Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mendrek

  1. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Dla mnie Journey było też ciekawym doświadczeniem, co prawda nie ujęła mnie metafora, ale generalnie artyzm mi się bardzo spodobał. Jak i również koncepcja przechodzenia tej gry z losowym i anonimowym graczem, która mi się nadarzyła. Był trochę jak mentor, niemniej pod koniec to ja mu pomagałem (nie wiem czy celowo tak się zachowywał, czy serio miał problemy z ogarnięciem). Fajnie, że na końcu ujawniają się nicki, dostajesz tą namacalność i wywołuje to jakąś refleksję. Generalnie gra udana w swojej niezwykłości
  2. Glass - poszedłem jako ignorant trylogii, bo Niezniszczalnego mało pamiętam, a Splita nie widziałem. Dla kogoś takiego, pierwsza połowa filmu jest lekko psychodeliczna i dałem się wciągnąć w tą grę psychiatry z bohaterami. Całość w swojej infantylności i umowności, przypominała mi komiks, a jednocześnie nie był to film o kolorowych gatkach i pelerynach. Na koniec seansu jakaś laska za mną skomentowała film do swego gacha: "Najzabawniejsze jest to, że ten film był bardzo ch*jowy i bardzo dobry zarazem". I chyba podzielam to zdanie. Potem przeczytałem, że krytykom się nie podoba. Ja nie żałuję seansu. Furia - w końcu nadrobiłem. Kurde, nie wiem czemu, ale spodziewałem się trochę takiego pastiszu i kina akcji. Ostatecznie dostałem ciekawą historię, niczym rozdział wyrwany z całości, albo niczym war story z nowych BF-ów. Jednak zamiast radosnego prania z armat, obejrzałem film w zasadzie o wydźwięku anty-wojennym. Może czasami zbyt nachalnym. IMO z tego dziś powstałby świetny serial w stylu Kompanii Braci. Pozytywne zaskoczenie
  3. Byłem wczoraj w kinie i leciał trailer Kobiet Mafii 2. Do tej pory sądziłem, że trailery są po to, by nawet największe g*wno ukryć w jakiś w miarę fajnie zmontowanych scenach, tymczasem Vega w swojej nietuzinkowości w trailerze to g*wno jeszcze wyeksponował. Vega jest w pewnym sensie artystą (bo jednak do tego poziomu słabizny trzeba mieć talent) i Ed'em Woodem polskiego kina zarazem...
  4. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    1. Prey - bardzo pozytywne zaskoczenie, niesamowity klimat, dobry storytelling, gameplay to jak świetny drink z Bioshocka, Dishonored, z domieszką Fallouta (3D) i Half-Life. Ponoć tytuł słabo się sprzedał, bo bohater nie wykonywał głupiego tańca i nie miał wiaderka na głowie. 2. Marvel's Spider-Man - najlepszy hero sandbox tej generacji, prawdziwy następca Infamous 2, niesamowita animacja bohatera, licencja dobrze wykorzystana, a nawet porządny fetysz zbieractwa. No i całkiem płynny rozwój postaci, której pod koniec freestyle w walce to istna poezja. To jest ten Spider-Man na którego gracze czekali od początku historii gier. Kto nie grał, ten trąba 3. Uncharted 2 (remaster) - kolejny raz przekonałem się, że zeszło-generacyjne Uncharted to nie moje klimaty. Ja nie przepadam za kinem nowej przygody, nie fascynował mnie zbytnio Indiana Jones. Jasne, gameplay spoko, w drugiej części gry jest nawet przyjemny klimat, robiony dodatkowo świetną muzyką. Ot, przeszedłem. Było ok, ale trójkę sobie już podarowałem. 4. South Park: Fractured But Whole - po udanym kijku, spodziewałem się po prostu więcej tego samego, tylko więcej i lepiej. Dostałem to samo, trochę więcej, ale czy lepiej? Zależy jak na to spojrzeć. Jedynka chyba miała IMO mocniejsze momenty, dwójka za to więcej odwołań do popkultury i generalnie jazda po uniwersum komiksowym. Generalnie bawiłem się dobrze, czekam na kolejną część, gdzie obym dostał więcej tego samego tylko lepiej. 5. Wolfenstein 2: The New Collossus - jedynka była przyjemna, choć feeling strzelania był znacznie lepszy w Doomie. Dwójka na szczęście poprawiła ten aspekt. Dodała niestety więcej skradania. Uważam grę za dobrą, ale też nie rewolucyjną. No może poza fabułą, gdzie scenarzyści pojechali po bandzie i niekiedy gra ocierała się o absurdalny kicz, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I te płyty z niemieckimi utworami! Jedyne czego się mogę mocno przyczepić, to końcówka. Wygląda mi na robioną w pośpiechu i bez zbytniego pomysłu, spodziewałem się czegoś więcej. 6. Yakuza Kiwami 2 - co mogę powiedzieć? Yakuza to Yakuza. Dla jednych nie do przegryzienia, dla mnie dzieło kompletne, którego lepiej nie zmieniać. Gram w Yakuzę i wiem czego się spodziewać. Wychowałem się na beat'em upach, a ta gra to spadkobierca tej ery, tylko ubrany w odzienie dzisiejszych standardów. Do tego przyjemna fabuła, humor i po prostu klepanie po mordach. Tu, tam i wszędzie, jako recepta na każdy problem. Oczywiście gra jest w tym aspekcie auto-ironiczna. Dla mnie ta i każda inna gra z serii , jest jak wielowarstwowe ciastko, które można zamawiać w kółko, aż wygoni nas obsługa, bo chcą zamknąć lokal i iść do domu. 7. Super Street Fighter IV - ot, story mode w bijatyce, co można więcej powiedzieć? Wstawki anime. No i chyba tyle. 8. Shock Troopers: 2nd Squad (ACA NEO GEO) - wspominam o tej grze choćby dlatego, że IMO wyciskała chyba ostatnie poty na Neo Geo. Bardzo ładna i niesamowicie efektowna, choć też i wymagająca (chyba bardzo nastawiona na wsysanie żetonów). Ten 2D jest ładniejszy niż niejeden dzisiejszy indyk. To chyba takie ówczesne AAA wśród 2D. Polecam
  5. Mendrek odpowiedział(a) na Rayos temat w Graczpospolita
    Mam nadzieję, że nie będę tego Owlboya żałował. Jak wpadnie tu ragus i powie, że nie będę, to pewnie będę...
  6. Onrush - gra nawet dobrze oceniona, niedoceniona przez graczy. Moim zdaniem za porażkę odpowiedzialni są marketingowcy z Codemasters. Za grą ciągnęły się od początku dziwnie krzywdzące opinie. Że gra "to nie Motostorm" (i że niby przez to jest zła?), bo ludzie oczekiwali Motostorma (IMO formuła tegoż nieco się przejadła). Że to nie wyścig, co jest pół-prawdą jedynie, gdyż owszem nie ma tam klasycznego ścigania, a gra wymusza (dosłownie) bycie pośród innych (bo to combat racing), ale jednocześnie jadący z przodu dostarczają więcej drużynie (np. więcej czasu przy przejeżdżaniu przez bramki, albo mogą wcześniej zająć pole punktowe). Ludzie narzekają na to, że gra wybrakowana - nie do końca, bo nie dano nawet grze szansy na dalszy rozwój (widać po wielu opcjach i założeniach, że gra miała być niczym usługa wzorująca się dodatkowo na Overwatch - a temu też wiele brakowało na początku w porównaniu z tym co doszło później). Codemasters od razu zrobiło z Evolution kozły ofiarne i wywaliło większość składu. Pomimo tego, gra nadal ma eventy, nowe skiny i dostała niedawno cztery nowe trasy. Ludzie wypieli się na tą grę, za to rzucili się na słabiej oceniane (ale lepiej promowane) The Crew 2. Teraz gra doszła do Game Pass i dali ją w PlayStation Plus i nagle w grze zrobiło się tłoczno, bo ludzie zobaczyli, że to fajna gra. Zwłaszcza w multiplayerze i gdy ogarnie się system zderzeń. Ilość "chamówy" jaką można wyrządzać jest mega rajcowna. Gra wymaga nieco taktyki, przez co nie ma tam praktycznie klasycznych takedownów z filmową kamerą. Jednak moment, gdy wytrącasz kogoś z trasy, a ten miotając się zalicza dzwon na drzewie - mega satysfakjonujące. Szkoda, że nie dano tej grze szansy. Pomimo tego, nadal jest to pozycja dająca mnóstwo frajdy. Polecam zostawić single player szybko (po tym jak nauczymy się systemu) i przejść od razu do multiplayera. Tam gra rozwija skrzydła. Spec Ops: The Line - kolejna gra mocno niedoceniona, która owszem - rozgrywką starała się kopiować nieco Gears of War, tak posiadała ciekawą fabułę o tematyce anty-wojennej. Końcowy plot twist i kilka możliwych jego rozwinięć, mocno zapadł mi w pamięć...
  7. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Yakuza Kiwami 2 - ta Yakuza jest dla mnie w pewnym sensie zaskoczeniem na wielu poziomach. Po pierwsze - po Yakuzie Kiwami 1 spodziewałem się lekkiego remake'u, czyli wierne odwzorowanie części, która się zestarzała i na to trzeba przymknąć oko. Tymczasem dostałem pełnoprawną, wypchaną po brzegi nowym contentem, stworzoną na silniku Yakuza 6 część na ponad 40 godzin (i to bez wymasterowania całości). Zaskoczenie kolejne, to sama część jest bardzo samodzielna i nie odnosi się w tak mocny sposób do pozostałych odsłon. Jasne, są w niej odwołania, ale generalnie bez nich mogłaby być spokojnie spin-offem. Po trzecie, ta część jako jedyna ma chyba tak typowo bondowski wątek miłosny, co IMO pasuje dziwnie do wypełnionej karykaturalnymi maczoizmem i useksualizowaniem kobiet (tak jakby marzeniem każdej było zostanie hostessą i dołączenie do haremu właściciela), na które zwykle przymykało się oko, bo to taka jedna z wielu głupotek serii (która pomimo poważnych fabuł, nie powinna być brana zbyt poważnie). Mógłbym też ponarzekać na subquesty, które w tej części nie urywają tyłka i poza kilkoma zabawnymi wyjątkami (odwołującymi się też do znaków tamtych czasów), służą najczęściej jako dostarczyciele członków naszych działalności - mamy tu wyciągnięty z Yakuzy 0 klub z hostessami (tym razem kabaret) polegający na zarządzaniu wyglądem hostess i doborze ich przed i w trakcie godzin otwarcia dla klientów, oraz wyciągnięty z Yakuza 6 kreator klanu, będący połączeniem strategii taktycznej i tower defense (musimy jednostkami bronić sprzętu przed falami wrogów) z elementami rozwoju ekwipunku i żołnierzy. Obie minigry, pomimo że znane, bawią po prostu świetnie i stanowią drugą wielką frajdę obok przechodzenia fabuły (zwłaszcza że obie te elementy posiadają własną linię fabularną i subquesty). Reszta jak w innych Yakuzach, czyli łażenie po mieście, klepanie ryjów, żarcie, koloseum, rozwój stylu walki. Ten ostatni jest jeden, ale rozbudowany, a wypełnianie subquestów daje nam też czasami dodatkowe heat actions z postaciami którymi pomogliśmy (np. laska sado maso rzuci nam swój pejcz, którym sklepiemy dosłownie tyłek wrogowi, a ona jeszcze wciśnie obcasa w przyrodzenie zakapiora, że aż nas zaboli). Generalnie albo lubimy Yakuzę, albo nienawidzimy. To chodzona bijatyka naszych czasów i spadkobierca Shenmue. Nie wprowadza rewolucji do serii. Dla miłośników Goro Majimy, chyba rzutem na taśmę wrzucono kilka krótkich epizodów pobocznych z nim (będących prequelem nieco dla głównej fabuły), ale IMO brak rozwoju i mało heat actions, sprawia że po głównej grze te epizody są męczarnią straszną. Fajnie pograć chwilę Goro Majimą, zobaczyć zabawne cutscenki, ale ja nie dałem rady ukończyć i obejrzałem resztę filmów na YouTube. Moim zdaniem chyba zrobione na szybko i na siłę, bo ludzie chcieli sobie psycholem pograć. I tyle. Podsumowując: bawiłem się tak samo świetnie jak przy pozostałych Yakuzach, a części bliżej do Yakuza 6 i Yakuza 0, niż do Yakuza Kiwami 1. Co jest jej zaletą i warto ją nabyć
  8. Wszyscy znamy te dawne, osiedlowe legendy o ziomku, który strasznie lamił w Tekkena 3, ale po wypiciu kilku głębszych rozpykiwał wszystkich, w dodatku grając Leiem i stosując tylko styl pijanego mistrza Mając 18 lat, można legalnie ubijać Rathalosy na bani defaultowym sprzętem, próbować splatynować Hotline Miami 2, oraz nadziwić się ej czmu Fallpwut 747 ma takiee sabe o ceny??// Czy dane było Wam grać w tytuły nie będąc pod wpływem alkoholu? A jeśli tak, to w które z nich (o ile pamiętacie) grało się Wam najlepiej (możliwie lepiej niż na trzeźwo?). Czy Wasz skill wzrasta pod wpływem alkoholu w jakiejś grze? Jeśli chodzi o mnie, to od zawsze najlepiej mi się grało w Carmageddony wszelakie, szczególnie w jedynkę na PC i na PSX, bo po prostu nie trzeba się nawet starać by przejeżdżać ludzi, a ubawu po pachy. W FPS-ach staję się mega-agresywny, co może i kiedyś pomagało, ale przy obecnym zalewie drużynowych strzelanek, bardziej szkodzi i wk*rwia współgraczy z drużyny Pomaga to za to przy battle racerach, gdzie takedowny wchodzą często falami niczym w transie. Niestety, legendarne trudne gry typu Nioh czy Monster Hunter, nie stają się dla mnie łatwiejsze, a w bijatykach lamię i bywam dla ludzi mniej miły, ten tego...
  9. No właśnie. Czasy się zmieniły, bo staliśmy się bogatsi i wybredni. Branża zaś stała wielką machiną marketingową, która wchłania setki tysięcy owiec i przerabia je na fanatyków jeszcze na kilka miesięcy przed premierą gry. Czasami hype jest tak duży, że strach coś złego powiedzieć o grze, ba czasami wręcz ma się wrażenie, że wpadają w tą pułapkę sami krytycy. Hype to potężne tornado i biada temu, który odważy się pójść mu na przekór. Już lepiej zamknąć się w piwnicy i przeczekać. Ok, kupujemy grę. Do ostatnich sekund instalacji ekscytacja buzuje w nas niczym wulkan. Odpalamy grę. Ok, zaczyna się niepozornie. Ale dajmy jej szansę, przecież dostała takie wysokie oceny i ludzie piszą, że jest dobra! No musi być dobra wtedy. Prawda? Tak? Gramy dalej, ale coś tu nie gra, nie trybi. Po godzinie mamy dość i zastanawiamy się, czy aby faktycznie jesteśmy normalni, albo może to z grą coś nie tak? A nie chwila, przecież oceny, ludzie, opinie, forum. Na następny dzień zaczynamy drugą turę. Po tygodniu gry mamy dość i ląduje na kupce pt. : "Do ogrania kiedyś, być może, jak najdzie ochota". A potem wchodzimy znowu na fora i czytamy jak to każdy chcę grę kupić. Dopiero po miesiącu, gdy hype upada, ludzie też niemrawo zaczynają krytykować to i tamto. Ale kto kupił, ten spija teraz to piwo, które hype nawarzył. Znajoma sytuacja? Kurde, jak dla mnie bardzo często. Nawet nie liczę momentów, gdy przehype'owana gra "nie weszła" mi. Pragnąłem w nią grać, zmuszałem się, bo "przecież musi być dobra, GOTG i w ogóle". W końcu jednak odpuszczałem. Było mi głupio. Napaliłem się, kupiłem na premierę, nie chce czuć się wyruchany, więc nie sprzedaję od razu. Bo "kiedyś ogram", wszak nie wypada tak dobrze ocenianej gry nie przejść. Gdy patrzę na półkę, widzę kupkę pudełek. Liczby w cyfrowej bibliotece przestały wzbudzać dumę, a bardziej niespełnienie. A jak tam u Was? Często ulegacie hype i kupujecie grę, w którą potem nie gracie? Jakie gry skusiły was hype'm, a zawiodły gameplay'em? Jeśli chodzi o moje mocne przykłady: RDR 2, Horizon: Zero Dawn, Dishonored 2, Elite: Dangerous. Pewnie by się coś jeszcze znalazło. Aha. JESZCZE WAŻNE JEDNO. Nie twierdzę, że te gry są złe. Po prostu mamy różne gusta, ale czasami hype przesłania nam zdrowy rozsądek, który zadaje pytanie: "Ok, fajnie, ale czy to faktycznie gra dla mnie?"
  10. Mendrek odpowiedział(a) na Square temat w Online
    Onrush kupiłem na premierę i nie żałuję ani złotówki, pomimo że gra słabo się sprzedała (obwiniam marketing i słaby single player) i szybko potaniała, to bawię się do dziś (nawet przed chwilą grałem). Grze należy dać szansę i szybko wbić do multiplayera, gdzie pokazuje pazur. Im dłużej się gra, tym bardziej się grę rozumie - jeździ się taktycznie, nieco drużynowo i wbrew pozorom opłaca się jechać przodem - gra jest po trochu wyścigiem. Do tego świetna muzyka, która jest dynamiczna - zmienia się w zależności od tego co się dzieje w grze (i są to utwory komercyjne). SOMA mam, ale boję się trochę tej gry. Jako szczyl bałem się szalonych maszyn bardziej niż ksenomorfów. Ta gra uderza w moje głęboko skrywane lęki. Niemniej jest niezwykła i ma świetną fabułę. Stein's;Gate jest nietypowe. Przez ponad pół gry wydaje nam się dziwną mieszanką komedii i teenage soap opery. A potem uderza z buta i kopie do końca. Jest też trudna w osiągnięciu "true ending". Bez jakiegoś poradnika, jest to bardzo skomplikowane. Trzeba byłoby być jakimś geniuszem dedukcji by tak pokierować wydarzeniami, by owe zakończenie odkryć. Ale warto przejść i dwa razy Iconclast dodałem do koszyka na wypadek promocji, bo widziałem jak jakiś Azjata grał na Twitchu i mega mi się spodobało. No i Sony chyba zobaczyło, że dodałem i zrobiło mi prezent
  11. Mendrek odpowiedział(a) na Rayos temat w Graczpospolita
    Już jutro będę mógł przerwać pewną długą, meczącą grę i wskoczyć raz jeszcze do świata Mario 64 killera
  12. Mendrek odpowiedział(a) na basbot11 temat w PS4
    Możesz też nabyć remaster Resident Evil 5 - najlepsza coopowa gra poprzednej generacji. Do tego LittleBigPlanet 3 daje dużo, bo gracze stworzyli bardzo dużo poziomów (czasami są to niczym "gry w grze"). Jeśli szukasz czegoś "na chwilę" z klimatami arcade, to Wild Guns: Reloaded czyli remaster hitu ze SNES-a, bardzo ładny i w klimatach steampunkowego dzikiego zachodu (można w tej wersji grać w 4, dodali też dwie nowe postacie z nowymi mechanikami). Jeśli lubisz bijatyki chodzone, to Mother Russia Bleeds, albo po prostu klasykami - Capcom Beat'em Up Bundle. Chyba też w Tiny Troopers Joint Ops da się na dwóch, a gra jest w stylu Cannon Foddera. Spróbowałbym też rytmicznego rogue like'a - Crypt of the Necrodancer, solo też jest zresztą świetny. Helldivers w pewnym sensie opiera się o progres społeczności online też, podobnie jak Dead Nation, ale szczytowa popularność tych gier dawno minęła. Jeśli miałbym obecnie coś z top-down shooter'ów polecić, to Nex Machina
  13. Mendrek odpowiedział(a) na Square temat w Online
    Dziwny ruch z tą Yakuzą Kiwami, która jest dość biedną wersją, bardziej takim większym DLC do Yakuzy 0 moim zdaniem. Poza tym fabularnie mocno łączy się z Yakuzą 0. No ale cóż, dla niektórych to będzie i tak zetknięcie z legendą...
  14. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ale w moim poście też jest RDR 2, więc zminusowałeś RDR 2 i to się liczy A tymczasem na bazarku dorwałem coś na Halloween i coś na jesienną melancholię...
  15. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No dobra, wczoraj byłem w sklepie i nie będzie żadną niespodzianką co nabyłem.
  16. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No mnie też wnerwia, zwłaszcza wywindowane ceny gier na PSX-a. Gry w jakiś popękanych pudełkach, płyty w stanie "gra działa", co druga "unikat" i j*b cena jak na premierę albo drożej. I kurde, przecież tego było od groma, gdzie te gry? Ludzie powyrzucali na śmietnik czy jak? Ja żałuję trochę, że kilka gier sprzedałem, które teraz mają drogie ceny. Niemniej jako gracz, bardzo cierpię - bo nie wszystkie z PSOne są cyfrowo, a taki Croc 2 czy Nightmare Creatures to cenowo znacznie wygórwane względem ich jakości. Ja rozumiem Einhander czy MGS, ale litości, niektóre gry na "7" mają ceny z kosmosu (bo kolekcjonerskie rzekomo). Zresztą swoją drogą Vita świetnie się nadaje do tych klasyków, teraz jest promocja że MGS za niecałe 13 PLN Wnerwia mnie dobrobyt gier i deficyt czasu. Kiedyś jak miałem wakacje, to potrafiłem spędzać godziny w Morrowind na szukaniu książek i kontemplowaniu kultury Tamriel, dziś nie mam czasu by nadażyć z przechodzeniem gier bez znajdziek. Doszedłem do momentu, w którym pora się chyba pogodzić, tak jak mam z przeczytaniem książek, że pewnie wielu gier nigdy nie przejdę, choćbym chciał. Z perspektywy gracza, który karmiony jest hype z każdej strony, powoduje to pewien dyskomfort...
  17. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No ja rok temu ograłem RE4, opisałem to chyba nawet w tym temacie. Uznaję ją za gameplay'owo bardzo przyjemną, ale jak kolega parę postów wyżej wspomniał, ta gra jest mocno "cringe". Chyba najbardziej infantylny fabularnie i reżysersko RE z całej serii. Gra w swojej epoce na pewno musiała być topem, bo skoro do dziś gra się tak miodnie, to znaczy że mechanika wyprzedzała swoje czasy. Ten TPP znad ramienia jest na pewno jednym z filarów dzisiejszej branży. Nie jest to dla mnie gra życia, a nawet nie RE życia, bo tym zostanie część piąta. Która jest mocno dopicowanym RE 4, nieco bardziej stonowana w głupotach, z bohaterami niczym z Rambo, no i oczywiście najlepszy coop zeszłej generacji (jak i online, jak i na kanapę)
  18. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Spiderman (2018) - zdanie "Be Greater", będące maksymą tytułowego bohatera, idealnie oddaje istotę tej gry - od procesu produkcyjnego, kariery Insomniac, przez sam gameplay, fabułę i trochę też gracza. Insomniac być może stworzyli swój magnum opus, wykorzystali bowiem całe swoje doświadczenie i kunszt z poprzednich produkcji, by je dopieścić i uczynić możliwie jeszcze lepszymi. Czy to ciągłe dokładanie po trochu nowości wraz z progresem rozgrywki, czy to genialna animacja Spidey'a, czy humor i punchlinery przebijające to co widzieliśmy w Ratchetach, a także ogrom świata i wypełnienie go masą marvelowskiego fan service'u - że chce się zwiedzać te małe kompendium Spidermana i marvelowskiego Nowego Jorku (ah, ta wieża Avengers ) - i jest tego więcej niż było Gotham w Batmanach od Rocksteady. I chyba to co najważniejsze - oddano ten młodzieżowy, luzacki styl Spidermana. To nie ponury czołg z Arkham Asylum, lecz wyginający się, efekciarski, pełen wigoru i strzelający sucharami równie co swoją siecią młokos, który przy okazji jest geniuszem i samcem beta. Ten drugi aspekt również został uwzględniony, bo oprócz Spidermana, kierujemy też czasami Peterem Parkerem, tocząc swój dość standardowy żywot z typowo życiowymi problemami - jak zalegający czynsz, czy problemy miłosne. Gra wrzuca nas w środek pewnej lini czasowej, więc oszczędzono nam widoku umierającego wujka i przemiany w bohatera, ale i tak spotkamy plejadę wielu postaci. Spiderman wraz wykonywanymi czynnościami staje się "greater" i to czuć. Walki z początku nieco wymagające, stają się łatwiejsze i zaczynają przypominać swawolną zabawę - taki dopakowany pajęczak bywa w trzech miejscach na raz, kopiąc, owijając, wybijając i naparzając różnorakimi gadżetami których nie powstydził się Tony Stark (zresztą w grze jest do zdobycia jego zbroja dla Spidermana z Homecoming). Generalnie micha cieszy się mocno. Fabularnie na wysokim, komiksowym poziomie, a trzeci akt to istne WOW, mega uderzenie w gębę. No i główny motyw muzyczny jest wybitnie marvelowy i pasuje do stawki jak ulał. Na plus możliwość zmiany kostiumu bez zmieniania mocy kostiumu - można sobie dowolnie szafować, niezależnie od stroju. Z wad? Trochę subquesty bez szału, a także dużo popierdółkowatych aktywności, które już potem potrafią znużyć, jeśli nie robione przy okazji. Poza tym to dość klasyczny hero-sandbox, tylko że taki w zasadzie miał być. Bo to najepszy Spiderman jaki wyszedł w historii gier, a do tego naprawdę zacna gra. Brawo Insomniac, stalście się lepsi
  19. Potrzebuję monitora do ps4 do 1100 pln i upatrzyłem sobie coś takiego. Będzie dobry? https://www.mediaexpert.pl/monitory-led/monitor-msi-optix-mag241c,id-1186222?gclid=EAIaIQobChMI2uL3gNXx3QIViuJ3Ch024Q6BEAQYASABEgJf6vD_BwE https://www.displayninja.com/msi-optix-mag241c-review/
  20. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Prey (2017) - mogę na początku przyznać, że Prey jest i będzie dla mnie jedną z najlepszych gier tej generacji. I choć gameplay'owo nie jest w żaden sposób odkrywcza, tak w niesamowity sposób korzysta z osiągnięć innych, łącząc to w wiele warstw i nie powodując uczucia że cokolwiek z tych rzeczy jest wepchane na siłę. Tak jakbyś jadł perfekcyjnie przyrządone danie z najprostrzych składników. I to bardzo dorodnych i smacznych w dodatku. Zaczyna się niepozornie, trochę w stylu Half-Life i nawet kluczem walczymy z pająkami-obcymi, a nasz bohater wysławia się niczym Gordon Freeman. Potem płynnie przechodzi w zabawę sprzętem i mocami, niczym w Bioshocku, mamy tu zbieractwo, przetwarzanie i tworzenie przedmiotów. A potem gra dokłada jeszcze naprawdę mocne rozkminy moralne, które są de facto cichym bohaterem tej gry - każdy taki wybór mniejszy lub większy będzie miał znaczenie do samego końca. Zresztą już na samym początku gry dostajemy masywnego plot-twista niczym plaskacz w pysk, a potem zaczynamy się zastanawiać co z tym zrobimy I to uczucie będzie towarzyszło nam przez całą grę, zadając nam klina co do naszych działań i dalszych wyborów. A te się pogłębią, dojdą kolejne plot twisty, a nawet epilog nie da nam spokoju od tego. Istny roller coaster dla emocji i własnej moralności. Gra ma dużo subquestów, sporo lore i mrocznych sekretów stacji Talos 1. Na plus sekwencje z mikrograwitacją i próźnią poza stacją. Na osobną wzmiankę na koniec zasługuje muzyka - melancholijna nieco, elektryczna nuta, potęguje uczucie osamotnienia i dramatu, a jednocześnie odruchów ludzkich. A gdy poznamy epilog, to w ogóle ten utwór nabiera zupełnie innego sensu. Spoiler z końca:
  21. Mendrek odpowiedział(a) na Vexilium temat w Seriale
    Piękny jest ten prawacki sh*tstorm, bawię się do rozpuku, jak podnoszony jest argument o dyskryminacji białej rasy, o promowaniu lewactwa, o upadku cywilizacji. Tymczasem: 1. Netflix to wytwórnia, więc pierwsze na co zwraca uwagę - to kasa. Pewnie decydenci biją się z myślami, kogo olanie bardziej się opłaci - innych niż biała grup etnicznych, czy fanatycznych wielbicieli uniwersum. Zasadniczo kontrast koloru skóry w dość ryzykownej produkcji jest zrozumiały - obejrzy go więcej ludzi o innym kolorze skóry niż biały, o ile wśród bohaterów będzie ktoś z kim mogą się lepiej utożsamiać (nie wierzycie? To ile filmów/seriali z samymi czarnymi obejrzeliście w życiu?). Wyobraźcie sobie, jakby wszyscy w Wiedźminie byli czarni. Tak właśnie czułby się przeciętny czarnoskóry, który nie jest szczególnym maniakiem serii. A serial o tym budżecie to nie jest fan-service. Nie jest też dziełem historycznym. 2. Sapkowski nie ma nic przeciwko, a jest nawet za. Jak wiadomo jest lewakiem, stąd jest jego pełne przyzwolenie. Poniekąd saga jest trochę o dyskryminacji mniejszości, tyle że zamiast czarnych są elfy, itp. https://kotaku.com/netflix-witcher-writer-tries-to-smooth-unfounded-racial-1825960625 3. Netflix jest prywatną korporacją o lewicowych poglądach, jak się nie podoba, można nie oglądać - na tym powinna skończyć się w ogółe ta dyskusja
  22. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Seriale
    Mi się PD Police bardzo podoba, w sensie wiem czego się spodziewać - kloacznej sieki pełnej absurdu o głębi kałuży z porannej mrzawki. Jak się ma odpowiednie podejście i zamiłowanie do brzydkich żartów, to takie coś jest niezwyke odprężające. Dla mnie dobry appertif przed zbliżającym się nowym sezonie poważno-komediowego Bojacka
  23. Mendrek odpowiedział(a) na SzczurekPB temat w PS4
    Chyba tych wcześniejszych, ale nie widziałem Homecoming. Ale to stylistyka, bo generalnie gra ma swój styl, widać pewną komiksową umowność. Bardzo mi się to kojarzy z Batmanem, tyle że jest barwny (ale nie pstrokaty czy neonowy). Co do polskiego dubbingu - to największa porażką uważam, że nie dali tu aktorów z pierwszych kreskówek. Ja bym wtedy mógł to jakoś znieść, bo nostalgia i te sprawy. A tak jest średnio. Parker brzmi ok, ale taki Fisk to dla mnie tragedia...
  24. Mendrek odpowiedział(a) na SzczurekPB temat w PS4
    Kurde, nowy Spiderman jest tym heroic sandboxem, na który czekało się od czasów Spidermana z PSX-a od Neversoftu. Właściwie to już wtedy, gdy bujało się w ograniczony sposób na pajęczynie, pewnie wielu zastanawiało się czy kiedyś powstanie taki prawdziwy wirtualny świat, gdzie Spidey będzie mógł niczym w kreskówce czy filmie przemierzać miasto ponad ulicami. I ten moment właśnie nastał - to jest piękne Grze chyba bliżej do filmu, miasto jest kolorowe i nowoczesne. Walka - wow, wymagająca nawet. Tutaj trzeba reagować szybko i dynamicznie, łatwo wpaść w chaos. Ten marker zagrożenia trochę mało widoczny, pomimo faktu że jest zgodny z komiksem. Jestem podjarany ogromem frajdy jaką zaoferuje mi ten tytuł. Takie trochę z Batmana, trochę z Infamousa - a wszystko polane marvelowskim sznytem efektowności i czaderskości. Spiderman jest taki jaki miał być i chyba lepszego prędko nie dostaniemy
  25. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Patrzta co mi w PS Plus wpadło, nie wierzę