Skocz do zawartości

chmurqab

Użytkownicy
  • Postów

    2 438
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Odpowiedzi opublikowane przez chmurqab

  1. Dai Gyakuten Saiban albo jak kto woli The Great Ace Attorney - no kurwa wyśmienita gierka. W odróżnieniu od głównej serii, która poszła kompletnie w przydługie czytanki bez jakiegoś sensownego rozwoju, tutaj wprowadzono nowe mechaniki gameplayu i jest cudownie. Prawdą jest, że nie są one specjalnie skomplikowane, ale działają bardzo dobrze i w grze rzeczywiście się kmini, a nie tylko klepie przewijanie dialogów.

     

    Tak pokrótce, dwie nowości w procesach to ława przysięgłych i jednoczesne przesłuchiwanie kilku osób. W przypadku tego pierwszego nie mam zarzutów: jak dojdą do jednogłośnego, niekorzystnego werdyktu, to w naszych rękach zostaje przekabacenie ich na naszą stronę. Jeżeli chodzi o ten drugi patent, to w sumie tylko jedna zmiana chodziła mi po głowie. Mechanizm działa tak, że przesłu(pipi)ąc jednego świadka, inni mogą zacząć robić coś podejrzanego i wtedy możemy zwrócić na to uwagę i wydobyć nowe informacje. Problem leży w tym, że to jest praktycznie komunikowane jak głupiemu: inny świadek wydaje jakiś dźwięk, pojawia się przy nim ikonka.. wolałbym jednak subtelniejsze sygnały, których trzeba się doszukiwać - satysfakcja byłaby zdecydowanie większa.

     

    Nowy zestaw postaci jest cymesik i nie ma nikogo kto nie przypadłby mi do gustu. Historia jest ciekawa, ale skurwysyn Takumi musiał wiedzieć, że będzie sequel, bo czuć tu w powietrzu 'origin story' i sporo podejrzanych rzeczy dziejących się 'w tle' zostaje tutaj niezamkniętych. No i prokurator jest super, ale praktycznie nie było ruszone jego backtory: tylko sygnały, że może coś.. ale do samego końca nic się w tej kwestii nie rozwija. Teraz muszę czekać kolejne pare lat, aż fani zrobią translację dwójki :frog: Capcom, ty chuju, rób tłumaczenie i portuj to na Switcha.

     

    a5jFK2S.png/10

     

    O kurła, sprawdziłem Activity Log w 3DS'ie i przejście zajęło mi prawie 35h. Nawet nie zauważyłem kiedy to pyknęło, jakbym miał mówić na wyczucie to bym powiedział, że grałem z 15 xd

    • Plusik 1
  2. 13 godzin temu, chrno-x napisał:

    MIałeś rację, ja nie, mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe.

     

    No kurwa, prawie idealnie w haiku.

     

    miałeś rację, ja nie

    mam nadzieję, że nie masz

    mi tego za złe

    • Plusik 2
    • Haha 3
  3. Janusz Knot 3 w kinie wczoraj. Pierwsza 1/3 podobała mi się bardzo, oglądałem z szerokim uśmiechem.

     

    Nowy Jork w nocy, deszcz - pięknie nakręcone. Bardzo chciałem, żeby ten film po prostu dział się na przestrzeni jednej nocy, kiedy wszyscy polują na Johna. Niestety później wjechała Casablanca i echhh. O wiele ciekawiej wypadają temu filmowi ciasne, nietypowe starcia: 1 na 1 w bibliotece, walka na noże w korytarzu, starcie w stajni. Scena walki z pieskami no przedłużona i w sumie w kółko to samo: PATRZCIE JAK PIESKI ICH GRYZĄ! Nie widzieliście? NO TO JESZCZE RAZ! Później z shotgunami już trochę ciekawiej, 2 vs 1 też nawet fajne, ale no nie wróciło to do tego poziomu na jakim film wystartował.

     

    Generalnie dobra zabawa, estetycznie nakręcona.

    • Plusik 1
  4. No ja N5 to zdawałem po 5 latach nauki dopiero xddd Najgorzej było na słuchaniu właśnie, bo byłem przekonany, że jest tak jak na egzaminach z angielskiego, po dwa przesłuchania, a tu niespodzianka xdddd

     

    Ogólnie N5 jest prosty, tylko no trzeba porządnie przysiąść do nauki, bo czasowo jest rozpisany tak, że nie masz czasu na kombinowanie - wiesz albo nie.

    • Plusik 1
  5. Japoński w wymowie dla polaka jest banalny. Ale gramatyka japońska, powierzchownie sprawiająca wrażenie nieskomplikowanej, jest jednak dosyć poyebana.

     

    Generalnie mam moje osobiste wrażenie (podparte kilkoma latami bardzo powolnej i hobbystycznej nauki) jest takie, że nauka do szybkiej, prostej komunikacji "aby się dogadać" - nie jest trudna. Ale im dalej w las tym gorzej.

    • Plusik 1
  6. W dniu 5.04.2019 o 22:33, grzybiarz napisał:

    wielki turniej skakania na lince w wormsach. Nawet nie wiedziałem ze jest coś takiego. 

     

    Ożesz jaki blast from the past. Lina w Wormsach to jedna z moich ulubionych mechanik w gierkach. Cisnęliśmy Armaggedon online z kumplem w gimnazjum, shoppery, w2w było grubo grane, nawet jakieś mapki robiłem xd

  7. Chibi-Robo! - dzisiaj takie gierki robią indie-developerzy, a kiedyś w jakiś sposób game-designerzy dostawali zielone światło i kasę od dużego wydawcy. W skrócie: jesteś małym robocikiem, który trafia do rodziny i sprząta im chatę. Oczywiście na sprzątaniu się nie kończy i w trakcie odkrywamy historię domu i jego mieszkańców. Generalnie gameplay opiera się na prostych czynnościach typu szczotkowanie plam czy zbieranie śmieci: brzmi głupio, ale przez pierwsze godziny dosyć satysfakcjonująco wypełnia czas eksploracji. Samo odkrywanie zakamarków domu jest przyjemne, a akcja popychana jest do przodu przez niezbyt skomplikowane fetchquesty.

     

    Minusem gry jest jej przeciągnięcie: przez ostatnie godziny głównie ziewałem i trochę przycisnąłem się do zakończenia. Dom mógłby być odkrywany w wolniejszym tempie, w połowie gry w gruncie rzeczy znamy cały jego rozkład no i tracimy w zasadzie najciekawszą część gry. Dochodzą do tego upierdliwości jak niemożliwe do ominięcia powtarzalne kwestie dialogowe, czy niemożliwość szybkiego zakończenia dnia/nocy (bo na takie cykle podzielona jest gra).

     

    Podsumowując, gra robi bardzo fajne pierwsze wrażenie, ale tak około połowy siada, przez co całokształt wypada zwyczajnie średnio.

    • Dzięki 1
  8. Złodziejaszki - na wskroś japoński film, nie ma tu postaci wprost dobrych, ani wprost złych. Subtelnie pokazane uczucia i jednocześnie dosyć mocny rollercoaster emocji. Bardzo ładne sceny z Japonii. W zasadzie dość ciężki, nie jest to Zwiagincew, ale pewnie będzie mi siedzieć w głowie przez najbliższe dni.

     

    Polecam, szczególnie ludziom, którzy lubią japońską kulturę i social realism.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...