Kiedyś, jak byłem małym, trzyletnim brzdącem, to się strasznie na mnie wściekali, że przychodziłem o trzeciej w nocy do ich pokoju i prosiłem, żeby włączyli 'a masz pan w łep' (czyli super mario bros na poczciwego pegazusa), ale poza tym czasami nawet ze mną grali, mamuśka w tetrisa, a ojciec w duck hunta. Potem, jak wyrosłem do wieku szkolnego i do domu przyszedł PSX, było trochę jęczenia, że za dużo gram, że powinienem się pouczyć, ale i tak bardzo dobrze, chociaż coraz rzadziej grałem z rodzicami, a w zasadzie tylko z matką w Crash Team Racing. Teraz jestem w środku szkoły średniej i już zupełnie to olali. Jedynie jęczą, jak chcę kupować gry na PSP, nadal są przekonani, że nie ma sensu się wykosztowywać na oryginały, skoro można grać za (prawie) darmo.