Kiedyś piraciłem za pomocą ipoda - stare czasy. Dokupiłem dysk 160GB i zaczęło się. Prawie nie wyłączałem kompa - non stop pobieranie, rozpakowywanie, robienie miejsca na dysku, kopiowanie na dysk USB i granie. Granie wyglądało tak - pięć minut grania, i zaraz pięć minut w kolejnej grze. I potem jeszcze w kolejnej, a na końcu kasowanie tych gorszych gier, które mi nie przypadły do gustu:). Następnie pojawiły się zabezpieczenia, jakieś fixy, patche. Pamiętam że pobrałem Heavy Raina 20coś GB na moim łączu 2Mb (czyli max 256kb/s) i nie działał. Testowałem różne fixy i nic, a raz pobrał się, niby wersja PL, ale było po angielsku. Grrr... Co kolejna gra - kolejny patch, grzebanie. W końcu zamiast skupić się na graniu, pobierałem masowo gry i sprawdzałem czy działają! Taki syndrom pirata. Nic prawie nie ukończyłem. Ale za to miło wspominam Brutal Legend czy Castlevania - te tytuły udało mi się ukończyć w postaci ISO.
Nie miło wspominam za to Wheelmana - kilka tysięcy małych plików, przy wgrywaniu na pleja - uszkodziło dysk koledze. Tzn pomógł dopiero format na kompie. Format na konsoli robił się dwa dni i nie doszło do 100%
A ja przy pewnej grzej - strzelaninie, nawet nie pamiętam tytułu, chyba japońska gra ... Vanquish! Tak Vanquish, załapałem kilka razy zwiechy konsoli, aż w końcu konsola odmówiła posłuszeństwa świecąc na żółto (i na niebiesko:). Tym sposobem spierdzieliłem sobie ładnego Fata, łapiąc YLODa - akurat miesiąc po gwarancji. Dzwoniłem do serwisu Sony, chcieli naprawić za 800zł hihi. Sprzedałem na Allegro...
Odkupiłem od kolegi Slimkę (ta co dysk na niej padł przy Wheelmanie), zmieniłem pracę, zacząłem wydawać kasę na gry, PS Move, Buzzery, Rockbandy z klawiszami... miesięcznie kupowałem po 3-4 gry. Grałem umiarkowanie doceniając każdy tytuł (chociaż nie masterowałem). W końcu jednak złożyłem się z kolegą (ten co mi sprzedał swoją konsolę), na PS Plus i mam w pupie kupno gier na premierze. Dalej jakby gier na dysku zawalone, a nie chce się grać. Może się starzeję, nie wiem. Tak czy siak, kasa wydana na plusa jest najrozsądniej wydanym 100zł (po pół). Gry które tam są - nawet bym nie ściągnął, a okazały się fajnymi perełkami (np. Magix Orbz:). No i przynajmniej nie muszę bawić się w patchowanie czy pobieranie gier które i tak nie będą działać. No i mam trophy.
A co tam na scenie plejaka?
Jutro wychodzi nowy firmware, więc ten bluedisk będzie bezużyteczny.