Treść opublikowana przez ogqozo
-
Uefa Euro 2012 - Liga typerów
Hiszpania-Włochy 4-0
-
Euro 2012
Finał bez zaskoczeń. Hiszpanie tradycyjnie postawili autobus, wbijając cztery do porzygania nudne gole. Oglądając mecz, osiemnaście razy zasnąłem z nudów. Żenada. Wystarczy porównać, jak wiele wspaniale pięknych zagrań i fantastycznie genialnej gry pokazali przeciwko Włochom bohaterowie forumka, Anglicy i Chorwaci. Futbol umarł.
-
Journey
Nie ma osoby bardziej zniechęconej do wtórności niż ja. Dlatego ta gra w ogóle mnie ciekawi. Po prostu nie odniosłem wrażenia, by Journey robiło rzeczy, jakich nie robiła żadna inna gra. Nie uważam, żeby eksperymenty na zasadzie "bierzemy próbowane w sztuce motywy i dodajemy wychylanie gałki do przodu" wnosiły tak strasznie wiele do dziedziny gier...
- Wii
-
Journey
Zachęcony ekstatycznymi recenzjami, pograłem ostatnio w Journey. Nie zczaiłem. Lubię grać w gry, a tutaj gameplay jest szczątkowy. Na samym początku na pustyni, zbierając kawałki szaliczka i "uruchamiając" kolejne przejścia pomyślałem, że to będzie jakaś kolejna giereczka oparta na paru uproszczonych mechanizmach z Zeldy, ale dalsza część gry polega już w zasadzie wyłącznie na wychylaniu gałki w jasno określonym kierunku. Sporą część gry przechodziłem jedną ręką, a fragment nawet nogą. "Wyzwanie" w postaci jakichś potworów wypadło tak, że mnie walnęły... dalej w kierunku, w którym i tak bym szedł. Zbieranie szaliczka też, okazało się po chwili, w sumie do niczego się nie przyda poza tym, że zamiast wychylania gałki do dreptania będę mógł więcej poskakać. Zawsze coś. Oczywiście gra jest ładna, ale czy parę widoczków jest od razu warte nazywania arcydziełem, jak to zrobiło wiele growych mediów? Podobno gra ma umożliwiać "zwiedzenie odmiennego świata", ogólną wczuwę itp. Ja tam nie wczuwam się w "świat", który głównie opiera się na widoczkach z daleka, wśród których idę po dość jasno wyznaczonej kresce, z której zazwyczaj nie można, a na pewno nie ma sensu zbaczać. Widoczki są może i bogate, ale nic z tym światem nie można zrobić. Pod czysto growym kątem, jest to odpowiednik chodzenia białą kropką po czarnej tablicy. Generalnie polecam fanom gier Quantic Dream, natomiast ci chcący czegoś bardziej do pogrania niech może najpierw wybiorą np. Limbo. W recenzji "Edge'a" napisali, że gra robi lepsze wrażenie w co-opie przez sieć. Nie miałem okazji tego spróbować, więc nie wiem. Za singiel dałbym tak z 6/10. Na pewno warto to zobaczyć, ale niekoniecznie trzeba.
-
Reprezentacja Polski
Jak zwykle paniczne Weszło. Bydgoszcz ma prawie pół miliona ludzi, nie najgorszy stadion na ponad 20 tys. miejsc. Wiadomo, że dla Stanowskiego wszystko poza Złotymi Tarasami jest totalną wiochą, ale bez przesady. Ostatni mecz kadry w Bydgoszczy był trzy lata temu. Przez ten czas w jedynie słusznym mieście kadra grała, licząc Euro, dziewięć razy. Przez ostatnie dwa lata (od meczu z Australią w Krakowie) kadra grała tylko w miastach Euro. Mówimy o mało prestiżowym meczu towarzyskim. Kadra Francji też nie gra wszystkich meczów na Stade de France, w tym roku grali w Reims czy Valenciennes (nie, nie będzie Euro w Reims i Valenciennes). Placzyński nad wszystkim czuwa i nie zdziwiłbym się, gdyby mecze kadry były jakoś towarzysko załatiane, ale bulwers Stanowskiego na sam fakt spotkania w Bydgoszczy tradycyjnie ponad miarę.
-
Euro 2012
W cytowanym fragmencie napisałem: "Gomez błyszczy głównie z cieniasami". I taka jest prawda. Nie wiem, które ze słów jest tu niezrozumiałe, "głównie"? Wymienione przez ciebie ekipy to owszem, głównie cieniasy. Pół ligi włoskiej (ligi włoskiej!) pluje w twarz defensywom Interu czy Napoli, więc nie widzę ich jako potentatów obronnych. No dobra, strzelił Realowi. W ostatniej minucie. I trochę się tym odkupił, bo wcześniej zmarnował parę wybornych okazji i gdyby nie ta jedna akcja, byłby to występ na miarę Fernando Torresa. Zawsze można napisać "Gomez strzelił gola, ale jest zaje'bisty!!!", no ale jak się jest kolesiem, który nic nie robi poza strzelaniem goli, na które pracuje reszta ekipy, to tak się zdarza, że czasem coś wpadnie do siatki. Wczoraj Gomez mógł dostawać piłki najwyżej na linii pola karnego i, niespodzianka, był zerem. Oczywiście wiadomo, że lepiej sobie wszystko tłumaczyć "spaleniem się psychicznym", a nie tym, że Gomez po prostu nie jest czołowej klasy napastnikiem i wystawienie go przeciwko ekipie mającej dobrych stoperów nie miało wiele sensu. Zresztą zarząd twojego kochanego klubu chyba najlepiej o tym wie, skoro ściągnął już Pi'zarro i Mandżukicia, dających więcej swojej ekipie. There will be ławka rezerwowych. Co do Lewandowskiego to mogę tylko odesłać do różnorakich podsumowań sezonu w mediach niemieckich, brytyjskich, włoskich, jakich chcesz. Oczywiście zawsze są one pisane przez zaślepionych kiboli Borussii Dortmund, to jedyne możliwe wytłumaczenie faktu, że nie dostrzegają gigantycznej przewagi osiągnięć Gomeza nad Lewym. Klasyczny motyw twojej twórczości.
-
Euro 2012
Może po prostu rywal w półfinale grał lepiej, niż ci w eliminacjach? Czy to takie zaskakujące? Wszyscy wiemy, że Niewidzialny Człowiek błyszczy głównie w starciu z branymi z zaskoczenia bez wazeliny cieniasami, natomiast gdy gra przeciwko porządnym obrońcom, nagle wszyscy sobie przypominają, że Lewandowski czy Benzema to lepsi napastnicy. Genialny taktyk Loew ustawił zespół bez sensu. Pomińmy nienadających się do meczu Podolskiego i Gomeza. Magia nazwisk - jeden został kupiony do potężnej Premier League, a drugi strzelił przecież dwie bramki potężnej Holandii z Heiteingą i Mathijsenem na stoperze. Musieli zagrać. Ale nie było powodu, żeby oprócz Schweiniego (ten to był bez formy...) grał Kroos. Efekt był taki, że Kroos grał na pozycji Schweiniego, Schweini nie wiadomo co robił, Ozil latał gdzie mu się zachciało, a cała prawa strona... to był tylko Boateng. To skaleczyło ofensywę (która w pierwszej połowie sprowadzała się do rozciągnięcia gry, oddania wolnemu Boatengowi, który następnie wrzucał na głowę Gomeza, krytego skutecznie przez 2-3 ludzi), a także defensywę (Włosi stworzyli prawie wszystkie okazje w pierwszej połowie z podań ze swej lewej strony). A w drugiej połowie było 2-0 no i tyle. Niemcy naprawdę grają jak Hiszpania i w tym zawiera się fakt, że kiedy już wynik nie jest korzystny dla nich, to nie bardzo wiedzą, jak grać. Niby się rzucili do ataku, ale prawdziwie dogodnych sytuacji z tego nie było. Z kolei grą Włochów od początku kierowały przestrzeń, precyzja, akcje z wyższym ryzykiem straty piłki, ale też większą szansą na otworzenie drogi do bramki. W końcu wygrała ekipa, która nie pyka tysiąca podań - forumek jest chyba zachwycony. Oczywiście to wszystko mogłoby ujść na sucho, gdyby Hummels trafił w piłkę, a Lahm nie zaspał. Czy Lahm to dzieciak, którego zjadła presja? To już czwarty nie-złoty medal w jego karierze (piąty, jeśli liczymy Euro U-19, które zdominował Fernando Torres). Zagrał słaby mecz.
-
TRANSFERY
Jeśli przez "szkocką ligę" macie na myśli ligę, w które tylko dwa zespoły walczą o mistrzostwo, to przypominam, że a) jest sporo takich lig; b) w lidze szkockiej o mistrza walczy tylko jeden zespół; Rangers skończyli ostatni sezon ze stratą 20 pkt. do Celticu, a następny zaczną w trzeciej lidze.
-
Euro 2012
No na to też jest cyferka: Pepe nie oddał 19 strzałów. Jeśli ktoś gra na pozycji w zasadzie napastnika i sporo się kręci koło bramki rywali, to wydaje mi się to sensowne. Nie będę wypisywał analiz akcja po akcji, w każdym razie Iniesta jest nieefektywny. Domyślam się, że chodzi o wrażenia estetyczne. No cóż - skrzydłowy, który gra nieskutecznie, ale ładnie macha nogami, to trochę jak stoper, który podaje napastnikom rywali albo otwiera zaskakujące akcje poślizgując się. Obaj czynią mecz "najciekawszym", ale moim zdaniem to nie czyni ich najlepszymi piłkarzami. Ja np. wolałbym, żeby dzisiaj nie grał Gomez, bo z punktu widzenia widza Niemcy grają wtedy w dziesiątkę, ale nie odmówię mu, że jest dość skutecznym napastnikiem. Dość. Nie bardziej niż Klose. Z kolei na pewno mecz jest bardziej rozrywkowy, gdy Robben czy Balotelli naprzemian odpalają bezsensowne strzały z daleka i marnują setki z bliska, ale nie powiem, że to są MVP tego turnieju. Z ostatnich Mundiali najlepiej chyba zapamiętałem mecze Australia-Chorwacja i Urugwaj-Ghana. Ale nigdy nie myślałem, że to były najlepsze drużyny tamtych zawodów. Jakoś bycie obiektem spustów na całym świecie nie przeszkodziło takiemu Pirlo czy Ozilowi podejmować dobrych decyzji i wykonywać je z precyzją, zmieniając oblicze akcji i wynik meczu. To raczej mistrzostwa niewydajnej ofensywy, ale jeśli już wskazać dobrze grających skrzydłowych, to do głowy przychodzą np. Krohn-Dehli, Dżagojew czy Larsson. Aha, no i ten z żelem z Portugalii.
- Wii
-
Euro 2012 Fantasy
No niezbyt. Mam w tej kolejce wpisane 32 punkty, czyli tyle, ile zdobyli wszyscy moi piłkarze poza Rui Patricio. Co do Bartiza pewnie też tak jest, jeśli kogoś nie zdejmie albo nie zmieni kapitana (pewnie nie, bo ten zdobył 6 pkt. - strzelam, że Arbeloa). No ale z bramkarzami siłą rzeczy zawsze jeden będzie na ławce a drugi nie, proste. Tak jak pisałem powyżej - to chyba oczywiste, że przed rozpoczęciem ostatniego meczu nie można wiedzieć, kogo rywale posadzili na ławie.
- Euro 2012 Fantasy
- Euro 2012 Fantasy
- Euro 2012 Fantasy
-
Euro 2012
Tak zdecydowanie widać to po ich meczach No widać. Nie wiem, mam ci robić wyliczankę każdej okazji każdej drużyny? Są odpowiednie statystyki to sobie zajrzyj. No ale wiadomo, grają jak Grecja i Chelsea. Kiedy Chelsea walczyła z Barcą to wszyscy na forumku uważali, że to Barcelona gra beznadziejne, usypiające, ultradefensywne catenaccio, a Chelsea ze swoim podejściem "kopiemy do przodu, może kiedyś spadnie do napastnika" gra świetny, męski futbol. Teraz z kolei okazuje się, że Hiszpania wcale nie gra jak Barcelona i dlatego jest beznadziejna... bo gra jak Chelsea. Zdecydujcie się. Jak na razie z pewnością ustalono tyle, że grają beznadziejnie, ale zauważalne okiem spostrzeżenia, jak to konkretnie się objawia, są jakoś rozbieżne. Długie lagi i stwarzanie dwóch okazji na mecz raz jest świetne i męskie (Anglia, Chorwacja), a raz jest śmiercią futbolu (Chelsea, Grecja). Posiadanie piłki, krótkie podania, przebywanie na połowie rywala... też raz jest świetne (Niemcy), a raz śmiercią (Hiszpania). Może pora poszukać jakiegoś trafniejszego kryterium oceny, np. kolor strojów.
-
Euro 2012
Najlepszymi graczami tego turnieju są bez wątpienia Andrea Pirlo i Mats Hummels. Ozil zagrał ponadprzeciętnie tylko w meczu z Grecją, ale z Grecją to sobie może. Jeśli dziś wróci do składu niewidzialny człowiek Mario Gomez, to pewnie ten ćwierćfinał pozostanie jedynym błyskiem Ozila. Oczywiście mam nadzieję, że nie, bo świetnie się je ogląda. Ale i tak do 60. minuty niewiele z nich wynikało. Dopiero jak Grecy zdechli, to zaczęli się nad nimi znęcać. Dzisiaj jest to również prawdopodobne, bo Włosi - jak Hiszpania - mieli cztery dni odpoczynku, a ich rywale sześć dni. Tak, wiem, tutaj klasyczna internetowa gadka - "piłkarze dostają za to duże pieniądze, więc nie mają prawa być zmęczeni". No a jednak wszyscy są, leniuchy. Jeśli Low nie wpadnie na plan zagrania Gomezem, to powinno być dobrze. A dla Włochów źle. Iniesta? Bez komentarza. No dobra, komentarz. Koleś jest skrzydłowym w układzie 4-3-3, w drużynie, która przez większość czasu oblęża okolice bramki rywala (na razie tylko Niemcy spędzali tam troszkę więcej czasu). Jedna asysta w pięciu spotkaniach to nie jest zbyt wiele w takiej sytuacji. Iniesta oddał na tym turnieju już 19 strzałów. Tylko jeden piłkarz oddał tyle i nie zdobył bramki - Karim Benzema. Może to Benzema jest MVP tego turnieju? Francuz miał dwie asysty. I to w meczu, w którym jego zespół nie miał tak miażdżącej przewagi. Nie ma to jak objeżdżać skutecznego Fabregasa i styl gry Hiszpanii (sprowadzający się do tego, że tak naprawdę stwarzają najwięcej okazji bramkowych ze wszystkich drużyn), a chwalić kolesia, który najbardziej odpowiada za to, że te okazje zazwyczaj nie przekładają się na bramki.
-
Euro 2012
Tak. Napisanie czegoś pozytywnego o stylu gry Polski też jest u nas faux pas. Ludzie nie chcą być skazani na Hiszpanię równie boleśnie co na Polskę. Ten mecz pokazał, że są szanse na detronizację, w niedzielę spodziewam się na balkonach obfitości niemieckich flag z Budweisera.
-
Euro 2012
No na pewno każdy z forumowiczów pisze tutaj prosto z ławki trenerskiej Portugalii, tak że wie, jak sprawa dokładnie wyglądała.
-
Euro 2012
Hiszpanie mieli w dogrywce tyle okazji, ile potężne Anglia czy Chorwacja w dobrym meczu (albo i w żadnym). Nudy na pudy. Mogliby załadować jakąś lagę na Carrolla, żeby było widowisko...
-
Euro 2012
Lol Del Bosque jest gupi.
-
Euro 2012
Cesc łącznie zagrał 180 minut - dwa pełne mecze. W tym czasie oddał 6 strzałów, z tego 2 gole. Dla mnie to dość skuteczne. Że znikający? No owszem. Ale przecież najbardziej tu wielbiony napastnik, Mario Gomez, jest w ogóle niewidoczny poza tymi momentami, gdy dostaje piłkę i strzela gola (235 minut, 9 strzałów, 3 gole). Ale nie tworzy przedłuży akcji podaniami, nie ściąga obrony, poza tymi golami w sumie nic nie robi. To są mistrzostwa "bez klasycznego napastnika", w taki czy inny sposób prawie każda drużyna daje się tak opisać. Nawet Ibrahimović, najlepszy nominalny napastnik na tych mistrzostwach, grał często w nieco innej roli, niż by się można spodziewać. Zresztą popatrzcie na listę strzelców - jest Gomez, jest Szewczenko i Ibra, Torres sobie poszalał z Irlandią, Bendtner był wysoki... jest paru, ale większość to skrzydłowi. I pewnie pamiętacie, co pisałem przed mistrzostwami, że owszem, ten zupełny brak napadu (jedyna w miarę skuteczne klasyczna dziewiątka w postaci Soldado została wyrzucona, druga - Llorente - nie pasuje do tego sposobu gry) wygląda komicznie. Ale teraz jest boisko i na nim nie widzę, żeby Fabregas odstawał na tym polu. Gra dobrze, wychodzi na pozycje, odgrywa albo strzela, nie ma na koncie komicznych pudeł ani odpalanych bez sensu petard zza pola karnego (grzech nr 1 napastników na tym Euro?). Moim zdaniem nie ma faktycznego powodu, by jakoś wyróżniać tutaj Del Bosque, że specjalnie porzucił napad. Że Cesc słynie jako rozgrywający, że w Barcy siedział na ławie? Na tym Euro jest dobrym napastnikiem. Jeśli Hiszpania będzie musiała strzelić bramkę, to zapewne zobaczymy w ruchu desperacji wejście Llorente. Teoretycznie, daje on największe możliwości strzelenia gola bez "zapracowania" na niego - jeśli tylko Hiszpania nie będzie miała przewagi (zdarzy się to?), on wejdzie. Pewnie to byłby najciekawszy mecz - gdyby to Hiszpania musiała strzelić gola, rzucić się do ataku, dając trochę przestrzeni do pogrania rywalom. Ale do tego potrzebna jest stracona bramka, bo ostatnie turnieje pokazały, że ani dogrywki, ani karne nie są straszne tym ludziom, oni są porażająco pewni swojej wyższości w każdej dziedzinie skilla i chyba mają rację. Statystycznie patrząc, nie ma powodu, by nie stawiać dzisiaj kasy na gol Fabregasa.
-
Euro 2012
Och, ten urodzaj. Jak na razie Fabregas jest i tak jednym z najlepszych napastników na turnieju. Gdyby jakikolwiek nominalny napastnik tak grał i strzelił dwie bramki, nikt by się nie kapnął, że mamy do czynienia z graniem bez napastnika i w ogóle kipa. Z kolei Almeida jest bez wątpienia klasycznym napastnikiem i nawet Boski Żoze planował go ściągnąć do Realu, cierpiąc na brak takowego. Zapamiętałem go dobrze, gdy jeszcze grał w bardziej znanych ligach (w ostatnim sezonie w Werderze - 13 meczów i 9 goli). Pytanie brzmi, czy dziś powącha piłkę. W końcu jest klasycznym napastnikiem i nie będzie jakoś specjalnie o nią walczył. Bo Postiga jest beznadziejny. Ale z powodu fanaberii trenera to on grał, a na zmianę wchodził jeszcze bardziej "fałszywy" Oliveira, który chyba jeszcze nie zdobył bramki w swojej profesjonalnej karierze. Portugalia będzie szukać swoich szans w strzałach z daleka i szybkich kontrach, ew. stałych fragmentach. Mają do tego wykonawców. Nie są faworytami, ale jeśli ktoś ma im coś strzelić na tych zawodach, to Portugalia jest jedną z lepiej ułożonych pod tym względem opcji. Dodatkowo jestem pewien, że Bento odbył w ostatnich dniach długą rozmowę z Żoze, który jak wiadomo lubi dzielić się radami ze swoimi kolegami. Styl obu drużyn tak naprawdę nie jest znacząco inny. Medale trafiły do czterech ekip, które lubią cieszyć się piłką, zagęszczają środek pola, w ofensywie korzystają z indywidualnych talentów swoich piłkarzy. Obie drużyny mają potencjał na skrzydłach (Hiszpania używa tam obrońców, Portugalia - napastników), więc jeśli tylko zechcą zaatakować, mecz może być ładny. Ale pewnie zobaczymy 120 minut spokojnych ataków Hiszpanii i autobusiku Portugalii. Oby nie...
-
TRANSFERY
Bayern tradycyjnie skupuje najlepszych zawodników ligi, którzy jeszcze dla niego nie grają. Shaqiri, Pi'zarro, Mandżukić i Dante za łącznie jakieś 25 mln euro... To pewnie jeszcze nie koniec. Ale kto został do kupienia? Lewy obrońca? Może Philip Daems albo Dennis Aogo?
-
Koncerty - terminy, relacje, wrazenia
No właśnie wczoraj zauważyłem, że Gallows przyjeżdżają. Szykuję się, zwłaszcza, jeśli nowa płyta okaże się równie dobra, co ostatnia.