Skocz do zawartości

KOMODO

Zg(Red.)
  • Postów

    560
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KOMODO

  1. A Ty dalej nie rozumiesz sensu mojej wypowiedzi. Przytoczone przykłady nie były przypadkowe. Po co mam Ci zdradzać zakończenie ICO i psuć w jakiś sposób zabawę. Ta gra wsławiła się czymś innym, sam scenariusz właściwie tam nie istnieje (bohaterowie mówią w różnych językach, przez co właściwie nie rozmawiają). Wspomniałem o Final Fantasy VII i Silent Hill 2, bo wspomniane zwroty akcji w większym czy mniejszym stopniu pozwoliły im się wybić w swoim gatunku, obrębie serii czy całej branży. Czy FFVII rzeczywiście zyskałby taki rozgłos gdyby nie słynna scena mordu? Na ten temat powstały całe opracowania, podobnie jak w temacie motywu z Jamesem i poszukiwaniami zmarłej żony, również na łamach PSX Extreme. Sam też nałykałem się w przeszłości spoilerów jak młody pelikan ciepłych gówien, jednak nie mam do nikogo pretensji. Jeżeli zakończenie czy inny zwrot akcji stanowi sól danej pozycji, nie sposób uniknąć dyskusji na ten temat. dc1982 - wierz mi lub nie, ale nie oglądałem nigdy "Fight Club". Poważnie. Jesteśmy kwita, z tą różnicą, że ja nie mam Ci za złe
  2. Mógł, ale tego nie zrobił. Nasza robota to nie tylko suche wypunktowanie wszystkich cech danej gry - to nie opracowanie naukowe ani instrukcja obsługi. To również "utwór" (poszalejem!) pisany pod wpływem wywołanych przez grę emocji. To trochę tak jak z takim Silent Hill: Shattered Memories czy Heavy Rain. Pozornie wydawać się może, że każda decyzja znajduje przełożenie w świecie gry oraz odgrywanym zakończeniu. Niestety, wszelkie opisy rozkładające gry na części pierwsze odkrywają, że jest raptem kilka kluczowych rzeczy mających wpływ na finał, a pozostałe to jedynie błahostki i inne smaczki. Fizycznie jest cholernie ciężko odkryć samodzielnie takie mechanizmy. A już na pewno nie po jednym zaliczeniu danej gry, a czasem na kolejne podejście zwyczajnie brakuje już czasu. I nie chodzi tu o mechanizm w stylu "nie wiem jak jest, więc zmyślę i będzie ok", a raczej "wygląda mi na to, że wszystkie moje decyzje mają przełożenie na zabawę i finał gry". A ja to co?!
  3. Zlituj się. Jeżeli ktoś nie zagrał w SH2 przez 10 lat jakie minęło od jego premiery to najwyraźniej już nie miał zamiaru. Zapowiedziana raptem kilka miesięcy temu kolekcja HD to żaden argument.
  4. Kwestia opisu początku gry - jeżeli ten rozpoczyna się konkretnym pieprznięciem, a dzieje się tak coraz częściej, wręcz nie sposób o tym nie wspomnieć. Opisywanie jedynie samego początku ma też niejednokrotnie za zadanie ustrzec tekst właśnie przed większymi spoilerami. I wcale nie chodzi tu o pójście na łatwiznę. Np. w przypadku recenzji MGS: Peace Walker zwyczajnie nie mogłem odebrać czytelnikom radości czerpania z ciekawego scenariusza, opisałem więc właściwie samo intro gry. Czasami inaczej się nie da, bez większej szkody dla odbiorcy. Druga sprawa to zakończenia gier. Opisywanie zakończenia dopiero co wydanej gry byłoby świństwem, jednak w przypadku gry liczącej sobie kilka lat, sprawa wygląda inaczej. Jeżeli ktoś obrazi się na mnie do końca życia za to, że napiszę teraz, iż , to najwyraźniej grami interesuje się od wczoraj, tudzież dziś. Wymienione spoilery to po prostu klasyki branży, rzeczy kultowe, których nie znać po prostu nie wypada. Jeżeli ktoś przez 10 czy 14 lat jeszcze nie nadrobił zaległości to bardzo mi przykro. To tak, jakby środowisko amatorów kina wszczynało awanturę za każdym razem, kiedy ktoś przypomni, że bohater "Planety Małp" odnajduje na końcu Statuę Wolności, albo że T-1000 w "Terminatorze 2" poświęca się, popełniając "samobójstwo" w surówce. Takie rzeczy zwyczajnie trzeba wiedzieć, i spoilery starszych produkcji będą się przewijać, zarówno w magazynie jak i w Sieci. Co do wspomnianego Resistance 2 - w tym przypadku awanturować się może chyba wyłącznie ktoś kto nie zna tej serii. Choć realia są ciekawe, mocną stroną Resistance nigdy nie był scenariusz. Historyjka jest prosta jak konstrukcja cepa, przesadnie pompatyczna, momentami wręcz idiotyczna. Zakończenie Resistance 2 jest tanie jak cholera, zwłaszcza przez pryzmat właściwie w ogóle nienakreślonej postaci głównego bohatera. Że nieprawda? Ot, nie grałem jeszcze w Resistance 3, ale znając specyfikę prostych scenariuszy strzelanin FPP w ciemno stawiam, że bohater honorowo zginie w obronie rodziny, ostatecznie zwyciężając bitwę albo uda mu się ujść z życiem w ostatniej chwili. I tylko takie tu mamy opcje, wiesz to Ty, wiem to ja. Strzelaniny to niezbyt dobry materiał na orające psychikę i uczucia endingi.
  5. Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że Kali nawet w tych 39 postach zawarł więcej treści niż Ty w swoich 4211 . A sam licznik był jakiś czas temu resetowany. Nie zgodzę się z Tobą. Wydaje mi się, że Kali w ogóle nie włączył tej gry. To właśnie uwielbiam najbardziej - to nic, że człowiek wykonał kilkustronicową, dobrą robotę. Tekst pełen pasji, po którego lekturze sam zapragnąłem czym prędzej sięgnąć po grę. Najważniejsze, że w jednym miejscu popełnił błąd. Mam takie wrażenie, że tematy z cyklu opinii o nowym numerze to ostatnimi czasy wyliczanka naszych potknięć i litanie odpowiedzi w wykonaniu Pereza . Dla odmiany, w temacie o nowym numerze, podyskutujmy o jego zawartości.
  6. A to się porobiło. Pajac, za rozgryzienie afery wszech czasów, od następnego numeru jesteś zgredem, a co tam.
  7. 1. W rzeczy samej, serwery Xboksowe nie zostały zamknięte. Mój błąd. 2. Czytałeś o tym na IGN, dwa dni po tym jak "gorzka piguła" poszła do druku. News się przeterminował, ale ze względu na cykl wydawniczy nic na to nie poradzimy.
  8. Przez typów Twojego pokroju, od miesięcy właściwie w ogóle nie zaglądam do wątków na temat "opinii" o nowym numerze. Zwyczajnie nie da się czytać tych żali na temat upadku magazynu, wytykanie diametralnych zmian personalnych, utratę klimatu i odejście "starej gwardii". Wiecie jak wygląda to od naszej strony? Dokładnie tak samo jak zawsze, jak wcześniej, jak rok temu, dwa lata, trzy itd. Jedyna zmiana to "odsunięcie" się Ściery. Poza tym nikt "nie wyleciał", nikt nikogo nie "wykopał", nikt nie zatrudnił sztabu niewiadomego pochodzenia ludzi. To po prostu niebywałe jak informacja w postaci "PE zmieniło wydawcę, Ściera odszedł z magazynu" potrafi wypaczyć osąd odbiorcy. Odnoszę nawet wrażenie, że gdybyśmy dla niepoznaki pozostawili Ścierę w stopce jako rednacza, to większość tych utyskiwań nie miałaby nawet miejsca. Gdzie te wielkie zmiany, o których czytam? Kto odszedł? Kto wyleciał? Kogo nowego zatrudnili? I o co chodzi ze "starą gwardią"? Określanie mianem "narybku" czy "nowych" osób współpracujących na stałe z magazynem od 3 czy 5 lat to jakiś kiepski żart. Że mało o nich wiecie? Od prywaty jest Hyde Park. Najciekawsze jest to, że nawet próba przywrócenia "starego klimatu", tj. skonstruowanie zupełnie odjechanego i pozbawionego cenzury materiały pokroju Uralowej "Nory Prowokatora" spotykało się z negatywmi opiniami i wykrzykiwaniem czegoś o braku profesjonalizmu. Prawda jest taka, że każdego miesiąca cały sztab ludzi zasiada do ciężkiej pracy, aby wspólnie stworzyć dla Was magazyn, którego cena równa jest kuflowi gazowanych szczyn w byle spelunie na mieście, a zamiast opinii o ZAWARTOŚCI (czytał ktoś w ogóle jakąś reckę czy zapowiedź "tych nowych". Tj, tych piszących do PE od lat?) nowego numeru musimy czytać jakieś bzdury na temat upadku magazynu, który ma się coraz lepiej.
  9. Dziękuje za pamięć:)

  10. Dziękuje za pamięć:)

  11. Dziękuje bardzo za pamięć:)

    1. Szprota

      Szprota

      Spjerdalaj spoilerze

  12. To jak z wymiana KZ2 na Resistance 2 albo inFamous?

  13. Cytat z recenzji Majina: "Dla równowagi oprawę ratuje doskonała ścieżka dźwiękowa i kilka fajnych sztuczek graficznych". Więc nie mów, że nie ma ani słowa, bo jest jedno!
  14. Pewnie nic Was to nie obchodzi, ale jak już wielokrotnie było mówione, gry na konsole Nintendo organizujemy we własnym zakresie, tj. kupujemy je w sklepie. Gry takie jak nowy Donkey Kong, Kirby nawet u nas nie wyszły, pozostałe, jak pewnie wie każdy rodzimy użytkownik Wii, są zwykle trudno dostępne i przy tym drogie. Pomysł recenzji pisanej przez 4 osoby tym samym to jedynie pobożne życzenie - spróbujcie przekonać 4 zg(red.)ów do wyłożenia z własnej kieszeni po 200 zł, aby przygotować recenzję gry na którą chętnych będzie (spójrzmy prawdzie w oczy) mniej więcej tylu, co wspomnianych recenzentów. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Silent Hill: Shattered Memories, którego tak zachwalaliśmy w recenzji z Majkiem przeszedł bez zupełnego echa, podobnie jak świetny Dead Space: Extraction, o którym większość usłyszała dopiero przy okazji jego zapowiedzi na PlayStation 3. Przykra sprawa, ale pomimo szczerych chęci - nie mamy na nią wpływu.
  15. Chłopaki, poważnie, spamujecie temat z powodu przekręconego nazwiska.
  16. Skoro nie chce Ci się wypisywać wszystkiego, wypisz chociaż kilka. Zwłaszcza chciałbym sprawdzić w którym miejscu w minusach exclusive'a na Xboksa 360 ktoś napisał "szkoda, że nie wyszło na PS3", albo w przypadku exclusive'a, że w plusach "dobrze, że to tylko na PS3". Nie rozumiem chorej postawy ortodoksyjnych maniaków jednej i tylko jednej platformy. W tym miesiącu premiera jednego z bardziej oczekiwanych gadżetów tej generacji i gier do niego, a Ty narzekasz, że o tym piszemy. Zamiast spamować temat cytatami zrodzonymi w Twojej głowie - zapodaj przykład. Tylko daruj sobie motyw z okładką - nie widziałem Cię tutaj, jak przez bite 2 lata to Xbox kopał tyłek powolnie rozwijającemu się PlayStation 3, które lwią część gier otrzymywało w wybrakowanej formie.
  17. Nie, wtedy to fanboje Xboksa 360 powiedzą "próbują się zrehabilitować, ale za późno!" Generalnie jak czytam te zarzuty o fanbojstwie magazynu to mam ubaw po pachy.
  18. Tego Kojima nie powiedział, łudzę się więc, że wyjdzie i remake i jakaś nowa odsłona. Jeżeli już się zabrali za odświeżanie fragmentów "trójki" na potrzeby sampla, fajnie by było, gdyby pociągnęli to dalej.
  19. A ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że lepiej sprawdzą się 3 rodzaje wyrzutni, bez karabinu maszynowego. Szybciej zaczyna brakować amunicji, jednak jeden pocisk odbiera zdecydowanie więcej życia niż chwila grzania z karabinu, który nie jest przecież zbyt precyzyjny. Chyba, że wybierzemy MG3, który jest bardziej szybkostrzelny i ma mniejszy odrzut, więc ze średniego dystansu możemy walić zdecydowanie dłuższymi seriami niż w przypadku bardziej "odrzutowego" M60.
  20. Swoją drogą strzeliłeś właściwie tę samą ocenę co ja;). Mówisz, że to wszystko jest opcjonalne. Owszem, ale tylko jeżeli poprzestaniemy na zaliczeniu pierwszych czterech rozdziałów. Jak zapewne wiesz, po napisach końcowych odblokowuje się jeszcze jeden, wprawdzie fabularnie już ubogi, jednak serwujący "ostateczne zakończenie" zgrabnie spinające Peace Walker z pierwszym Metal Gear'em z MSX. A do jego uzyskania konieczne jest wykonywanie zadań pobocznych.
  21. Sam mówisz o masterowaniu - możliwości jakie oferuje Peace Walker doskonale znasz i sam przyznasz, że nie było gry w serii, gdzie po napisach końcowych grałbyś dalej i spędził przy grze więcej czasu niż poświęciłeś na samą fabułę. A chociażby po to aby odkryć final ending, powalczyć ze smokami, wykonać ponad 100 misji, pograć w co-opie czy multi, rozbudować armię, bazę, metal gear'a czy wysyłać żołnierzy na front. Paradoksalnie więc może dojść do sytuacji, kiedy więcej czasu spędzisz na dodatkowych możliwościach niż na samym wykonywaniu klasycznych misji. Jest tego trochę i trzeba poświęcić przynajmniej 25-30 h aby zobaczyć właściwe napisy końcowe. Potężna gra dostarczająca zabawy na kilkadziesiąt godzin.
  22. Nie wiem czy się zrozumieliśmy - mamy do czynienia z raptem "dodatkiem" do głównej serii. To jak ODST dla serii Halo - porównujmy grę z serią, bo przecież z niej wywodzi się cała mechanika, ale nie wymagajmy fabularnego szaleństwa od historyjki, która miała tylko uzupełnić lukę w fabule sagi. To nie "ostateczne rozliczenie" i odwracanie kota ogonem co 5 minut jak w MGS4, to mały epizod w historii serii, ot, i wszystko. Nikt nie zapowiadał, że Peace Walker wyjaśni wszystkie niedomówione kwestię i wywróci serię do góry nogami.
  23. Zatem skąd zarzuty wobec stwierdzenie, że to największa i najbardziej rozbudowana gra w serii? Co do fabuły - powtórzę to po raz n-ty - teksty Kojimy o tym, że to MGS5 należy po prostu olać, bo gdyby miała nią być, to by dostała ten numerek. Ale tak nie było, bo to tylko fabularny epizod w serii. Tak naprawdę historyjka składa się z dwóch segmentów, gdzie pierwszy to osobiste porachunku Bossa z samym sobą a drugi to przedstawienie go jako silnego już lidera tworzącego swój własny niezależny od kontroli kraj. Pierwszy, główny wątek przedstawia dosłownie kilka godzin z historii serii i nie sili się na rewolucję w serii. Tutaj nie dowiemy się niczego nowego, więc niepotrzebnie przyrównujemy historię do poziomu "numerycznych" serii, jako, że mamy tutaj do czynienia właściwie z fabularnym dodatkiem. W stosunku do historyjek opowiadanych w innych grach, nowy MGS wyróżnia się znacznie. Patrząc pod tym kątem, fabuła jest świetna. Gdyby to był Metal Gear Solid 5 - oceniłbym to kompletnie inaczej.
  24. I dalej utrzymuje, że to największe doświadczenie w serii. Żadna inna część (nie licząc "dodatków" w postaci Substance czy Subsistence) nie przedstawiała tylu możliwości zabawy. Standardowe skradanie, ponad setka zadań pobocznych, możliwość budowania własnej armii, wysyłanie żołnierzy na "zagraniczne fronty", budowanie własnego Metal Gear'a, rekrutowanie żołdaków z access pointu (numer znany z PO), multiplayer i możliwość przebijania się przez fabułę w 2-4 graczy. Nie przypominam sobie bardziej rozbudowanego doświadczenia w serii, jeżeli Wy graliście w coś podobnego wcześniej - pożyczcie mi to:)
  25. Temat bossów ograniczyłem jedynie do kwestii ich "przepakowania", przez co pojedynczy gracz może mieć problem z ich ubiciem. Celowo nie wspominałem kim oni są, aby nie zdradzać nic z fabuły. Zasadniczo cały opis scenariusza to nic innego jak samo intro, ani razu nie zagłębiłem się poza tę granicę z oczywistych względów. A sama fabuła? Dalej twierdzę, że jest świetna. Niepotrzebnie przyrównujemy ją do poprzednich, totalnie zakręconych i wielowątkowych opowieści. Wszak, jak wspomniałem jest to jedynie EPIZOD w historii sagi, który miał nam pokazać brakujący fragment dziejów Big Bossa, nie zaś rewolucjonizować sagę. Spójrzcie więc na to pod tym kątem i gadki Kojimy o tym, że "to pełnoprawna piąta część" puśćcie mimo uszu - gdyby nią była, zapewne otrzymałaby numerek. Sam zresztą zgłosiłem sprzeciw przeciwko tym hasełkom. A sama gra? To stary dobry metal, tyle, że upchany ogromną ilością zadań pobocznych i innych możliwości. Tutaj napisy końcowe to dopiero połowa zabawy - drugie tyle stanowią pierdoły warte odkrycia. A temat Monster Hunter po prostu olejmy - quest totalnie opcjonalny, w dodatku praktycznie niemożliwy do odkrycia "przypadkiem". Wróćmy więc do tematu, a jeżeli chodzi o Peaca Walkera to chętnie podyskutuje via e-mail. Zapraszam - komodo@psxextreme.pl.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...