Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

Nic zaskakującego, gdyż jako wszyscy wiemy...

 

Co do pojedynku Miami z Bostonem, to oczywistym jest, ze Miami nie ma szans. Porazka 4-2 to bedzie szczyt ich mozliwosci. Rzecz jasna lakersi znowu zagraja w finale, tak jak to pisalem na poczatku sezonu. Nudna Przewidywalna ta liga.

 

 

Plus genialne zwieńczenie tej absurdalnej gadki o "go to guyach": od momentu 87-87 LeBron James zdobywa ostatnie 10 pkt. w meczu. Dirk miażdży końcówki, LeBron miażdży końcówki, Lakers i Celtowie nie dają rady w kluczowych momentach. Wiedziałem, że to możliwe, to w sumie nic nowego, ale że rzeczywistość tym razem aż tak dokładnie wyśmiała te wszystkie śmieszne mity? Kto by się spodziewał.

Odnośnik do komentarza

Jaki new look Dirka? Mówimy o jednym z czterech najlepszych graczy ostatniej dekady. To nie tak, że Dallas kiedykolwiek miało braki w tym miejscu.

ano taki, że jest już tak zdesperowany, że gotów byłby zabić za zwycięstwo a jego pewność siebie emanuje też na zespół. choć w tej kwestii ździebko zasług można przypisać Chandlerowi.

Plus genialne zwieńczenie tej absurdalnej gadki o "go to guyach"

w tej w której twierdziłeś, że tacy gracze to tylko mity stworzone na potrzeby marketingu?

Odnośnik do komentarza

Nic takiego nigdy nie stwierdziłem. Myślę, że mniej zaangażowani widzowie tak uważają, bo tak jest po prostu łatwiej - zamiast oglądania koszykówki wystarczy wziąć jednego gracza i przypisać mu co sobie wymyślimy. Marketing może tego używa, ale nigdy w to nie wnikałem.

 

"Dirk emanuuje pewnością siebie", zabawne. Mający przez całe playoffy problemy z formą z powodów najpewniej osobistych Gasol ma je tylko dlatego, bo Dirk emanuuje pewnością siebie. Tak jak mówiłem - teoria ta polega na dorabianiu niedostrzegalnych (dzięki temu niemożliwych do obalenia) właściwości każdemu, kto coś wygra (już po tym, gdy ten ktoś wygra - w ten sposób teoria zawsze się sprawdza). Bo to byłaby taka straszna myśl, że mecz koszykówki po prostu wygrywa zespół, który zagra lepiej niż drugi zespół.

 

Nie dość, że absurdalne, jest to lekceważące wobec wielu graczy Dallas, którzy wykonali w tej serii fantastyczną robotę. W meczu nr 4 to oni zdobyli 105 ze 122 punktów. To ich pewność siebie i determinacja wygrała ten mecz. A Dirka? Też. Na tym polegają gry zespołowe.

 

 

 

Dzisiaj być może zwieńczenie najnudniejszej serii - Chicago gra w Atlancie. Stawiałem 4-3 dla OKC i 4-2 dla CHI, ale teraz wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że wyniki będą odwrotne. Chociaż kto wie - w ostatnim meczu Thibodeau zaczął więcej grać ławką (a ma kim - Gibson, Asik i Brewer to defensorzy znakomici) i moim zdaniem to może być to, co pozwoli Bykom wreszcie wrzucić wyższy bieg w tych playoffach. Ciekawostka jest taka, że Chicago w każdym meczu serii zdobywa mniej więcej tyle samo punktów - w wygranych meczach śr. 93, w przegranych - 91. Za to decydujące dla wyniku wahania są w ich defensywie - w wygranych meczach zatrzymują Atlantę na śr. 79 pkt., za to w przegranych dają sobie rzucać ponad 101. Bulls na pewno będą bardzo chcieli bronić dzisiaj dobrze i pewnie wygrać, bo porażka postawiłaby ich, sądzę, w psychologicznie trudnej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Nic takiego nigdy nie stwierdziłem.

a ja właśnie w ten sposób odebrałem to zdanie:

Nie rozumiem tych gadek o "go to guy". Nie wiem, skąd one się biorą, bo na pewno nie z faktycznego przebiegu meczów.

A przerywniki... to jest właśnie element mitu "go to guya".

co do Gasola to są jedynie ploty (choć w każdej z nich jest ziarenko prawdy). jeśli ktoś nie wie o co chodzi to podobno żona Bryanta maczała palce w rozwodzie Gasola czy jakoś tak.

poza tym pisżę, że stawiam w ewentualnym finale na Dallas ze względu na ławkę i Dirka, a nie tylko dlatego że nagle Nowitzky zaczął grać jak nigdy dotąd. ale co ja "mniej zaangażowany widz" mogę tam wiedzieć. jak nie rzucam cyferkami na prawo i lewo to pewno się nie znam.

a Bulls w finale EC i Boozer w końcu zaczął coś produkować. skomplikowane analizy przedmeczowe czas zacząć.

Edytowane przez 23kowal
Odnośnik do komentarza

Chyba palec Boozera ma się lepiej i to było widać w meczu nr 6 z Hawks - parę trafionych trudnych rzutów z półdystansu w jego stylu, walka na tablicach itd. Final na wschodzie moze byc pasjonujacy, bo oba zespoly maja dobre matchupy na siebie - Deng na Lebrona, Bogans/Brewer na Wade'a, Boozer vs Bosh itd. Pewnie w obronie Heat postawią Wade'a na Rosie i będzie ciekawie :potter: Xfactorem serii stawiam Noah, musi solidnie poprzestawiac klocki na centrze Heat ;)

Odnośnik do komentarza

Jak przystało na pełną comebacków serię, Memphis przegrywało już 41-54 pod koniec drugiej kwarty, by w trzeciej wszystko to odrobić, a w czwartej odlecieć na bezpieczną przewagę kilkunastu punktów. Zach Randolph zdobył w drugiej połowie 20 pkt., a Kevin Durant... cztery. Wybrany do All-NBA Team kosztem Dirka Nowitzkiego "Durantula" zaliczył jeden z gorszych meczów w karierze, 3-14 z gry. W ten sposób Oklahoma musiała ciągnąć na Westbrooku (wybranym do drugiej piątki ligi kosztem CP3) i Hardenie, co... nie wystarcza. Kolejny raz brakuje opcji w ofensywie, oj, brakuje.

 

Już dzisiaj "po południu" Game 7, który wyłoni rywala dla Dallas, a o 2.30 - Chicago-Miami! Na ESPN czytałem jedno z prostszych wyjaśnień, czemu 3-0 z sezonu regularnego nie ma wielkiego znaczenia. Otóż Miami grało wtedy innymi zawodnikami (poza wiadomą trójką). Chociaż ostatni mecz miał miejsce jeszcze w marcu, obecna podstawowa piątka Heat (z Joelem i Chalmersem) zagrała na razie przeciwko Bulls łącznie... półtorej minuty. Świadczy to chyba najlepiej o tym, że Miami wcale nie jest jeszcze stabilną ekipą.

 

LeBron James spodziewa się meczów nastawionych na defensywę i zapewnia, że studiuje uważnie wszystkie odruchy graczy, których będzie krył - w rozpisanych akcjach ma to być głównie Derrick Rose. Chicago jak na razie właśnie defensywą wygrywało, ale teraz wyzwanie jest trudniejsze. Jeśli Rose ma rzucać nadal 42% z gry, to trudno będzie zmusić Miami do gorszej skuteczności. Niezwykle ważne będą zbiórki, w których Chicago pewnie będzie miało przewagę i potrzebuje ją mieć. Kluczowym graczem wydaje mi się Chalmers, który ma idealną okazję, by wreszcie nieco porzucać. W defensywie, cóż, jeśli zagra tak dobrze, jak Jeff Teague, to Miami będzie już w pół drogi do zwycięstwa. Z kolei w Chicago za "jokerów" uznaję nie tylko "przebudzonego" ostatnio wreszcie Boozera, ale też jego zmiennika, Taja Gibsona, jednego z bardziej niedocenianych graczy tych playoffów.

Odnośnik do komentarza

To, jak rosła przewaga Bulls z kwarty na kwartę, było porażające. Miami w sumie prowadziło jeszcze w połowie trzeciej, ale wtedy Bulls zaczęli CISNĄĆ. Narzucili niesamowity pressing. Bibby i Wade zaliczyli po stracie oraz niecelnym rzucie, z kolei po drugiej stronie nawet Keith Bogans rzucił trójkę, zrobiło się błyskawicznie 10 pkt. przewagi Bulls i to było na tyle.

 

W sumie do momentu, kiedy mecz był przesądzony i Miami sobie odpuściło, rzucali 49% z gry, czyli wyraźnie więcej niż 42% Bulls, trafili też tylko dwa wolne mniej. Ale Bulls dopadali do piłki na tyle częściej, że otrzymujemy wynik po prostu miażdżący. Miami musi dużo zmienić, by powalczyć w tej serii. Jeśli tercet podkoszowy Noah-Boozer-Gibson ma przewyższać rywali energią tak bardzo, to w zasadzie nie będą mieć za wielkich szans. No i opcje, opcje w ataku. To nie może wyglądać jak w futbolu amerykańskim, że Bibby wchodzi tylko bronić, a Chalmers tylko atakować. 30 pkt. Bosha też niewiele da, jeśli to jedyny gracz podkoszowy, który w ogóle rzuca, podczas gdy Bulls mają ich czterech i to dobrych.

 

O tym, jak szybko Bulls nauczyli się ograniczać praktycznie wszystko, co robi Heat (poza jumperkami Bosha), niech świadczy fakt, że w połowie czwartej karty ćwiczyli już nowe, mniej używane zagrywki w ofensywie. Thibodeau jest potworem.

Odnośnik do komentarza

Defense Bulls był zadziwiający - tylko 8 prób Heat za 3, z czego bodajże 2 do przerwy, zero czystych pozycji do rzutu poza Boshem z 6 metra, genialny Gibson w obronie, tak jak przewidywałem combo Deng na Jamesie i Bogans/Brewer na Wadzie sprawdzili sie swietnie. Natomiast trener Spoelstra chyba trochę przekombinował stawiając na 30 minut Joela Antohnego i dużo niskiego skladu z Jamesem na czwórce, a Ilgauskas w ogóle nie był aktywny i siedział w garniaku. Jedyny plus Heat to 4 minuty Haslema na koniec.

Odnośnik do komentarza

Natomiast trener Spoelstra chyba trochę przekombinował stawiając na 30 minut Joela Antohnego i dużo niskiego skladu z Jamesem na czwórce, a Ilgauskas w ogóle nie był aktywny i siedział w garniaku.

 

Przecież Litwin jest prawdopodobnie najgorszym aktywnym graczem w światowej koszykówce. Koleś do tej pory wchodził na 10 minut i przegrywał mecze w pojedynkę. Z Joelem na boisku Miami na sto posiadań rzuca 114 pkt. i traci 98 pkt., z Zydrunasem - odpowiednio 88 i 123. Koleś gra w jednej z najlepszych drużyn, a ma najgorsze +/- spośród wszystkich, którzy pojawili się na boisku w tych playoffach.

 

Jest słaby.

 

Problem z Joelem jest taki, że chociaż obrońcą jest wyśmienitym, nie istnieje w ofensywie. Praktycznie nie rzuca (średnio oddaje niecałe 3 rzuty na mecz! Trafione: 1,1). Jeśli do tego Bibby też nie jest w ogóle zgrany i jak mu nie podasz, kiedy stoi sam, to nie wie, co zrobić, to w ofensywie Miami gra trzema zawodnikami. No ale to nie jest jakaś nowość. Miami nie ma dobrego centra, a Joel Anthony jest zdecydowanie najlepszym z tych, których mają.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Miami będzie mialo ciężko odpowiedzieć na line up Bulls (pipi) już z Rose bo on się tutaj najmniej liczy ^_^ Big Mani Chicago rozbijają Heat na Tablicach ( Booz Noah Gibson Asik ) Jeżeli Heat postawi na wyższy skład ( którego w sumie i tak nie ma poza Big Z i Haslemem ) to Rose Brewer Watson i Deng roz(pipi)ią ich szybkością

 

Ogórek miał nosa i przewidział ze Gibson będzie strasznie ważnym zawodnikiem tej serii ( w sumie jak by nie patrzeć wcale sie o tym nie mówiło ale on miał strasznie solidny sezon )

Odnośnik do komentarza

o ja niewierny. nie wierzyłem dopóki nie zobaczyłem. naprawdę, myślałem że Bulls nie dadzą rady zatrzymać więcej nież jednego gośćia z big3 a oni tymczasem powstrzymali big2 dając się Boshowi wyszaleć. obrona Chicago była jak imadło, zacieśniała się z każdą minutą a jej szczyt zobaczyliśmy w 3kw. no i Gibson... ja nie wiem ja do tej pory nikt nie wspomniał o tych dwóch wsadach?! ludzie, przecież on będzie na plakacie z D-Wade'm i to ON będzie tym na górze! jak dla mnie wsad nr 1 tych PO.

Odnośnik do komentarza

o ja niewierny. nie wierzyłem dopóki nie zobaczyłem. naprawdę, myślałem że Bulls nie dadzą rady zatrzymać więcej nież jednego gośćia z big3 a oni tymczasem powstrzymali big2 dając się Boshowi wyszaleć. obrona Chicago była jak imadło, zacieśniała się z każdą minutą a jej szczyt zobaczyliśmy w 3kw. no i Gibson... ja nie wiem ja do tej pory nikt nie wspomniał o tych dwóch wsadach?! ludzie, przecież on będzie na plakacie z D-Wade'm i to ON będzie tym na górze! jak dla mnie wsad nr 1 tych PO.

http://www.youtube.com/watch?v=IwTAtnXp34U

 

;o

Odnośnik do komentarza

No nie przesadzajmy z tym Boozerem. Koleś miał lepsze sezony niż 17 pkt. i niecałe 10 zb. na mecz, ale nadal był najlepszą (po Boshu) trzecią opcją w lidze. Trzeba o tym pamiętać: Boozer jest trzecią opcją w Bulls. To, że kiedyś grał lepiej, nie ma obecnie znaczenia. Co do Taja Gibsona to jest to jeden z kilku wspaniale się spisujących rezerwowych, doskonały zwłaszcza w obronie. W wieku 25 lat gra dopiero drugi sezon w NBA, ale zrobił znaczne postępy, gra nie gorzej niż Boozer i można oczekiwać, że niedługo go zastąpi. To jest właśnie powód, dla którego Miami naprawdę powinno się postarać o mistrzostwo w tym roku: bo Bulls w latach najbliższych będą raczej się stawać tylko silniejsi. Są po prostu młodsi.

 

Dzisiaj wreszcie do akcji wracają królobójcy z Dallas. Trudno nie faworyzować ich w starciu z Oklahomą, która męczyła się sporo z Memphis. Jednak długa przerwa w playoffach nie zawsze pomaga. W sezonie było 2-1, przy czym porażkę 95-99 Mavericks ponieśli grając bez Dirka Nowitzkiego. Co ma zrobić Oklahoma, żeby mimo to powalczyć? Na pewno bronić, bronić. Dallas nie będzie zawsze rzucać tak, jak w serii z Lakers. Wydaje się, że mocno rotujące defensywy Bulls czy Miami mają większe szanse poradzić sobie z Dirkiem i szeroką obsadą wspomagającą go. Jeśli jednak Thunder jednego z nich zmusi do słabszego meczu, to ma potencjał w ataku, by wygrać parę spotkań. Tyle że na razie każdy gracz OKC ma za duże wahania formy, bym widział szanse na wygranie aż czterech.

Odnośnik do komentarza

Dirk praktycznie w pojedynke pokonał Thunder ustanawiając rekord w historii playoff w kilku kategoriach - rzuty wolne 24/24, true shooting % 93.9% ( rekord w playoff dla gracza, ktory zdobyl ponad 45 punktow ), tylko 15 rzutow z gry ( takze rekord jak powyzej ). Durant nie był daleko w tyle, w sumie gdyby nie Westbrook i znow tragiczna skutecznosc OKC mogli to wygrac.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...