Skocz do zawartości

raven_raven

Użytkownicy
  • Postów

    19 355
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    95

Odpowiedzi opublikowane przez raven_raven

  1. W tle właśnie leci debriefing z MGS3. W głowie krąży wiele myśli, wiele pytań, czytam sobie ten temat od początku, jestem gdzieś na 60 stronie, Trzcina i Diabeu ładnie się tu produkowali. Oglądam stare screeny... O, Debriefing się skończył. Puszczam MGS3 Main Theme. Trzy dni temu skończyłem MGS3 po raz drugi. Czas w końcu napisać coś więcej o tej grze, w końcu obiecałem. Tak więc, panie i panowie, oto wrażenia raven_ravena po przejściu Metal Gear Solid 3.

     

    Może najpierw jak zacząłem przygodę z serią... Pewnego razu trafiłem na link do trailera MGS2... zmiażdżyło mnie to i postanowiłem, że poznam w końcu tę serię. No więc poszedł MGS. Od tego czasu uwielbiam Main Theme, dzień bez tego utworu uważam za stracony. Po kupnie MGS2, mimo, że jest to jakby nie patrzeć na dzień dzisiejszy końcówka wielkiej historii, bawiłem się z tą grą jak z żadną inną, niesamowita fabuła, gameplay, rozwiązania, muzyka uderzyły do głowy. Przeszedłem raz, byłem zadowolony. A potem trafiłem na trailera MGS3... ten mnie zabił. Był to dokładnie ten z TGS 2004, w którym prezentowani byli wszyscy główni bossowie (The Pain, Fury, Fear, End, Sorrow). Wtedy też zakochałem się w MGS3 Main Theme. Muszę przesłuchać tą muzykę przynajmniej ze 3 razy dziennie, inaczej to nie jest życie :twisted2:.

     

    W grudniu pojechałem do Anglii, w odwiedziny do wujka. Nie obyło się bez wizyty w sklepie z grami, tam wszystko taniej. Kiedy tak przeglądałem gry... nagle zobaczyłem dosyć grube pudełko z Metal Gear Solid 3: Subsistence i postacią salutującego mężczyzny z przepaską na jednym oku. Przykuło to moją uwagę jak i cena zestawu, a jako, że byłem zakochany w trailerach i tą grę pragnąłem jak żadną inną, decyzja była jedna - kupuje! Skończyło sie na tym, że grę dostałem od wujka jako przedwczesny prezent świąteczny.

     

    Wcześniej grałem również w demo MGS3, ale to co tam zobaczyłem, jedynie mnie zniesmaczyło. Wyprane z emocji, żadnej ciekawostki z fabuły, kończy się tuż przed scenką na moście... jedyne, co jest ciekawe w tym demku, to grafika. Ukończyłem ze dwa razy metodą na "Rambo" i na tym się skończyła przygoda z demem.

     

    UWAGA, SPOLIERY z MGS3 i troszkę z 2 i 1! Jeżeli jeszcze nie przeszedłeś gry, nie czytaj, tylko bierz się za granie!

     

    Przyjazd do domu, odpalenie gry, szok!! Tak jedynie mogę to nazwać. Pierwszy raz grałem w MGS-a w dżungli, tak sugestywnej dżungli, takiego środowiska w życiu nie widziałem. Ale od początku. Świetna scenka w samolocie na początek, HALO Jump. Od razu gra uderza po gałach wspaniałą grafiką, idealne odwzorowanie twarzy, mimiki, mnóstwo filtrów, w koncu Snake, nie Raiden...

     

    "3, 2, 1...

    Spread your wings and fly! God be with you, Snake!"

     

    Nasz hero skacze... leci w dół, robi salta między chmurami, towarzyszy mu genialna muzyka... Nagle chwila przerwy, pokazuje się scenka, w której poznajemy tło historyczne. Już wiemy, co jest naszą misją. Uratować Sokolova. Jeszcze kilka gadek i jesteśmy na ziemi. Długie najazdy na Snake, ten wstaje z 30 sekund z ziemi, japońskie bardzo, ale mi się podoba. Wspaniałe wykorzystanie wibracji, czujemy jak Snake coś odpina... Następnie Big Boss (swoją drogą, jak tak czytałem te spekulacje sprzed premiery MGS3, sporym zaskoczeniem było to, że poznamy historię ojca Solida, Liquida i Solidusa) zdejmuje maskę i naszym oczom ukazuje się chyba najlepiej zrobiona twarz, jaką na PlayStation 2 dało się zobaczyć. Te w FFXII wymiatają, zresztą tak jak te w FFX i MGS2, ale ta dla mnie jest najlepsza, jaką można było dotąd zobaczyć. W tle równie genialna dżungla, piękne drzewa, promienie słońca przenikające przez liście, wszystko rzuca cień, w myślach zastanawiam się, jak KONAMI to zrobiło i myślę sobie, że PS2 to jednak potafi.

     

    Uff, nawet nie zacząłem, a tu już tyle tekstu. Jeśli dotrwałeś do teraz, gratuluję, teraz zacznie się mięsko. Zmiana utworu z powrotem na debriefing, łyk herbaty, jedziemy dalej.

     

    Ruszam przed siebie, muszę odzyskać mój plecak. W sumie znam to z dema, ale z nową kamerką to wszystko jakoś inaczej wygląda. Zachwycam się po raz kolejny uginającą się trawą, kunsztem wykonania dżungli, żyjącą florą i fauną, modelami postaci, wszystko jest genialne. Następnie czas na pierwszą poważną pogadankę z The Boss. Loyalty to the end... O tak, gdy przechodzę grę po raz drugi doskonale wiem, o co jej chodzi. Idziemy dalej, pierwsi przeciwnicy.

     

    "Try to remember some of the basics of CQC..."

     

    Czas na zapoznanie się z CQC. O, ale fajnie zarąbał mu w kolano... Ale ta krew leci... Ale nim pizgnął o ziemię :twisted2:... Cały system jest wspaniały, mógłby być lepszy, ale jest świetny. Daje sporo możliwości eliminajci wrogów. Dochodzą kolejne pukawki do inwentarza, a ja się zachwycam celowaniem i dokładnością świata. Kiedy strzelamy do owoców, te spadną i... zamieniają się w wirujące nad ziemią puszki, ale mi to nie przeszkadza, to takie MGS-owe. Czas na przekąskę, Snake zgłodniał. Pora na zabawę kamuflażami. Pomalujemy mu twarz, zmienimy pidżamę i przemykamy niewidoczni w trawie 2 m przed strażnikiem. Ślepy czy my tak genialnie się zamaskowaliśmy ;)? Kur.wa, ale ten debriefing jest zaje.bisty! Dobra, czas iśc po Sokolova. Dochodzę dalej, jakiś most, fajnie jest postrzelać do lin czy uli i pozałatwiać w ten sposób strażników. Idziemy dalej, jakieś ruinki. Tu będzie troszkę trudniej. Powoli eliminując strażników prześlizguje się do Sokolova. Gra nabiera tempa... Czas na poznanie młodego Ocelota. Młodzian jest niezły, ale widać w nim tego starucha z MGS i MGS2 ;). Swoją drogą, uwielbiam tą postać. Zauważyliście, że to właśnie on wychodzi cało z każdej części i to on zawsze wszystko miesza? BB pięknie wszystkich załatwia, tylko Sokolov gdzieś zwiał. Patrząc na Ocelota i przypominając sobie, co on narobił w MGS2... wyciągam snajperkę i mierzę prosto w tętnicę. (pipi)s, Ocelot is dead! Ale o co chodzi... że jakiś time paradox... Acha, no tak, skoro nie ma Ocelota, nie ma MGS1 i 2, nie ma sensu... nieźle, Kojima. Continue i jedziemy dalej :P.

     

    Następnie pamiętna scenka na moście.

    "I'm defecting to the Soviet Union.

    Boss, what are you talking about!?"

     

    Boss nas łamie na wszystkie możliwe sposoby, poznajemy The Cobras, Volgina, porywają Sokolova, Snake spada z mostu... już wiem, czemu demko kończy się lokację wcześniej. Tylko o co chodzi? Snake leży połamany na ziemi, musimy go poskładać. Więc do roboty! W tym momencie poznajemy kolejną nowość, czyli leczenie. Jak na mój gust kolejna świetna nowość, tak jak i jedzenie oraz kamuflaże. Szkoda, że można najpierw zaszyć ranę, zabandażować, zdezynfekować a na końcu wyjąć kulę. No cóż. Gdy już poskładamy Snake'a, widzimy jak wyciąga rękę do The Boss. Ona również czyni to samo... zapewne się nie widzą, ma to znaczenie symboliczne, ale doskonale obrazuje, co ich łączy.

    Wyobraźcie, co Snake musiał wtedy czuć... Kobieta, z którą przeżył 10 lat, była dla niego jak matka i mistrz jednocześnie, wszystkiego go nauczyła, była wzroem, nagle "defecting" (nie wiem jak to przetłumaczyć na polski, wiem o co chodzi ale nie mogę znaleźć odpowiednika w języku polskim, nie wiem, może zdradziła) do ZSRR... Nagle wszystko się odwróciło do góry nogami, nic nie jest takie jak było, cały świat można powiedzieć się wali...

    Na koniec dzieje się coś, co wszystko skomplikuje. Volgin odpali rakietę w stronę jakiejś fabryki, co zaowocuje pięknym wybuchem. Następnie dowiadujemy się, że to tylko początek gry, wstęp, prawdziwa misja dopiero sie zacznie.

     

     

    Uff, to co teraz napisałem to też dopiero wstęp, herbata się skończyła, nie mam już siły palce mnie bolą... Heh, widać trzeba wielu słów by opisać taką grę. Niestety, ciąg dalszy nastąpi, potem dokończę, napiszę o bossach, o dalszej częsci gry, o przeżyciach po jej zakończeniu...

    Proszę, skomentujcie. Nienawidzę płodzić posta 30 minut po to, by nikt nawet go nie przeczytał :P.

  2. Gdybym miał stałe źródło dochodu, gdybym miał PS3, gdybym był pełnoletni, gdybym miał tak ze 2000 zł w kieszeni...

    Brałbym MGS4 z miejsca. Nawet gdybym miał obok kumpla z PS3 to kupiłbym grę, zakneblował typka, zamknął w piwnicy i grał...

     

    Ale, jako że mam jedynie 100 zł na naprawę PS2, God of War II jest w platynie, nie mam źródła zarobków a na parapecie stoi jedynie uszkodzona PS2... Grę kupię dopiero za 2-3 lata, jak dostanę PS3 bądź uzbieram sobie. A że wtedy będzie już MGS4: Subsistencivo czy coś innego, to właśnie tą wersję kupię.

     

    Zazdroszczę Wam wszystkim, którzy łykacie MGS4 w dniu premiery, ja będę musiał jakiś filter sobie założyć, by wszystko, co będzie w necie o MGS4 napisane, bo sobie popsuję całą grę jak zewsząd spoilery zaczną wyskakiwać ;f.

  3. Zostałem przyjęty do bluzgownicy, a nie mogę wejść na forum grupowca.

    Oto komunikat, który się pojawia:

     

    Napotkane błędy:
    
    Nie masz uprawnień pozwalających na używanie tej opcji. Jeśli nie jesteś zalogowany, zrób to korzystając z formularza poniżej.

     

    No więc pytam raz jeszcze, bo nikt nie kwapi się z odpowiedzią:

     

    WTF!?

  4. Za trudny :D.

    Właśnie w tym problem, że nie dość, że system walki ssie (przy dobrze ustawionych gambitach po prostu chodzisz sobie od stworka do stworka) to jeszcze jest tak łatwo, że chodzę sobie od lokacji do lokacji.

    Gra jest piękna, ma świetną grafikę, swobodę, dobry voice-acting, ale ma tragiczną fabułę i polega na siekaniu stworków. Żeby to siekanie jeszcze było ciekawe... niestety, chodzimy sobie od stworka do stworka i tyle.

     

    Nie to, że gra jest zła. Jest lepsza od setek innych pozycji, ale jakoś trylogia PoPa mi bardziej przypasiła i żałuję, że skusiłem się teraz na FFXII.

  5. Nie mam nic przeciwko, w końcu dzięki tobie ten temat nie leżę w otchłaniach kącika a jest cały czas ta szczycie (czyt. coś się tu dzieje), za co jestem wdzięczny, ale nie trzeba tak często, jednego dnia miałem zamiar odpowiedzieć na pytanie a drugiego już zarzucałeś nowym tematem, troszkę rzadziej po prostu ^_^.

     

    ---

    *** I to był Ostatni post nie na temat - następnę wywalamy i warnujemy :P - Serge

  6. Bleh, to nic nie daje. W edycji plików tekstowych musisz liczyć się z ograniczonym miejscem, czasami trzeba pokombinować, by zmieścić się w liczbie znaków. A przepisywać w odpowiednie miejsce tekst/tłumaczyć na bieżąco nie ma dla mnie rożnicy. Właściwie to to pierwsze tylko więcej roboty...

     

    Rekrutacja zakończona. Nikt się nie zgłosił, szkoda. Tłumaczenie ruszyło pełną parą, info o postępach będzie w odpowiednim dziale na forum Zanzibaru.

    Nie mam pojęcia, kiedy możecie się go spodziewać, ale będzie warto czekać ;).

  7. No coś tam słyszałem, że fabuła troszkę zmienia sens MGS3 i dlatego chciałem ją poznać. No i jakiś młody Ninja, młody Roy Campbell, kolejna gra z Big Bossem!

     

    A misje musiały być krótkie, bo to handheld w końcu ;). Voice-acting (właściwie jego wada) i scenki to rzeczywiście wada, drugiego MGS3 się nie spodziewam, ale chciałbym bardzo poznać te grę...

  8. Ale bardzo wiele.

     

    Grałem we wszystkie MG i MGS.

    MG nie mają voice actingu. I mimo że taki MG2:SS ma historię nie wiele odstępującą od MGS czy to 1, 2 czy 3, to wiele jej brakuje i nie potrafi wywołać wielu emocji które taki MGS3 np. wywołuje dzięki genialnemu voice-actingowi. Historia jest świetna, ale taka sucha, wyprana z emocji. W MGS-ach mamy za to voice-acting i to on dopełnia te wspaniałe historię.

     

    Tak, AumaanAnubis, masz sporą rację. Np. taki Auron, ma zarąbisty głos, co doskonale obrazuje jego charakter.

  9. EJ! Ja tak nie chcę! Kiedyś dema MGS3 nie mogłem włączyć, bo przy moim pierwszym spotkaniu z jakimkolwiek MGS-em naciskałem "X" a to nic nie dawało ;), gra wracała do ekranu, gdzie Snake "uczył" CQC jakiegoś żołnierza...

     

    Szkoda. A tak w ogóle MGS4 zapowiada się mega-kozacko, jeśli Kojima naprawdę chce zakończyć serię to mu gratuluję, tylko jak on niektóre wątki wyjaśni... Byle nie wyszło coś takiego, że każdy oglądając daną scenkę mówił by "Ale suchar!"...

    Ale o to się nie martwię. Każda poprzednia część, nawet MG i MG2 naprawdę pozytywnie mnie zaskakiwały i byłem zachwycony nimi... teraz zanosi się na to samo, tylko jeszcze lepiej!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...