Treść opublikowana przez Kmiot
-
Targi: E3, GC, TGS
Deathloop jak najbardziej na plus. Gra daleka od ideału, ale powinno się doceniać tę krztynę kreatywności i chęci poszukania "czegoś innego". Ratcheta bym wyjebał, bo choć wykonanie TOP, a gameplay dopracowany, to jednak mieli wcześniej dziesięć części ten samej gry i wystarczająco czasu, by go dopracować. Zamiast niego dałbym oczywiście Returnala. Ale to ja, a ja się nie znam w sumie.
-
Reprezentacja Polski
No chyba na tym polega kibicowanie. Nie żebym coś.
-
Temat ogólny.
Tak, tak, CTR i Crash Bash to zupełnie inne gatunki, więc przypadek podobny do Mariana w czwartej generacji. Ale platformówki są trzy, więc coś (najsłabsze ogniwo, albo dwa) trzeba będzie wyrzucić.
-
Temat ogólny.
Dobra, chuj, będę tworzył listę, to będę widział czego tam jest trzy i więcej. Chyba, ze macie jakieś nieoczywiste propozycje (jak powyższy Discworld) to dawać.
-
Temat ogólny.
No to podawać od razu serie, które wrzucamy (w sensie do preeliminacji) . Minimum trzy odsłony muszą mieć. Final Fantasy Resident Evil Crash Spyro Tomb Raider THPS Tekken Co tam jeszcze, bo ja tak na szybko.
-
Zakupy growe!
To chyba odcisk ust.
-
Temat ogólny.
Żarty, żartami, ale poważnie biorę pod uwagę listę 256, widząc jak temat płonie xd Więcej roboty, ale mniej dylematów. Po co mamy decydować, kogo wyrzucić? Oktagon zweryfikuje. Gdybyś nie zauważył, to limit 10 tytułów na użytkownika dawno upadł i rozwalił sobie ryj, więc nie krępuj się i dawaj więcej jak masz. Dla mnie to zawsze jakaś informacja i dane. Myślałem o jakiejś formie pre-eliminacji, w celu wybrania tych max dwóch tytułów, które będą najgodniej reprezentować całe serie. Może ankieta w tym temacie? Byłoby jasno i klarownie. W sensie bierzemy serię, rozbijamy ją na kolejne odsłony i je poddajemy głosowaniu. Jedna, ewentualnie dwie najlepsze wchodzą na listę. Wiele serii ma 3-4 części w piątej generacji i trzeba je jakoś solidnie wyselekcjonować. Co myślicie?
-
Temat ogólny.
No i git. Ciwa sam zapełnił listę, sorry chłopaki.
-
Temat ogólny.
Od razu kamień z serca.
-
Temat ogólny.
Wiadomo, będzie ostre rzeźbienie. Dlatego ważne jest, by było jak najwięcej danych, z którymi będzie można popracować. Jeśli Crasha 3 wymieni 5 użytkowników, a Crasha 2 tylko trzech, to trzeba będzie to uszanować. Ewentualnie pomyśli się o jakichś pre-eliminacjach w obrębie cyklów gier?
-
Temat ogólny.
Dobra, zamykamy, bo jest komplet xd Jasne, a ja wezmę urlop, by mieć kiedy to ogarnąć, a potem wprowadzić 128 pytań do ankiety. W sensie? Nadal pozostaje limit max dwóch gier z danej serii, ale patrząc na ciasnotę, to będzie stosowany tylko w wyjątkowych sytuacjach, a reszta cyklów dostanie po jednym, najbardziej godnym reprezentancie. Kurde, sam nie wiem, będzie ciężko xd
-
Temat ogólny.
Nie sugerujcie się tym, że ktoś już coś podał, bo miejsce jest limitowane i w wielu przypadkach będzie brane pod uwagę jak często dana gra była zgłaszana. Po prostu podawajcie swoje must-be, nawet jeśli są to oczywiste wybory i nie podchodźcie do tego na zasadzie "ktoś inny już podał". Ukukuki zaproponował 30 gier na pierwszy rzut, ale jeśli nie znajdą one poparcia u innych użytkowników, to wiele będzie musiało polecieć, bo choć bardzo bym chciał wszystkie uhonorować, to nie mogę 1/4 miejsca na liście oddać jednemu użytkownikowi. Ale tak jak mówię - to już problem na końcowe szlify i będziemy pertraktować. Zobaczymy jak się będą głosy rozkładać. Bo nie minęły 2 godziny, a już mógłbym zapełnić połowę listy.
-
Temat ogólny.
Oczywiście zapraszam już do podawania swoich typów na piątą generację. Playstation, Saturn, N64, GameBoy Color, Jaguar, 3DO i nie wiem czy coś jeszcze, ale bądźmy szczerzy, liczą się tylko pierwsze cztery maszyny. Forma propozycji dowolna, może być lista, mogą być pojedyncze sztuki, za jednym zamachem, na raty, jak kto woli. Limitu na jednego użytkownika nie nakładam, bo jeden i tak całego go nie wykorzysta, a dla drugiego będzie on i tak za mały. Proszę tylko o rozsądne ilości i nie podawanie 50 pozycji jednocześnie. Pierwszeństwo będą miały gry, które pojawią się najczęściej, ale będziemy się starać zadowolić jak najwięcej osób. Generalnie zobaczymy jak się sprawy potoczą.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
-
The Best of Czwarta Generacja.
Znając RoLa, to pewnie w chuja ze mną gra, więc no stress, zagłosuje jak mu dusza dopowiada. ;]
-
Deathloop
Deathloop Backstory Z góry zaznaczę, że jest ogrom nieścisłości w określaniu tej gry. Spotkałem się z nazywaniem jej roguelitem, na co teraz mogę zareagować ogromnym XD To nie jest w żadnej mierze rogalik. W żadnej. I swoje argumenty wysunę za chwilę poniżej. To w pełni fabularny FPS w duchu Dishonored (autorstwo Arkane zobowiązuje) i równie swobodny w doborze preferowanego sposobu rozgrywki. A może nawet bardziej. Dlaczego to nie jest rogalik? Bo kurwa nie. Rozłóżmy to sobie. Czym się charakteryzuje rogalik przede wszystkim? Losowością pola gry (mapa/przeciwnicy). W Deathloop mamy cztery poziomy, a każdy z nich możemy odwiedzić w trakcie jednej z czterech pór dnia (poranek, południe, popołudnie, wieczór). Czyli szesnaście wariantów. Rzecz w tym, że te warianty poza tym się już niczym nie różnią. Rozstawienie przeciwników o danej porze jest takie samo. Konstrukcja poziomu się nie zmienia. Główne wydarzenia i aktorzy spektaklu zawsze są na tym samym miejscu. Możemy własnymi działaniami nieznacznie wpływać na pewne aspekty, ale nie ma to zupełnie związku z losowością, raczej relacją przyczyna - skutek. Jedyna losowość jaka w tej grze jest, to randomowy loot, ale ten jeszcze z Diablo nie uczynił rogalika, prawda? Czym jeszcze się charakteryzuje rogalik przede wszystkim? Odstraszającą świadomością, że po zgonie tracisz wszystko. I to tutaj również nie ma miejsca. To znaczy owszem, możesz stracić właśnie zdobytą pukawkę czy medalion, ale na tej samej zasadzie, co w każdej innej grze możesz stracić postęp, póki nie dotrzesz do z góry ustalonego checkpointu. Nie dążmy do absurdu, że skoro gra nie ma autosave po zdobyciu nowego uzbrojenia to już jest rogalikiem xd Tutaj checkpointy są, tylko rozstawione co poziom, a ten może trwać od 5 minut, do godziny, zależy co chcemy osiągnąć. Po wyjściu z mapy możemy swobodnie zapisać sobie zdobyte dobra "na zawsze". Wszystkie fabularne odkrycia i wskazówki zostają z nami na stałe już w momencie ich zdobycia, nawet jeśli za chwilę zginiemy. A teraz zajmijmy się wreszcie grą. Skoro krzywdzące mity mamy już za sobą, to czym ta gra jest? Silnie osadzoną fabularnie opowieścią o pętli czasowej. Zostajemy zrzuceni na wyspę Blackreef o poranku, wraz z północą wracamy tam ponownie. Ale to czego dokonamy w trakcie całego dnia zostanie z nami. Raz poznamy jakiś kod do drzwi czy sejfu? Ponownie nie będziemy zmuszeni go zdobywać. To każdorazowo nieco przyspiesza nasz progres. Możemy poświęcić cały dzień na zdobycie jakiejś informacji, ale w kolejnej pętli wykorzystamy tę wiedzę już o poranku, co otworzy nam nowe możliwości na resztę dnia. Osobiście jestem ogromnym fanem tematyki podróży w czasie (pętla czasowa w jakimś sensie jest tym samym), więc szybko połknąłem haczyk tej opowieści i zaintrygowany brnąłem od wskazówki do wskazówki. Nieuniknionym jest, że każdy gracz na początku będzie się czuł zagubiony. No nie ma chuja, by ktokolwiek czuł się swobodnie w tym natłoku wskazówek, postaci, wydarzeń. Więc krążymy po omacku. Ale w Deathloop cierpliwość popłaca jak w niewielu innych tytułach. Stopniowo klaruje się nam jasna ścieżka. Mamy kilka tropów do zbadania, ale gra dość opiekuńczo prowadzi nas za rękę, a kolejne informacje zaczynają się szybko układać się pewien szablon. I w mig łapiemy co musimy zrobić w kolejnej iteracji pętli, by popchnąć fabułę do przodu. Całkiem satysfakcjonujące doświadczenie, nie przeczę. Zaznaczę jeszcze raz - żadnych postępów nie tracimy. Ewentualnie loot, ale nawet jeśli zginiemy "po południu", to nie ma przymusu przebijać się przez "poranek" i "południe". Możemy od razu przejść do popołudnia. No rogalik jak chuj xd Naprawdę, gra w żądnej mierze nie stara się nawet kraść naszego cennego czasu. Bez obaw. A fabuła? No jest niezła. Nie urywa niczego, ale skutecznie napędza nasze działania. Kilka mniejszych, bądź większych twistów, ale też cała masa opcjonalnych sekretów wyjaśniających LORE gry. Relacja Colta z Julianną iskrzy i ich dialogi są kapitalne, muszę to zaznaczyć. Reszta Wizjonerów również ma swój niepowtarzalny charakter (czasem uroczo zabawny), który oczywiście możemy, a nawet powinniśmy wykorzystać na własną korzyść. To w jakimś sensie zachwycające, jak wraz z kolejnymi iteracjami pętli zaczynamy zauważać pewne schematy zachowań i w naszej głowie gracza układa się plan na "ostateczne rozwiązanie", czyli zabicie wszystkich siedmiu Wizjonerów w trakcie jednego dnia - rzecz początkowo wydawałoby się, że niemożliwa staje się satysfakcjonująco wykonalna i umiejętny gracz upora się z nią w czasie krótszym, niż początkowo zaliczenie tylko jednej pory dnia. No i warto wspomnieć o świetnej stylistyce, bo ta mnie absolutnie urzekła. Wiele elementów gra tutaj niezależnie, ale razem tworzą całkiem przyjemną melodię. A i same melodie bywają niezwykle urokliwe. Niejednokrotnie zatrzymywałem się, by posłuchać nutek lecących z głośników, bo sama gra raczy nas tylko coraz bardziej wyrazistą (choć powtarzalną) melodią wraz ze zbliżaniem się do wroga (system wczesnego ostrzegania). Całość w zupełności jest w stanie wynagrodzić poświęcony grze czas. Bo powtórzę - to w pełni wartościowa fabularnie opowieść. Jak się w to gra? Ogólnie mówiąc - jak chcesz. Choć mimo wszystko preferowany jest tryb stealth, to metodą na Rambo również krzywdy sobie nie zrobisz. Tym bardzie, że przeciwnicy wybitnie inteligentni nie są, choć ślepymi idiotami trudno ich nazwać. Ale jeśli preferujesz bardziej skrytobójczy styl, to również szybko dostaniesz tutaj do tego narzędzia. Broń, akcesoria, moce, ich ulepszenia, coraz więcej otwartych ścieżek (dzięki znajomości kodów z poprzednich iteracji), no jest się czym bawić. Strzelanie? Całkiem przyjemne, choć pewnie rasowi FPSowcy będą kręcić nosem. Dla mnie - rasowego stealthowca - było ze wszech miar wystarczające, resonsywne i zadowalające. Choć głownie skupiałem się na sadzeniu headshotów. W połączeniu ze Splotem jeden strzał eliminuje kilku wrogów - duma gracza gwarantowana. Tylko cztery poziomy (w czterech wariacjach) rodzą oczywisty problem z pewną powtarzalnością. No nie dało się tego uniknąć przy takim założeniu fabularnym. Gdybyś Ty miał wielokrotnie przezywać ten sam dzień, to ile razy musiałbyś znosić samego siebie walącego sobie konia? Niemniej należy to upatrywać jako wadę, bo kiedy spędzasz na Blackreef kilkadziesiąt godzin gry, to przyłapujesz się na tym, że już niczym nowym Cię nie zaskakuje. Mnie całość zajęła ok. 30 godzin, ale jestem dość powolnym, metodycznym graczem. Niemniej wciąż byłem raczony nowymi dialogami między Coltem a Julianną, więc chyba limitu nie wyczerpałem. Inną kwestią, na którą mógłbym ponarzekać, to pojawiająca się w losowych momentach Julianna, która ma za zadanie nam uprzykrzyć życia i nadać mu krztyny nieprzewidywalności. Rozumiem koncepcję, ale zazwyczaj nie wpływała ona pozytywnie na moje poczucie gameplayu. Inni gracze (bo w Juliannę mogą się wcielić inni gejmerzy) nie zawsze podejmowali walkę fair, kampiąc czy w ogóle chuj wie o co im chodziło. Z kolei Julianna-AI (tryb offline) trzymała się schematów i jej żywot zazwyczaj kończył się serią z odpowiedniego karabinu, albo miną, która wypierdalała ją poza mapę (loot przepada, ale na pewnym etapie chuj z nim). No nie mogę tego elementu ocenić pozytywnie. Cała reszta to cymes. Poziomy szalenie mi imponują swoim projektem, zawsze gdzieś czai się jakieś tajemne przejście, półka pozwalająca prześlizgnąć się niespostrzeżonym, zakraść się. Otwarte okna skrywają warte uwagi dobroci, czajenie się na gzymsie potrafi przynieść sporo zysku. Elastyczność stylu jest ogromna. Wątków i sekretów do zbadania jest mutum. Całość cieszy oko i ucho. Czego chcieć więcej? W ramach podsumowania, czyli TL,DR. Gra nie ma absolutnie NIC z rogalika. Myląca łatka roguelite to krzywdząca fasada, bo Deathloop oferuje w pełni fabularne doświadczenie, choć na ograniczonej przestrzeni i czasie. Czy polecam? Tak. Gdyby to kogoś.
-
własnie ukonczyłem...
Deathloop Backstory Z góry zaznaczę, że jest ogrom nieścisłości w określaniu tej gry. Spotkałem się z nazywaniem jej roguelitem, na co teraz mogę zareagować ogromnym XD To nie jest w żadnej mierze rogalik. W żadnej. I swoje argumenty wysunę za chwilę poniżej. To w pełni fabularny FPS w duchu Dishonored (autorstwo Arkane zobowiązuje) i równie swobodny w doborze preferowanego sposobu rozgrywki. A może nawet bardziej. Dlaczego to nie jest rogalik? Bo kurwa nie. Rozłóżmy to sobie. Czym się charakteryzuje rogalik przede wszystkim? Losowością pola gry (mapa/przeciwnicy). W Deathloop mamy cztery poziomy, a każdy z nich możemy odwiedzić w trakcie jednej z czterech pór dnia (poranek, południe, popołudnie, wieczór). Czyli szesnaście wariantów. Rzecz w tym, że te warianty poza tym się już niczym nie różnią. Rozstawienie przeciwników o danej porze jest takie samo. Konstrukcja poziomu się nie zmienia. Główne wydarzenia i aktorzy spektaklu zawsze są na tym samym miejscu. Możemy własnymi działaniami nieznacznie wpływać na pewne aspekty, ale nie ma to zupełnie związku z losowością, raczej relacją przyczyna - skutek. Jedyna losowość jaka w tej grze jest, to randomowy loot, ale ten jeszcze z Diablo nie uczynił rogalika, prawda? Czym jeszcze się charakteryzuje rogalik przede wszystkim? Odstraszającą świadomością, że po zgonie tracisz wszystko. I to tutaj również nie ma miejsca. To znaczy owszem, możesz stracić właśnie zdobytą pukawkę czy medalion, ale na tej samej zasadzie, co w każdej innej grze możesz stracić postęp, póki nie dotrzesz do z góry ustalonego checkpointu. Nie dążmy do absurdu, że skoro gra nie ma autosave po zdobyciu nowego uzbrojenia to już jest rogalikiem xd Tutaj checkpointy są, tylko rozstawione co poziom, a ten może trwać od 5 minut, do godziny, zależy co chcemy osiągnąć. Po wyjściu z mapy możemy swobodnie zapisać sobie zdobyte dobra "na zawsze". Wszystkie fabularne odkrycia i wskazówki zostają z nami na stałe już w momencie ich zdobycia, nawet jeśli za chwilę zginiemy. A teraz zajmijmy się wreszcie grą. Skoro krzywdzące mity mamy już za sobą, to czym ta gra jest? Silnie osadzoną fabularnie opowieścią o pętli czasowej. Zostajemy zrzuceni na wyspę Blackreef o poranku, wraz z północą wracamy tam ponownie. Ale to czego dokonamy w trakcie całego dnia zostanie z nami. Raz poznamy jakiś kod do drzwi czy sejfu? Ponownie nie będziemy zmuszeni go zdobywać. To każdorazowo nieco przyspiesza nasz progres. Możemy poświęcić cały dzień na zdobycie jakiejś informacji, ale w kolejnej pętli wykorzystamy tę wiedzę już o poranku, co otworzy nam nowe możliwości na resztę dnia. Osobiście jestem ogromnym fanem tematyki podróży w czasie (pętla czasowa w jakimś sensie jest tym samym), więc szybko połknąłem haczyk tej opowieści i zaintrygowany brnąłem od wskazówki do wskazówki. Nieuniknionym jest, że każdy gracz na początku będzie się czuł zagubiony. No nie ma chuja, by ktokolwiek czuł się swobodnie w tym natłoku wskazówek, postaci, wydarzeń. Więc krążymy po omacku. Ale w Deathloop cierpliwość popłaca jak w niewielu innych tytułach. Stopniowo klaruje się nam jasna ścieżka. Mamy kilka tropów do zbadania, ale gra dość opiekuńczo prowadzi nas za rękę, a kolejne informacje zaczynają się szybko układać się pewien szablon. I w mig łapiemy co musimy zrobić w kolejnej iteracji pętli, by popchnąć fabułę do przodu. Całkiem satysfakcjonujące doświadczenie, nie przeczę. Zaznaczę jeszcze raz - żadnych postępów nie tracimy. Ewentualnie loot, ale nawet jeśli zginiemy "po południu", to nie ma przymusu przebijać się przez "poranek" i "południe". Możemy od razu przejść do popołudnia. No rogalik jak chuj xd Naprawdę, gra w żądnej mierze nie stara się nawet kraść naszego cennego czasu. Bez obaw. A fabuła? No jest niezła. Nie urywa niczego, ale skutecznie napędza nasze działania. Kilka mniejszych, bądź większych twistów, ale też cała masa opcjonalnych sekretów wyjaśniających LORE gry. Relacja Colta z Julianną iskrzy i ich dialogi są kapitalne, muszę to zaznaczyć. Reszta Wizjonerów również ma swój niepowtarzalny charakter (czasem uroczo zabawny), który oczywiście możemy, a nawet powinniśmy wykorzystać na własną korzyść. To w jakimś sensie zachwycające, jak wraz z kolejnymi iteracjami pętli zaczynamy zauważać pewne schematy zachowań i w naszej głowie gracza układa się plan na "ostateczne rozwiązanie", czyli zabicie wszystkich siedmiu Wizjonerów w trakcie jednego dnia - rzecz początkowo wydawałoby się, że niemożliwa staje się satysfakcjonująco wykonalna i umiejętny gracz upora się z nią w czasie krótszym, niż początkowo zaliczenie tylko jednej pory dnia. No i warto wspomnieć o świetnej stylistyce, bo ta mnie absolutnie urzekła. Wiele elementów gra tutaj niezależnie, ale razem tworzą całkiem przyjemną melodię. A i same melodie bywają niezwykle urokliwe. Niejednokrotnie zatrzymywałem się, by posłuchać nutek lecących z głośników, bo sama gra raczy nas tylko coraz bardziej wyrazistą (choć powtarzalną) melodią wraz ze zbliżaniem się do wroga (system wczesnego ostrzegania). Całość w zupełności jest w stanie wynagrodzić poświęcony grze czas. Bo powtórzę - to w pełni wartościowa fabularnie opowieść. Jak się w to gra? Ogólnie mówiąc - jak chcesz. Choć mimo wszystko preferowany jest tryb stealth, to metodą na Rambo również krzywdy sobie nie zrobisz. Tym bardzie, że przeciwnicy wybitnie inteligentni nie są, choć ślepymi idiotami trudno ich nazwać. Ale jeśli preferujesz bardziej skrytobójczy styl, to również szybko dostaniesz tutaj do tego narzędzia. Broń, akcesoria, moce, ich ulepszenia, coraz więcej otwartych ścieżek (dzięki znajomości kodów z poprzednich iteracji), no jest się czym bawić. Strzelanie? Całkiem przyjemne, choć pewnie rasowi FPSowcy będą kręcić nosem. Dla mnie - rasowego stealthowca - było ze wszech miar wystarczające, resonsywne i zadowalające. Choć głownie skupiałem się na sadzeniu headshotów. W połączeniu ze Splotem jeden strzał eliminuje kilku wrogów - duma gracza gwarantowana. Tylko cztery poziomy (w czterech wariacjach) rodzą oczywisty problem z pewną powtarzalnością. No nie dało się tego uniknąć przy takim założeniu fabularnym. Gdybyś Ty miał wielokrotnie przezywać ten sam dzień, to ile razy musiałbyś znosić samego siebie walącego sobie konia? Niemniej należy to upatrywać jako wadę, bo kiedy spędzasz na Blackreef kilkadziesiąt godzin gry, to przyłapujesz się na tym, że już niczym nowym Cię nie zaskakuje. Mnie całość zajęła ok. 30 godzin, ale jestem dość powolnym, metodycznym graczem. Niemniej wciąż byłem raczony nowymi dialogami między Coltem a Julianną, więc chyba limitu nie wyczerpałem. Inną kwestią, na którą mógłbym ponarzekać, to pojawiająca się w losowych momentach Julianna, która ma za zadanie nam uprzykrzyć życia i nadać mu krztyny nieprzewidywalności. Rozumiem koncepcję, ale zazwyczaj nie wpływała ona pozytywnie na moje poczucie gameplayu. Inni gracze (bo w Juliannę mogą się wcielić inni gejmerzy) nie zawsze podejmowali walkę fair, kampiąc czy w ogóle chuj wie o co im chodziło. Z kolei Julianna-AI (tryb offline) trzymała się schematów i jej żywot zazwyczaj kończył się serią z odpowiedniego karabinu, albo miną, która wypierdalała ją poza mapę (loot przepada, ale na pewnym etapie chuj z nim). No nie mogę tego elementu ocenić pozytywnie. Cała reszta to cymes. Poziomy szalenie mi imponują swoim projektem, zawsze gdzieś czai się jakieś tajemne przejście, półka pozwalająca prześlizgnąć się niespostrzeżonym, zakraść się. Otwarte okna skrywają warte uwagi dobroci, czajenie się na gzymsie potrafi przynieść sporo zysku. Elastyczność stylu jest ogromna. Wątków i sekretów do zbadania jest mutum. Całość cieszy oko i ucho. Czego chcieć więcej? W ramach podsumowania, czyli TL,DR. Gra nie ma absolutnie NIC z rogalika. Myląca łatka roguelite to krzywdząca fasada, bo Deathloop oferuje w pełni fabularne doświadczenie, choć na ograniczonej przestrzeni i czasie. Czy polecam? Tak. Gdyby to kogoś.
-
The Best of Czwarta Generacja.
W ogóle zauważyłem ciekawy ZBIEG OKOLICZNOŚCI w postaci starcia #19. Gwarantuję, że nie przyłożyłem do tego ręki. Jedno jest przynajmniej pewne - wygra Spiderman.
-
PSX Extreme 291
Może mam już zwidy, ale zauważyłem ostatnio, że coraz częściej pojawia się tendencja do łaskawszego spoglądania na gry, jeśli te znajdą się w GamePassie. Takie wiecie - "no gra jest przeciętna, ale jest za darmo w Gamepassie, to można sprawdzić". I w samym stwierdzeniu czy fakcie nie ma nic złego (pomijając fakt, że GP nie do końca jest darmowy), ale chwilami mam wrażenie, że wpływa to na ogólną ocenę produktu jako takiego. Tak jakby niektórzy przychylniej spoglądali na grę, bo jest w GP i można "za darmo" sprawdzić. Oczywiście, że tak, to kwestia mniejszego ryzyka, ale to już perspektywa końcowego użytkownika i jego własnej oceny, a nie profesjonalnego recenzenta. Ten powinien się skupić na jakości samej gry, a nie wydaje mi się, by sposób jej dystrybucji jakkolwiek wpływał na jej wartość. Wiem, że to banalne porównanie, ale to tak jakby recenzent polecał jakiś serial, bo "jest za darmo na Netflixie". No nie spotkałem się. To tylko jeden ze sposobów dystrybucji, nic więcej. Nie zwiększa wartości artystycznej produktu. Gra powinna być oceniana w oderwaniu od tego. Warto, a nawet trzeba zaznaczyć, że jest w Gamepassie (takie info w PE jest przy cenie, więc ok), ale nie powinno to w żaden sposób wpłynąć na ocenę. A nawet tym bardziej powinno być oceniane surowiej, bo przy zalewie gier do sprawdzenia w Gamepassie warto wyróżniać przede wszystkim te najlepsze. I zanim ktokolwiek mi napisze, że "wydaje mi się", to Konsolite w najnowszym numerze przy okazji gry "Lemnis Gate" otwarcie w PLUSACH pisze "jest w Game Passie". Gra na 7-, więc żaden crap, by można to było potraktować żartobliwie. I jakim cudem ma mi taki PLUS cokolwiek powiedzieć o samej grze? Skupmy się na grach i ich jakości, nie sposobach dystrybucji.
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Dobra Mordy. Zainteresowanie jest, jakie jest, czyli niewielkie, więc pora na wyniki. Standardowo uprasza się o nie wołanie zwycięzcy, aby nie odbierać mu EMOCJI z osobistego oglądania losowania. Poniższe posty mogą już zawierać spoilery, więc jeśli wolisz ich uniknąć, to najpierw filmik. Laureata zapraszam na PM w celu podania adresu wysyłki oraz opcjonalnego wyboru nagrody bonusowej. ELO.
-
The Best of Czwarta Generacja.
Posuwamy się do przodu. Czwarta Generacja jest uznawana w Polsce za Generację-Widmo, bo w znaczącej mierze nas ominęła. Ot, po Pegasusach od razu zachłysnęliśmy się PlayStation. Zarówno Super Nintendo jak I Mega Drive/Genesis były u nas konsolami niszowymi (już nie wspominając o Neo Geo) - niewielu je miało, stąd stężenie sentymentu może być nieco niższe. Sam te gry poznawałem dopiero w dobie internetu i emulatorów, bo ROMY ważyły niewiele i nawet neostrada na żetony zdawała egzamin. Jeśli zapytacie mnie przy jakiej grze na komputer spędziłem wraz z kolegami najwięcej godzin, to powiem, że były to właśnie emulatory (przede wszystkim SNES). Jeden na klawiaturze, drugi na tanim joypadzie z bazaru i ogień. Ale już abstrahując od popularności tej generacji u nas - ukazało się wtedy od chuja i jeszcze trochę kozackich gier. Wiele z nich za lata zdefiniowało gatunki. Wiele tych tytułów będziecie zapewne kojarzyć z Amigi i PC, bo miały swoje porty wszędzie. Więc może nie wszystko stracone. Wybierzmy tę jedną, jedyną, która najmilej smyra naszą nostalgię. Niekoniecznie najlepszą technicznie i najlepiej ocenianą na retro stronkach. Najlepszą według kolektywu psxextreme.info Do dzieła. Startuje 128 gier. To gry wytypowane przez nas. Może nie najlepsze technicznie, może niekoniecznie docenione na całym świecie, ale ważne dla nas i jebać konwenanse. Pierwsza runda to aż 64 pojedynki. Głosujemy do piątku (19.11.2021) do 23:59. W przypadku remisu uznałem, że zwyciężczynią zostanie ta gra, która w swoich głosach będzie miała więcej Senior Memberów i Adminów. Bo to ludzie pewni i zaufani. Jeśli również w tej kategorii będzie remis, to pomyślimy nad jakąś turbo dogrywką, czy coś. Nie wiem, ale nie martwmy się na zapas. Miejsca w drabince są przydzielone czysto losowo. Narzucony jest limit w postaci maksymalnie dwóch gier na cykl, więc nie uświadczycie w drabince sześciu Mega Manów, Castlevanii czy Soniców. Zanim ktoś zapyta dlaczego Marianów jest tylu, to oświadczam, że Mario Karty, Mario RPG itp. są liczone jako osobne twory gatunkowe i nie należą do cyklu (łączy je jedynie postać Mario) Priorytet w przydzielaniu miejsc miały kandydatury użytkowników (propozycje były podawane w temacie "Przygotowania do kolejnych generacji" i tam też będą zbierane propozycje na następną generację (piątą, mmm!). Resztę wolnych pozycji uzupełniłem według własnego uznania, choć po konsultacji z Wami. Komentarze w stylu "a dlaczego nie ma gry xxx?" będą zlewane ciepłym moczem, bo był czas na zgłoszenia. Drabinka turniejowa prezentuje się następująco. TUTAJ podgląd na całą drabinkę (osobna strona) Co tam mam do dodania? W ankietach nie będę przy tytułach określał, o której wersji konsolowej mowa, bo pojawiały się głosy zarówno za jedną, drugą, obiema, a czasem nie było to uwzględnione. Ustalmy jedynie, że chodzi o porty konsolowe (SNES/MD/NG), nie maszyny arcade. Wyjątek zrobiłem jedynie w przypadku tych kilku tytułów z GameBoya, aby głosujący od razu wiedział, że chodzi o wersję na kieszonsolkę, a nie "dużą" konsolę. Zdaję sobie sprawę, że wiele tych tytułów może być całkowicie nieznanych dla większości użytkowników, więc sklepałem filmik, który kondensuje wszystkie 128 gier. Każdej poświęciłem ok. 10 sekund, całość trwa 20 minut, więc do kotleta w sam raz. Z góry przepraszam za różną (czasami niską) jakość tych urywków gameplayu, ale nie zawsze udawało mi się znaleźć zgrabny filmik do obróbki (a nie będę ściągał 4 godzinnego walk-through do wycięcia z niego 10 sekund). Dotyczy to zarówno jakości obrazu, jak i dźwięku (starałem się zniwelować różnicę głośności). Skupiłem się na portach konsolowych, więc raczej nie uświadczycie tam gameplayu z maszyn arcade. Oczywiście w większość tych gier osobiście nie grałem, więc mogą się zdarzyć jakieś nieporozumienia i niedomówienia, możliwe nawet, że jakaś gra nie jest tą, za którą ją podaję. Biorę to na klatę. Wiele gier może mieć mało reprezentatywny fragment, bo nie każdy tytuł da się zgrabnie przedstawić w 10 sekund (dotyczy głównie gier RPG, gdzie jest wiele łażenia po mapie, a sam loading walki potrafi trwać 5 sekund). Potraktujcie to wiec jako przypomnienie, albo krótką prezentację czym w ogóle dana gra jest - proszę na podstawie tylko tych urywków nie oceniać, bo nie chcę mieć tego na sumieniu. Poniżej pełne gameplaye z wszystkich gier (alfabetycznie), gdyby ktoś chciał więcej materiału do oglądania:
-
The Best of Amiga, ćwierćfinały.
Syndicate mógłbym zrozumieć, ale Another World noname crapem?
-
The Best of Amiga, ćwierćfinały.
Robi się goręcej, tarcia będą nieuniknione. Aktualnie nas interesująca drabinka: TUTAJ wgląd w pełną drabinkę. Startowało 64 gier (obecnie pozostało już tylko 8). Całe generacje mają limit 128 gier, ale mówimy tutaj o tylko jednej platformie, więc uznałem, że połowa stawki będzie optymalna. Lista stworzona wspólnymi siłami. Kilkanaście mniej obiecujących tytułów musiało wylecieć, ale była na to ogólna zgoda (albo obojętność). Zabrakło również gier, wydawałoby się, oczywistych - np. Mortal Kombat, UFO, Civilization, Settlers i kilku innych, ale uznaliśmy, że one już niekoniecznie kojarzą się jednoznacznie z Amigą, więc wylądują albo w kolejnych generacjach konsol, albo w edycji PC. Głosujemy do piątku (19.11.2021) do 23:59. W przypadku remisu uznałem, że zwyciężczynią zostanie ta gra, która w swoich głosach będzie miała więcej Senior Memberów i Adminów. Bo to ludzie pewni i zaufani. Jeśli również w tej kategorii będzie remis, to pomyślimy nad jakąś turbo dogrywką, czy coś. Nie wiem, ale nie martwmy się na zapas. Miejsca w drabince są przydzielone czysto losowo. Narzucony jest limit w postaci maksymalnie dwóch gier na cykl, choć akurat tutaj staraliśmy się gry dobierać tak, by każdy cykl miał jednego reprezentanta. Komentarze w stylu "a dlaczego nie ma gry xxx?" będą zlewane ciepłym moczem, bo był czas na zgłoszenia. Poniżej gameplaye do wciąż żywych zawodników, gdyby ktoś chciał na szybko sprawdzić co dany tytuł sobą prezentuje: