Skocz do zawartości

tomasz_sromasz

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomasz_sromasz

  1. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Jak będzie dorastał, to nie straci warunków, chyba że wpadnie pod samochód. Wręcz przeciwnie, szczyt tężyzny fizycznej przypada mniej więcej na 20 rok życia (jeśli idzie o włókna szybkokurczliwe, czyli siłę) spada wyraźnie dopiero po trzydziestce, natomiast włókna wolnokurczliwe nie spadają wyraźnie po trzydziestce. Więc wydaje się, że może być tylko lepiej, jeśli będzie mądrze trenował. Inna sprawa, że dzieciaki w jego wieku mają optymalną naturalną technikę biegu i niską wagę, a to już może się zmienić z wiekiem, jak będzie ekspozycja na dwie największe choroby cywilizacyjne: siedzenie i obżeranie się guwnem.
  2. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    poczułem się jak Lee Sedol przegrywający z AlphaGo
  3. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Ostromecko zrobione, wygranko, tempo 3:27 w srogiej ulewie, że gripa to ja w ogóle nie miałem i zamiast się rozgrzać, to wymarzłem, ale jest ok. Nie ok jest, że to już wszystko w tym sezonie, bo połówkę z Piły, jak mi odwołali, to się zapisałem do Ołomuńca w Czechach, ale tam stan wyjątkowy, więc (pipi)ać to, zrobiłem wczesne roztrenowanie. Mijają dwa tygodnie bez biegania (no może raz w tygodniu). I od poniedziałku ruszam z treningiem eksperymentalnym, będę cudował z techniką biegu i radzeniem sobie z zakwaszeniem, a objętości będą mniejsze. Na starty i tak się nie zanosi, więc można coś popróbować innego.
  4. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na epl odpowiedź w temacie w Klub Dobrej Ksiazki
    Parę rzeczy ostatnio przeczytanych: Dorota Masłowska, Jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z domu II -- druga odsłona felietonów publikowanych na dwutygodnik.com. Kto czytał choć jeden, ten wie o co chodzi. Lepiej trafić się nie da, jeśli chcemy poczytać o współczesnej p*lsce i rzeczywistości w ogóle z humorkiem i zobaczyć przy okazji mistrzowskie i kreatywne władanie polszczyzną. Analiza cymeliów dostępnych do kupienia na poczcie polskiej rządzi. Ale tym razem jest też mocno międzynarodowo, bo pisarka jeździła po świecie w ramach stypendiów i konferencji, daltego zakres tematyczny jeszcze się poszerza. Jan Gondowicz, Czekając na Golema -- zasada konstrukcyjna podobna jak w jego Pan tu nie stał i Duchu opowieści. Czyli krótkie, maksymalnie skondensowane, naszpikowane erudycyjnymi odniesieniami i błyskotliwym humorem szkice o literaturze i kulturze. Gondowicz ma dar i nawyk pisania encyklopedycznego, więc teksty są gęste i dociążone w treść, przy tym niezwykle mięsiste. Idealne do przeczytania maksymalnie kilku na jeden raz, do delektacji Bardzo ciekawy styl uprawiania humanistyki. Brożek, Heller, Stelmach, Spór o rozumienie -- punktem wyjścia jest samozwrotny metaproblem "co rozumiemy przez rozumienie". Trzech autorów rozgryza go z trzech odmiennych perspektyw: Heller -- matematycznej i ścisłej, Brożek -- kognitywistycznej i filozoficznej, Stelmach -- hermeneutycznej i humanistycznej. Pod koniec jest jeszcze krótka dyskusja. Ciekawie wypada zwłaszcza Heller z bezobiektową teorią kategorii, która, o dziwo, dużo o rozumieniu relacji i przekształceń może powiedzieć. Michał Heller, Jak być uczonym -- króciutki szkic-esej o stylu życia zawodowego naukowca i etyce uprawiania nauki i ascetyzmie z tym związanym. Ray Bradbury, Fahrenheit 451 -- klasyczna dystopia rozwijająca koncept, o którym mówił wielokrotnie Lem obrażony słusznie na fakt, że za dużo dziś się pisze, a za mało krytycznie czyta i w związku z tym należałoby zatrudniać ludzi, którzy nie tyle będą pisać, co likwidować niepotrzebną literaturę. U Bradbury'ego mamy troszkę to przegięte, bo wyobraźcie sobie, że w świecie tej powieści strażacy miast gasić pożary, spalają resztki książek kołatających się po świecie. Protagonista idzie w poprzek i rzuca temu statusowi quo rękawice. Czyta się jakbyś oglądał akcyjniaka -- nie idzie odłożyć, a przy tym wysoka wartość artystyczna i ważkie problemy. Słusznie uznana za klasyga. Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Wykłady z filozofii dziejów -- Bertrand Russell określił Hegla mianem jednego z najtrudniejszych filozofów metafizycznych i myślicieli w ogóle. I rzeczywiście jest to lektura tylko dla naprawdę chętnych. Trudność wynika przede wszystkim z tego, że cały swój intelektualny gmach oparł on na bardzo wątpliwych fundamentach na swój sposób pojmowanej logiki (wyłożonej zresztą obszernie acz mętnie w jego dwu Logikach), ale mimo wszystko ciekawie się na to patrzy, bo Hegel usiłuje zrobić przegląd historii, która jest po prostu jedną wielką racjonalizacją przeświadczenia o tym, że żył w najlepszym ustroju ever (Królestwo Prus -- wyjaśnia dlaczego to właśnie monarchia i protestantyzm to najlepsze jak dotąd wcielenie Zeitgeistu). Ota Pavel, Smierć pięknych saren -- zbiór przepięknych i zabawnych opowiadań głównie o łapaniu ryb i zdumiewającej postaci ojca pisarza -- barwnego komiwojażera. Jan Błoński, Widzieć jasno w zachwyceniu -- szkic, który celnie wykłada fenomen W poszukiwaniu straconego czasu. O tym jak Proust rekonstruuje z pamięci osobisty i w sumie uniwersalny motyw raju utraconego wraz z wyjściem z dzieciństwa i jak go odzyskuje przez wytężoną pracę pamięci i estetyzacji powieściowej. Isaac Bashevis Singer, Dwór -- panoramiczna opowieść realistyczna noblisty w starym dobrym stylu. Opisuje w szerokiej perspektywie i z wielu punktów widzenia rzeczywistość dawnej Kongresówki pod kątem funkcjonowania w niej rozległego, wielopokoleniowego rodu żydowskiego. O dorabianiu się, asymilacji, trwaniu w wierze i jej traceniu. Dennis Dutton, Instynkt sztuki -- skąd się wziął u człowieka jako jedynego zwierzęcia tym zainteresowanego pociąg do sztuki. Jak zdefiniować w ogóle co sztuką jest, a co nie. Czy sztuka jest uniwersalna i zasadza się na wspólnych schematach i matrycach, które wykształciły się już na afrykańskiej sawannie. Wieloaspektowa refleksja nad tematem sztuki z niecodziennej dla tego tematu perspektywy -- ewolucyjnej. Frans de Waal, Ostatni uścisk mamy -- ulubiony współczesny prymatolog pisze znowu o nas, ale patrząc głównie na szympansy i bonobo, bo różnią się one od nas naprawdę niewiele. Interesująco wypadają badania porównawcze sieci społecznych, hierarchii dominacji i skomplikowanych procesów socjologicznych u prymatów, które gdybyśmy nie wiedzieli, że dotyczą małp, moglibyśmy wziąć za podręcznik do psychologii. Wciąż poszerzające się, bo mało jeszcze znane emocji u naczelnych innych niż ludzie otwierają oczy na nieredukowalną złożoność psychiki zwierząt. Fotki grupowe
  5. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Tak skonstruowane pytania wyjściowo mają podtekst prześmiewczy, żeby były neutralne, trzeba zaznaczyć, że takie są ¯\_(ツ)_/¯
  6. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    [img]https://i.imgur.com/98Rboqz.jpg[/img] Zgoliłem 2 sekundy z życiówki na dychę, ale jestem niezadowolony, bo wciąż na mocnej zmułce, bez świeżości pobiegłem i będąc w treningu wytrzymałościowym bardziej niż typowo szybkościowym (bo treningi mam pod główny start -- połówkę, którą mi odwołali). hrrrr tfu! Chyba się będzie trzeba zapisac do Piły, ale nie wiem jak treningi będę miał ustawione na tak późny termin. Teraz jeszcze formy nie ma, a wtedy może już nie być xD Muszę się chyba trochę przetrzymać teraz i potem do(pipi)ać znowu, żeby utrafić w Piłę z bombą. Ehh, (pipi)any koronasezon.
  7. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Moja panna ma m400 i jest spoko. Ale bez wodotrysków i kolorowych wyświetlaczy. Chociaz czy najlepszy, to nie wiem, bo poza polarami nie mam doświadczenia. Jak ktoś ceni nieodpustowość wyglądu, to tym bardziej.
  8. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Nsp odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Powiedziałbym usiądź mi na twarzy, alternatywko, ale trochę się cykam, że mi pęknie czaszka.
  9. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na MBeniek odpowiedź w temacie w Switch
    Jeśli zamówiłeś przez przypadek, zawsze możesz anulować preorder i zamiast brać jak najszybciej, odkupić później jak najdrożej.
  10. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Nsp odpowiedź w temacie w SpartakuS
    W sierpniu wpadło 418 km biegiem. Jest lekki przesyt, ale najważniejsze, że nic nie boli. 12 września lecę dyszkę na biegu nocnym w Toruniu. Trasa jest z atestem PZLA, więc liczę na życiówkę. Potem w październiku 7,5 km Ostromecko z fajnymi nagrodami, połówka u mnie w Bydgoszczy (jeśli się odbędzie -- jak nie to w Pile) i tyle. Dawno nie było tak ubogiego w starty sezonu ;_; Niezbyt fajnie, bo większa presja na wynik i spięta dupa.
  11. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Z nałogu w nałóg. W piciu jak i w bieganiu przejawia autodestrukcyjne, bezrefleksyjne podejście. Trochę smutne, ale pewnie już taki charakter.
  12. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    400 robię sporo szybciej, dzisiaj 3:00-3:05 min na km (1:13-1:14 na 400). Zazwyczaj tysiące robię w tempie startu na 10 km, czyli w przyszłym tygodniu 8x1k po 3:28-3:30.
  13. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    (pipi)a jasna, jak ciepło. Żeby zrobić planowane 16x400 w znośnych wsrunkach, musiałem wstać o 5:50 w sobotę. Ale potem koktajlik białkowo-bcaaowy i z powrotem spać, z przerwą na sranie.
  14. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Dobrze, że się nie ładowałem w jakieś mainstreamowe garminy. Tymczasem u elity na polarkach zero problemów w przygotowaniach do olimpijskich minimów.
  15. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na pawelgr5 odpowiedź w temacie w Switch
    tak
  16. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Ruszyłem z jakimś konkretniejszym treningiem. Rower, kosz, siatkówka idą już w odstawkę. Zwiększam liczba treningów w tygodniu i rośnie stopniowo kilometraż, w tym tygodniu ok. 90 km. Więcej też różnorodnych akcentów: to skipy, to przedłużone rytmy 200 m, to 400-800 na stadionie, długie drugie zakresy i tysiące na ulicy. Za to przyhamowuję z tempem easy runów. Nie biegam ich szybciej niż 5:00, czasem nawet 5:30, bo to ma być baza tlenowa + aktywna regeneracja pomiędzy cięższymi jednostkami. Jak się biega codziennie, to nie ma sensu cisnąć też w easy days, bo to krótka droga do przeciążeń albo ciężkich nóg na kluczowych treningach. Wagę też zbiłem z pandemicznego 70 do treningowego 67. Na starty (i tylko wtedy) planowane 65. Dla mnie to już nieprzyjemna w utrzymywaniu waga na dłuższą metę. W roztrenowaniu i na zimę ważę z reguły 70-71. Najważniejsze, że nic nie dolega. Czasem tylko pogoda dopi.erdoli i trzeba w biegu modyfikować trening jak jest patelnia + duchota.
  17. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na epl odpowiedź w temacie w Klub Dobrej Ksiazki
    Krótka, ale bardzo treściwa eseistyczna laurka złożona Lovecraftowi przez Houellebcqa. Lovecraft nazywany "pustelnikiem z Providence" już w roku urodzenia, 1890, był reakcjonistą starej daty. W wieku 31 lat był starcem, któremu nigdy nie dane było żyć, bo z życia się zupełnie wycofał. Dziwnym zbiegiem okoliczności, cudem właściwie, zaczął pisać i źródeł tego pisania szuka Łelbek. Niepoślednim czynnikiem, który wpłynął na taki a nie inny kształt jego prozy był głęboki rasizm, który zdaje się zinternalizowaną mieszaniną strachu i pogardy do mulatów, murzynów i metysów, którzy sprzątnęli mu sprzed nosa wszystkie okazje do zarobku, gdy bezowocnie latami szukał stałej posady w Nowym Jorku. Lovecraft był całkowicie nieprzystosowany do życia w Ameryce lat dwudziestych. Nienawidził absurdalnej presji wydajności, wigoru i seksualnego rozkiełznania imigrantów, był wrogiem wszelkiego postępu i modernizacji. Z podziwem patrzył na purytan odwróconych od życia, próbujących przekuć je w manifest czystości, ale w swej mitologii poszedł o krok dalej ("stąd bije czyste źródło jego poezji: zdołał przekształcić swą niechęć do życia w a k t y w n ą wrogość"). Jednak jego rasizm nie łączył się ściśle z poczuciem wyższości, utożsamianiem się z Nordami i rojeniami o Walhalli -- przyjął perspektywę słabeusza podziwiającego silnych. Stworzył też bohatera typowego dla jego twórczości, którego obsadzał niemal zawsze w swoich utworach -- idealnego intelektualistę: "Bohaterowie Lovecrafta całkowicie wyrzekają się życia, odrzucają każdą ludzką radość, stają się intelektualistami w czystej postaci, umysłami nakierowanymi na jeden tylko cel: poszukiwanie wiedzy. U kresu poszukiwań czeka ich przerażająca rewelacja: od bagien Luizjany po lodowe połacie antarktycznej pustyni, w samym sercu Nowego Jorku tak samo jak w cienistych dolinach Vermontu, wszystko głosi p o w s z e c h n ą o b e c n o ś ć Z ł a." Czasami konstruował swe mity biorąc chrześcijańską matrycę, ale przekształcając ją a rebours, jak w Koszmarze w Dunwich, gdzie niepiśmienna chłopka rodzi monstrualne stworzenie o nadludzkich mocach -- anty-Chrystusa krzyczącego "Ojcze! Ojcze! Yog-Sothoth!" (czyli "Eloi, Eloi, lamma sabachtani!"). Negroidalna bestia ma odrodzić ludzkość przez bestialstwo i występek. Do tego dochodzi aspekt formalny, czyli poetyckość frazy, reakcyjne rozpasanie werbalne i stylistyczne wielu fragmentów. Za życia Lovecraft terminował u Poego, ale po śmierci można wręcz powiedzieć, że kontynuator-uczeń przerósł mistrza. Tylko 144 strony, ale Houellebecq umieścił w nich całą masę trafnych spostrzeżeń zarówno biograficznych i literaturoznawczych, które pozwalają na pogłębiony wgląd w tajemniczą postać pustelnika z Providence. Polecam mocno! Propozycji przybliżania czytelnikowi natury mamy na rynku wydawniczym coraz więcej. Odbywa to się w rozmaitych trybach. Czasem da się zaobserwować wyraźne wahnięcie w kierunku humanizmu, np. we wszystkich trzech pozycjach Roberta Pucka z serii "Menażeria" wydawnictwa Czarne, gdzie autorowi za wehikuł do prezentowania braci mniejszych posłużył świetnie realizowany motyw czytania z Księgi Natury. Niekiedy ta popularyzacja ma charakter bardziej naukowy, specjalistyczny, choć czyta się to wówczas z nie mniejszym zainteresowaniem. Tak jest w przypadku Bernda Heinricha. Bywa, że czytelnikowi stawia się mniejsze wymagania i poszerza się tzw. target przystępniejszym językiem nie tracąc przy tym na merytoryce, jak u Petera Wohllebena. Słowem, dla każdego amatora ekotematyki znajdzie się odpowiednia poetyka i zakres treści. Gdzie sytuuje się natomiast "Tajemna mowa drzew"? Tutaj natrafiamy na pewien problem, bo Thoma jest jakby w rozkroku. Raz że z całą pewnością nie włada tak dobrze piórem jak pisarze zawodowi (jakkolwiek to rozumieć) pokroju Pucka i wszelkie miejsca, gdzie sili się na literackość wypadają albo bardzo konwencjonalnie -- czyli żadnej wartości artystycznej, albo pustosłownie, bo mierzyć się musimy z długimi pasażami właściwie pozbawionymi treści (zobaczcie sobie początek rozdziału o palności litego drewna), albo trącą tanią afektacją -- są zbyt emocjonalne w bezpośredni sposób, zamiast wywoływać emocje w odbiorcy, stanowią manifestację przeżyć podmiotu. Większą jeszcze bolączką jest "niebezinteresowność" całego przekazu. Tak jak wzorcowi autorzy nurtu zarażają swoją pasją i rozbudzają po prostu pragnienie poznawcze, by wyjść z domu i na własne oczy przekonać się, jak to wszystko żyje, tak Thoma sprawia wrażenie, jakby w pierwszej kolejności chciał opchnąć nam swój w ciężkich bojach (które musiał oczywiście skrupulatnie opisać) wywalczony patent holz100 na budowę domów z litego drewna. To właśnie dlatego wręcza nam swoją przydługą i grafomańską ulotkę reklamową rodzinnej firmy. No i jest jeszcze osobowość podmiotu mówiącego. Co prawda to rzecz gustu, ale skoro i tak w pewnym sensie autor nagina zasady literatury popularnonaukowej tak wyraźnie odsłaniając się na łamach książki, to wystawia się tym samym na krytykę. Chodzi mi o silnie ezoteryczne podejście. O ile u (znowu porównanie) Pucka to nie razi, bo sam wyraźnie swoje nastawienie podkreśla i jest to czynnikiem kształtującym jego licentia poetica; u Thoma'y szybko traci się cierpliwość do zwalczania naiwnie pojmowanej mechanistycznej wizji świata, profetyki snów i dziwnych zbiegów okoliczności. Rażą też niefachowe nawiązania do językoznawstwa w wyjaśnianiu zjawiska komunikowania się drzew. Największy mój zarzut to fakt, że sprawa drzew i ich tytułowej tajemnej mowy traktowana jest pretekstowo, jako kilka zaledwie ciekawostek rozsianych po książce, zaś gwoździem programu jest to, co autor może z ich drewna wybudować i dlaczego to jest lepsze od materiałów przemysłowych. Spodziewałem się zupełnie czegoś innego. Odradzam.
  18. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Szmaty
    Bardzo ładne butyczki. Jakość warta retailowych sześciu stówek, a za trzy to już kradzież w biały dzień! Do tego branding nie krzyczy ADIDAS mordą.
  19. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Szmaty
    Takie wziąłem supercourt rx. Polecam obczaić sale na adidas.pl
  20. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Kourwa, a teraz jeszcze największe upały i duchota przyszły. To będzie wielki sprawdzian dla mojego ps4 amator fat. Jak już je wyciągnę z szafy, podłączę i okaże się, że wciąż działa, to ciekawe, czy uda mu się przeprowadzić mnie przez całą tę survival-lgbt-horror historię dla płaczków bez spalenia domu. Jak teraz nie wykituje, to już nigdy!
  21. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    https://www.maratonczyk.pl/109-bieganie/18209-od-30-05-20-mozliwosc-organizacji-biegow-na-150-osob-uczestnicy-takich-imprez-nie-beda-musieli-zaslaniac-ust-i-nosa MYJCIE JAJA I GOLCIE NOGI NA STARTY WIEJSKIE <150 CZŁOWIEKA
  22. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Ölschmitz odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Zdążyłem niedzielne wybieganko w lesie wcisnąć przed burzą. 20 klocków bc1 i sikor pokazał średnie tempo 4:31 na km. na dziewiątym konsumowałem żela biegnąc po 4:25 na luzaku Więc baza tlenowa jakaś tam jest, apetyt na bieganie też. Myślę, że od czerwca będzie można zacząć konkretniejszy trening pod jesień z założeniem, że coś się odbędzie. Jak nie, to też dobrze, przyda się w przyszłości.
  23. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na Labtec odpowiedź w temacie w Switch
    Mnie przenośność yebie, bo gram na switchu w 95% w domu, dlatego mam klasycznego, ale rzeczywiście dodatkowym argumentem przeciwko lajtowi może być właśnie nieunikniony tokijski drift analogów. Ja w swoim po prostu wymieniłem dżojkony, jak wariowały do tego stopnia, że przy niedotykaniu gał w takim Fire Emblem kamera robiła piruety dookoła postaci. Wydatek niemały, bo 270 złotych, ale jak się spi.erdolą w konstrukcji, gdzie nie idzie ich odpiąć, to czekają radosnego gracza koszty prawie trzy razy takie i transferki danych na nowy gówniany kawałek plastiku
  24. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    No bo początek jest dobry, ale po opuszczeniu stateczkiem pierwszej lokacji zaczyna się rutynowe odbębnianie zadań i zbieranie ton bezużytecznego śmiecia, które się potem opycha hurtem u sklepikarzy, by dopakować trochę nudne bronie.
  25. tomasz_sromasz odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Bierę day one, ale żeby nie wspierać złej ideologii, ogram na bazowym modelu ps4 i na tv bez hdr. Chlopak, dziewczyna, normalna rodzina