Skocz do zawartości

Tokar

Senior Member
  • Postów

    10 466
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    48

Odpowiedzi opublikowane przez Tokar

  1. To tyle jeśli chodzi o klarowność przepisów gwizdania spalonego :)

     

     

     

    Nabicie z 1,5 m. zawodnika znajdującego się w naturalnej pozycji, który absolutnie nie ma szans w tej sytuacji tej ręki schować. Może niech ustalą, że w polu karnym obrońca ma obowiązek biegać z rękami za plecami i będzie spokój.

     

    No ale reakcja na gola też mistrzowska. Hej, to może teraz grajmy dokładnie to, co Puszcza lubi #LAGADONIKOGO

  2. Doczytałem w mailu, że o wynikach loterii mam być poinformowany maksymalnie do końca stycznia. No fajnie, ale jak na zapłacenie będzie powiedzmy 48h, to i tak muszę pamiętać o regularnym sprawdzaniu maila do tego czasu. 

    Też się zastanawiam co w przypadku nie odsprzedania poprzez oficjalny kanał uefowski. Bilety na pewno są imienne, więc dochodzi konieczność zmiany danych, ale jakoś chyba da się ogarnąć pogonienie ich we własnym zakresie, bo pamiętam że przy poprzednich turniejach kwitł handel na różnych grupach, forach czy nawet olx. 

    Swoją drogą genialne to ruszanie ze sprzedażą biletów przed ustaleniem pełnej listy uczestników :reggie:

    • Dzięki 1
  3. No właśnie wszędzie lata info, że po barażach marzec-kwiecień odsprzedaż, ale kiedy samo losowanie to ani słowa. Przydałoby się takie info, skoro po ewentualnym wylosowaniu jest jakieś, zgaduję że niezbyt długie, okienko czasowe na opłacenie wylosowanych biletów zanim wrócą do puli. 

  4. Przypomniało mi się, że finał finałów wreszcie wyszedł. Szkoda, że dekadę z tym animcem muszę kończyć rantem.

     

    O ile pierwsza część była nadspodziewanie dobra, tak tutaj nie bardzo wiem co moje oczy ujrzały. Pierwsza faza, czyli walka z Erenem, to była masa nieustanowionego niczym gówna. Rzeczy po prostu się działy, ot tak, z powietrza, jak akurat scenarzyście podpasowało. A to prosto z dupy wylatuje uskrzydlony Falco, a to jak ekipa dostaje za bardzo wpierdol, to nagle objawiają się poprzednie wersje 9 tytanów (co kurwa? xD), a to okazuje się, że Pieck i jej transportowy są nagle niesamowitymi kozakami i tak w ogóle ciężkie uszkodzenie lub zniszczenie tytana nie ma żadnego znaczenia dla siedzącego w środku ludka, bo można się kurwa wystrzelić niczym z armaty w cyrku, by za 3 sekundy znowu się przemienić. Człowiek ma wrażenie, że ominął co najmniej kilka odcinków, w których te wszystkie cuda były choćby sugerowane. Przez to nagromadzenie szczęśliwych trafów doprawionych nieznośną dawką patosu i banału w koszmarnych dialogach, kompletnie nie czuć żadnej realnej stawki i bardzo szybko ma się wyjebane w to wszystko co tam się wyprawia i co jeszcze może się zadziać. Jakimś promykiem nadziei na tym etapie jest jeszcze wygrzebanie z dna szafy Ymir Fritz. Miło, że przypomnieli sobie o prowodyrce całej tej inby, rychło w czas. Niestety to też zostanie spierdolone :)


    Oprócz absurdalnej tytanowej napierdalanki jest jeszcze porażająco głupi wątek ludzki. Stoją sobie na jakimś płaskowyżu żołnierze Merley i grupka randomów z Paradis, wśród której zupełnie przypadkiem są wszyscy żyjący krewni tytanicznej ekipy. Nie pamiętam już skąd oni się tam  wzięli, co tam robią. Nie pamiętam i na tym etapie kompletnie mnie to nie obchodzi, a jednak muszę oglądać jakiś debilny face-off, bo historia się kończy, a żołnierze Marley dalej nie ogarniają, że nie każdy mieszkaniec Paradis zamienia się w tytana. Następnie następuje faza egzaltowanego jęczenia i wzdychania paradisowych randomów w reakcji na wydarzeniami na grzbiecie Erena. Jebani dobry wzrok muszą mieć. W to wszystko wlatuje Falco z dezerterami na grzbiecie, płaczom i obściskiwaniom się nie ma końca, och, ach. No to żeby nie było za wesoło trzeba odpalić kolejny twist z dupy. Oto tasiemiec z tytana pierwotnego odpala jakiś kurwa cyklon B zamieniający ludzi w tytany :kekyayaya: Myślałem, że ciężko będzie wymyślić coś głupszego od akcji z winem, ale oto jest, przemiana w tytana drogą kropelkową! :trophy_gold:  No i cóż, ztytaniło nam Conniego i Jeana, o boże o kurwa, co teraz? Na szczęście jak wszystko, co nie pomyśli bohaterów w tym finalnym finale, to również okazuje się nie mieć żadnego znaczenia. Bo oto przenosimy się na tą astralną pustynię z zorzą polarną, na której uwięziony w hentaiowym stylu Armin debatuje w oparach absurdu z Zekiem generując ciężki bełkot, który w założeniach ma chyba coś wyjaśniać. No to gadają sobie chłopaki, każdy o czym innym i Dziku dochodzi do konkluzji, że dobra, w sumie to on się idzie zabić. Wyrasta sobie pośród tej plątaniny kości jak czyrak na dupie i zaprasza Leviego do ścięcia mu łba, co ten czyni nawet przez pół sekundy nie zastanawiając się czy to nie jakiś podstęp, bo tak trochę za proste to. Ale to finał finałów, tu nie ma miejsca na myślenie, jest tylko miejsce na proste, skuteczne, cudowne rozwiązania :papa: No i co się dzieje? W sekundę dudnienie ustaje, a zagazowani tytanem B magicznie powracają do swoich ludzkich postaci. Co tu się właśnie wydarzyło? Na jakich zasadach to miało działać? Dlaczego akurat Zeke był kluczowym elementem? A na chuj ci to wiedzieć, widzu :) Patrz jak oni pięknie płaczą, płacz razem z nimi, PŁACZ KURWA :beksa::beksa::beksa:
    Przez łzy obserwuj jak przypominamy sobie, że trzeba dać coś do roboty Mikasie w tym finale. Tej nijakiej, nudnej, nikomu niepotrzebnej Mikasie, na którą nie mieliśmy żadnego pomysłu tak gdzieś od połowy drugiego sezonu i dlatego zrobiliśmy z niej zdesperowanego simpa podwalającego do Erena. Mikasa proszę widza weźmie teraz mieczyk, wleci sobie bez przeszkód w mordę tytana pierwotnego, i zetnie łeb Erenowi uprzednio dostając cynk od wróżki, że znajdzie go właśnie tam. Proste, skuteczne, cudowne rozwiązanie.

     

    Niesamowita to była batalia, nie zapomnę jej nigdy. Na plus jedynie sporo ładnych kadrów, ale momentami trochę klatek brakuje do płynnego przedstawienia tej  e p i c k i e j  konfrontacji.
    Po fazie bitewnej następuje faza halucynacji z niedożywienia. Zaczyna się od jakichś sielankowych wysrywów erenowomikasowych. Pomijając czemu właściwie mają one miejsce, to i tak twórcy jak widać do samego końca tkwią w błędnym przekonania, że kogoś jest w stanie obchodzić ta ich beznadziejnie poprowadzona relacja. Następna faza halunów z Erenem i Arminem jest już lepsza, bo pomimo będących zmorą tego animca rozkmin na temat wojny i konfrontacyjnej natury człowieka przepuszczonych przez filtr rozumowania dwunastolatka, robi się tak jakoś sentymentalnie i cieplej na serduszku. Niestety nie trwa to długo, bo znowu trzeba w to wmieszać jebaną Mikasę :[ kończąc wszystko fikołem z potrójnym saltem mortale w jakiś kompletnie bełkotliwy sposób wiążącym ją z Ymir, że niby ona z Erenem to tak jak Ymir z tym królem rumcajsem czy coś. Chyba. Eren co prawda trochę mniej zniewalał, gwałcił i ucinał języki, ale tak poza tym to rzeczywiście relacja jeden do jednego. Poddaję się :flag_of_truce:I jeszcze to paradowanie z łbem Erena, jakie to było groteskowe :dynia:

    A tak, na koniec przypomnieli sobie jeszcze o Chriście/Historii jebniętej w kąt ze 3 sezony temu. Ciężko po takim czasie pamiętać czemu kwestia jej potomka miała niby być taka ważna, ale wyszło na to, że chyba już nie ma tematu, bo dali jej się pobawić w narratora przez pół minuty i dziękujemy do widzenia.

     

    Z tego wszystkiego najlepsze były napisy końcowe. Dało się w jakieś 1,5 minuty nienachalnie i całkiem finezyjnie przedstawić leżący w ludzkiej naturze pęd do konfliktu i w dłuższej perspektywie do autodestrukcji? Dało się. To po chuj było tyle tej zapętlonej, naiwnej, głupiutkiej gadaniny? Co prawda tu też można się trochę czepić, bo wszystko kończy się sugestią, że historia zatoczy koło. No fajnie, tylko nie bardzo wiem skąd w drzewie przy którym pochowano Erena i Mikasę miałby się wziąć kolejny tasiemiec przekazujący moce tytanów postapo gówniakowi. Jednocześnie nie można tego wykluczyć, skoro nawet nie raczono wyjaśnić natury istoty, z którą Ymir weszła w kontakt :niki: Ale może i dobrze, ja już miałem w tym serialu dość "wyjaśnień". Wystarczyło mi jak okazało się podczas bitki po zagazowaniu, że tak potężną istotę można sobie w formie tytana wziąć pod pachę i siłować się z nią jak podczas bójki na szkolnym korytarzu.

     

    A pamiętacie jak na początku wszyscy obstawiali, że akcja dzieje się na postapokaliptycznej Ziemi, na co wskazywały niemieckie i holenderskie imiona oraz wzmianka o tym, że Mikasa jest ostatnią azjatką za murami? To byli czasy. A później przyszedł czas odkrywania kart i się zaczęło xD Durne dzieje rodu Fritzów, historia ludzkości za murami sięgająca niesamowitych 150 lat, geopolityka na poziomie szkoły specjalnej, kompletnie położony prowadzący donikąd wątek Ackermanów, wino z wyciągiem z chuja  rdzenia kręgowego, plan eutanazji. No sporo było tych przebojów. Od czasu do czasu były też przebłyski jak historia Sowy, dezercja Erena czy odcinek o historii Ymir, ale na późniejszym etapie śledziło się to już bardziej z przyzwyczajenia i ciężko było brać to wszystko na poważnie widząc te grubo ciosane intrygi na wysokich szczeblach i koślawą retorykę antywojenną. Koszmarnie długie przerwy między sezonami i poszczególnymi ich częściami również nie pomagały. No cóż, pierwsze 2 sezony na zawsze w serduszku.

     

     

     

    • Haha 2
    • Smutny 1
  5. Fajnie było, ale jak grają niecałe 1,5 h, to mogliby się skupić na największych hiciorach, a nie ucinać je po 1,5 minuty żeby wcisnąć do seta 20 kawałków, w tym 2 denne, zupełnie niepotrzebne z No Tourists. Jaki był sens grania Climbatize w takiej formie to też nie wiem. Za to hołmydż dla Flinta bardzo fajny.

    No i było widać, że to końcówka trasy, bo Maxim już raczej w trybie oszczędzania energii i nie skakał jak królik na speedzie jak widać na filmach z brytyjskiej części touru. Chłopaki zagrali swoje i szybka spierdolka, ale zrozumiałe, bo dzisiaj o tej samej porze meldują się w Pradze. 

     

    IMG-20231206-214035.jpg

     

    IMG-20231206-212558.jpg

     

    IMG-20231206-215553.jpg

     

    IMG-20231206-223324.jpg

    • Lubię! 5
  6. Stochowi to już się 2 razy wymknęło w wywiadach, że ma chyba jakiś problem z Turnbiślą. Zakładam, że nie on jeden w kadrze. Skoki to zdaje się mocno zniuansowany sport, w którym liczy się miliard mikrodetali i "zapomnieć" jak się skacze jest chyba stosunkowo łatwo. Przy czym jak wszyscy w kadrze zapominają jak jeden mąż, no to tu już zachodzi podejrzenie, że coś w przygotowaniach do sezonu nie pykło. Biśla wczoraj już wzruszał ramionami w trakcie wywiadu, także mowa ciała nie wskazuje na rychłe rozwiązanie problemu. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...