the Stagecoach (1939) - kolejna już u mnie próba polubienia klasycznych westernów z dżentelmenami i damami, wrednymi indianami i patosem wyziewającym z każdej dziury. Nie powiem, że jest to słaby western, bo jest całkiem sprawnie nakręcony i są tu elementy humorystyczne, które rozładowują nieznośne napięcie jak lekarz-alkoholik, miasteczkowa liga moherów itd. Da się obejrzeć bez większych zgrzytów. 7-/10.
the Homesman - dramat psychologiczno-obyczajowy w realiach westernu i to naturalistycznie ukazanych. Akcji wiele tu nie ma, ale nie w tym rzecz, lecz w historii kobiety, która urodziła się jakieś 100 lat za wcześnie i zmęczonego życiem dziada, którego mało co interesuje. 8/10.