Ten sprzęt to istne cudo.
Podobnie miałem z Nintendo Switch. Gdy N opublikowało kilka miesięcy przed premierą trailer z konsolą, który pokazał co to za ustrojstwo i jak to działa - pomyślałem "ale kupa, na co to komu?".
Dwa dni przed premierą Switcha... zamówiłem go i modliłem się, by ostała się dla mnie sztuka. Konsola okazała się rewelacyjna, idealna dla mnie. Abstrahując spędziłem z nią od premiery więcej czasu niż ze wszystkimi stacjonarnymi konsolami razem wziętymi. Sesje pod kołderką, miód.
A teraz Deck. Wyszedłem z założenia, że z tym sprzętem będzie podobnie jak ze Switchem. Ale jakoś powstrzymałem się z zakupem. Deck wyleciał mi z głowy na dłuższy czas. Aż nagle, w sumie przypadkiem, dowiedziałem się ostatnio o poprawionej nieco wersji i to z OLEDem. I myśli o przenośnym graniu odżyły.
Szybka akcja, zamówienie i oto jest w moich łapach. Miłość od wyjęcia z pudełka, uczucia takie same jak ze Switchem. I tak od kilku dni stacjonarne konsole się kurzą, a króluje Deck. Nawet jeszcze dobrze nie pograłem, bo od tygodnia instaluję gry non stop
Jest moc. Fajna konsolka do "indyków", szkoda tylko, że zajmują one po 40GB ;-) Aktualnie na tapecie pierwszy GRID. Gra śmiga bez zająknięcia na ustawieniach ultra i wygląda lepiej od niektórych współczesnych gier na PS5.
A już w kolejce ściąga się GRID 2