Treść opublikowana przez nobody
-
Journey
Kupiłbym gdyby była za max - 30 zł. 54 to jednak ciut za drogo jak na kieszeń przeciętnego Polaka. A szkoda bo lubię takie growe dzieła sztuki. Dla przykładu Przepiękne Okami za nie wiele wyższą cenę, to doświadczenie na ponad 60h. ;>
-
Resident Evil 6
Od czwórki to właśnie Leon jest badassem, który niszczy bossów samym nożem. Trudno żeby Kennedy nadal wyglądał identycznie jak w Raccoon to był zwykły młokos pierwszy dzień na służbie. Lata minęły i rozwinął się do residentowego terminatora. Ale mi tam tylko chodziło o kolor włosów i uczesanie. No w RE6 przynajmniej dostał zarost i wizualnie wypoważniał jak Dante w DMC4 @ Gary: I nie był rudy lecz szatynem
-
Resident Evil 5
Blah, gdyby największym grzechem ostatnich odsłon miała byc jakośc voice acting'u, to byłby ogień w szopie harcerzy. Zresztą, to chyba mało uczciwe porównywać fabularny kicz wysokobudżetowych produkcji (jak RE4&5) z jakością dialogów niskobudżetowych tytułów tworzonych z autentycznej pasji twórców. >.> Noc... G. Romero z 68' też miała kieprawe dialogi.
-
Resident Evil 6
Ech właśnie. Tu już nawet nie chodzi o samą spójność w gameplayu, ale kompletne burzenie immersji z tym tytułem poprzez takie "szczególiki". Obczajając całe 1h walkthrough'i z RE6 na YT, czy zagrywając się u znajomego w kampanię Leona czułem się jak dorosły facet w tandetnym domu strachu, gdzie większość atrakcji razi plastikowym wykonaniem na kilometr. Dziwne, bo jakoś grając w Dead Space 1 i 2, sam, w nocy i ze słuchawkami na uszach, czy dobrym 5.1 miałem miejscami "ciary" i poczucie zaszczucia (oczywiście od poziomu Survival wzwyż), heh nawet zdarzyło się kilka razy podskoczyć ze strachu. Tak btw; na ps3 site pojawił się jakiś czas temu taki oto temat: Waszym zdaniem: Jakich zmian potrzebuję seria Resident Evil? http://www.ps3site.p...ent-evil/129052 Dobrych pomysłów i wypowiedzi jest tutaj całe mnóstwo. Nieskromnie dodam że za swój udział trafił mi się tam upominek w postaci jednego z 3 egzemplarzy PS Extrima.
-
Resident Evil 6
Nie dało się lepiej you say... 1. Dlaczego żywe trupy, ludzcy nosiciele ożywiającego zwłoki wirusa działajcego poprzez częściową re-aktywację mózgu odpowiedzialną jedynie za poruszanie się i potrzebę zaspokajania głodu martwej osoby potrafią nadal chodzić, wyć i atakować - nawet po utracie blisko 70% mózgu po pierwszym celnym headshocie??? Ba! Wciąż umieją przy tym posługiwać się prymitywnymi narzędziami. (jak np. Naczelne) 2. Dlaczego te same; inteligentniejsze zdawałoby się od swoich psx-owych praprzodków paskudy zachowują się miejscami jak totalne niedorozwoje nie robiąc absolutnie NIC kiedy biegamy sobie wokół nich (na odległość poklepania po ramieniu) przez dobre kilkanaście sekund? (Pamiętacie co się zawsze działo kiedy próbując ominąć zombiaka w RE2, CV, czy nawet remejku znaleźliśmy się na moment na odległość poniżej 50 cm?) 3. Dlaczego twórcy gry starają się przekonać gracza że wieloletni doświadczony agent ma automatycznie zamieniać w jakiegoś (pipi)ego nadczłowieka, nic nie robiącego sobie z otaczającego go zagrożenia, rozdającego dzielnie na lewo i prawo high kicki i wrestlingowe rzuty na krwiożerczych bestiach, które przez ponad pół wieku kina nauczyły by trzymać się z od nich z daleka??? Wiecie co najbardziej przerażało mnie w epidemii zombie jako gówniarza? Świadomosć że choc jedno ugryzienie, nawet zadrapanie wystarczy do przemiany w jedno z tych monstów. Te sympatyczną fobię zapoczątkował u mnie GENIALNY Swit Żywych Trupów z 78’ G. Romero na TVP1 w latach 90’, a ostatnią przepięknie odświeżył wyśmienity Walking Dead, gdy przeżywam losy poszczególnych bohaterów. W RE nigdy nie musieliśmy się o to obawiać, a jednak wciąż pozostała nam ta świadomość nieuchronnego utracenia części zdrowia, które wymuszało na nas żmudne przeszukiwanie wszystkich pomieszczeń/ szafek w poszukiwaniu medykamentów. Tymczasem w RE6 Capcom odpie*dala nam akcje pokroju kopniaków z pół obrotu (najgłupszej rzeczy jakiej nie wykonalibyśmy w żadnej akcji 1v1 w realu na ulicy) i rzucania się przed Hordą na glebę z gnatem lub głową truposza w łapach. Survival i poczucie zaszczucia pełną gębą po prostu. Dalej: 4. Dlaczego twórcy zmuszają nas do takich kosmicznych kretynizmów jak konieczność odczekania zanim ciało zamieni się w zombie i nie wstanie by nam w(pipi)ić? Czy nerwowe rozwazania; Strzelić im wszystkim w łeb, na wypadek gdyby mieli powstać, czy może lepieć zachować ten magazynek do Beretty na później to za dużo o co proszę od 3 już generacji konsol Sony? A przecież podobny dylemat mieliśmy już przy okazji rimejku RE1 na GameCube gdzie wciąż martwiliśmy się czy warto lub wystarczy nam paliwa do podpalenia zwłok zanim te przemienią się w Crismon Head. 5. Dlaczego zombie które maja budzić przynajmniej jako takie napięcie zwyczajnie wywołują facepalma potykajac się o własne nogi? 6. Dlaczego zamiast po prostu wyć preferują durne „miuczenie” Ktoś serio ma ciary grając na tych cmentarnych etapach? Mówię o czymś takim: No i najlepsze; 7. Dlaczego do k…y n….y ten pie....y obdarty ze skóry zombiak w katakumbach (któremu na oko mózg wysechł już z 50 lat temu) kręci tą korbą? + biega z zapalonym dynamitem, szablą, czy inną pochodnią. Normalnie (pipi)a Evil Dead 4 – z tym że tam było to uzasadnione; zombie jako pomioty Szatana. Do pełni szczęscia brakowało mi jeszcze tylko rzucanych przezeń złowieszczych tekstów typu: „Zjem Twój Móóózg”, „Chodź świeżaczku. Dołączysz do krainy Ciemności…” Pytam w sumie całkiem serio, bo skoro ktoś tu łyka takie coś, to powinien także także kupić zombie prowadzące auta i strzelające z AK47. Później dochodzą jeszcze głupio śmiejące się potworki w samolocie, bieganie z „rąsią” z rodziny Adamsów po targu mięsnym, która „odzieliła” się od swojego właściciela. I facet który zamienia się m.in. w dinozaura…. Pie*dolonego Dinozaura! A to wszystko w "poważnym, hollywódzkim" tytule zaczynającym się niczym hitchcockowkie trzęsienie ziemii w postaci śmierci prezydenta USA. Teraz naprawdę skrótem: Chris (i w sumie też też Jake) kojarzy się z Codem, NIE ze względu na komondosów, a najbardziej ch*jowym znakiem naszych czasów, czyli jechaniu na tej marce – co zreszta przyznał sam Capcom przed premierą. (Wiesz chodzi o te wszystkie wymiany ognia, podkładanie bomb, odbijanie cywili z rąk (macek?) terrorystów itp.) Wspominając wcześniej O Jaavo napisałeś że japoński desing monstrów w sumie zawsze był „dziwny”. Serio, chcesz sobie może zestawić „strusie”, „jaszczurki w 30 sekund” i pajęczaki z uzi z takimi chociażby Lickerami, Hunterami, Regeneratorami, czy nawet większością mutacji z RE4? Tu nie ma co usprawiedliwiać, bo to intelektualno-designerska spie*dolina. Nic poza tym. I dobrze że ludzie po nich jadą. Ludzie oczekiwali krótkich, acz sprawiających że nie raz autentycznie podskoczyliśmy ze strachu/ zaskoczenia momentów jak: rozbijające szybę okna kruki czy dobermany wpadające do pokoju, ręce łapiące nas znienacka przez szczeliny w zabarykadowanym oknie, w miejscu gdzie od dobrych 7 minut nie widzieliśmy żadnych przeciwników podczas 3 krotnego przechodzenia tym samym korytarzem, Mr. X rozbijającego ścianę przed naszą twarzą tuż po tym jak zdawało by się kolejny raz go ogłuszyliśmy. Obawy o to co wyskoczy zaraz za rogiem lub drzwiami. Tego. Nie Uncharted of EvilField przez blisko 70% gry. Czołganie się na tyłku i strzelanie równocześnie to rzeczy jak najbardziej na plus, ale chyba kurna nie z Magnumem, karabinem szturmowym Scar, czy shotgunem w tył lub przód równocześnie. Podobnie jak wślizg i strzał alternatywny z takiego… karabinu snajperskiego. Technicznie także nie jest świetnie. Tylko średnio-dobrze. Właśnie dlatego że gra cierpi na zbyt duży dynamizm. Dlatego tekstury czasem nie domagają a kamera wariuję. Porównaj sobie wykonanie Lost in Nightmare w takim „statycznym” RE5 czy nawet Dead Space 1&2, a sam zobaczysz. Ta ostatnia pozycja wciąż zabija wykonaniem, a jest dużo bardziej dynamiczniejsza od RE5. Ta pozycja to Dobra, miejscami Bardzo Dobra Gra, ale paściarski Resident Evil.
-
Bioshock: Infinite
Może. W kwestii "fremejtu" i jakości tekstur. Zwłaszcza na ps3 ;/ Dotychczasowy gameplay jest wyswietlany na mocnym piecu. To fakt. Grafa BS1 i 2 wciąż może się podobać, ale tamte gry nigdy nie były tak widowiskowe, a przez to nie miały za bardzo gdzie ucierpieć. Nie chcę psioczyć, ale animacja postaci i przeciwników wygląda o wiele lepiej, lokacje rozleglejsze. Czy obecna generacja to pociągnie przynajmniej w 90% z tego co dane nam było dotąd zobaczyć? Wątpię. ;/ Może gdyby tytuł robił 1st Party Team od Sony byłbym spokojniejszy. Co jak co kupie pewnikiem. Konsole potrzebują takich tytułów jak właśnie BS1 i Infinite, Deus Ex, Dishonored, The Last Guardian, czy Cathrine i Beyond 2 Souls. Szczególnie dziś w czasach odmóżdzaczy w postaci wszelkich Codów, BFildów, czy innych Residentów.
-
Bioshock: Infinite
BioShock Infinite - ale także i BioShock1, Dishonored, Dues Ex, Journey, Beyond 2 Souls. Trochę mniej ale jednak Portal 1&2, Heavy Rain, The Last Of Us i MGS: Ground Zero. Tej "Nadziei" jest jednak całkiem nie mało ostatnimi laty;)
-
Resident Evil 6
Tak dla jasności z Leona zrobili emo lalusia dopiero przy okazji 'czwórki". Wcześniej nie był nawet blondynem. LMAO Generalnie sporo rzeczy spier...li od czasów "oldskulowych" residentów.
-
Resident Evil 6
Bo jak Japońce przysiądą trochę dłużej to potrafią wyczarować nam takiego Nemesisa, Regeneratorów, The Boss, Ravena lub innego Psycho Mantisa. W innym wypadku dostaniemy T-Rexa bez skóry zamieniającego się w człowieka czy grubasa na rolkach.
-
Resident Evil 6
W walce z Krauserem niestety najbardziej w całej grze dawała w kość nie możność poruszania podczas celowania. Ostatni etap wyglądał przez to jak stój-strzelaj-unik w postaci QTE i tak aż do zgonu. Co do Verdugo; pamiętam jak raz po przyjęciu dłuższej serii z TMP na pysk na moment złapał się za niego z bólu po czym autentycznie pogroził Leonowi palcem. Z U3 jest chyba największe napięcie; stwór atakuję z sufitu nad kilkoma wiszącym zamkniętymi platformami, a co najgorsze nigdy nie możemy być pewni kiedy zeskoczy nam tuż przed twarzą lub za plecami, do tego dochodzi niestandardowo krótki czas odmierzający upadek platformy, a to dopiero runda pierwsza... MISTRZOSTWO. Ilekroć słyszę/czytam w recenzjach że RE6 ma "najlepszy design monstrów w serii" krew mnie zalewa jak słabą ludzie mają pamięć, lub zwyczajnie nie wiedzą co mówią.
-
Resident Evil 6
Faktycznie Nosferatu dawał radę nieprzeciętnie, ale moim zdaniem powyżsi Verdugo i U3 mieli w "czwórce" jednak znacznie lepsze walki i prezencję niż Krauser. Odświeżyłem sobie ich dosłownie wczoraj i wciąż dają ten mocarny suspens oraz poczucie respektu (szczególnie przed Verdugo) :3
-
Resident Evil 6
Na tej liście brakuje mi: Dużo lepsi od Weskera z "piątki", popierdółki z Revelations, czy tej podróbki trola jaskiniowego z LOTR
-
Resident Evil 6
Nie umarł, przynajmniej jeszcze nie w "czwórce", a zmienił się w wielu miejscach na lepsze bądź gorsze. Ludzie jakoś zapominają że w starych resach też mogliśmy siać pożogą z RPG, minigunem lub chociażby M4A1 z infinite ammo. Wykręcać czasówki (to nie w RE4 a RE3 zadebiutował tryb o nazwie "Marcineries" na czas) W RE4 grałem jako 19 latek i fan RE2&3, SH1-2 a pomimo to nie zabrakło mi w nim momentów gdzie autentycznie podskoczyłem ze strachu t.j. tuż po walce z El Giante, gdy byłem przekonany że ten spokojnie stojący wilk przy kościele to ten sam psiak, które pomógł mi wcześniej w walce. he he Nie brak było mi także uczucia suspensu z cyklu; "coś tam biega w pobliżu/ cholera co jest za tymi drzwiami/ lepiej żebym tym razem nie chybił, bo po mnie" za sprawą np. świetnych Regeneratorów, oraz momentów autentycznej paniki jak np. w kopalni kiedy odmierzający czas upadku kolejnej zamkniętej platformy uprzyjemniał mi ten bydlak: czy znalezienie się niespodziewanie pośrodku pił spalinowych siostrzyczek Bella: Miejscami, a zwłaszcza pod koniec co prawda klimat strasznie się rozwadniał, idąc w tory jakie mamy obecnie np. w RE5 i 6, a jednak te subtelne elementy nie pozwalały nazwać go jeszcze zwykłą strzelaniną i pogrzebaniem ducha RE. (No chyba że ktoś oczekiwał nie wiadomo czego lub grał w dzień z kuplami od piwa) Ps W "piątce" przesympatycznie pamiętam spotkania z Lickerami a w szczególności motyw z oczekiwaniem na zjeżdzającą windą. I w zasadzie tylko to. Dziś oficjalnie można rzecz że survival horror w RE umarł.
-
Resident Evil 6
No i o to mi od początku chodziło - gra przynajmniej trochę poznana, napisane konkretnie co i jak się nie podoba. Git. Wbrew pozorom cieszę się, że gra jest tak kontrowersyjna i zgarnia bardzo mieszane opinie, bo to może dać Capcomowi do myslenia i RE7 będzie w końcu Residentem na jakiego czekam od czasu czwórki (RE6 mimo, że świetny, na pewno jest daleki od tego czego się spodziewałem). A negatywne opinie mnie nie rażą, jedyne co mnie wkurza, to uprawianie żenującego hejtingu przez ludzi, którzy chcą koniecznie się wypowiedzieć, a w rzeczywistości g*wno wiedzą. Twój post mi się podoba, mimo że z wieloma rzeczami się nie zgadzam. Tak już można przynajmniej prowadzić dyskusję. To super Nadal jednak upieram się przy twierdzeniu że jeżeli ktoś oprócz zetknięcia się z demem obczaił także filimiki przedstawiające takie choojowe motywy jak np. - QTE zasłaniające nam już prawie 1/4 ekranu i pokazujące już nawet jak długo i kiedy mamy używać przycisków - GPS dla ćwierc debili (obecny nawet po wyłączeniu go w opcjach pod L2!) - wymiany ognia ze „strusiami” - potykanie się o pajęcze odnóża terrorystów porywających zakładników - czy bzdury pokroju zombiaków kręcących korbami ,ten powininen mieć pełne prawa by być dla tej gry bezlitosny. Przynajmniej pod względem oceny designu przeciwników, paściarskiej tandety przeczącej całej tej „epickiej otoczce”, oraz gameplayu (przy założeniu że obadał wcześniej także całe demo) Może to nie sprawiedliwe aby wlepiać tutaj 1-4/10 bez dotykania pada, ale na pewno by nazwać ją tytułem grubo poniżej oczekiwań. Stąd moja obrona większości krytyków-teoretyków. Ja już w zbyt wiele gier grałem, zbyt wiele filmów obejrzałem i zbyt wiele książek przeczytałem, żeby podobne głupoty robiły na mnie wrażenie. Chyba się na to uodporniłem, bo widząc "T-rexa" w RE6 spokojnie tylko pokiwałem głową i powiedziałem do siebie "aha, spoko". Resident Evil zawsze był pełen kretynizmów (no, dawniej trochę mniej), a to co wymyślono w czwórce to już było absolutne dno fabularne i logiczne, więc od tego czasu wiem, że cokolwiek tu zobaczę już mnie nie zaskoczy. Przy takich grach najlepiej wyłączyć mózg i skupić się na czystej akcji, a nie analizować zdarzenia, które i tak nie mają sensu. Ja także widziałem/ czytałem/ ograłem ich sporo, ale zawsze potrafiłem łapać odpowiedni dystans i konwencję; jak Batmany Burtona czy inny Edawrd Nożycoręki – to klimatyczna groteska i artystyczny miszmasz, jak Jurassic Park – to po prostu dobre kino s-f o cudach inżynierii genetycznej, jak Indiana Jones czy Star Wars – to po prostu bezpretensjonalne kino Przygody/ Baśń w przestrzeni kosmicznej, jak Alien, Aliens czy Predator – niezłe „realistyczne” obrazy s-f/horrory itd. Kwestia tego bossa nie tylko kompletnie burzy pozory epickiej otoczki RE6 w poważnej konwencji (smierć prezydenta USA itp.) ale zawodzi przeokrutnie także w kwestii designu. Naprawdę trzeba już odwoływać się do prehistorii, lub kretyńskich monster movie z lat 50’ ubiegłego stulecia? Jak ujął to Zwyrodnialec; „Irving (RE5) został przebity”, a ja po całym tym nagromadzeniu debilizmu zareagowałem dokładnie tak jak Ty; „Aha spoko” Zestawiasz tu mieliznę RE4 i cholera masz w tym sporo racji. Kocham RE4, uwielbiam w zdecydowanej większości sensowny i przede wszystkim bardzo odświeżony design monstrów oraz większości bossów, ale scenariusz, kretyńskie postacie i główny sprawca to totalna tragikomedia. Chociaż kto wie: mógłbym go kupić - t.j. fabułę pierwszych trzech części. A że sam sobie dopowiadam jakieś bzdury…. Warto dodać, że w CV to była jedyna dobra zagadka, poza tym trochę ją skopiowano z RE1. Niestety, większość kombinowania w klasyczynych Residentach ograniczała się do biegania w tę i we w tę z kluczami i innymi duperelami, a łąmigłówki w 90% przypadków dało się rozwiązać metodą chybił-trafił (w RE3 było tego mnóstwo). No i to były przygodówki, więc to inna sprawa. Teraz RE jest już zdecydowanie strzelaniną (z drobymi motywami przygodowymi) i przez to jest trochę usprawiedliwione za takie odmóżdżone podejście, bo w końcu od strzelanin nie powinno się wymagać wysiłku intelektualnego... Umówmy się że to co dziś może na wyrost nazywamy zagadkami w rzeczywistości były zwyczajnymi elementami eksploracji Ściągnąłem sobie nie dawno klasyka z psxa na PSN, czyli Mojego pierwszego resa ever – RE2 i jasna cholera w kwestiii eksploracji jest dokładnie tak jak pisałem; - 3 klucze w inventory, korba i detonator - 5 zamkniętych pomieszczeń/ lokacji praktycznie bez żadnych większych podpowiedzi gdzie skierować się najpierw i użyć jednych z tych przedmiotów by popchnąć akcję do przodu. (poza np. kształtem i kolorem klucza, które łatwo moglismy skojarzyć z odpowiednimi drzwiami) - mapa bez jakichkolwiek oznaczeń co robić wg twórców i w jakiej kolejności Że to niby by już nie przeszło? I tak i nie. Teraz odnawiam sobie RE4 i jasna cholera – tam też są elementy eksploracji i zagadki! (Jestem w tej chwili po pokonaniu Verdugo – sługi Salazara w kanałach zamku), na liczniku 6,5h (normal), a za sobą miałem już np. - przyjemną zabawę w układanie witraży w kościele przy cmentarzu - podmienianie 4 obrazów na ścianie aby te utworzyły „ofiarę z 6 ludzi” - zabawa w przesuwanie „puzzli” aby stworzyć wizerunek herbu (na koniec manualnie należało wybrać i zainstalować brakujący kawałek) + kika pomniejszych popierdółek A przecież to gra w konwencji shotera tpp! I co nie da się? Na pewno nie w konwencji z co-op i dzisiejszym nastawieniem branży. Ale jednak dało się to zrobić w shooterze...
-
Resident Evil 6
Jeśli dodam że obczaiłem także walktrough z pierwszych rozdziałów Leona oraz Chrisa oraz całe finałowe strarcie to będę wiarygodniejszy? Potykanie się o własne nogi jak ostatnia pierdoła, tragiczne SI przeciwników - miejscami nawet gorzej niż w RE1-3! Pomysły jak: zombiak bez skóry ze szpadlem w łapie na cmentarzu (Zemsta grabarza?), czy biegający jak idiota z odpalonym dynamitem lub kręcący korbą (groteska niczym w Evil Dead), drift na d... przed szczekami gigantycznego rekina ze zmienianiem broni i magazynków w locie. Rozstawianie po kątach całych hord krwiożerczych przeciwników przy pomocy tekwondo i zawodowego wrestlingu Trudno tego nie wytknąć - zwłaszcza od kampanii silącej się na powrót do korzeni. Z drugiej strony obrona w sklepie z bronią przed nadciągającą hordą czy drzwiami katedry zrobiła na mnie mały efekt "Wow, fajne". I stąd moja maksymalnie obiektywna ocena 7 - bez hejtu.. Dla tej jednej, najlepszej kampanii. Czyli, hmm dobrze. Z tym że taki np. Uncharted od zawsze były produkcją niejako w stylu over the top - jak np. Indiana Jones. Nie o inteligencję tutaj chodzi, a o widowiskowość i momenty rozpie*dalające swoim rozmachem i autentycznym Duchem Przygody przez duże P. Vide scena ucieczki z tonącego statku czy wywalenia Draka z samolotu nad pustynią, miażdżącę swoim rozmachem sceny ucieczki z zaginionych miast itp. O wspomnianych z tych scen mógłbym pisać z wypiekami na twarzy, także dzięki oszałamiającym efektom specjalnym i wizualiom. (Nigdy nie kazałem być im inteligentnymi czy realistycznymi t.j. nie wymagałem tego np. od serii Indiana Jones) Tymczasem taki RE na siłę stara się być z jednej strony: A) survival horrorem - a przypomina bardziej spacer dorosłego faceta po kiepskiej jakości domu strachu w wesołym miasteczku B) czystą grą akcji jak GOW lub COD ale z miejscami totalnie nieumiejętnym skalkowaniem najlepszych aspektów tych tytułów (cover system itp) C) Super widowiskową pełną nagłych zwrotów akcji, pościgów i ucieczek przygodówką jak Uncharted - z tym że tam gdzie w Uncharted mieliśmy bezpośrednią kontrolę nad postacią/ sami nią celowaliśmy, tutaj biedni Japończycy muszą ratować się QTE co jest po prostu żenujące. (np. scena w śmigłowcu z prologu) Właśnie, muszę liczyć się z umownościami, które także ograniczone są pewną konwencją. Fabuła traktuje temat wirusów które zwiększają siłę, gabaryty, wygląd nosiciela, ale przecież nie mogą brać się nie wiadomo skąd i znikać nie wiadomo gdzie. To gra w konwencji s-f. Nie wizard fantasy. Siara na pierwszej stronie napisał to chyba najpełniej: "Atakuje mnie kobieta, na której dawno testowano wirusy, przez co zwariowała i ohydnie zmutowała (SENSOWNIE - narośle, guzy, zdeformowana twarz itp) - fajne Atakuje mnie coś, co powstało po kolesiu, który zaaplikowal sobie jakiegośtam wirusa i to coś jest nagle większe niż statek, a koleś miał z 1,65 wzrostu i za chui nie wiadomo skąd taki podział komórek, na czym się to żywiło itp, itd - badziew" To właśnie dlatego gotów jest przełknąć akcje pokroju Wiliama Birkina w RE2, który formę blisko 3,5 metrowego bydlaka z 4 rękami uzbrojonymi w kościane pazury osiągnął dopiero przy 3 formie mutacji z rzędu (a każdą dzieliło co najmniej kilka godzin w świecie gry), szczególnie mając w pamięci tak wyśmienity obraz jak Obcy 8 Pasażer... Teraz twórcy starają się nam wciskać że tak można nie wiadomo skąd i to w skali 1:30 i jak w następnej części pojawią się ludzie mutujący w 5 sekund w 30 metrowe biedronki, to pewnie tez będzie okay, bo wirus przecież ewoluował... Opcji samo regeneracji w grach pseudo realistycznych nie warto przywoływać. RE Code Veronica miał bardzo dobre zagadki np. ta z 5 obrazami wymagająca od gracza przynajmniej dobrej znajomości j. ang. i kojarzenia faktów. Zagadka w ratuszu w RE3 z 3 kamieniami oznaczającymi upływ czasu, też była fajna. Najważniejsze jednak że nie wykładał nam wszystkiego kawa na ławę, gorzej niż szympansom labolatoryjnym. Nie wiem czy wiesz ale Uncharted 2 miał zje... zagadki, ale pod wpływem krytyki i sugestii fanów na forum Naughty Dog w trójce wreszcie pojawiły się takie które nie urągały już ludzkiej inteligencji (nad paroma sam musiałem przysiąść te parę dłuższych minut, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło) Byłem wśród tych krytyków nota bene.
-
Resident Evil 6
A gdyby tak; 1. Scenariusz Leona zrobic w stylu Lost In Nightmare, ale dodać tylko wolne poruszanie podczas celowania/strzelania rodem z Dead Space. Wzmocnić/przyspieszyć część przeciwników/ dać parę momentów ich przewagi liczebnej itp. Przywrócić prawdziwe Crismon Head, Huntery, Lickery i ich odmiany. 2. Rzucanie się na glębę i czołganie na tyłku mogło by zostać byle by tylko zrezygnowano z równoczesnego pełzania w tył lub przód i używania broni dużego kalibru jak Magnum itp. (Edit: albo skorzystać z pomysłu Zwyrodnialca) 3. Melee przywrócić do formy z 4&5, czyli jedynie po ogłuszeniu, 4. W scenariuszu Chrisa i Jaka dać wymiany ognia, ale z normalnie wyglądającymi ludźmi, bez żadnych bzdur jak kolo na nogach pasikonika itp. Wirus który by sobie aplikowali działał by np. na zasadzie wzmocnienia ich wytrzymałości i siły fizycznej - zaś efektem obocznym były by np. jedynie przyrost agresji i zaczerwienione lub zbielałe gałki oczne. Do tego dochodziły by oczywiście B.O.W. itd. Wszelkie ewentualne mutację nie urągały by ludzkiej inteligencji. 5. Jakieś notatki z których manualnie wpisywalibyśmy kody czy inne szyfry w komputerach i sejfach bez żadnych podpowiedzi też były by mile widziane. Podobnie jak rezygnacja z informującego o naszej odległości od celów huda. (W demie nawet po wyłączeniu go w opcjach był dostępny pod L2) Z tym że wszystkie te pomysły psu na budę, skoro Capcom was przekonał do zakupu "tym co jest" i będzie jeszcze głupsze, ups lepsze w następnych resach. Ps Do dziś pamiętam jak w demku zombie dopadł mnie na glebie i zamiast zaspokoić swój głów zaczął okładać mnie butelką wina jeszcze podczas napisu "You Are Dead". Może nie był głodny?
-
Resident Evil 6
Gary ja też serio pytam; Czy narzekacze naprawdę muszą męczyć się z przechodzeniem tej gry - co zazwyczaj będzie wiązać się z kupnem i zasilaniem konta Capcom (i da mu tylko dodatkową motywację do kontynuowania takich szmir), żeby stwierdzić że gra jest w istocie tandetą na miarę takiego Grindhouse Planet Terror? Z tym że PT był niczym innym jak hołdem i pastiszem oddanym specyficznej grupie filmów klasy C - co mówi samo za siebie, a RE6 stara się oszukiwać gracza siląc się na widowiskowy, pełen patosu epicki obraz Hollywood na miarę np. Dnia Niepodległości. 4 najdosadniejsze aspekty prezentujące mieliznę tej gry: 1. Debilna akcja na intelektualnym poziomie Szybkich i Wsciekłych 5 dla 13 latków: http://www.youtube.com/watch?v=WSCheXIaXmk&feature=g-hist 2. 50% przeciwników wpisujących się w konwencję ostatnich filmowych adaptacji RE: terrorysta-struś, terrorysta-pająk, ogromna jaszczurka wyskakująca z człowieka z wielką macką, zombiaki obarte ze skóry biegające po cmentarzu ze szpadlami w jednej ręce i kręcące korbami w katakumbach. 3. Finałowe "epickie starcie" z facetem tworzącym w KILKA SEKUND 20 metrów mięsa, mięśni, żył oraz kości i wracającym do swojego normalnego wzrostu i postaci... tak z 10 razy. Czary? 4. Traktowanie współczesnego gracza jak totalnego niedorozwoja: - QTE, nie tylko zasłaniające nam już prawie 1/4 ekranu (good bay immersjo) ale i pokazujące jak długo musisz kręcić w prawo tą p..... gałkę, lub klepać R1 co by przypadkiem czegoś nie spieprzyć. - lewitujące w powietrzu strzałki nad głowami co niektórych przeciwników oraz leżącej amunicji/ innych itemów, bo przecież połyskujących jak psu jajca itemów ktoś i tak mogłby nie zauważyć… - tłumaczaczenie w formie obrazkowej co się wydarzy po wciśnięciu przecisku akcji przed dzrzwiami. :3 Jak tak dalej pójdzie to w następnym Resie dostaniemy zagadki na poziomie zadań szympansów labolatoryjnych, czyli: „włóż 3 figury geometryczne w odpowiednie otwory” a w tle podbudowujący nasze ego głos partnera: „Leon, You made it!” Tak to widzę. Dawniej w grach (ot chocby takim RE2) mielismy: - 3 klucze w inventory, korbę i detonator - 5 zamkniętych pomieszczeń/ lokacji praktycznie bez żadnych większych podpowiedzi gdzie skierować się najpierw i użyć jednych z tych przedmiotów by popchnąć akcję do przodu. (poza np. kształtem i kolorem klucza, które łatwo moglismy skojarzyć z odpowiednimi dzrzwiami) - mapę bez jakichkolwiek oznaczeń co robić wg twórców i w jakiej kolejności Dzisiaj dylematy z cyklu: „Hmm, korytarz idzie prostu i skręca tylko w lewo. Lepiej włączę nawigację żeby się nie zgubić” Mamy 20+ lat na karku. Niektórzy z nas własne rodziny oraz dzieci. Czy Capcom naprawdę myśli że z wiekiem zwyczajnie ogłupliśmy skoro wciąż jesteśmy graczami? Ja rozumiem "takie czasy" itp., ale niech to przynajmniej nie uwłacza ludzkiej inteligencji. To w końcu dla nas wrócili Leon, Chris i Sherry Birkin, czy dla 13 letnich dzieciaków z hamburgerami zamiast mózgu? RE to obiektywnie rzecz biorąc gra na 7. Intelektualnie na poziomie średnio wysmażonej frytki z pretensjami do bycia czymś więcej. Tak, gram jak zdarta płyta, ale może pora zrozumieć że nam też zależy na kształcie jednej z naszych ulubionych marek?
-
Resident Evil 6
Oceniać tylko po demie to można było za czasów PS1. Teraz jest You Tube, hasło - Resident Evil 6 czy inny Silent Hill i Heyah.
-
Resident Evil 6
- namiastki survivalu w grze, w której większość dzieje się w dzień gdzie słońce praży japę - w RE5 nie BYŁO Zombie! i fakt były mięsem armatnim gdyż wyskakiwały na Chrisa, który dzierżył potężne gnaty z łopatami. W RE5 również występowało Meele tylko że było bardziej schematyczne = strzel w noge / głowe a następnie wykonaj meele. Spotkania z Lickerami w podziemnym labolatorium było 100% survivalem: http://www.youtube.com/watch?v=SotbC9X2EUE I zdecydowanie najlepszym motywem w grze. Te dźwięki, ten Klimat, ta Muzyka! Dlaczego cała gra taka nie była?! Co do melee w 4 czy 5, nigdy nie byłem jakimś fanem tych kopniaków z pół obrotu itp. ale tam przynajmniej nigdy nie stanowiły one alternatywnej formy rozprawiania się z kreaturami. (Były dostępne tylko po ogłuszeniu, wytrąceniu z równowagi przeciwnika, czyli stosowane rzadziej niż np.nóż) Leon A.D. 2012 rozdający kopy na lewo i prawo pośrodku otaczającej go krwiożerczej hordy to już totalna tandeta klasy D. O obym nie musiał tego oglądać grając w remake "dwójki". O ile powstanie. Ech chyba dam im szansę i podpiszę tą petycję co do odświeżenia RE2. Może to jakiś test na sprawdzenie ilu tak naprawdę RE ma wciąż starych fanów i przełoży się to na kierunek kontynuacji serii?
-
Resident Evil 6
Och ależ to bardzo proste. Ja np. w postawiłem sobie za cel mission impossible by wykazać jaki idiotyzm osiągnął RE przy okazji 6 części i jak traktuje graczy niczym totalnym niedorozwojów, by ustrzec obecne i przyszłe pokolenia graczy przed totalną degradacją intelektualną ze strony chciwych wydawców. (ludzie-pająki, ludzie-strusie, ludzie... jaszczurki, humanoidalne chodzące odchody). Wszystko jednak przebił ostatni boss u Leona... a ja najwyraźniej nie skapowałem że cała gra to tak naprawdę komedia w stylu Planet Terror. A tak bardziej poważniej; Powód jest oczywisty i zrozumie go każdy kto grał i lubił poprzednie, starsze residenty. Więcej sprzedanych kopii oznaczać będzie jedno: zamienianie tej marki w totalnie odmóżdzone Call Of Duty z głupimi stworami. Większość tych która kupiła docenia jednak kampanię Leona, a przynajmniej jej pierwszą połową. (jakby nie było najbardziej "residentową" I hejtuje pozostałe (szczególnie Chrisa), więc to znaczy że krytyka może przynieść jakieś efekty i... może to jest droga aby Capcom się opamiętało i znalazło złoty środek? Moim zdaniem jest ona jeszcze prostsza i nazywa się Lost In Nightmare z RE5 z dodanym wolnym poruszaniem się podczas celowania i nieco większym nasyceniem strzelania. A niech już i nawet zostawią wymiany ognia z przeciwnikami, lecz niech będą to przynajmniej zwykli ludzie, a nie jakieś pokraki którym wyrastają strusie nogi czy inne czułki by dodatkowo straszyć nas nasyceniem tandetnej groteski. Dead Space 3 ma ogromną szansę pokazać jak wypośrodkować te elementy bez obrażania inteligencji przęciętnego gracza kretyńskimi pomysłami. (Nawet pomimo tego że preferuję drogę jego poprzedników)
-
Resident Evil 6
You mean This(?): http://www.youtube.com/watch?v=n3HUqtPU2rA&feature=plcp No to w końcu i Ty dotarłeś do swojego limitu tolerancji na absurdy ostatnich odsłon. Ja taki efekt miałem już po obczajeniu traillera kampanii Jacka i chińskich gangoli z jakimś przerośniętym, mackowatym ch... zamiast ręki zamieniających się w jakieś sqrwozaury. (Obecni byli także w demie) Jak już wspominałem (w skierowanym do Ciebie poście, usuniętym przez moderację za parę gorzkich słów prawdy + bezcenną mine Siary z Killer-ów 2-óch); w następnej części spodziewam się zombiaków na wrotkach, chodzącej pizzy i kolesia Trolololo w roli ostatniego badassa. Swoja drogą te (i jeszcze głupsze pomysły) zostały już wcześniej wyłożone przez internautów (UWAGA NA SPOILERY): http://www.youtube.com/watch?v=WSCheXIaXmk&feature=g-hist (Walking Shit rządzi.) Pomijając cały ten cynizm i pozowanie na największego douche bag'a forum, aż mi autentycznie smutno co Capcom ostatnio prezentuje, a przecież design przeciwników zrywającej z konwencją survival horror 'czwóreczki" nawet dziś stanowi małe mistrzostwo swiata: http://www.youtube.com/watch?v=Bg5hij8l90I&feature=related
-
Resident Evil 6
Ja tego nie twierdziłem.
-
Resident Evil 6
No i to by stykło. Ja tam jednak uważam że recenzenci powinni kierować się przy wystawianiu oceny końcowej także tym co obiecywano im wcześniej. No ale wtedy taki MGS4 dostałby pewnie 8-. hehe
-
Resident Evil 6
No ale ja - ostatni raz - powtarzam że najgorsze oceny (także te grubo przesadzone jak 3-4) wystawione zostały w większości nie przez ludzi którzy ostatnie klika miesięcy przeleżeli pod lodem, lub byli kompletnymi kretynami, lecz przez ludzi którzy doskonale zdawali sobie sprawę co nastąpi i jedynie ostrzyli sobie zęby by wytknąć wszystkie wcześniejsze kity i niedoskonałości gotowej produkcji. To przynajmniej odczułem po obczajeniu chociażby video recki od GameSpot. Też się zgadzam z tym co napisał Viper. Nikt tu nie został wyrolowany. (No może poza jakimiś marginalnymi idiotami) Ale wcześniejsze "obietnice wyborcze" dały im (znaczy; recenzentom) doskonały pretekt do udania głupa.
-
Resident Evil 6
A czy ja stwierdziłem że Destructoid był obiektywną recenzją? Idąc Twoim tokiem rozumowania nie powinniśmy: - rozliczać polityków których wybieramy za ich niespełnione, wcześniejsze obietnice wyborcze, - oceniać krytycznie filmów których twórcy kreowali na wielkie dzieła - a wręczyli nam szajs, - opierać się wyłącznie na intuicji i własnych wnioskach z zaobserwowanych materiałów (np. demo) - a bujdy firm zostawiać w niepamięć Tak jak mówiłem; tu nie chodzi o naiwność, a o zwyczajne wypunktowywanie rzuconych obietnic. Goddammit. I nie, nie kupowałem tych bzdur, ale to chyba nie powinno mieć nic do znaczenia przy indywidualnej oceny recenzenta/ gracza/ odbiorcy danego tytułu. Ps Sprawa z amunicja wypłynęła jako obrona firmy przed zarzutami graczy o postawienie akcji nad survival horror. I jak już mówiłem, niezależnie jak element ten wpływa na feeling RE, jest to po prostu kretyńska forma usprawiedliwiania obranego kierunku. (To tak jakby Epic twierdził że Gearsy są horrorem bo walczymy z brzydkimi stworami z innej planety.) No chyba że - idąc tokiego takiego myślenia - Uncharted 3 na hardzie wzwyż też jest trochę survival horrorem.