Skocz do zawartości

Lati

Użytkownicy
  • Postów

    212
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lati

  1.  

    Ale to chyba jakiś "tutorialowy boss".

     

    Tym bardziej właśnie jest to rzygowe - w DeS (pomijając Vanguarda) pierwszy boss to unikatowy Phalanx. W DaS zaczynasz z Asylum demonem (ok, tu faktycznie też można się czepić, ale przynajmniej jest dużo większym od gracza przeciwnikiem, nie humanoidem) i gargulcami. DaS2 serwuje nam na start też giganta, a dopiero później humanoida, choć walka z Pursuerem jest też pewnie częściowo planowanym, niejawnym tutorialem dla gracza, by korzystał z elementów otoczenia (balista).

    DaS3 natomiast od razu rzuca zwykłego humanoida - nie czepiałbym się tak naprawdę go, bo pewnie dobrze spełnia formę tutorialowego bossa, ALE.

    Przebiegła mi przez głowę myśl, że skoro na starcie rzucają od razu humanoida (nie mieli pomysłu na kogoś ciekawszego?), to gra może znowu być przesycona tego typu przeciwnikami, co było jednym z problemów DaS2.

     

     

    Ale zauważ, że w Bloodborne też miałeś na początku tropiciela (jeżeli ominęło się Bestie Kleryka, co trudne nie było). I było to swoistą zapowiedzią, że teraz takich będziesz spotykał częściej na swojej drodze. Może w DS3 będzie podobnie. Humanoid którego na początku traktujemy jako bossa, i który pewnie napsuje nam trochę krwi na starcie, później okaże się zwykłym randomem, który co chwile nas będzie nękał. Coś ala Prześladowca z DS2, który moim zdaniem był świetnym pomysłem.

  2. Nie wiem o co wszystkim chodzi z tymi misjami pobocznymi....

    Raz musiałem się bić w barze i namówić babkę na spotkanie z jednym gościem żeby nabrał pewności siebie, a innym razem pomóc komuś w walce odpalając nad nim silnik rakiety. Co wy byście chcieli? Gre taneczną, albo granie w karty? To marsz do Wieśmina...

  3. Nie każdego klimat. Po prostu to rodzaj gry w której chodzi o poznawanie i odkrywanie świata, a nie na rozbudowane fabularnie questy jak w Wieśku i nie każdemu to pasuje, co jest całkiem zrozumiałe. Ale i tak sporo wytrzymałeś, bo znam osoby co odpadały po połowie tego czasu.

     

     

    A co wysyłania gier ze sklepów... To nie panikują tu wszyscy za bardzo? Mam Deja Vu z premiery wspomnianego Wiedźmina gdzie też każdy robił po gaciach ze strachu, że gry nie będzie na czas, a i tak prawie wszyscy dostali. I nic w tym dziwnego, ze status przesyłki zmieni się wieczorem. Sam pracuje w sklepie wysyłkowym i dobrze wiem, że towar jest odbierany przez kuriera ponad godz po zamknięciu sklepu dla klientów. A do tego dodajcie jeszcze to, że owy kurier musi dojechać z paczkami do sortowni i wprowadzić je do systemu...

  4. Gusta, guściki. Dla mnie GTA, to jehbana nuda.

    Ooo... Czyli nie jestem jedyny.

     

    A remaster na "czwórkę" bardzo mnie cieszy bo zawsze chciałem w to zagrać, ale szkoda mi było kasy na prawie martwa konsole.

    Która swoją droga dostała kolejny gwóźdź do swojej trumny.

  5. Tzn co? Jak wjadę czołgiem na misje i w wyposażeniu rocket launcher i wytnę wszystkich w pień to na końcu będę miał S, czy wyznacznikiem jest najważniejszy czas?

    Za zabójstwa możesz dostać ujemne punkty, ale dobry czas i tak to nadrobi. Ja czołgiem pokonałem Skulle w misji "Code Talker", a misję "Skull Face" przejechałem na D-walkerze i za obie wpadła S-ka. A to dwie misje w których skradanie dawało mi najwięcej satysfakcji, ale co z tego jak są dość długie i przeczolganie się przez nie owocuje najwyżej rangą B.

  6. Fabuła jest jaka jest. Kto chciał już swoje żale wylał. Ja z koleji ponarzekam na jedyna rzecz, która mnie wnerwia w gameplayu. A mianowicie na nagradzanie za misję i na to, że najważniejszym czynnikiem jest czas.

    No kuźwa krew mnie zalewa jak w grze, która domyślnie ma być skradanka, przechodzę misję po cichu, czolgajac się, odwracając uwagę wroga i ogólnie bez jakiegokolwiek wykrycia i mam rangę A. Ale jak wezmę tę samą misję, przebiegnie przez bazę, chwycę co chwycić miałem i spieprzę do helikoptera pod ostrzałem wroga, ale zajmie mi to 3 minuty z hakiem to gra czestuje mnie piękna rangą S. No po prostu genialne.

    • Plusik 1
  7. Już nie wspominając o tym, że w pierwszym MG Boss potrzebował jakiegoś doktorka, żeby mu zbudował jakiegoś mega biednego Metal Gear'a. A ty czasem

    wersja Ultimate biegała se gdzieś po świecie

    .

    To chyba najgorszy urwany wątek w historii serii. A tych kilkunastu niedokończonych minut wedrujacych po sieci nie liczę. Chyba że zrobią z tego jakieś DLC, albo cokolwiek.

     

    A co do Millera to napisalem w spoilerze, bo o jednej z jego ułomności dowiadujemy się praktycznie pod koniec 1 rozdziału, a wiem że dla niektórych coś takiego może być dużym spilerem.

  8. "Trochę" to malo powiedziane, ale myślałem, że kanon po tej części całkiem pójdzie się (pipi)... Więc nie jest źle.

     

    Ale mnie bardziej interesuje który BB wysłał Solida na Outer Haven.

    Wiem że pierwotnie był to ten sam który okazał się być szefem OH i wysłał go myśląc, że nie da rady, ale może tak naprawdę to właśnie dobry Boss pociągnał za sznurki. Przynajmniej póki nie doszło do incydentu na Zanzibarze i wszystko poszło się...

     

     

    A co do Millera:

     

    To musiał być z niego nauczyciel roku: bez nogi, bez ręki i niewidomy. Aż dziw bierze, że Solid nie padł już na samym początku.

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...