Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje mi się, że mylisz poziom produkcji z poziomem zagrożenia, mówiąc o "słabej grze" wymienionych graczy. Każdemu pojedynczemu graczowi można zafundować "słaby mecz", to nie problem - jak pokazało Dallas 3 lata temu, nawet LeBronowi - to tylko kwestia poświęcenia odpowiedniej uwagi w defensywie. Całe ustawienie jest kwestią rozłożenia tego na pięciu graczy. Jeśli każdy z nich ma swój konik, z którego niekryty będzie punktować powyżej średniej, no to masz problem.

 

Najlepszy przykład to Rashard Lewis. Przez dwa mecze z Indianą nie zdobył punktu, ale gdy tylko był na boisku, Heat punktowali jak szaleni. Pacers musieli przecież kryć strzelca za 3. To znacząco zwiększało ilość miejsca. W ostatnim meczu Pacers doszli do wniosku, żeby sobie odpuścić, ale wtedy Rashard trafił parę trójek - wystarczająco, by taka ekipa jak Pacers, świetna w obronie i słaba w ataku, to odczuła jako mocny cios i poczuła ogólną bezradność. Czy to znaczy, że Lewis zagrał dwa mecze "słabo", a następny "dobrze"? Grał mniej więcej tak samo, kwestia taktyki, rozłożenia akcentów. Skupisz się na jednym, to cię skarci inny, tak wygląda od paru lat ofensywa Heat, gdy działa.

 

Wyobrażam sobie zupełnie, że w takim rozumieniu Allen, Lewis czy Bosh zagrają "słaby" mecz, ale koszt zafundowania im takiego słabego meczu będzie się wiązał z masakrą w wykonaniu LeBrona i Wade'a, będącego jak rzadko w ostatnich latach w dobrej formie. Natomiast co innego to sprawa, żeby tej całej "ekipy drugoplanowej" nie kryć i żeby dalej nie trafiali - tutaj już są mniejsze szanse, żeby mecz za meczem taka gratka się trafiała Spurs. Oni mają ten sam dylemat, co Heat, czyli szukając pewnych opcji w ataku, wystawią nie najlepszych ze swoich obrońców. Nie sądzę, żeby dużo grali duetem Duncan-Splitter, kluczowym dla ich obrony, zaś Diaw może mieć problemy w obronie, podobnie jak Ginobili i Parker. Wystaw Duncan-Splitter i odpowiedz na pytanie, czy Spurs nie tracą za wiele w ataku. Wystaw tylko jednego dużego dominatora obronnego i jeśli nawet zatrzyma LeBrona przed wejściem pod kosz... LeBron jest w tym sezonie jeszcze lepszy w post-up i jeszcze więcej z tego korzysta, a ponadto Bosh rzuca trójki lepiej, co zmienia układ sił - można ewentualnie zostawić nieco miejsca dobremu strzelcowi za 2, ale nie można za 3, bo to się nie kalkuluje.

 

 

Heat czują się doskonale w wolnym tempie (w tych playoffach biją nowe rekordy w tym aspekcie), ale Spurs wcale nie będzie chyba aż tak zależeć na przyspieszeniu, bo to Heat mają też agresywniejszą obronę i groźniejszą kontrę - nadal mają więcej do zyskania.

 

 

 

Myślę, że jutro po pierwszej połowie pierwszego meczu zacznie się tak czy siak sporo dziać. Obie ekipy są za dobre po obu stronach boiska, zbyt inteligentne i zbyt wszechstronne, żeby ten, kto będzie przegrywał, nie zaczął kombinować. Z tego powodu trudno mi mówić o wyniku całej serii już teraz. Dla mnie to jest w zasadzie 50-50, ale będę jednak minimalnie bardziej zdziwiony, jeśli to Heat nie znajdzie jakiejś drogi, żeby zdobyć o punkt więcej.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Kluczem będzie zdrowie graczy po obu stronach, a także, który zespół będzie w stanie się szybciej dostosować do rywala w danej sytuacji, w danym spotkaniu. Szansę na teraz oceniam 55-45% dla Spurs ze względu na przewagę parkietu. Uważam, że istotne będą pierwsze dwa spotkania w San Antonio. Startujemy dzisiaj w nocy i będziemy mieli pierwsze odpowiedzi.

GO SPURS! Time for Redemption!

Mój typ to: 4:3 Spurs

Odnośnik do komentarza

ja to wszystko rozumiem ogqozo ale nie wiem dlaczego w tym wszytkim widzisz przewagę Heat skoro oni będą mieli te same dylematy w obronie, jeśli nie większe bo póki co to i sezon, i play-offs udowodniły, że to Spurs mają głębszy skład. ja osobiście zacisnął bym obronę na Bronku i Wade'ie (Wadzie? jak to kurna odmienić?) bo ci kolesie są "proven" jak to Kenny mówi. sam kiedyś pisałeś, że Heat żyją i umierają dzięki trójkom i jeśli miałbym wybrać broń od której zginę to na miejscu Spurs zamurowałbym pomalowane i sprawdził czy Miami są w stanie wygrać 4 mecze dzięki trójkom (z czego tylko max 3 będą grali u siebie).

jeszcze mała dygresja. to byłoby naprawdę prześmieszne gdyby Greg Oden zdobył tytuł przed Kevinem Durantem, prawda?

Odnośnik do komentarza

Ależ Bosh i Allen też są "proven". Niejedną ekipę już w ostatnich latach zabili. Czy tymczasem "proven" są w ataku Patty Mills, Marco Belinelli, Tiago Splitter, no i nawet Diaw, który w tej serii chyba będzie grał w pierwszej piątce? Moim zdaniem przy dwóch tak dobrych drużynach, mającymi za sobą doskonałe, analityczne umysły (Pop, LeBron), rotacja będzie musiała się zwęzić dla ogarnięcia i Spurs będą musieli się zdecydować na najwyżej kilku ławkowiczów, którzy zagrają większe minuty. Tymczasem Heat mają w zasadzie tylko kilka ustawień i raczej dość często będą grać tak, że będą mieć LeBrona (zagrożenie wejściami, z półdystansu i za 3), Wade'a (zagrożenie wejściami i z półdystnasu - różnica wobec zeszłego roku), Bosha (zagrożenie z pół- i za 3) i dwóch kompetentnych strzelców za 3. Tempo też znacznie spadnie w porównaniu ze starciami konferencji zachodniej, co moim zdaniem pomaga Heat.

 

Oczywiście to nadal niewielki margines. Nie będę w szoku, jeśli Spurs wygrają u siebie i raz na wyjeździe i będzie 4-1.

 

 

Tony'emu Parkerowi nic nie jest i wygląda na to, że nigdy nie było - "Pop był tylko ostrożny". Jego umiejętności mogą przesądzać sprawę. Obwodowi Heat powinni w końcu mieć spore problemy z zatrzymaniem go 1-na-1, jeśli nie pójdzie w pick-n-rolla (cały czas zakładam, że obie ekipy postawią na small-ball i to będzie cały czas opcja dla Spurs). Z drugiej strony, jego szybkość w tym wolniejszym starciu nie będzie tak przydatna, jak z często mylącymi się Thunder (nie sądzę, żeby Heat mieli w tej serii sporo strat). Inna przewaga w takim ustawieniu to możliwość zagrywki do Duncana - jeśli ją znajdą, to oczywiście Bosh sam nie zatrzyma go zbyt dobrze. To może być seria, w której Duncan podtrzyma passę 20 pkt.-10 zb. z ostatnich meczów i zdobędzie swój czwarty tytuł MVP Finałów.

 

Zauważmy, że wśród fanów i komentatorów często uważa się to za najważniejsze trofeum (pomijając fanów Kobe'ego, który każdy argument przeciwko wymienianiu go wśród najwybitniejszych zbywają głośnym "FIVE RINGS!!!!"). Tymczasem poza Jordanem, nikt nie zdobył więcej niż trzech (które mają Magic, Shaq i Duncan). LeBron ma "dopiero" dwa. Niby wszyscy wiemy, że rok temu milimetry zadecydowały o mistrzostwie i teraz też może tak być, ale gdy miną lata, ta seria może być kluczowa dla tego, jak będzie się pamiętać grę obu zawodników.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

no to Sauna Game dla gospodarzy. w przerwie nastawiłem sobie zegarek na 15min drzemki ale jakos chuyowo i 3kw.przespałem. obudziłem sie na początek 4kw. ale dopiero 5min przed końcem zaczaiłem, że to nie 3kw hehe. SAS mieli za(pipi)istą końcówkę ale pewnie wszyscy będą gadać, że to dlatego że Bronka nie było w końcówce. taki chuy. Spurs meli chyba 31-9 run w końcówce a od zejścia LBJ 16-3. tak sobie myślę, że bez niego to Heat byliby drużyną na 3 m-ce na wchodzie i 1 runde play-off. i to pod warunkiem, że Wade byłby cały sezon zdrowy.

Odnośnik do komentarza

No trudno żeby o tym nie mówić. Mecz... zmienił się dość drastycznie. Przez długi czas mieliśmy bardzo wyrównany mecz, gdzie co chwila były jakieś korekty i nikt za daleko nie odskakiwał, prędzej Heat w trzeciej kwarcie. No ale potem zaczęły się problemy. Ogólnie z LeBronem na boisku był remis, a bez niego Spurs szybko zaczęli zdobywać dwa razy tyle punktów. Tak więc oczywiste jest wrażenie, że zabrano nam mecz.

 

 

Gdyby to był mecz 7, come on, byłaby wściekłość. Ale Heat są na razie spokojni. Już się nieco przyzwyczaili do przegrywania pierwszego meczu. To dla nich czwarta seria, którą zaczynają na wyjeździe, i za każdym razem przegrywali pierwszy mecz, i to zawsze ponad 10 punktami. Za poprzednimi trzema razami, wychodzili z tej sytuacji na 3-1... Drugi mecz będzie kluczowy, bo jeśli Heat go wygrają, i tak będą w dość dobrej sytuacji.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Ogólnie z LeBronem na boisku był remis, a bez niego Spurs szybko zaczęli zdobywać dwa razy tyle punktów.

Z tego co pamietam, to LBJ zszedl przy wyniku +2 dla Spurs po swojej skutecznej akcji. Wczesniej bylo +4. Warto tutaj podkreslic, ze LBJ juz byl zmeczony znacznie wczesniej, kiedy na starcie 3 karty podczas jednego z TO mowil do kolegow, ze gra niemal caly mecz. Spo troche zle chyba obliczyl sily Lebrona i wierzyl, ze jest niezniszczalny. Glebia skladu jest jednak po stronie Spurs. Pop znacznie lepiej też rotuje zawodnikami.

 

Swoja droga, LBJ-a znow musieli znosic. Kobe z kontuzja achillesa wrocil na parkiet, trafił dwa wolne i sam zszedł. "Krola" musieli zniesc :)

Odnośnik do komentarza

Swoja droga, LBJ-a znow musieli znosic. Kobe z kontuzja achillesa wrocil na parkiet, trafił dwa wolne i sam zszedł. "Krola" musieli zniesc :)

 

No jakby LeBron miał kontuzję achillesa to prawie by była ciekawostka z tego. Ale miał skurcze, czyli mięśnie nóg mu się wyłączyły po prostu, oczywiście Kobe w takiej sytuacji heroicznie by chodził na rękach, ale generalnie... skutek byłby najwyżej ten sam. LeBron zresztą mógłby ostatcznie się doczołgać samemu, tylko Heat zmarnowaliby przez to jeden czas.

 

Sprawa jest prosta, jak masz udar to jesteś fizycznie bliżej przekręcenia się, niż pełnej sprawności. Nikt by w takiej sytuacji nie mógł grać. LeBron wypadł z gry i tyle. Po szkodzie każdy mądry więc teraz już wiadomo, że inaczej powinno się rozłożyć siły w tej sytuacji. Może odpuścić trzecią kwartę i wejść na czwartą i w razie nawet niekorzystnego wyniku, próbować znowu odjechać.

 

 

Po tym meczu oczywiście wielu dziennikarzy zwróciło uwagę na to, że tego typu problemy dotykają LeBrona od dawna, wymieniało cały skład jego podręcznego składziku napojów i opisywało jego całodniowy program przyjmowania płynów specjalnie na playoffy. W skrócie mówiąc, problem jest mu znany i próbuje go unikać. Po prostu trafiły się okoliczności, których nikt nie przewidywał. Jestem pewien, że cały sztab ludzi już pilnuje, żeby w następnym meczu takie warunki się nie powtórzyły.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Przeglądając komentarze netowe, zobaczyłem zaiste sporo tekstów, które, jak myślałem, mamy już za sobą od dwóch lat. Ale nie, wróciły. Oczywiście LeBron jest pipką i (pipi)ką, że nie mogąc ruszać lewą połową ciała w sytuacji, gdy człowiek nie może nic na to poradzić, nie grał w kosza. Oczywiście Jordan i Kobe by to robili, w końcu grali z grypą czy innym zatruciem, więc oczywiście nigdy nie przegapili meczu w życiu. Oczywiście znowu warto przypomnieć, że Kobe ma pięć pierścieni... wiecie jak to idzie.

 

W pewien sposób mówi to wiele o pozycji LeBrona. To jedyny zawodnik od kiedy pamiętam (za czasów MJ-a nie było neta, trudno porównać), który MUSI wygrać. Wszystko poza wygraną będzie sprawiało, że ludzie będą go oceniać. Innych graczy tak się nie ocenia. Przykładowo Duncan jest tylko troszeczkę mniej wspaniałym graczem, ale na tyle, by nikt nie stawiał go jako najlepszego - i wobec tego nikt go chyba nigdy nie obrażał, nie oceniał, wszystko co zrobi jest na plus. Może wygrać, ale awans do finału też dobry.

 

 

Spurs jak zawsze są mili i pełni wsparcia dla rywali, wręcz klepiąc LeBrona po pleckach. Duncan: "tego nie da się pokonać, ciało się wyłącza i nie możesz się ruszać". Parker wyraził nadzieję, że temperatura będzie odpowiednia: "chcę grać z prawdziwym Miami Heat, mistrzami. (...) Kiedy LeBron schodzi, oczywiście znika najlepszy na świecie. Wiedzieliśmy to i wykorzystaliśmy sytuację". Popovich: "Mecz na pewno mógł potoczyć się bez tego inaczej, bez wątpienia. (...) To niesamowite, jak LeBron daje sobie radę z całym tym nadzorem".

 

 

 

Mimo wszystko myślę, że Spurs mają teraz przewagę. W pierwszym meczu popełniali sporo błędów jak na siebie, tracili piłkę dość łatwo. Dodatkowo mogą lepiej kryć strzelców, chociaż nie wiem, czy to pomoże, czy przeszkodzi - w pierwszym meczu strzelcy mieli trochę miejsca, ale za bardzo nie trafiali, tutaj chyba większe szanse na poprawę Heat. OKC pokazało, że wkurzony zawodnik z pasją i umiejętnościami to dobra broń na ich analityczną obronę. LeBron zaś będzie chciał koniecznie dzisiaj udowodnić parę rzeczy, a przede wszystkim, wygrać ważny mecz, 0-2 to nie przelewki. No ale chcieć to nie wszystko i może nawet przeszkodzić. Myślę, że Spurs są w dobrej pozycji, by dziś wygrać, jednak Heat dawno nie przegrali dwóch meczów z rzędu (dwa lata temu, gdy Boston zrobił 3-2 z 0-2) i w trzech seriach, gdy grali na wyjeździe, zawsze przegrywali pierwszy mecz i wychodzili na 3-1. Więc kto wie, może nie doceniam faktu, że to ONI są najlepiej dostosowującym się do warunków zespołem w lidze.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

jestem w szoku, że nikt tu jeszcze nic nie napisał. będe więc pierwszy. 1-1. czy to niespodzianka? absolutnie nie (patrz wyżej post ogqozo). dla Heat wyśmienita sytuacja bo zneutralizowali przewagę parkietu i w serii best of 5 to oni są teraz na wierzchu. Spurs mogą z tego wyjść cało i mieć g7 u siebie ale teraz to oni potrzebują wyjazdowej wygranej. nie jest to mission impossible ale nie o to im chodziło by być tymi, którzy muszą gonić. to oni wygrali sezon, to ich drużyna jako całość wydaje (wydawała?) się lepsza od zeszłorocznej a o Miami mówiło się, że zaliczyli niewielki ale jednak regres. ostatecznie o obecnym wyniku zdecydował LeBron i jego talent i niektórzy mogą już pewnie zadawać sobie pytanie, gdzie byśmy teraz byli gdyby w g1 nie wysiadła klima. James jednak okazał się człowiekiem (co niektórzy już mu to wytykali) ale na pewo nie można powiedzieć my zawiódł czego niestety nie mogę powiedzieć o trio z SA w końcówce wczorajszego meczu. a konkretnie to dupy dali Parker i Duncan, gdy przestrzelili 4 wolne z rzędu, a potem Manu swoją chaotyczną grą w ostatnich 2 minutach. fakt, że Heat nieźle bronili ale decyzje graczy Spurs mogły być lepsze. i nie wiem jakim cudem w decydujących momentach piłka nie trafiła do Duncana.

co można powiedzieć przed g3 to, że Miami nie przegrali 2 razy z rzędu od 47 meczów (w play off), to że nie potrzebują pkt z ławki żeby wygrywać no i że tak naprawdę całe to pitolenie można między bajki włożyć bo każdy mecz jest inny i rządzi się swoimi prawami także GO SPURS! i daj boże siłe bo nie wiem kiedy ja to odeśpię jak tu za chwilę się World Cup zaczyna...

Odnośnik do komentarza

Widząc kilometrowe filozofowanie Ogóra wszyscy opuścili temat :P

Może coś w tym jest :) Mnie choroba zmogła, a też w te playoffy szaleję i masę spotkań oglądam live... Pora 2:00 jest najorszą z możliwych dla mnie. o 3 mógłby się każdy mecz finału odbywać i w ogóle nic na razie nie wypada w weekend - bo z niedzieli na poniedziałek nie liczę jako weekend :P

 

Wracając do game 2. Kluczowy moment to łokieć Chalmersa w Parkera i później 4 wolne spudłowane przez TP i następnie TD. Wystarczyło trafić ze 2 i byłoby zupełnie inaczej, ale to tylko gdybanie. Nic trzeba teraz wygrać w Miami, co jest realne, więc GO SPURS!

Odnośnik do komentarza

Gdyby nie kwestia wytrzymałości, powiedziałbym, że Miami ma to w garści. Może nie na 4-1, ale na tyle, żeby nie puścić wyniku w decydującej chwili. Oni po prostu umieją to robić. Zawsze znajdą sposób. Ich obrona w ostatnich minutach była bardzo efektowna - na pewno jeden z bardziej spektakularnych występów obronnych w historii kosza. Do tego LeBron wiedział, do kogo uderzyć, i chociaż raz Bosh spudłował z prawego rogu, to w następnej akcji znowu mu podał. Bach. Wpadło. Bosh w Miami to koleś od clutch rzutów, z powodu oczywistego - jest bardzo skuteczny z wielu miejsc, a skupia mniej uwagi od LeBrona i Wade'a.

 

Ostatnie mecze potwierdzają wartość Rasharda Lewisa. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że może w ogóle nie grać, a tutaj nieco przypadkowo w serii z Indianą wyszedł na ważnego zawodnika w ofensywie... i całkiem dobrego w obronie. Ale najbardziej potwierdza się oczywiście wartość LeBrona. Jego występ w ataku i w obronie, w kreacji rzutów partnerom, dyrygowaniu drużyną... czas powoli zapomnieć o tym, co niektórzy mówili, że to ten moment, gdy Durant go przegonił. Trudno sobie wyobrazić taką grę w wykonaniu Duranta. LeBron w pierwszej połowie miał same rzuty spod kosza, w drugiej - wydaje mi się, że same z półdystansu lub za trzy. I też trafiał je na chorej skuteczności. Plan na czwartą kwartę? "Żeby LeBron zagrał słabo", rzucił niezawodny Pop w wywiadzie. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.

 

 

ALE... jest kwestia wytrzymałości. LeBron po meczu wyglądał jakby umierał. Był tak czerwony, jak czerwona może być osoba o ciemnej skórze. Wade coraz częściej trzyma się za nogi i trudniej mu znajdować akcje (pierwszy raz w playoffach miał mniej niż 10 rzutów). Birdman też momentami wygląda, jakby ofiarnie walczył z ciałem. Miami ogólnie może paść z sił. Ich sposób gry na maksa jest po prostu bardziej męczący. Pytanie, kiedy to się stanie. Jeśli wygrają dwa mecze u siebie, jak w poprzednich seriach, które zaczynali na wyjeździe, to z 1-3 będzie Spurs już trudno wrócić. Myślę, że Spurs będą musieli rzucić wszystko w meczu nr 4 i wtedy się zadecyduje, czy odzyskają inicjatywę w serii. Na ten moment, moim zdaniem ma ją Miami. Ok, wiem, w pierwszym meczu niby prowadzili tylko nieznacznie, a w drugim wygrali minimalnie. Parker i Duncan zwalili wolne. ALE... w tych meczach po prostu czuć, że gdy nadejdzie końcówka, Miami ma więcej asów w rękawie.

 

Jeszcze jedna sprawa do naprawienia: nie chcę zgrywać mądrzejszego niż Pop, ale... zaiste, jak na razie Spurs grają słabo w duecie Splitter-Duncan na boisku. Inni gracze występujący jako PF (jak Diaw) po prostu mają więcej pomysłów i szybkości reakcji w ataku, a Miami ma tylu strzelców, że nie przeraża ich ten (ogólnie potężny defensywnie) duet.

 

 

 

Kącik komediowy! Nowym trenerem Knicks został Derek Fisher. Oczywiście, Fisher przyrzekł, że zakończy czekanie na mistrzostwo. To kolejny przebój sezonu, przed którym trener Woodson zapewniał, że "Bargnani to ważny element całej układanki", w trakcie właściciel Dolan zapewniał, że ten klub może wygrać mistrzostwo, a pod koniec zrezygnowany Amare wzdychał, że oczekiwania były za niskie, bo "na papierze jesteśmy może najlepszym zespołem w lidze". Fisher, już się wpasowałeś, w przyszłym sezonie walka o tytuł!

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Zaczyna się druga kwarta i... mecz nr 3 chyba się powoli kończy. Spurs grają kompletną masakrę. Zdobywają jak na razie liczbę punktów na posiadanie bardzo, bardzo bliską 2, co jest wynikiem nie do opisania. Trafili 19 z 21 rzutów. To musi być jakiś rekord finałów, a może i playoffów, a może i w ogóle.

 

 

Bp0FlKyCQAAK0uC.jpg

 

Pop wystawił Diawa od początku i tempo oraz płynność tej ofensywy są kompletnie zabójcze. Na ten moment Kawhi Leonard i Danny Green mają łącznie 4-4 za trzy i 8-8 za dwa.

 

Gdyby LeBron nie był tak fantastycznym koszykarzem (trafił kilka rzutów, których generalnie nie powinno się oddawać... ale on je trafił), w połowie drugiej kwarty meczów finałów Spurs mogliby mieć prawie 40 pkt. przewagi.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Genialny mecz Spurs! Nie licząc słabszej trzeciej kwarty zagrali kapitalnie, choć w 4q Heat doszli na -7 i już miałem lekkie obawy, ale jednak końcówka dla Ostróg. Pierwsza połowa to była po prostu miazga, a Heat z samym LBJ będą mieli trudno wygrać te finały. Nie ma co opisywać poszczególnych graczy SAS, ale Kawhi dzisiaj rządził! :) Zobaczymy, jak będzie wyglądał game 4. Po dwóch spotkaniach w San Antonio wydawało się, że to Heat znów są zdecydowanym faworytem. Odpowiedź była masakryczna dzisiaj - nie są! Choć w tych finałach może wydarzyć się wszystko, to uważam jednak, że Spurs są lepszą wersją drużyny sprzed roku, co powinno przeważyć, ale do Redemption jeszcze daleka droga. GO SPURS!

 

Odnośnik do komentarza

ależ mi się chce spać... starość nie radość. całe szczęście ostatnie minuty były dzisiaj na spokojnie i nie pompowały mi tak adrenaliny jak w g2 dzieki czemu zdołałem jeszcze godzinkę się przespać. polecam też 15min drzemkę w przerwie. pomaga.

cała ta explozja Spurs nie wzięła się znikąd. Diaw w S5 zaluczył co prawda tylko 9pkt 3as. ale miał największy +/- w Spurs +20. tutaj każdy zawodnik może zrobić różnicę, i to nie zawsze taką, którą widać w box score. ale z rzeczy, które widać tam jak na dłoni to, że Miami to James a James to Miami. czegoś Wam to nie przypomina? Cleveland anyone? za to Spurs to drużyna pełną gębą. wygrali asysty 21-17, przy czym z 5 asystyjących zawodników aż 7as. dla Heat zdobył James. dla Spurs z kolei asysty zaliczało 9 graczy i aż 4 miało min.3as. na koncie. teamwork. nie będe się silił na żadne proroctwa bo kolejny mecz to kolejna historia i 2-2 jest równie prawdopodobne co 3-1.

Odnośnik do komentarza

Mecz był porywający, momentami obie strony trafiały jak szalone... momentami tylko Spurs. Gdy rosła strata, LeBron próbował podkręcić tempo, ale tego nie dało się tak odrobić, oczywiście Heat zaczęli notować straty i faule.

 

Myślę, że Heat wyglądali już teraz na zmęczonych. Przy kolejnym podaniu Spurs, jeszcze jednym i jeszcze (a Spurs potrafią podawać w nieskończoność... zresztą jak Heat), szukającym zmyłek i większej ilości miejsca, po prostu wyglądało, jakby nieco już mieli dość i w końcu odpuszczali sobie rotacje i agresję i ktoś dostawał stosunkowo łatwy wjazd/rzut. Jak na powtórce przejrzymy same wykończenia, to można by się złapać za głowę, jak łatwo mieli często gracze Spurs. Ale wywołali to całą akcją.

 

Kawhi Leonard dużo lepiej bronił LeBrona i zagrał być może nalepszy mecz w karierze w ogóle. Tylko kilku graczy w wieku 22 lat zdobyło tyle punktów w meczu finałów.

 

 

 

Jeden mecz zawsze się może trafić. Rok temu Spurs też rozjechali w meczu nr 3, choć dopiero pod koniec (35-14 w czwartej kwarcie). Heat oczywiście nie wrócą z 1-3 i trzech meczów w San Antonio, więc dziś mają nóż na gardle - powinno być ciekawie...

 

 

 

 

tumblr_n71sbirifb1qgiasao1_500.gif

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Media koszykarskie dzisiaj żyją newsem, że LeBron lubi Melo. A więc wobec tego Heat powinni postarać się zatrudnić Melo. Moim zdaniem byłby to okropny ruch pod wieloma względami. ALE... przy okazji dziennikarze ESPN wspomnieli, że LeBron dostanie 30 mln dolarów od Apple. Ta kwota wynika z faktu, że w zamian za promowanie słuchawek Beats, dostał udziały w firmie, a ta osiągnęła sukces i została teraz wysoko sprzedana właśnie Apple. W każdym razie, taka kwota to największy zarobek, jaki sportowiec dostał od sponsora, przynajmnniej w liczbach bezwzględnych. Trudno o tym nie myśleć widząc w transmisji ujęcia, jak LeBron skupia się przed meczem w słuchawkach z wielce widocznym logiem.

Odnośnik do komentarza

Flawless victory :) To była dominacja od początku do samego końca. Kompletny występ Ostróg i Heat byli pozamiatani. Ten najlepszy zawodnik u gospodarzy z nazwiskiem na litere "J" miał jedną genialną kwartę, ale to stanowczo za mało na doskonałą ekipę z San Antonio. Znów będzie z niego beka pewnie w stylu Le Sick :) Mam nadzieję, że Spurs do samego końca zachowają koncentrację i zagrają równie dobrze w niedzielnym spotkaniu u siebie. GO SPURS! REDEMPTION!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...