie słyszałem nigdy, czy Ueda nie wrócił do gierek, by coś robić do remake'ów Resident Evil 2 i 3. Podejrzewam, że nie, i tylko jest w napisach jako twórca oryginalnych ścieżek, ale nie widziałem żadnego info na ten temat, a jego nazwisko pojawia się bardzo skąpo w jakichkolwiek opisach tych remake'ów. Pojawia się też w creditsach do wersji Bayo 1 i 2 na Switcha, a także do Smash Bros. Ultimate, ale znów - podejrzewam, że tylko jako źródło oryginału. Jeśli tak - to poza tym nie ma o nim słuchu od 10 lat, po Bayonetcie 2, więc nie napalałbym się. Do Bayo 3 nic nie robił. Z dodatkowych kompozytorów, Yamaguchi chyba normalnie pracuje, ma creditsy do Bayo 3 i Cerezy. Kondo regularnie pracuje nad gierkami dla Nintendo i Platinum. Obaj zapewne mogą pracować nad Okami 2, jeśli twórcy będą chcieli. Kaida zawsze była okazjonalnym kontraktowcem, ale właściwie nigdy po Okami nie pracowała nad tak dużą grą, nigdy dla Capcomu, i ogólnie dawno o niej nie słyszałem w świecie gier.
-
Animal Crossing: New Horizons
Częste porównanie, równie często krytykowane. Tematyka niby podobna w świecie gier. Masz chatkę w spokojnym miejscu (w Stardew Valley są kopalnie, ale powiedzmy, że to mała część gry), zbierasz rzeczy i sprzedajesz, dbasz o swoją hacjendę/farmę. Teoretycznie oba opowiadają o ucieczce od współczesnego miejskiego życia w świat spokoju i wolności. Tyle że dla mnie, Stardew Valley to taki typowy uzależniacz, ciągle masz coś do robienia, niekończące się questy budujące siatkę "ale najpierw...", masę tabelek i statsów do rozwijania itd. Niby gra o relaksie na wsi, ale rozgrywkowo, to typowa współczesna mordęga nad nieskończonym wybieraniem, co dzisiaj zmieścić w ciągu dnia, by podwyższyć statsa X, posunąć questa Y, nabić pasek z postacią Z, i tak dalej. Bardzo wciąga z tej racji i można grać w nieskończoność. Z kolei Animal Crossing jest luźniejszy, nie ma tak mocnej gejmifikacji. Jest bardziej relaksujący także w sensie rozgrywki, nic nie trzeba. Podstawą Animal Crossing zawsze było wykorzystanie zegara konsoli i realny czas (co jest problemem, jeśli chciałbyś dzisiaj grać w pierwszą część na GC hehe. Ponieważ zapewne bateria, która napędza ten zegar, gdy konsola jest wyłączona, już od tego czasu padła, i nie będzie mijał czas gdy wyłączysz. Kto umie podstawy lutowania itp., może baterię wymienić). Masa rzeczy jest oparta na ten zegar czasu rzeczywistego. Jest to gra, która zachęca do grania codziennie po trochu, do czekania na konkretną datę, kiedy to każdy gracz na świecie doświadczy danego eventu itd. Można powiedzieć, że Animal Crossing w 2001 roku wyprzedził epokę, bo ma cechy typowe dla późniejszej gry online czy komórkowej, chociaż oczywiście faktycznie interakcja z czymkolwiek z zewnątrz była na GC bardzo ograniczona (można było tylko założyć na tej samej konsoli inny save i odwiedzać wioskę innego gracza). Po zaliczeniu "podstaw", większość graczy AC włącza grę codziennie na 20-40 minut, by porobić rzeczy, jakie się dzisiaj pojawiły. Nawet jak coś zamówisz, to potem będzie, trwać będzie budowa nowego budynku - lepiej wrócić jutro. Wioska generowana jest losowo, i ogólnie wiele rzeczy, dialogów, przedmiotów, pojawia się losowo, więc każdy gracz doświadczy nieco czego innego. W tym porównaniu, Stardew ma mocno zarysowany scenariusz, a AC raczej stawia na ogólny klimat i świat budowany przez serię bardzo małych uroczych zdarzeń, z których dla jednego gracza ulubionym będzie to, co pięciu kolejnym się nigdy nie przydarzy w grze. Trudno mówić o faktycznej historii, postaciach, relacjach z nimi i wątkach, jak to może sobie wyobrażasz. Jednak ten sposób budowania świata sprawia, że wiele osób ma uczucie powstania prawdziwej społeczności i że są faktyczną postacią, która kogoś obchodzi. Nie chodzi tylko o łatwość, bo z czasem można też stracić przyjaciela i inne rzeczy, bo postaci się wyprowadzają, wprowadzają... W innych grach nie-multi tego nie ma. To nie znaczy, że Animal Crossing nie może być niezwykle wciągający, miliony fanatycznych fanów mówią za siebie, ale nie jest wciągający w tym sensie, co typowo omawiane tu gry. Jest to trochę gra dla osób, które typowo nie biorą gier tak poważnie. Co się robi? Hm, łazisz i widzisz co robią inne postaci i z nimi zamieniasz dwa zdania, łapiesz robaki i ryby, wykopujesz skamieliny, idziesz na jakieś eventy, zbierasz jakieś spośród masy przedmiotów i wyposażasz swoją hacjendę i własne ubranie, starasz się wypełniać tabelkę, inwestować zebrane środki, spłacać kredyt i dodawać nowe rzeczy w wiosce... Wydaje mi się, że głównie te rzeczy.
-
Nintendo Switch Online - problemy itd.
Z tego co wiem, to max to 3 lata. W sumie nigdy nie próbowałem, ale tak jest napisane na stronie. Nie wierzę, żeby Nintendo zrobiło shadow dropa podwyżki lol, więc takie zabezpieczenie chyba nie jest konieczne na zaś. Ostatnio podnieśli cenę w wielu krajach (generalnie, w krajach Ameryki Południowej zrównano ceny z tymi w USA), ale użytkownicy dostali e-mail ponad miesiąc przed. Chyba nikt tego nie robi z dnia na dzień, ale jak coś, można podobno do 3 lat sobie nabić.
-
Mario Kart World
Nie widziałem chyba dosłownie narzekania na długość wyścigów. Na pewno sporo osób kwestionuje samą intensywność tras, open world - zamiast kilku okrążeń mocno napakowanej atrakcjami trasy, jest sporo prostych linii, typowych ulic, i tylko jedno okrążenie na koniec typowej dla MK trasy. Są więc obawy o atrakcyjność samego wyścigu, uczucie niedłużenia się, oraz o to, czy przez te wszystkie dodane bajery, sam wyścig nie stanie się niemalże dodatkiem do całej platformy i tego, co się dzieje przed wyścigiem. Podejrzewam, że tak pewnie trochę będzie. Zawsze, gdy seria/developer przechodzi w open world, to w jakimś tam stopniu intensywność spada, czasem w dużym. Osobiście nie jestem np. wielkim fanem konstrukcji Mario Odyssey i chociaż obie gry zgarniały same 10/10, to nie mam wątpliwości, czy wolę Odyssey - w którym przez pierwsze kilkadziesiąt godzin mało jest faktycznego platformowania, wykorzystującego w pełni to genialne sterowanie - czy intensywne i najebane do celu Galaxy.