golab

typowy zawodowy wojak, do tego zaruchał dwie fajne sztuki Rosita serialowa nie umywa się do komiksowej odcinek taki sobie, Carol pojawiła się znikąd, dziewczynka zatykająca niemowlaka ma chyba przypominać wątek złego bliźniaka, a scena jak Glenn budzi się w więzieniu i krzyczy: "Megi!!!" przekomiczna

jako człowiek siadasz do ogniska, wybierasz kindle i poświęcasz jedno humanity, dane konkretne ognisko daje teraz 10 estusów na stałe można dobić do 20 estusów za ognisko, ale do tego trzeba zebrać rite of kindling

humanity daje też opcję na więcej estus flasków przy ogniskach i zwiększa odporność na curse

mam już na x360, ale podbitą jedynkę z dodatkowymi ficzerami też bym wziął

dla tej gry wezmę te padło

drewnianie zagrane wyrzuty Carla do śpiącego starego, to jedyne, co rzuciło mi się w oczy w tym epizodzie

GOTY odcinek, w końcu musiało dojść do pierdolnięcia, no i doszło

Captain Phillips - bardzo ładny film - . Przez te 135 minut film potrafi wywołać i utrzymać napięcie, chociaż kilka głupotek się znajdzie. Hanks klasa. 9-/10.

wyczuj timing i dobiegnij do gzymsu, ustaw się plecami do ściany, unieś tarczę i czekaj na strzał, powinno Cię pchnąć na mur, czyli nie spadniesz potem biegniesz do jednego lub drugiego, zanim strzelą znów i zabijasz ich atakami dwuręcznymi

Machete Kills - nie miałem żadnych oczekiwań, więc ogladało się przyjemnie. Poziom absurdu porównywalny do jedynki oraz ta sama odmiana zamierzonego kiczu. 7=/10. Mud - historyjka o dorastaniu z wątkiem sensacyjnym i przedstawienie małej społeczności nad Missisipi, hołdującej prostym wartościom, które odchodzą do lamusa. Ładne zdjęcia przyrody i przyzwoite aktorstwo. 7/10.

jedna edycja powinna trwać od 1 listopada danego roku do 31 października roku następnego

4 ep dopiero koło 10.02. fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

dobre tempo

xD nowy ep trzyma poziom - wiadomo czemu Rust miewa zwidy, polityka ma spory wpływ na bieg wydarzeń, a moje przeczucia co do Harta i podłoża jego konfliktu z Cohlem zdają się sprawdzać

a jakie to Rust miał odjazdy, które kwalifikują się na przymusowy urlop zdrowotny? wylewność światopoglądowa podczas rozmowy w samochodzie? naprucie się w rocznicę urodzin zmarłej córki? snucie teorii o mordercy na miejscu zbrodni?

po 1. epie zapowiada się ostro

Dark Souls: Prepare To Die Edition (X360) Wczoraj ukończyłem po raz pierwszy. Prawie 100 godzin i 101 level postaci. Co tu dużo mówić - unikalne doświadczenie, gdy gra cię ewidentnie wkurwia, a i tak jak posłuszna suka powtarzasz dany fragment aż się uda. Gierka zlewa na cinematic expierence, w zamian dając uczucie potężnej immersji ze światem przedstawionym. Pomaga w tym zdawkowo podawana fabuła przez rozmowy z npc-ami oraz opisy przedmiotów, a przede wszystkim gameplay: walka, eksploracja, walka, crafting, więcej walki, rinse and repeat. Jak na słusznego action-rpg przystało, gierka jest naszpikowana przedmiotami, fantami, broniami i czarami, z których niektóre są nieźle ukryte, a inne są dość trudno dostępne. Trafią się też ukryte lokacje, niewymagane do ukończenia wątku głównego. W warstwie technicznej gierka ma wzloty i upadki. Grafika jest ok, dość szczegółowa, chociaż z bliska tekstury się lekko rozmywają, a i trafiają się bugi graficzne. Bolą spadki animacji, które pojawiają się zawsze w kilku lokacjach, a i potrafią pojawić się losowo. Tradycyjnych w gierkach problemów z detekcją kolizji, gdzie dłuższe bronie przenikają przez ściany czy schody też czasem nie da się nie zauważyć. Dla przeciwwagi poziom artystyczny lokacji jest wysoki, okazjonalna muzyka przy walkach z bossami i w kilku lokacjach też jest wysokiej próby. Cieszy fakt, że rozwalone elementy otoczenia i zwłoki pozostają na widoku, dopóki nie opuści się lokacji/skorzysta z ogniska. Mimo skaz na diamencie, pozycja ta jest potężnym pożeraczem czasu, wjeżdżającym na ambicję każdemu szanującemu się graczowi. Grałem offline. Ostatnia walka to majstersztyk pod względem klimatu. 9+/10.

chciałem dobrą muzykę uznanych i szanowanych marek, jeśli jakaś się pojawiła, nie listy pitchforków i kerrangów "chujowe płyty dinozaurów rocka"?" dla jednych mogą być chujowe, dla drugich całkiem zjadliwe, to i tak temat informacyjny jak i poprzednie podsumowania, żadni z Was arbitrzy gustu

jak zakładałem ten temat, to mniej więcej o coś takiego mi chodziło, a nie o zespoły wege czy inne pedałowo

Albercik, wychodzimy!

przyszłości?

Prisoners - całkiem udany thriller z dobrym aktorstwem i gęstym klimatem na czele, budowanym muzyką i wizualiami. Można się czepiać drobnych nieścisłości fabularnych, ale bez przesady - wszystkie wątki znajdują logiczne rozwiązanie. 8/10. Evil Dead (2013) - remake nastawiony na gore. Humor oryginału gdzieś uleciał, co nie przeszkadza bohaterom przejawiać typowe, debilne, horrorowe zachowania. Strona techniczna to największy atut tego filmu. 6/10. Riddick - kalka Pitch Blacka, która i tak jest ze trzy klasy wyżej od "kaszanek riddicka". Film daje radę do , potem jest już zrzynanie po całości. 7=/10. Centurion - były zadatki na dramat w historycznych realiach, wyszedł film przygodowy z historycznym tłem. Nie znaczy to, że jest słaby - tempo wydarzeń, sceny batalistyczne, krwawe zgony i ładne zdjęcia definitywnie składają się na dobrego akcyjniaka. Razi tylko cgi posoka. 7+/10.

Kałasznikow [*] ta edycja nabiera rozpędu hehe