Skocz do zawartości

23kowal

Użytkownicy
  • Postów

    946
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez 23kowal

  1. tak w ogóle to po zagraniu w pełną wersję miałem wątpliwości czy to demo dotyczy tej samej gry. jest po prostu niesamowicie biedne i okrojone w porównaniu do oryginału. gra musiała być chyba ukończona na poziomie ok.70% w momencie wypuszczenia dema. bierz JoZi i niezastanawiaj się bo EA niedawno ogłosiło, że swojego kosza wypuści dopiero w 2012 więc nic lepszego na rynku nie znajdziesz. wystarczy, że wybaczysz jej podania i przestawisz się na te z użyciem triggerów i będzie spoko.

  2. odnośnie MVP i Rose'a to w meczu z Magic mignęła mi statystyka, że punktuje lub asystuje przy 42,8% akcji swojego zespołu i prowadzi w tym względzie w lidze. zresztą cyferki cyferkami, wystarczy obejrzeć jego grę i ma się ochotę samemu wręczyć mu nagrodę.

    wschód już się w sumie wyjaśnił ale na zachodzie tłok niczym w tokijskim metro. wszystko się może jeszcze zdażyć ale ja i tak już mam swojego czarnego konia na PO (a w zasadzie niedźwiedzia).

  3. Magic mnie wczoraj zaskoczyli, myślałem że łatwo polegną bez Howarda tymczasem do dogrywki zabrakło im 0,3s. Chicago utrzymywał w meczu ich (prowokator mode on) "go to guy" Derrick Rose (prowokator mode off), który był dzisiaj on fire. a jak już przy nim jesteśmy to chyba już nikt nie ma wątpliwości kto zostanie tegorocznym MVP sezonu zasadniczego.

    w Bostonie tymczasem wszyscy w szatni jeszcze chyba opłakują stratę Perkinsa i modlą się o zdrowie dla Shaqa. Miami uniknęło sweepa i to w całkiem imponującym stylu, a przy okazji dali sobie sporą szansę na 2 miejsce w EC a dzięki porażce LAL z OKC mogę i nawet zyskać przewage parkietu nad Jeziorowcami w ewentualnym finale.

  4. ojej znowu mylisz tematy. gdzie ja napisałem, że Mavs nie mają lidera? chodziło mi tu o pokazanie różnicy pomiędzy RS a PO. fakt, dobrnęli do finałów ale tam zwyczajnie nie dali rady pomimo, że mieli Heat na widelcu. i ostatnio mówił o tym Webber, Mavs są miętcy, za miętcy na PO bo tam gra się inaczej! i skąd w ogóle w NBA wzięło się pojęcie "playoff basketball"? dlaczego pod koniec sezonu mówi się, że zespoły grają już jak gdyby to były playoffy? bo różnica jest kolosalna, w PO gra się twardo i o każdą piłkę. to chyba są te 2 podstawowe różnice, oprócz oczywiście zasady, że przegrywający odpada.

    co do dalszej dyskusji to ja nie wiem czy jest sens ją kontynuować skoro Ty piszesz:

    Nie róbmy nagle z Jordana, Birda czy Kobe'ego kolesi, którzy robili różnicę w PO.

    widzę po Twoich postach, że nie jesteś jakimś sezonowym fanem i tym bardziej ręce mi opadły po przeczytaniu tego. łączy ich jeszcze wiele rzeczy, jak np. przynależność do Hall of Fame, gdzie nie ma i prawdopodobnie nie będzie Fishera, Prince'a i im podobnych. graczy, którzy mieli swoje momenty w ważnych meczach ale to nie oni rzucali średnio po 30pkt/mecz, to nie oni rzucali 6 trójek w jednej połowie, to nie w okół nich buduje się drużyny! iloma game winner'ami mogą pochwalić się ci gracze? roztaczasz wizję koszykówki w której goście, dla których siadamy przed tv/kompem nie mają racji bytu a akcje typu The Shoot może zrobić każdy gracz na parkiecie. a nagroda MVP była by zbędna. i nie koncentruj się ciągle na Kobim i jego cegleniu trójek bo mnie też wkurza ta jego przypadłość, jego gra jako tzw. closer jest podważana równie często jak Jamesa.

    a dzisiaj przedsmak trzech możliwych meczapów w 2 rundzie PO. Chi-Orl, Mia-Bos i OKC-LAL. będzie się działo.

  5. uzgodnijmy jedno. pisząc "go to guy" mam na myśli gracza, który bierze na siebie ciężar gry w decydujących momentach meczu. egzekwuje ale i motywuje drużynę. jednym słowem jest liderem.

    Jak zespół gra pod presją eliminacji, a czy "ma go to guya", to jak sądziłem nie to samo.
    to nie jest to samo ale drużyny bez lidera(-ów) raczej nie mają prawa bytu w meczach o najwyższą stawkę.

    sezon=PO? weźmy sobie takich Celtics. w sezonie grają kiszkę, wszyscy mówią, że już za starzy itd. nadchodzą PO i co się dzieje? Boston kończy w finałach w meczu nr 7.

    Dallas sprowadzasz do jednej serii PO tymczasem kolesie zaliczają w RS 50+ zwycięstw od kilku dobrych lat a tymczasem w post season największe osiągnięcie mistrzostwa WC i blamaż w finałach. a sezonie było 2-0 dla Dallas.

    Żadnej reguły tu nie ma - a gdyby jeden konkretny gracz, jego osobowość, robił różnicę w PO - reguła powinna być. Nie ma.

    Jordan - 6 tytułów, Magic - 5, Kobe - 5, Duncan - 4, Shaq - 4, Bird - 3.

    Barkley - 0, Malone - 0, Ewing - 0, James - 0, Nowitzki - 0.

    na prawdę nie widzisz żadnej reguły?

    wiadomo, że w pojedynkę nikt mistrzostwa nie wygrał i 2-3 gwiazdy muszą być. czasami jest to system, no nazwijmy to rycerza i giermka, (Jordan+Pippen, Shaq+Kobe) a z drugiej strony system ostatnio bardzo popularny, czyli Big 3 (Celtics, Spurs). w drużynie musi być jasny podział ról na graczy zadaniowych i gwiazdy, liderzy, go to guys czy jak ich tam jeszcze nazwiesz. czasami są lepsi, czasami gorsi ale są.

    podajesz przykad 1 meczu LAL-Denver a ja mogę Ci przypomnieć mecz LAL-Toronto. 81pkt. go to guy->Kobe Bryant. masz League Pass? obejrzyj jeden z przerywników w trakcie time out'u. Jordan 63pkt, przechwyt Birda, Kobe vs Suns. dlaczego nie ma tam żadnej drużyny jak Denver gdzie jeden z wielu graczy nagle występuje przed szereg i dokonuje niemożliwego? odpowiedź: bo nie mają takiego zawodnika. a dzisiaj Thunder pokazali jak może ta seria wyglądać. i mogę się założyć, że po jej zakończeniu będzie się mówić o Durancie i Westbrook'u a nie o kolektywie Nuggets. żadna armia bez generała nie wygrała jeszcze bitwy żadnej wojny. bitwę tak, ale nie wojnę. a seria PO to wojna.

    • Plusik 1
  6. to ja się ogqozo do końca nie zgodzę. stwierdzenie, że

    Playoffy to żadna różnica.
    jest totalną nieprawdą. gdyby tak było Dallas Mavericks mieli by conajmniej 1 tytuł w kolekcji. w sezonie grasz tylko jeden z 82 meczów. przegrałeś? trudno, jutro będzie kolejny. tutaj każda porażka, ba, każde złe zagranie przybliża Cię do przedwczesnego końca sezonu. nie wiesz jak te chłopaki się zachowają gdy będą się decydować losy awansu. i nie chodzi tu o oddawanie rzutów ale pokierowanie grą i drużyną. o bycie liderem. dotychczas w Denver takie funkcje pełnili Melo i Billups, w tej drużynie nie ma zawodnika, który by miał tak duże doświadczenie w takich momentach. w tej chwili ta drużyna jest na fali i gra bez żadnego obciążenia. i w PO będzie podobnie bo to OKC muszą udowodnić, że wytarli już mleko spod nosa a Denver gra z pozycji underdog'a. ale w trakcie serii to się może zmienić. czy prowadząc 3-2 będa potrafili dobić rywala? albo gdy przegrają wysoko 2 pierwsze mecze będą w stanie się podnieść? z Karlem na ławce i z tą obroną jaką teraz grają ta drużyna nie jest na straconej pozycji w PO ale historia udowodniła, że bez zdecydowanego lidera sukcesów się nie osiągnie. a Pistons AD 2004 są tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę (choć i tu można się przyczepić).
  7. świetna gra. od razu widać, że była tworzona z myślą o konsolach. sterowanie padem może nie jest idealne bo o to trudno ale w boju sprawdza się na prawdę dobrze. brakuje trochę selektywnego zaznaczania jednostek w tłumie. R2 zaznacza te w promieniu jaki widzimy i można go zwiększym lub zmniejszyć ale żeby wysupłać z tłumu np. 5 jedn.piechoty, 2 czołgi i jeepa zwiadowczego za jednym zamachem to się nie da. tak jak ktoś wcześniej pisał mi również zdarza się pomylić trójkąt z kółkiem (tym pierwszym otwieramy i zamykamy menu produkcji) a kółkiem wykonujemy deselect na jednostkach i można omyłko skasować produkcję. ale słyszymy przy tym odpowiedni dźwięk i można się szybko poprawić. kwestia wprawy. kluczem jest tu odpowiednie operowanie zoom'em, zarówno by połapać się w sytuacji na polu bitwy (brak minimapy) jak i przy zaznaczaniu jednostek.

    co do samej taktyki to wypowiem się więcej jak ukończę scenario bo nie mam jeszcze dostępu do wszystkich jednostek. jak na razie duże znaczenie odgrywają lasy i miasta, gdzie oddział piechoty może z zasadzki zdziesiątkować czołgi, poza tym zasłaniają one pole widoku jednostkom i można się je wykorzystywać jako osłonę. no i jest jeszcze tutyłowe RUSE, które sporo nam pomaga ale myślę, że pazurki pokazuje dopiero w multi. jak tylko ukończe grę nurkuje do sieci, może będą chętni na forumową ustawkę?

  8. i to już chyba koniec Boston Celtics i ich szansy na mistrzostwo. postawili wszystko na jedną kartę (Shaq) oddając Perkinsa, niestety ta karta ma już 39lat. o ile w obronie to sobie jeszcze bez niego poradzą ale w ataku jest nieoceniony. z drugiej strony tacy Lakers i ich marzenia o kolejnym tytule też w dużej mierze polegają na zdrowiu Bynuma, który mimo że niemal 2 razy młodszy od Shaqa to jest równie kruchy.

    experci ESPN o trenerach: http://sports.espn.go.com/nba/news/story?page=5-on-5-110404

    dla mnie COY to zdecydowanie George Karl. umiejętność trenowania to nie tylko to co widzimy na boisku ale też i szatnia i tutaj chyba Karl wygrywa najbardziej. wszyscy widzieliśmy co się działo z Denver w czasie MeloDramy a pomimo braku chemii udało mu się wygrywać tym składem, a kiedy Melo odszedł świetnie poukładał drużynę mixując obecnych i nowych graczy, na nowo wytwarzając pozytywną chemię w zespole i na dodatek chłopaki grają rewelacyjną koszykówkę. nie dość, że po stracie swojego najlepszego strzelca nic nie stracili z ofensywy to zdecydowanie poprawili obronę. ciekawe jak ta drużyna bez zdecydowanego "go to guy" spisze się w PO?

  9. SA pogonili Suns a zaraz potem Denver sprawiło sporą niespodziankę i załatwili Lakers w ich własnej hali. bardzo wyrównany mecz, źadnej drużyn nie udało się uciec na więcej niż kilka pkt. Kobe mnie dobijał w tym meczu, jak bym oglądał koszykarską wersję C.Ronaldo. mnóstwo niepotrzebnych rzutów i wieczne narzekania na brak gwizdka. grają jeszcze jeden mecz ze Spurs ale do tego czasu moży być już po wszystkim.

    na wschodzie z kolei typuje kolejność CHI, MIA, BOS. głównie dlatego, że Celtowie mają jeszcze mecze z obiema drużynami i coś mam przeczucie, że polegną. anyway, będzie ciekawie do samego końca.

  10. po odejściu Jordana to Kobe, Iverson, Carter i T-Mac byli typowani jako jego następcy. każdy z nich miał predyspozycje by zostać nie tylko gwiazdą tej ligi ale też kimś więcej. ale predyspozycje fizyczne to jedno, a psychiczne to drugie. kiedy Kobe zapierdalał na treningach to reszta... co tu dużo gadać, wystarczy obejrzeć to i wszystko jasne ->

    AI jakkolwiek oceniać by jego zachowanie poza parkietem, to na boisku zostawiał całe serce. grał jakby każdy mecz miał być jego ostatnim. pamiętam przed finałami 76-Lakers na nba.com była ankieta w której pytano czy chiałbyś mieć siłę Shaqa, umiejętności Bryanta czy serce do gry Iversona i wiecie co? ponad 40% odpowiedziało tak jak ja. Iverson i tak osiągnął wiele, szczególnie jeśli weżmiemy pod uwagę cały jego życiorys (polecam film No Crossover z serii ESPN 30for30). dużo więcej a niżeli wygrany konkurs wsadów, który jest szczytowym osiągnięciem w karierze Cartera. ten za to od jakiegoś czasu sprawia wrażenie jak by miał nadzieję, że mecz w którym akurat gra jest już jego ostatnim. po odejściu z Toronto Vince zwyczajnie odpuścił. po co ma się starać i pocić kiedy grając na 80% może kręcić podobne cyferki? a że sportowo nic w ten sposób nie osiągnie? ... T-Mac to dla mnie największy zmarnowany potencjał z tego grona. ten artykuł sporo wyjaśnia http://zawszepopierwsze.bloog.pl/id,328947386,title,WERE-TALKING-ABOUT-PRACTICE,index.html?_ticrsn=3&ticaid=6c06a kontuzje też zrobiły swoje ale to i tak nie jest wytłumaczeniem dla zawodnika o takim talencie, który pierwszy raz przeszedł do drugiej rundy PO siedząc całą serię na ławce.

    tym większy szacunek powinniśmy mieć dla Kobe'ego, który udowadnia, że by osiągnąć sukces potrzeba 10% talentu i 90% ciężkiej pracy. amen.

  11. chyba chciałeś napisać, że Dudley zacznie mecz kosztem Cartera. dosyć nieoczekiwany start Marcina biorąc pod uwagę to, że jeszcze wczoraj nie wiadomo byo czy w ogóle zagra. ciekawe czy wyskoczy w masce, to byłby widok hehe.

    no niestety PO jest już poza zasięgiem. spora strata plus kilka ciężkich meczów z CHI, OKC, DAL i SASx2. Memphis ma o wiele łatwiejszy terminarz i dzisiaj grają preview pierwszej rundy PO ze Spurs (2-1 dla SAS). Rakiety też jeszcze walczą ale jakoś mam przeczucie, że Memphis wyjdzie z tej batalii zwycięsko.

    p.s. jakoś późno dzisiaj te mecze. jeden SAC-PHI w normalnej porze, w dodatku dziwny mecz na maxa. z taką grą to 76ers zostaną zmieceni w PO.

  12. mądrze prawisz obqozo. chicago przez ostatnie 2 sezony zebrali sporo doświadczenia w PO, zagrali między innymi pamiętną serię z Bostonem, a teraz mają po swojej stronie współautora sukcesów Celtów z mistrzowskim doświadczeniem. jeśli utrzymają 1 miejsce to finał jest całkiem realny. Celtowie po stracie Perka zasysają a Miami ma kłopoty w walce z potentatami. to oczywiście może się zmienić, do gry wróci Shaq a i Miami ma tyle talentu, że jest po prostu nieobliczalne.

    w nagrody dla Gortata nie wierzę.

  13. znalazłem takie ciekawostki o Gortacie:

     MARCIN GORTAT has scored in double figures in a career-high 14-straight games, the longest streak by a Suns reserve since LEANDRO BARBOSA in 2006-07, the year he won the NBA’s Sixth Man of the Year.

     GORTAT has 15 double-doubles off the bench, most of any player in the NBA (10 – LAMAR ODOM).

     GORTAT is now one of FOUR players in franchise history to record 10 or more double-doubles off the bench in a single season (A.C. GREEN, 1993-94; MAURICE LUCAS, 1984-85; MEL COUNTS, 1970-71). Starters were first denoted on box scores in 1970-71.

     GORTAT is one of only SIX NBA players in the last SIX seasons (since 2005-06) to record 10 or more double-doubles off the bench (UDONIS HASLEM, KEVIN LOVE-twice, PAUL MILLSAP, DAVID LEE, LAMAR ODOM).

     GORTAT’s 15 double-doubles (all off the bench) are the most by a Suns reserve since MAURICE LUCAS in 1984-85 (franchise-record 15).

     GORTAT’s 15 double-doubles as a Sun are a new single-season career high, and all of them have come in his last 28 games. He joined the Suns with SIX career double-doubles in 175 career games.

     GORTAT joined the Suns with 12 career double-digit scoring efforts in 175 career games and now has 30 in 41 games with the Suns.

    żródło: http://www.nba.com/suns/news/notes.pdf

    obaj się pomyliliśmy bo jak mozna powyżej przeczytać wyrównał ten rekord i ma spore szansę na pobicie go w dzisiejszym meczu w LA bo Bynum został zawieszony na 2 mecze.

  14. jednak zupełnie inaczej ogląda się teraz NBA kiedy w końcu mamy tam Polaka, i kiedy w końcu nasz rodak coś znaczy w tej lidze. wczoraj na Suns-Clipps łapałem się na tym, że momentami obserwuję tylko Gortata jak stawia zasłony i jego walkę pod koszem. trzeba przyznać, że z tym transferem lepiej nie mógł trafić. wydaje się być ulubionym zawodnikiem Nasha do gry pick&roll jak niegdyś Amare. i kurde oni na prawdę świetnie do siebie pasują. Gortat zaliczył wczoraj kilka łatwych pkt po tych zagraniach i jego dotychczasowa dobra gra w ataku to jednak w 50% Steve i jego asysty. w obronie jest lekki regres ale to nadal dobry poziom i obok Hill'a jest najlepszym obrońcą w drużynie. wczoraj ładnie zamknęli Griffinowi dostęp do trumny choć swoje akcje Blake miał a Marcin dzięki błędowi sędziego uniknął wizyty w top10 sezonu. miał stopy na linii restricted area a Griffin wrzucił nad nim piłkę do kosza po mega wyskoku. ale skońcyło się 6 faulem i technicznym dla Blake'a. Suns raczej do play-offów nie awansują a szkoda bo następny sezon raczej nie będzie lepszy. Nash może po sezonie spakować manatki i Suns zaczną przebudowę. ciekawe czy będzie tam miejsce dla Gortata? ale póki będzie czynił postępy takie jak teraz to nie ma drużyny, w której nie znalazł by dla siebie miejsca (no może poza Orlando hehe). dawaj Marcin bo po odejściu Adama Małysza (tak przy okazji, podziękujcie-> www.adamdziekujemy.pl) i wypadku Kubicy nie będziemy mieli w kraju żadnej manii.

    p.s. Gortat prowadzi wśród rezerwowych w double-double i jest o 1 od pobicia rekordu Suns w tym względzie.

  15. cholera myślałem, że jestem ponad takimi maluczkimi rzeczami ale dzisiaj z przyjemnością obejrzałem do końca mecz SA-Miami (zazwyczaj blowout'y odpuszczam w połowie 4kw.). jak ktoś nie oglądał to polecam chociaż 1-szą kw. z jednej strony Spurs wszystko wchodziło, szczególnie trójki ale z drugiej strony jak miały nie wpadać skoro Heat zostawiali ich niepilnowanych? 8 graczy skończyło mecz z +10pkt. jeden Bibby wiosny nie czyni i ławka Miami nadal jest beznadziejna.

  16. Heat mają najgorszą ławkę w lidze a to często zmusza ich starterów do dodatkowego wysiłku. gdyby we wspomnianym meczu Bosh trafił o jeden rzut więcej (najgorszy występ od chyba '78 roku) sprawy mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej. no ale nie trafił, w dodatku w ostatniej akcji Wade bezsensownie poszedł na pomoc do Rose'a i było po meczu. ale mecz meczowi nie równy. combo Wade-James jest ofensywnym potworem zdolnym wygrać we dwójkę z każdą drużyną w lidze. tak jak we 2 grali przeciwko Bulls i to jak równy z równym. ten mecz przegrali a kolejny moga wygrać. tylko czy będą w stanie wygrać całą serię meczów? LBJ to najlepszy zawodnik na tej planecie. bez jaj. mvp czy nie mvp co do jego umiejętności nie można mieć żadnych wątpliwości. pozostaje kwestia tego co siedzi w jego głowie i czy umie wygrywać wtedy, kiedy to jest na prawdę ważne. czy jest the closer, mr. clutch czy jak to tam jeszcze nazwiecie. a może to Wade weźmie w play-offach ciężar gry na swoje barki? bo jak na razie to pozwala Bronowki robić wszystko. a przecież to miała nadal być drużyna Dwayne'a. anyway, nawet nie ma się co łudzić, że te play-offy przyniosą nam ostateczną odpowiedź. bo nawet jeśli przegrają przedwcześnie to za rok wrócą ze zdrowym Haslemem, Millerem i kogo tam jeszcze Pat ściągnie i mogą pozamiatać.

  17. trochę się spóźniłem ale będę się streszczał. konkurs wsadów. pierwsza rudna bardzo dobra, potem już było słabiej a finał to jakaś szopka. no i 45 za wsad z linii rzutów wolnych to jakaś kpina. Dr.J to powinien obejrzeć kasety i zobaczyć skąd on się wybił. a wybieranie zwycięzcy poprzez głosowanie sms i www to totalna porażka zrównująca ten konkurs z tańcem z gwiazdami. jak to mój ziomek powiedział: gdyby startował Kobe to wygrywał by za każdym razem, pod warunkiem, że w konkursie nie brał by udział Yao Ming. Mecz gwiazd bez historii, i bez momentów zapierających dech w piersiach. i zaczyna mi już brakować shaqa... najbardziej co mi zapadło w pamięć to happy birthday od Steve'ego Wondera dla Charlesa i nogi Rihanny w występie w halftime.

    a Knicksami się nie ma co za bardzo podniecać bo podobno Isiaha ma wrócić i zastąpić Walsha. ten człowiek potrafi w pół roku roz(pipi)ć tą drużynę. a Dolan to idiota. prawie taki jak Dan Gilbert.

  18. ja najczęściej wykonuje alley-oop'y w kontrze, rzadziej w pick'n'rollach. ale właśnie w kontrataku takie trójkowe zagranie ma największe szanse powodzenia. do tego potrzebna będzie odpowiednio ustawiona drużyna tak by większa ilość zawodników biegła do szybkiego ataku. możliwe, że znalazłbyś też w playbook'ach akcję, która pozwalałaby na tego typu zagranie. tyle że, to wymagałoby trochę ćwiczeń. no i czasu na znalezienie takiej zagrywki.

  19. kolego cwieri, tu sami enbiejowi zje.biszcze siedzią więc raczej nikogo nie zaskoczyłeś. ale nie ma to jak nabić sobie posta hehe. ludkom uważającym, że Rose nie zasługuje na MVP polecam dzisiejszy mecz ze Spurs. a w zasadzie polecam go wszystkim bo chłopak dał dzisiaj czadu.

    p.s. czy ja dobrze zrozumiałem i to jego pierwszy w karierze występ +40pkt??

×
×
  • Dodaj nową pozycję...